Czytaj więcej: Rzecznik irańskiego MSZ: antyirański sojusz Izraela z Arabią Saudyjską nie jest chwilowym zbiegiem okoliczności
– Nie ma wspólnych politycznych spoiw pomiędzy nami i Iranem. Zrozumieliśmy, że Teheran nie jest poważny w sprawie prowadzenia dialogu. Jak to prorok Mahomet powiedział, muzułmanina nie można oszukać dwukrotnie. A to kwestia irańskiej ideologii, która uniemożliwia Iranowi bycie porządnym sąsiadem – powiedział Mohammed bin Salman Al Saud w wywiadzie dla saudyjskiego portalu arabnews.com.
Następca tronu uznał, że to szyickie „imperialne” doktryny polityczne są odpowiedzialne za „awanturnicze” perskie zapędy:
– Iran wierzy, że zanim imam Mahdi (ostatni „ukryty” imam, który ma razem z prorokiem Jezusem walczyć z szatanem w dniach ostatnich) powróci, musi przygotować grunt pod jego powrót poprzez panowanie nad całym światem muzułmańskim. Jak to można rozumieć? Jak można prowadzić z nimi dialog, skoro mają takie myślenie? Celem Iranu jest uzyskanie kontroli nad dwoma Świętymi Meczetami – Mekką i Medyną – objaśniał książę tło konfliktu pomiędzy Saudami i Persami.
[related id=”10624″]Spór między wahabitami a szyitami zaczyna się u źródeł islamu. Szyici uważają, że prawowite dziedzictwo proroka Mahometa należy do „Domu Proroka” – linii Alego i córki proroka, Fatimy. Wahabizm, który jest oficjalną doktryną w Królestwie Arabii Saudyjskiej, wywodzi się z tradycji kalifatu Umajjadów, a więc zażartych obrońców sunny. Arabia Saudyjska uważa się, za awangardę „świata i krwi arabskiej”, która zantagonizowana jest z historyczną Persją.
Następca saudyjskiego tronu odniósł się również do sytuacji w Jemenie, w którym od 2015 roku trwa wojna domowa z udziałem saudyjskich wojsk:
– Arabia Saudyjska zaangażowała się w Jemenie związku z zagrożeniem naszego bezpieczeństwa narodowego ze strony szyickiej milicji Houthi – stwierdził saudyjski minister. Książę dodał, że Królestwo może zgnieść szyickich rebeliantów, ale ceną byłaby śmierć tysięcy saudyjskich żołnierzy.
– Czas działa na naszą korzyść – zaznaczył, oznajmiając, że Saudowie wyposażeni są logistycznie, w przeciwieństwie do nieprzyjaciela, którego zapasy i morale są na wyczerpaniu.
– Nie chcieliśmy iść na tę wojnę, ale doszliśmy do punktu, w którym istniało ryzyko gorszych scenariuszy. Mamy bardzo złe doświadczenie z Houthi, od kiedy w 2009 roku stali się zagrożeniem dla międzynarodowych szlaków morskich na Morzu Czerwonym. Gdybyśmy zwlekali, wojna przeniosłaby się na nasze terytorium – wyjaśniał saudyjski minister obrony, który dał się poznać jako zwolennik radykalnych i zbrojnych rozwiązań regionalnych sporów.
źródło: arabnews.com
Czytaj więcej: Fatima i islam. W Koranie można znaleźć wiele pozytywnych odniesień do Matki Bożej, ale nie jest to dowodem na nic