Portal Al-Jazeery trafnie zauważył, że zbyt wiele czynników jest zależnych od krajów nie będących członkami Ligi, takich jak np. Włochy, i ich wpływów w Libii.
Nie ma żadnego arabskiego ośrodka decyzyjnego zdolnego do wpływania na konflikty w Syrii i w Libii. W Syrii ONZ jest prowadzącym proces polityczny pod patronatem Waszyngtonu i Moskwy. W Libii Liga Arabska nie odgrywa żadnej aktywnej roli i nie wyszła nawet z jakąkolwiek inicjatywą – tam są Włosi, Amerykanie i Francuzi.
– W Jemenie Liga również zawodzi. Konflikty w świecie arabskim stały się wojnami międzynarodowymi, a Liga Arabska jest niezdolna do podjęcia decyzji – komentował trudności, z jakimi musi się mierzyć Liga Arabska, Hamzeh al-Mustafa, analityk z Centrum Arabskiego dla Badań i Nauk Politycznych w katarskiej Dosze.
Salah Nasrawi, dziennikarz egipski, wieloletni korespondent przy Lidze Arabskiej zauważył, że to spory wewnętrzne i konflikty czynią z posiedzeń Ligi jałowe polityczne zbiegowiska:
– Możemy usłyszeć takie same narracje, ale państwa arabskie pozostają mocno podzielone w prawie każdym temacie i z trudem mogą dojść do porozumienia w kontrowersyjnych kwestiach – wyjaśnił.
Saudyjski portal arabnews bardziej rzeczowo odniósł się do potrzeb, którym musi sprostać szczyt. Jest kwestia nienaruszalności Jerozolimy i wszystkie państwa krytykują izraelski program osadniczy terytoriów okupowanych, a także plany Donalda Trumpa ws. przeniesienia ambasady do świętego miasta. Co więcej, Saudów tradycyjnie niepokoi sprawa Iranu, którego wahabici oskarżają o knowania przeciwko regionalnemu pokojowi. Dodatkowo pomoc humanitarna dla Syrii, Libii i Jemenu wywołuje wielkie zatroskanie Rijadu. Saudowie zwracają uwagę, że Liga powinna zająć się programami edukacyjnymi i socjalnymi.
źródło/aljazeera/arabnews
Czytaj więcej: Rzecznik irańskiego MSZ: antyirański sojusz Izraela z Arabią Saudyjską nie jest chwilowym zbiegiem okoliczności