– Wczoraj pod Pomnikiem Chwały w Kijowie przez cały dzień wiele tysięcy osób składało wieńce i kwiaty – powiedział korespondent Radia Wnet. Na Ukrainie po 2014 roku następuje powolna próba zmiany przypadających na 9 maja obchodów rocznicy zakończenia II wojny światowej, nazywanej w Rosji Wojną Ojczyźnianą, na Dzień Pamięci i Pojednania, obchodzony dzień wcześniej. Uroczystości 8 maja mają charakter święta państwowego na Ukrainie. Paweł Bobołowicz dodał jednak, że ciężko jest zwalczyć starą tradycję i dlatego 9 maja pozostaje nadal ustawowo dniem wolnym od pracy.
– Wielka kolumna z portretami żołnierzy w mundurach sowieckich, które nieśli najczęściej ich potomkowie, przeszła przez centrum Kijowa – powiedział Paweł Bobołowicz. Zauważył, że wielu uczestników miało na sobie emblematy z czasów sowieckich, co wywołało protesty i niechęć patriotycznie nastawionych Ukraińców. W różnych częściach Ukrainy doszło do zamieszek. Najbardziej tragiczny przebieg miały one w Dnieprze, gdzie zostało poszkodowanych 14 osób.
Jak poinformował nasz korespondent, w samym Kijowie, mimo przepychanek i użycia świec dymnych, do eskalacji konfliktu nie doszło.
– Było to zasługą ukraińskich służb, policji i gwardii narodowej – ocenił Paweł Bobołowicz, dodając, że do zabezpieczenia „kolumny z portretami” oddelegowano tysiące funkcjonariuszy.
– To, co szokuje z polskiej perspektywy, to kultywowanie pamięci takich zbrodniarzy komunistycznych, jak Stalin – powiedział nasz korespondent. Jego zdaniem wiele z osób uczestniczących w marszu jawnie manifestowało niechęć do Ukrainy, a nawet pozdrawiało Putina.
– Jest to sytuacja nie do zaakceptowania w momencie, kiedy na Ukrainie jest wojna i wiele mówi się o tym, aby się więcej nie powtórzyła – powiedział Bobołowicz. Dodał, że również wczoraj separatyści dokonali bombardowania, podczas którego użyto pocisków Grad [następca Katiuszy – przyp. red.].
O przebiegu kontrowersyjnych obchodów święta zwycięstwa na Ukrainie i prowokacji ukraińskiego blogera oraz o wojnie pomnikowej więcej w korespondencji Pawła Bobołowicza z Kijowa.
MoRo