„Właściwe”, „niesmaczne”, „wojownicze” – niemiecka prasa komentuje wystąpienie Trumpa na pl. Krasińskich w Warszawie

Wizyta Donalda Trumpa w Warszawie podzieliła niemieckich komentatorów. Dla jednych prezydent USA „dobrał właściwe słowa”, dla innych mowa była niesmaczna, jeszcze inni krytykują jej „wojowniczy” ton.

O „wyznaniu miłości Trumpa do kraju, który stanowi dla Europy problem” pisze serwis „Der Spiegel”. Decyzja o wyborze Warszawy na miejsce wystąpienia przed wizytą na szczycie G20 w Hamburgu nie jest przypadkiem, lecz „jednoznacznym gestem krytyki pod adresem Unii Europejskiej” – uznano.
Polska, zdaniem autorów materiału, jest obok Węgier krajem, w którym sceptycyzm wobec UE, podzielany także przez Trumpa, jest najsilniejszy. „Der Spiegel” zwraca uwagę, że Trump pochwalił Polskę jako kraj, który spełnia finansowe zobowiązania wobec NATO. Równocześnie prezydent wezwał inne kraje do zwiększenia wkładu w obronność.

Zdaniem „Spiegla” zgoda Waszyngtonu na zakup przez Polskę systemu Patriot jest „demonstracyjnym gestem” mającym wzmocnić zdolność Polski do obrony przed Rosją.

W Polsce, gdzie istnieje uzasadniony historycznymi doświadczeniami wielki lęk przed rosyjskim imperializmem, Trump „dobrał właściwe słowa”. „W dodatku jako gość narodowo-konserwatywnego eurosceptycznego polskiego rządu, (Trump) mógł się czuć jak wśród pokrewnych dusz” – pisze Richard Herzinger na łamach „Die Welt”.

Kierowane obecnie pod adresem Stanów Zjednoczonych zarzuty, że sprzedając Polsce rakiety Patriot i dostarczając jej gaz, chcą podzielić Europę, są – zdaniem komentatora – przejawem podwójnej moralności.

Jak zaznacza, „pęknięcie” (między Polską a Europą Zachodnią) jest skutkiem interesów energetycznych z Rosją zapoczątkowanych przez byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera i kontynuowanych przez obecną szefową niemieckiego rządu Angelę Merkel – „z pominięciem Europy Wschodniej”. Trudno się dziwić, że Polska bardziej liczy na „silne ramię Ameryki” niż na zachodnioeuropejskich sąsiadów – pisze Herzinger.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” uważa, że Trump wygłosił w Warszawie przemówienie „w stylu wojny kultur”. Rdzeniem jego przesłania nie było potwierdzenie zobowiązań sojuszniczych, lecz ostrzeżenie przed wewnętrznym zagrożeniem dla Zachodu, będącym następstwem zaniedbania tradycji i wartości – uważa Reinhard Veser.

Jego zdaniem w tej opinii „tkwi ziarenko prawdy”. Świadomość, że wolność i demokracja nie są oczywistością, lecz wartością, o którą trzeba stale walczyć, uległa w części zachodniej opinii publicznej zapomnieniu – twierdzi komentator. „Polska, która w XX wieku została spustoszona przez oba wielkie totalitaryzmy i w beznadziejnej sytuacji stawiała opór, jest dobrym miejscem, żeby przypomnieć o wartości woli wolności” – czytamy w FAZ.

„Porównywanie obecnej sytuacji Zachodu z polskimi powstańcami z 1944 roku, jak uczynił to Trump, jest jednak nie na miejscu, żeby nie powiedzieć niesmaczne” – ocenia Veser.

Jak tłumaczy, polscy powstańcy walczyli „z odwagą zwątpienia i perspektywą pewnej śmierci” przeciwko „mającym przewagę, pozbawionym skrupułów niemieckim okupantom”. „Nazywane Zachodem kraje Europy i Ameryki Północnej nie są przez nikogo okupowane, lecz są stosunkowo dobrze funkcjonującymi krajami, w których większość ludzi, pomimo ekonomicznych i socjalnych trudności i pomimo zagrożenia przez islamski terroryzm, żyje dobrze i pewnie” – uważa autor.

Veser przypomina, że Trump domagał się w Warszawie poszanowania dla „rodziny, wolności, kraju i Boga” i zaznacza, że te konserwatywne wartości mają w wolnym społeczeństwie swoje miejsce.

Prawdziwym zagrożeniem dla Zachodu są jednak – zdaniem publicysty – te siły, które „jak Trump i jego duchowi pobratymcy w polskim rządzie rozkoszują się fantazjami o upadku świata i reagują niepohamowaną agresją na wszystkich, którzy inaczej widzą świat”. Gwizdy, którymi zwolennicy polskiego rządu powitali Lecha Wałęsę, są tego „smutnym przejawem” – kończy swój komentarz Reinhold Veser na łamach FAZ.

„Trump wygłosił wojowniczą, ociekającą krwią mowę, naszpikowaną metaforami walki i przeżycia oraz licznymi wspomnieniami frontowymi z drugiej wojny światowej”

– pisze Anna Sauerbrey w „Tagesspieglu”. Jak zaznacza, było to związane z miejscem wystąpienia – Pomnikiem Powstania Warszawskiego, jednak jej zdaniem obraz świata przedstawiony przez prezydenta USA „nie musiał wypaść tak dramatycznie”.

W nowym porządku światowym „liczy się nie walka kultur między dobrem i złem, lecz gotowość do dialogu” – zauważa komentatorka. „Czy Trump zdoła się w Hamburgu tego nauczyć?” – pyta.

„Dla prawicowego rządu w Polsce wypad (Trumpa) do Polski w drodze na szczyt G20 był sukcesem. Rząd jest skłócony z Komisją Europejską i wieloma rządami w Europie Zachodniej. Wizyta Trumpa miała pokazać: nie jesteśmy osamotnieni” – piszą Daniel Broessler i Florian Hassel w „Sueddeutsche Zeitung”.

Zdaniem komentatorów, stratedzy w Waszyngtonie dążą do identycznego celu. Hasło Trumpa „America first” (Ameryka przede wszystkim) miało zostać uzupełnione: „Ameryka przede wszystkim, ale nie sama”.

Gazeta niemieckich kół gospodarczych „Handelsblatt” zarzuca Trumpowi, którego nazywa „osobą nienawidzącą UE”, „atak na jedność UE” i ostrzega, że jest to niebezpieczna gra. Trump chce za pomocą swojej strategii „America first” uczynić USA ponownie jedynym supermocarstwem. To szalenie niebezpieczna polityka w czasach, gdy wszystko się zmieniło – czytamy. Za równie niebezpieczne komentator uznał zmianę polityki wobec Moskwy. „Zmiana tonu wobec Rosji stanowi zagrożenie dla Niemiec i Europy” – czytamy w „Handelsblatt”.

PAP/MoRo

Komentarze