Francja: Kampania prezydencka odzwierciedla kryzys demokracji – uważają obserwatorzy francuskich wyborów prezydenckich

Do gorzkich rozczarowań społeczeństwa dołącza się rosnąca rola informacyjna portali plotkarskich oraz indywidualizacja społeczeństwa połączona z upadkiem politycznej moralności i brakiem wzorów.

Według sondaży, aż 41 proc. uprawnionych nie wie, czy pójdzie głosować. Wśród tych, którzy pójdą, bardzo wielu nie jest zdecydowanych, na kogo zagłosuje.

Dyrektor instytutu badania opinii Sofres, politolog Brice Tenturier uważa, że dzisiejszy kryzys jest wynikiem „dziesięciolecia gorzkich rozczarowań prezydenturami Nicolasa Sarkozy’ego i Francois Hollande’a”.

Wybory prezydenckie w 2007 roku były wyborami nadziei: kandydaci byli stosunkowo młodzi, po raz pierwszy do finału doszła kobieta (Segolene Royal). Zapowiadało to prezydenturę bardziej nowoczesną i bliższą codziennym troskom Francuzów – przypomina Tenturier.

– Sarkozy – mówi politolog – najpierw rozczarował prostych ludzi, którym obiecywał, że przywróci wartość pracy, że zwiększy ich siłę nabywczą, zapewni bezpieczeństwo i powstrzyma nielegalną imigrację. Ludzie poczuli się zdradzeni, oszukani i porzuceni. Według eksperta, „Hollande spotęgował to odrzucenie i jeszcze szybciej niż Sarkozy stracił szacunek opinii społecznej”.

Zdaniem politologa, „do dziesięciolecia gorzkich rozczarowań dochodzi rosnąca rola portali plotkarskich w tworzeniu i przekazywaniu informacji, coraz większa indywidualizacja społeczeństwa połączona z upadkiem politycznej moralności i brakiem wzorów”.

– Wszystkie badania wskazują, że 30 proc. obywateli odrzuca politykę. 20 proc. twierdzi, że polityka ich brzydzi, 10 proc. – że jest im obojętna. Ludzie ci są bezpowrotnie straceni dla demokracji – podsumowuje ekspert.

Francuzi stracili wiarę w demokrację 

– Po upadku komunizmu uznano, że wygrał system amerykański. A ponieważ zwyciężył, to zastosujemy się do jego zasad: na całym świecie będzie wolny handel, prywatyzacje, deregulacje, demokracja w zachodnim stylu. Ten liberalizm ekonomiczny łączył się z libertynizmem, gloryfikacją mniejszości i sakralizacją różnorodności, powodując we Francji powstawanie gett migrantów z Północnej i Czarnej Afryki i marginalizując pozbawionych pracy, rodowitych mieszkańców miast i miasteczek, w których zlikwidowano przemysł, a wraz z przemysłem handel i służby publiczne – uważa ekonomista Jean-Michel Quatrepoint.

Filozof Paul Thibaud jest zdania, że za taką ewolucję „odpowiedzialna jest również Unia Europejska, zaplanowana jako imperium, a która stała się Ligą Narodów”.

Kryzys demokracji francuski myśliciel postrzega przede wszystkim jako „antropologiczny kryzys indywidualizmu”.

– Naród to nie puszka sardynek, w której układa się rybki bez głów. Potrzebuje prawowitości, historii, bo to ona uczyniła z nas Francuzów, a my straciliśmy poczucie kontynuacji.

Emerytowany profesor teologii Jean-Marie Faux, od trzydziestu lat zajmujący się działalnością społeczną i filozofią, uważa, że problemy biorą się przede wszystkim z „bezsilności polityki wobec ekonomii”.  – Trudno realizować politykę, podejmować decyzje, określać wspólne dobro, gdy opinie różnią się w nieskończoność i każdy wybiera swoją politykę – przyznaje.

Faux ma wszelako nadzieję, że „szeroki ruch kulturalny, ożywiony tradycjami i ich konstruktywnym dialogiem, także ludzką kreatywnością, umożliwi demokrację, w której jak najwięcej osób w sposób czynny będzie odpowiedzialnych za miasta, państwa, za naszą planetę”. – Ta wiara wynika zapewne z tego, że – jak tłumaczy Jean-Marie Faux – prawdziwy kryzys demokracji to kryzys zaufania do demokracji.

PAP/jn

Komentarze