– Tożsamość holenderska przez wiele lat była oparta na micie potęgi morskiej. Ale wielu Holendrów jest niezdolnych do dumy z potęgi kolonialnej. Odwołania do historii są tu znacznie słabsze niż w Polsce. Panuje polityka „ciepłej wody”, dzieci nie znają przeszłości swojego kraju. Ludziom brak zakotwiczenia – kontynuowała Przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej w Amsterdamie.
W tej atmosferze toczy się kampania wyborcza. – W wyścigu wyborczym liczą się cztery partie. Partia obecnego premiera Marka Rutte i Partia Wolności Geerta Wildersa idą łeb w łeb – różnice przekładają się na dwa, trzy fotele parlamentarne. Jak podają eksperci, przed obecnymi wyborami rekordowa liczba Holendrów jest niezdecydowana, na kogo głosować – relacjonowała nasza rozmówczyni.
[related id=”4613″]
– Wilder jest histerykiem. Dużo krzyczy, obraża się, jest nieprzewidywalny. Nie bierze udziału w debatach. Owszem, jest antyeuropejski – to właśnie on rozpoczął kampanię przeciw Polakom w Holandii. O opuszczeniu przez Holandię UE nie ma jednak raczej mowy – analizowała sytuację w Holandii Ewa Stasinowska.
Innym ważnym wątkiem kampanii w Holandii, o którym mówiła, są kwestie ekonomiczne. – Ludzie są niezadowoleni, także z przyczyn ekonomicznych, poczuli, że zbiednieli. Kiedyś w Holandii nie było biedy, w tej chwili jak grzyby po deszczu wyrastają banki żywności. Gospodarczo niby Holandia stoi bardzo dobrze, ale zwyczajni obywatele nie odczuwają tego dobrobytu.
– Wprowadzono wysokie opłaty za przedszkola. Tak samo ubezpieczenia – są obowiązkowe i bardzo wysokie. Niby jest to zwracane, ale ludzie – nawet ci o przeciętnych zarobkach – mają coraz mniej pieniędzy w portfelach. Zwykłemu obywatelowi powodzi się gorzej – oceniała nasza rozmówczyni.
– Pracobiorcy, zwłaszcza młodzi, przestali być pewni swojej przyszłości. Umowy śmieciowe to nie jest tylko polski wynalazek. Ludzie boją się, że gdy dojdą do wieku emerytalnego, świadczenia nie będą im wypłacane.