Było około godziny 17. Młody mężczyzna w białej koszuli za kierownicą furgonetki wjechał na środkowy chodnik bulwaru od strony placu Katalońskiego, rozjeżdżając wszystkich pieszych na swej drodze – powiedział reporterowi hiszpańskiej telewizji TV3 naoczny świadek wydarzeń, taksówkarz Oscar Cano.
Według jego relacji zamachowiec przejechał 300-350 metrów chodnikiem, pozostawiając za sobą na całej trasie przejazdu rannych lub zabitych.
Narzędziem zbrodni był biały dostawczy fiat. Według policji terrorysta przejechał nim bulwarem La Rambla od placu Katalońskiego w centrum Barcelony dwukrotnie dłuższą trasę: 600 metrów.
Jak zwykle w pełni sezonu turystycznego bulwar był zatłoczony. Rocznie odwiedza ten „salon Barcelony” około stu milionów osób.
Straż miejska i katalońska policja pojawiły się na miejscu ataku w ciągu kilku minut – odnotował w internetowym wydaniu największy hiszpański dziennik „El Pais”.
Panika w ciągu niewielu minut ogarnęła całe centrum stolicy Katalonii, przechodnie kryli się w sklepach i restauracjach. W niektórych lokalach zabarykadowano drzwi, w związku z czym pojawiły się zdementowane później informacje o tym, że napastnik zabarykadował się w restauracji, biorąc zakładników.
Pierwsze depesze prasowe donosiły o jednym zabitym i 32 rannych. Co do ich liczby przez wiele godzin pojawiały się sprzeczne informacje. Wieczorem policja podała, że zginęło 13 osób, a 80 jest rannych.
Rząd ogłosił dla całego kraju alarm czwartego stopnia (najwyższy jest piąty). Premier Mariano Rajoy udał się do Barcelony.
PAP/MoRo