Simone Veil zmarła w wieku 89 lat. Jak napisał o niej po jej śmierci w swojej korespondencji Zbigniew Stefanik, podsumowując oficjalnie przyjęte wśród Francuzów opinie na jej temat, Simone Veil to jedna z najstarszych i zarazem najbardziej lubianych przez Francuzów osobistości polityki V Republiki Francuskiej.
Podczas II wojny światowej należała do francuskiego ruchu oporu, za co została zesłana do Auschwitz-Birkenau wraz z matką i dwiema siostrami.
W latach 70., XX wieku była ministrem zdrowia w dwóch rządach, w latach 90. ponownie objęła stanowisko ministra zdrowia i spraw społecznych. Była pierwszą kobietą we Francji, która objęła stanowisko ministerialne.
Także jako pierwsza kobieta objęła urząd przewodniczącej Parlamentu Europejskiego i sprawowała go przez dwa lata. W latach 1998-2007 zasiadała we francuskiej Radzie Konstytucyjnej.
Jest uważana za jedną z osób, której Francja zawdzięcza pojednanie z Niemcami i która przyczyniła się do integracji europejskiej.[related id=27165]
Jako minister zdrowia w latach 70. zainicjowała prace nad ustawą, która doprowadziła we Francji do legalizacji aborcji na życzenie. Między innymi dzięki temu stała się ikoną politycznej batalii o prawa francuskich kobiet w latach 70. i 80. ubiegłego wieku.
Pogrzeb Simone Veil 5 lipca br. stał się wydarzeniem państwowej rangi.
Ciało jej miało początkowo spocząć w Les Invalides – miejscu, gdzie znajduje się grobowiec Napoleona I, jego braci, synów, wielu najwyższej rangi wojskowych (ostatnim był pochowany w 1967 r. marszałek Juin). Może jedynym spoza tego grona jest Claude Joseph Rouget de Lisle, kompozytor Marsylianki, pochowany w 1915 roku.
Decyzja o miejscu pochówku została jednak zmieniona. Simone Veil spocznie pośród najbardziej zasłużonych Francuzów, w Panteonie.
Jest to dawny kościół św. Genowefy, patronki Paryża, który wzniesiono w miejscu starochrześcijańskiej świątyni z VI wieku. Został ukończony w roku wybuchu rewolucji francuskiej, w jej wyniku uległ desakralizacji i stał się miejscem pochówku zasłużonych Francuzów. Znajdują się tam m.in. groby Woltera, Rousseau, Hugo czy Zoli, a także Marii Skłodowskiej-Curie i jej męża Piotra. Dwukrotnie budowli próbowano przywrócić funkcję sakralną, jednak bez skutku.
W tym właśnie miejscu znajdzie swój spoczynek Simone Veil.
Nazwiska osób pochowanych w Panteonie mogą się różnie kojarzyć. Są to jednak ludzie w większości do dziś pamiętani, poważani, którzy niewątpliwie zaznaczyli swoją obecność w historii i wpłynęli na kształt cywilizacji europejskiej.
Co zostanie po latach z pamięci o Simone Veil? Walczyła we francuskim ruchu oporu. Została zesłana do obozu koncentracyjnego. To spotkało miliony ludzi w czasie drugiej wojny światowej. W niczym to nie umniejsza jej bohaterstwa, ale Panteon nie pomieściłby wszystkich, którzy doświadczyli takiego losu.
Była pierwszą kobietą-ministrem, politykiem, działaczką partyjną i założycielką partii, członkiem Rady Konstytucyjnej, pierwszą kobietą-przewodniczącą Parlamentu Europejskiego. Niewątpliwie to oznaka jej aktywności, inteligencji, zaangażowania i wielu nieprzeciętnych cech osobowości. Jednak nie przypuszczam, żeby po latach pamiętano o tym, kto był pierwszą we Francji kobietą-ministrem itd.
Prawdopodobnie to, co zostanie najbardziej zapamiętane, to jej tzw. walka o prawa kobiet, skoro już dziś jest uważana za jej „ikonę”. Jestem przekonana, że nawet jeśli pójdzie w niepamięć jej nazwisko jako tej, która doprowadziła do legalizacji we Francji aborcji, konsekwencje jej „walki” będą się ciągnąć przez długie lata i być może wpłyną na losy Europy, czego początek prawdopodobnie dziś obserwujemy.
Dziś jej poglądy i działalność są cenione i podziwiane. Być może słuszne jest, że Simone Veil spocznie w towarzystwie Woltera, który jako jeden z wielu przyczynił się do tego, że takie postawy współcześnie dominują.
We mnie jednak budzi to grozę: Panteon dla osoby, która uczyniła z aborcji prawo. To jest uczczenie chaosu moralnego i świadectwo absolutnej nieumiejętności rozróżniania między dobrem a złem.
I pierwszy dowód na to, że premier Francji we wczorajszym exposé nie żartował: to jest jego początek bezwzględnej batalii o laickość Francji.
Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się o 10:30.
MS