Przebywający z wizytą w Korei Płd. wiceprezydent USA Mike Pence odwiedził w poniedziałek bazę wojskową Stanów Zjednoczonych Camp Bonifas, położoną w odległości zaledwie kilku metrów od Koreańskiej Strefy Zdemilitaryzowanej (DMZ) i w pobliżu linii demarkacyjnej oddzielającej obie Koree.
Wiceprezydent Mike Pence podkreślił w swym przemówieniu, wygłoszonym w Panmudżomie, gdzie w lipcu 1953 r. podpisano zawieszenie broni w wojnie koreańskiej, że „Stany Zjednoczone nie wykluczają żadnych opcji, które mogłyby się przyczynić do uregulowania kwestii północnokoreańskiego programu balistycznego czy nuklearnego”.
[related id=”13550″]
Dodał, że Waszyngton zamierza zagwarantować regionowi bezpieczeństwo na drodze pokojowych negocjacji, ale zaznaczył, że wszystkie opcje są teoretycznie dostępne. – Z całą pewnością będziemy stać ramię w ramię z Koreą Południową – oświadczył.
– Era podyktowanej względami strategicznymi cierpliwości wobec Korei Północnej już minęła – podkreślił z mocą amerykański wiceprezydent.
Mike Pence, którego ojciec brał udział w wojnie koreańskiej, nie krył wzruszenia, przybywając do Koreańskiej Strefy Zdemilitaryzowanej. – Zbliżając się do Panmudżomu, widziałem miejsca, gdzie mój ojciec walczył wraz z południowokoreańskimi kolegami, pomagając wam odzyskać wolność – powiedział i wyraził wdzięczność tym, którzy odbywają służbę w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej.
Amerykański kontyngent na Półwyspie Koreańskim wynosi 28,5 tys. żołnierzy.
Agencje wskazują. że wizyta Pence’a w bazie wojskowej USA położonej w pobliżu granicy z Koreą Północną i w strefie zdemilitaryzowanej (DMZ) następuje dwa dni po prowokacyjnej, ale nieudanej próbie wystrzelenia pocisku balistycznego, przeprowadzonej przez Pjongjang.
Pence przybył do Korei Południowej w niedzielę, rozpoczynając swą 10-dniową wizytę po Azji.
Agencje podkreślają, że do wizyty dochodzi w chwili, gdy napięcia w regionie są coraz większe.
PAP/jn