Los Theresy May jako premiera jest już przesądzony. W tej chwili dla torysów ma znaczenie tylko stabilizacja władzy

W tej chwili mamy do czynienia z najmniej pożądaną sytuacją na Wyspach Brytyjskich, czyli z zawieszeniem parlamentu, gdzie nikt nie ma jednoznacznego mandatu do sprawowania władzy – twierdzi ekspert.

Gościem audycji „Południe Wnet” był dr Przemysław Biskup, politolog z UW, związany również z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Nasz gość  przedstawił mechanizmy brytyjskiego systemu politycznego na tle sytuacji po wyborach parlamentarnych.

Dr Biskup przyznał, że kiedy brytyjska premier ogłaszała przedterminowe wybory, nikt nie spodziewał się takiego rezultatu, jaki mamy dziś. Torysi uzyskali 318 mandatów (o 13 mniej niż w poprzednich wyborach), a opozycyjna Partia Pracy 262 (o 30 więcej). Żadne z ugrupowań nie uzyskało bezwzględnej większości. Dopiero w połowie kampanii wyborczej dało się zauważyć przełom w sondażach, choć większość z nich do ostatniej chwili wskazywała na zwycięstwo torysów.

[related id=”24132″]

Według naszego gościa, sukces Partii Pracy i jej lidera Jeremy’ego Corbyna jest zasługą głównie wyraźnego wzrostu frekwencji wyborczej wśród ludzi młodych, a takie osoby zdecydowanie popierają Partię Pracy: – Młodzi ludzie mają raczej lewicowe poglądy, co jest zjawiskiem ogólnoeuropejskim. Do tego dochodzi dość charyzmatyczny i działający na wyobraźnię młodych lider, a na koniec sztywna, mało inspirująca kampania partii konserwatywnej.

– Poza tym młodzi Brytyjczycy chcą Wielkiej Brytanii na miarę społecznej gospodarki rynkowej z lat 50. i 60., z silnie progresywnymi podatkami, z których jest lepiej finansowana państwowa służba zdrowia czy edukacja, a pieniądze nie są podstawową barierą dostępową do dóbr publicznych.

Politolog zaznaczył, że Partia Konserwatywna nie straciła, tylko zyskała 2,5 miliona nowych wyborców, poprawiła wynik z poprzednich wyborów z 37 do 42 procent – to lepszy wynik od najlepszego wyniku Margaret Thatcher i Tony  Blaira. Jednakże jest to pyrrusowe zwycięstwo, ponieważ nie daje możliwości stworzenia stabilnego rządu. Brytyjczycy uważają koalicję za „zło niekonieczne”. Ich polityczna tradycja ceni przede wszystkim istnienie silnego, jednopartyjnego centrum władzy.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

LK

Komentarze