Między wszechwładnym Macronem a niestabilną władzą. Francja w przeddzień drugiej tury wyborów parlamentarnych

Poparcie dla Macrona nie jest wysokie – znajduje się na poziomie notowań Hollande’a po jego elekcji. Jego konkurencja jest jednak słaba i mało wiarygodna – w Popołudniu Wnet mówił Zbigniew Stefanik.

Jedynie w pięciu spośród 577 okręgów wyborczych we Francji pierwsza tura wyborów parlamentarnych przyniosła ostateczne rozstrzygnięcie (przypomnijmy, że nad Sekwaną obowiązuje system jednomandatowych okręgów wyborczych). Jednak przed niedzielnym głosowaniem wszystko wskazuje na to, że ruch skupiony wokół prezydenta Emmanuela Macrona bez trudności uzyska parlamentarną większość. O perspektywach wyborczych we Francji rozmawialiśmy w popołudniowej audycji Wnet z mieszkającym w Strasburgu politologiem Zbigniewem Stefanikiem.

– Znamienna jest frekwencja w pierwszej turze wyborów parlamentarnych. Była ona najniższa w historii. Poparcie dla Macrona nie jest więc szczególnie mocne, jego sukces opiera się raczej na głosach dyktowanych zdrowym rozsądkiem, chęcią utrzymania stabilności politycznej kraju – konstatował nasz rozmówca.

Jeśli wyniki sondaży znajdą swoje potwierdzenie w głosowaniu 18 czerwca, największymi przegranymi wyborów będą komunizujący Jean-Luc Mélenchon oraz Marine Le Pen i jej Front Narodowy. Zdaniem naszego rozmówcy w obu przypadkach nie można jednak mówić o katastrofie, ponieważ przywódcy ci swe ambicje wiążą już z następnym cyklem wyborczym i to jemu podporządkowują swoje obecne działania.

Zbigniew Stefanik opowiedział też o znamiennym zdarzeniu, do jakiego doszło podczas czwartkowego wiecu wyborczego partii Republikanie, kiedy była minister ds. środowiska została zaatakowana przez sfrustrowanego mężczyznę. – Ten incydent pokazuje, jak bardzo debata polityczna nad Sekwaną się zaogniła – zauważył Zbigniew Stefanik.

 

aa

Komentarze