Ziobro ujawnia szczegóły afery lichwiarskiej w Gdańsku. Zastosowano po raz pierwszy prawo konfiskaty rozszerzonej

73 zarzuty wobec 14 podejrzanych, 100 pokrzywdzonych ze szkodą o łącznej wartości 16 mln zł – to efekty śledztwa z Gdańska wobec gangu wyłudzającego mieszkania w wyniku oszukańczych pożyczek.

„Są poważne podstawy, by podejrzewać, że bez zaangażowania – przynajmniej w niektórych wypadkach – notariuszy te przestępstwa na taką skalę nie mogłyby się odbywać” – powiedział Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro podczas briefingu.

Przejmowali mieszkania w całej Polsce

W końcu maja gdańska policja informowała o zatrzymaniu 14 osób podejrzewanych o oszustwa w celu przejmowania mieszkań w całej Polsce w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Wprowadzając w błąd kredytobiorców bądź wykorzystując ich przymusowe położenie, udzielano im pożyczek w zamian za podpisanie umowy kupna-sprzedaży lokalu, którego właścicielami byli pożyczkobiorcy. Skutkiem było przejmowanie lokali przez sprawców – podała policja.

We wtorek Zbigniew Ziobro przedstawił szczegóły śledztwa prowadzonego w sprawie przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku, która bada różne wątki tej działalności.

Powiedział, że jest około 100 pokrzywdzonych (a może ich być nawet trzy razy więcej) działalnością przestępców-lichwiarzy, którzy w latach 2010-15 zawierali umowy pożyczki do kilkudziesięciu tysięcy złotych pod zastaw – jak dotychczas ustalono – 87 nieruchomości. – Istota tych umów sprowadza się do tego, że zawierały one ukryte odsetki z jednej strony, a z drugiej rażąco zaniżały wartość nieruchomości, którymi dysponowali ci pokrzywdzeni – powiedział Ziobro.

Pożyczki pod mieszkanie

Były to umowy pożyczek zabezpieczonych przeniesieniem własności nieruchomości na pożyczkodawców – do czasu zwrotu im pożyczki lub umów sprzedaży połączonych z prawem odkupu, w przypadku zwrotu pożyczki w określonym terminie – za cenę nabycia. Jak dodał Ziobro, wynikiem tych – jak się wyraził – „cyrografów” było „bezwzględne pozbawianie własności i wyrzucanie na bruk”.

Umowy były zawierane na trzy lub sześć miesięcy. Oprocentowanie wskazane w akcie notarialnym wynosiło od 10 do 20 procent, ale faktycznie sięgało nawet 80 procent. W większości przypadków pokrzywdzeni nie byli świadomi, że umowa notarialna opiewa na większą wartość pożyczki aniżeli faktycznie została udzielona. Wartości nieruchomości ujęte w aktach notarialnych były zaniżane nawet do 50 procent rzeczywistej wartości nieruchomości. Stałą cechą aktów notarialnych było wymuszenie na pokrzywdzonych udzielania pełnomocnictw do wymeldowania wszystkich domowników z nieruchomości będącej przedmiotem umowy – podkreśla prokuratura.

Umowy zaopatrzone były w klauzule rygoru egzekucji wprost z aktu notarialnego, co umożliwiało pożyczkodawcy bezproblemowe doprowadzenie do „opróżnienia” danej nieruchomości z pokrzywdzonego i członków jego rodziny.

Minister nie rozumie, dlaczego sąd wszystkich nie aresztował

Ziobro podkreślał, że nie może zrozumieć odmowy aresztowania części z 14 podejrzanych przez sąd, który zastosował wobec nich poręczenia majątkowe w „stosunkowo niewielkich kwotach pieniędzy”. Złożono już zażalenie prokuratury na tę decyzję sądu, bo – według śledczych – są ryzyka utrudniania przez podejrzanych śledztwa, matactwa i ucieczki. „Ci ludzie nie mogą cieszyć się wolnością” – mówił Ziobro.

Wobec reszty podejrzanych prokuratura zastosowała dozór policji, poręczenia majątkowe od 50 do 70 tys. zł, zakaz prowadzenia działalności z zakresu pośrednictwa finansowego oraz zakaz opuszczania kraju.

Konfiskata rozszerzona po raz pierwszy

Ziobro ujawnił, że w tej sprawie po raz pierwszy zastosowano tzw. konfiskatę rozszerzoną – na razie do dwóch nieruchomości, ale to „nie ostatnie słowo prokuratury”. Tą decyzją wstrzymano „przestępcze decyzje” wobec dwóch nieruchomości o wartości 600 tys. zł, własności małżeństwa, które pożyczyło od oszustów 20 tys. zł, a spłaciło 9 tys. zł (w „konfiskacie rozszerzonej” chodzi o konfiskowanie pochodzących z przestępstw majątków, które sprawcy ukrywają, przepisując je na członków rodziny – to oni sami musieliby dowieść, że nie pochodzą one z przestępstwa).

Jak powiedziała Barbara Sworobowicz, dyrektor Departamentu Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej, łączna szkoda po stronie pokrzywdzonych wynosi 16 mln zł, a średnia wartość przejmowanych nieruchomości wynosiła od 200 do 250 tys. zł. Zabezpieczono mienie o łącznej wartości ponad 7 mln zł.

Wyłudzono 600 mieszkań?

Prokuratura bada 600 aktów notarialnych, co do których jest podejrzenie, że może chodzić o lichwiarskie pożyczki; przesłuchano już część notariuszy. „Będę się domagał od prowadzących sprawę prokuratorów, aby bardzo dokładnie ocenili rolę tych notariuszy; jeśli notariusze dopuścili się tutaj nieprawidłowości, w zależności od ich skali poniosą również konsekwencje” – oświadczył Ziobro.

Podejrzani mają zarzuty działania w grupie przestępczej, oszustw oraz lichwy – nie przyznali się do zarzutów, za które grozi do 10 lat więzienia. Zgodnie z kodeksem karnym, kto, wyzyskując przymusowe położenie innej osoby, zawiera z nią umowę, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

W sprawie tej grupy przestępczej występują organizatorzy, pośrednicy i tzw. słupy. Ofiar poszukiwali wśród osób znajdujących się w złej sytuacji finansowej i życiowej, którzy mieli zadłużone nieruchomości bądź sami byli zadłużeni i nie mieli możliwości uzyskania pożyczek czy kredytów bankowych.

Ziobro podkreślał, że takie sprawy były „zamiatane pod dywan” za rządów koalicji PO-PSL. „My chcemy chronić zwyczajnych Polaków przed tego rodzaju przestępczością” – oświadczył.

PAP/MoRo

Komentarze