Aby zaspokoić wyborcę francuskiego, wystarczyła osoba „bez przeszłości, z miłą aparycją i umiejętnościami aktorskimi”

O rządach lumpenproletariatu nad Sekwaną i zdumiewających wyborach Francuzów, którzy działają na własną niekorzyść – w Poranku Wnet Piotr Witt, publicysta i felietonista mieszkający w Paryżu.

Piotr Witt powiedział w swoim felietonie, że wielka radość zapanowała na ulicach Paryża w ostatnią niedzielę, choć i tak nie dorównywała ona atmosferze po wyborach 1981 roku, kiedy zwyciężył socjalista François Mitterrand, a Francja promieniała szczęściem w oczekiwaniu zmian.

– Od 30 lat rośnie liczba bezrobotnych, obecnie jest to dziewięć mln osób, 5 tys. miliardów euro długu publicznego, 80 miliardów euro deficytu budżetowego rocznie, 200 do 300 tysięcy nowych imigrantów. Biedni i bezrobotni, i bezdomni są dziś potęgą i mają ogromy wpływ na wyniki wyborów – powiedział Witt.

Jak mówił znany felietonista, niedzielny entuzjazm szybko jednak minął i powrócił niepokój.

Piotr Witt przypomniał, że Francja przoduje wśród państw europejskich w ilości spożywanego alkoholu, nikotyny i środków nasennych.

– W wyniku demokratycznego głosowania wybory wygrał Emmanuel Macron – człowiek znikąd, który stał się w kilka miesięcy niemal figurą historyczną – stwierdził Witt, zastanawiając się, co zrobiono, aby ludzie głosowali przeciwko swoim interesom.  Okazało się, że aby zaspokoić wyborcę francuskiego, wystarczyło stworzyć figurę „bez przeszłości, z dobrymi umiejętnościami aktorskimi, opanowaniem i miłą aparycją”. Program polityczny był sprawą drugorzędną.

Zdaniem Piotra Witta, Emmanuel Macron został wybrany już przed pierwszą turą, kiedy wyeliminowano François Fillona, lub nawet wcześniej, kiedy  „baronowie banków, magnaci prasy i książęta telekomunikacji ” zdecydowali, że Macron będzie reprezentował ich interesy.

Zapraszamy do wysłuchania całego felietonu Piotra Witta.

JN

 

Komentarze