Holandia poszukuje utraconej tożsamości. Przed wyborami 15 marca panuje niepewność, brakuje też poczucia bezpieczeństwa

– W ostatnich latach Holendrzy przestali wiedzieć, kim są. Odczuwalne jest również postępujące ubożenie przeciętnych obywateli – w Południowej Audycji Wnet mówiła z Amsterdamu Ewa Stasinowska.

 

Tożsamość holenderska przez wiele lat była oparta na micie potęgi morskiej. Ale wielu Holendrów jest niezdolnych do dumy z potęgi kolonialnej. Odwołania do historii są tu znacznie słabsze niż w Polsce. Panuje polityka „ciepłej wody”, dzieci nie znają przeszłości swojego kraju. Ludziom brak zakotwiczenia – kontynuowała Przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej w Amsterdamie.

W tej atmosferze toczy się kampania wyborcza. – W wyścigu wyborczym liczą się cztery partie. Partia obecnego premiera Marka Rutte i Partia Wolności Geerta Wildersa idą łeb w łeb – różnice przekładają się na dwa, trzy fotele parlamentarne. Jak podają eksperci, przed obecnymi wyborami rekordowa liczba Holendrów jest niezdecydowana, na kogo głosować – relacjonowała nasza rozmówczyni.

[related id=”4613″]

Wilder jest histerykiem. Dużo krzyczy, obraża się, jest nieprzewidywalny. Nie bierze udziału w debatach. Owszem, jest antyeuropejski – to właśnie on rozpoczął kampanię przeciw Polakom w Holandii. O opuszczeniu przez Holandię UE nie ma jednak raczej mowy – analizowała sytuację w Holandii Ewa Stasinowska.

Innym ważnym wątkiem kampanii w Holandii, o którym mówiła, są kwestie ekonomiczne. – Ludzie są niezadowoleni, także z przyczyn ekonomicznych, poczuli, że zbiednieli. Kiedyś w Holandii nie było biedy, w tej chwili jak grzyby po deszczu wyrastają banki żywności. Gospodarczo niby Holandia stoi bardzo dobrze, ale zwyczajni obywatele nie odczuwają tego dobrobytu.

Wprowadzono wysokie opłaty za przedszkola. Tak samo ubezpieczenia – są obowiązkowe i bardzo wysokie. Niby jest to zwracane, ale ludzie – nawet ci o przeciętnych zarobkach – mają coraz mniej pieniędzy w portfelach. Zwykłemu obywatelowi powodzi się gorzej – oceniała nasza rozmówczyni.

Pracobiorcy, zwłaszcza młodzi, przestali być pewni swojej przyszłości. Umowy śmieciowe to nie jest tylko polski wynalazek. Ludzie boją się, że gdy dojdą do wieku emerytalnego, świadczenia nie będą im wypłacane.

Komentarze