Jan Kowalski/ Zanim napiszemy nową konstytucję (13). Szwajcaria do dziś jest zorganizowana na wzór I Rzeczpospolitej

Napadnięci nie możemy się zastanawiać, czy napastnik chce nas może tylko przestraszyć albo lekko obić, czy włamał się do naszego domu po to, żeby obejrzeć mecz, bo u siebie nie miał cyfrowego Polsatu.

Żadne polskie powstanie by się nie odbyło. Żadna konfederacja i żaden rokosz. Więcej, państwo polskie by nie powstało, a na pewno nie obroniłoby swojego prawa do istnienia, gdyby nie jeden element – prawo do posiadania broni przez obywateli, powszechne prawo. To na tym prawie, a właściwie na obowiązku posiadania broni i obrony ojczyzny, została zbudowana wielkość I Rzeczpospolitej.

To prawo, jak i prawo do posiadania zawodowej armii, odebrali nam zaborcy, żebyśmy nie mogli skutecznie się przed nimi obronić. Ich intencji nie sposób nie zrozumieć – każdy agresor chciałby mieć bezbronnego sąsiada. Po krótkim epizodzie odzyskanej wolności, w roku 1945 nad Wisłą Stalin zainstalował swoich bolszewików. Odbierając nam wolność osobistą i prawo do obrony własnej rodziny i ojczyzny, pozbawiono nas prawa do posiadania broni. To rzekomo niebezpieczne narzędzie mogło być tylko w posiadaniu bolszewików. Bolszewików zawsze było niewielu, dlatego przy powszechnym dostępie obywateli do broni długo by się nad Wisłą nie utrzymali.

Czas zaprezentować zatem IV filar, na którym oprzemy wielkość naszej V Rzeczpospolitej – prawo każdego obywatela do obrony własnej i obrony miru domowego. Prostymi słowy znaczy to tyle, że każdy napadnięty ma prawo do obrony przeciwko napastnikowi. Bez zastanawiania się nad jego intencjami i bez kalkulowania wyrządzonych nam ewentualnie szkód.

Napadnięci nie możemy się zastanawiać, czy napastnik chce nas może tylko przestraszyć albo lekko tylko obić. Nie możemy rozważać, czy włamał się do naszego domu po to, żeby obejrzeć mecz, bo u siebie nie miał cyfrowego Polsatu, czy jednak po to, by nas zamordować, żonę zgwałcić, a telewizor ukraść. Po prostu musimy mieć niepodważalne, niekwestionowane i konstytucyjne prawo do zastrzelenia go, gdy tylko wedrze się na naszą posesję. O co mu tak naprawdę chodziło, możemy zapytać potem.

To prawo do obrony indywidualnej konstytuuje dopiero naszą osobistą wolność. Bez tego prawa, a zatem również bez prawa do posiadania broni, wolność staje się iluzją. Iluzją wyznaczaną przez podatki, kredyty, bagno zakazów i nakazów i degradującą osobę ludzką ideologię nowego porządku. Bo prawo do obrony indywidualnej i prawo do obrony własnej rodziny to nie tylko prawo do posiadania broni. To również prawo do obrony swojej wiary i normalności, czego chcą nas pozbawić bolszewicy nowego porządku.[related id=35566]

Zauważyliście, że chętnie używam tego słowa. Czas zatem wyjaśnić, dlaczego. Otóż bolszewików, tych historycznych, zawsze było mało. Byli małą garstką, która tym bardziej wrzeszczała, coś jak mały pies, który donośnie ujada. W odróżnieniu od mieńszewików, przytłaczającej większości w rosyjskiej partii socjalistycznej, nie uznawali żadnych kompromisów, chcieli zawsze więcej i więcej (= bolsze).

W tym właśnie przypominają ich obecni aktywiści nowego porządku: są garstką, a chcą więcej i więcej. Żeby się przed nimi obronić i żeby uratować nasz świat, musimy mieć skuteczne narzędzia do obrony. Gdyby chcieli napadać na nasze domy, musimy mieć broń palną. Gdyby chcieli odbierać nam dzieci, demoralizować je od przedszkola lub uzależniać ich życie od podporządkowania się złu, obroną muszą być gwarancje konstytucyjne. Gwarancje prawne kładące tamę nowej bolszewii.

Nie bez powodu powiązałem w akapicie powyżej obronę indywidualną z obroną własnej rodziny. Wbrew twierdzeniom skrajnych indywidualistów, człowiek nie żyje sam dla siebie. Życie ludzkie nie miałoby wtedy żadnego sensu.

Ktoś, kto twierdzi, że rodzina (nie dodaję tradycyjna, bo rodzina zawsze jest tradycyjna, a o patologiach tu nie piszę) krępuje jednostkę, jest świadomym lub nieświadomym zwolennikiem totalitaryzmu. Nieważne, czy w postaci starej bolszewii z wizji Georga Orwella, czy tej atrakcyjniejszej i na światowym topie z wizji Aldousa Huxleya.

Wróćmy do najprostszej broni, do broni palnej. Niezwykła wprost dezinformacja przemeblowała nasze myślenie o broni. Wielu nawet porządnych Polaków myśli, że gdyby broń dostała się w ręce zwykłych Polaków, to by się wystrzelali. Nie będę tu przytaczał zwykłych argumentów za. I spróbuję ominąć tę kolejną narodową barykadę.

I Rzeczpospolita to stare czasy, dlatego odwołam się do przykładu świeżego i z bliska, do Szwajcarii. Szwajcarzy są najbardziej uzbrojonym narodem w Europie, wszyscy dorośli i pełnosprawni mężczyźni mają w domu broń automatyczną. Czy ktoś słyszał o licznych strzelaninach w szwajcarskich szkołach lub bankach? Nie, z prostego powodu: Szwajcarzy są świadomymi posiadaczami broni, ponieważ każdy dorosły Szwajcar ma obowiązek służby wojskowej. Po jej zakończeniu wraca do domu w mundurze i z bronią.

Nikt też pewnie nie słyszał, żeby uzbrojona po zęby Szwajcaria zagrażała któremukolwiek z sąsiadów. Ale nawet Hitler nie zdecydował się na jej podbój. Chociaż zawodowa armia szwajcarska liczy ok. 5 000 żołnierzy, to w ciągu tygodnia jest w stanie zmobilizować 400 000 armię. Doktryna obronna Szwajcarii jest w dużej mierze wynikiem analizy przebiegu polskiego Powstania Styczniowego.

Wysłannik szwajcarskiego rządu pułkownik Franz von Erlach obserwował, w jaki sposób mała powstańcza armia może przeciwstawić się wielkiej armii najeźdźczej. Szwajcaria zorganizowała swoje wojsko na wzór polskiego pospolitego ruszenia z czasów I Rzeczpospolitej, a demokrację i sposób zarządzania państwem ma również bardzo podobną. Szwajcaria przechowała to polskie doświadczenie.

Czas już najwyższy, żeby z tego przechowanego przez Szwajcarów doświadczenia skorzystać. Polska również nie potrzebuje wielkiej zawodowej armii, bo nie słyszałem, żebyśmy zamierzali kogokolwiek napadać. Potrzebuje natomiast wielkiej i dobrze wyszkolonej armii ochotniczej, która powstrzymałaby zamiary jakiegokolwiek potencjalnego agresora.

Nie wyszkolimy tej armii inaczej niż poprzez obowiązkowe przeszkolenie wojskowe (minimum 6 miesięcy) dla wszystkich dorosłych mężczyzn i ochotnicze dla kobiet. Gdyby zachować szwajcarskie proporcje, to armia zawodowa liczyłaby 20 000 doskonale wyszkolonych żołnierzy (nie sądzę, żebyśmy obecnie tylu mieli), z możliwością szybkiego jej zwiększenia do 2 000 000 (tak, do dwóch milionów).

Czy myślicie, że potencjalny agresor odważy się nas zaatakować, stosując hybrydowe zielone ludziki lub w jakikolwiek inny sposób? Czy myślicie, że jakakolwiek hałaśliwa mniejszość wewnętrzna spróbuje pozbawić wolności świadomych i odpowiedzialnych za siebie i swoje rodziny obywateli?

Jan Kowalski

 

  • Avatar

    Dużo słów, dużo opisów, dużo ciekawych treści, lecz jak ma konkretnie wyglądać nowa konstytucja? Jakiej filozofii ma zadość czynić? Oto moje propozycje na wstęp:

    Uważam, że Konstytucja Rzeczypospolitej to fundament, który powinien być wypracowany przez całe społeczeństwo, a przynajmniej tę aktywną jego część. Konstytucja z pewnością powinna zostać napisana całkiem od nowa.

    Wstęp
    Są trzy główne ustroje społeczne: demokracja (ludowładztwo), arystokracja (rządy elit), monarchia (rządy jednostki).
    Demokracja może się wyrodzić w rządy tłumu, tj. ochlokrację.
    Elity rządzą w interesie swoim, a nie ogółu, wyradzając się w oligarchię.
    Monarchia zaś łatwo może przejść w tyranię.
    Żaden z tych ustrojów nie jest optymalny, ale jest wyjście – skrzyżowanie wszystkich trzech:
    • lud wybiera wszystkie władze;
    • wybieranym stawia się wymagania, by – ujmując to skrótowo – byli mądrzy i porządni oraz stwarza się im silną motywację do wierności obietnicom wyborczym;
    • na czele państwa stoi prezydent jako szef rządu.
    To grecka politeja, społeczeństwo obywatelskie, a z łaciny: ustrój republikański, w którym naród troszczy się razem o dobro wspólne – Rzeczypospolita.

    Filozofia zapisów w Konstytucji Polski
    Cała treść Konstytucji powinna spełniać następujące kryteria:
    1. Ma być wspólnotowa, budująca wspólnotę Polaków,
    2. Ma chronić polski interes narodowy i Polskę,
    3. Ma dawać realne instrumenty władzy Suwerenowi: Narodowi Polskiemu,
    4. Ma być spójna i dobrze, sprawnie organizować państwo polskie,
    5. Ma zapobiegać wewnętrznym konfliktom władz, organów itd.,
    6. Ma być prosta, przejrzysta, zrozumiała, napisana przystępnym językiem,
    7. Ma być logiczna, precyzyjna, nie zostawiać „furtek interpretacyjnych”,
    8. Ma być zaopatrzona w definicje pojęć.

    Moja propozycja kalendarza prac nad Konstytucją Polski:
    – Opracowanie i ogłoszenie kalendarza prac – ok. 1-2 miesiące od startu procesu,
    – Rozpisany konkurs na projekt konstytucji – ok. 6 miesięcy,
    – Cykl 41 otwartych konferencji w Polsce nt. konstytucji – ok. 8 miesięcy,
    – Wybór rozwiązań w drodze głosowań obywatelskich – ok. 2 miesiące,
    – Dopracowanie tekstów 3 przodujących projektów – ok. 2 miesiące,
    – Dyskusja porównawcza nad trzema projektami – ok. 2 miesiące,
    – Analiza spójności i symulacje funkcjonowania – ok. 2 miesiące,
    – Ogólnonarodowe referendum konstytucyjne – ok. 1-2 miesiące
    Łącznie ok. dwa lata – czas, który warto poświęcić.

    Układ konstytucji proponuję następujący:
    • Preambuła
    • Definicje pojęć w Konstytucji i aktach podległych
    • Zasady współżycia społecznego i funkcjonowania państwa
    • Prawa i obowiązki Suwerena i obywatela
    • Obowiązki państwa wobec Suwerena i obywateli
    • Powoływanie przedstawicieli Suwerena (system wyborczy)
    • Struktura państwa
    • Opis struktur (organów) państwa z uprawnieniami i obowiązkami
    • Sytuacje nadzwyczajne, kryzysowe oraz zagrożenia Suwerena i państwa
    • Zapisy końcowe

    Dalsze treści w odpowiednim czasie.

Komentarze