Sejm po ostrej dyskusji przyjął projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego ograniczającej swobodę prowadzenia aptek

Najwyżej cztery apteki prowadzone przez jeden podmiot, jedna apteka na 3000 mieszkańców, nie mniej niż pół kilometra odstępu między aptekami – oto niektóre z zapisów kontrowersyjnej ustawy.

Przyjęte przepisy zakładają, że prawo uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki będą mogli uzyskać farmaceuci posiadający prawo wykonywania zawodu, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, oraz spółki jawne lub partnerskie, których przedmiotem działalności jest wyłącznie prowadzenie aptek, w których wspólnikami (partnerami) są wyłącznie farmaceuci posiadający prawo wykonywania zawodu.

Rozwiązanie „apteki dla aptekarza” znajdowało się w pierwotnej wersji projektu, przygotowanej jako inicjatywa poselska. W toku prac jednak z niego zrezygnowano. [related id=”3236″ side=”left”] 23 marca na posiedzeniu komisji ds. deregulacji, na wniosek Michała Cieślaka (PiS) wprowadzono poprawkę, że prawo prowadzenia aptek mieliby posiadać farmaceuci mający prawo wykonywania zawodu, a także (niebędące farmaceutami) osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność oraz spółki prawa handlowego niemające osobowości prawnej (czyli jawne, partnerskie, komandytowe i komandytowe akcyjne).

O projekcie rozmawialiśmy w Poranku Wnet z prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, panią Elżbietą Piotrowską-Rutkowską.

Na posiedzeniu plenarnym w środę PiS zgłosiło poprawki przywracające zasadę „Apteki dla aptekarza”. Komisja ds. deregulacji na posiedzeniu w czwartek opowiedziała się za jej odrzuceniem. „Ostatecznie wszystko przesądzi głosowanie” – skomentował w rozmowie z PAP przedstawiciel wnioskodawców, Waldemar Buda.

Komentarze