Operacja Antypolska NKWD 1937-38 – recenzja

Nie mijają dwie niedziele odkąd objechałem wschodni brzeg rzeczki Zbrucz. Co się stało, z Polakami mieszkającymi po zachodnim jej brzegu wiadomo – Stalin, Bandera, Hitler.

Gdzie się podziali Polacy z Kamieńca Podolskiego, Latyczowa czy Płoskirowa? O tym opowiada bardzo ważna książka dr. Tomasza Sommera pt. Operacja Antypolska NKWD 1937-38

Sprawa likwidacji żywiołu polskiego po wschodniej stronie kordonu ryskiego jest wstydliwa. W tym roku obchodzimy 80-stą rocznicę tej kolejnej już narodowej tragedii. Ta Wolna i Niepodległa Polska nie dość, że wyparła się m.in. Mińska czy Kamieńca Podolskiego to i była całkowicie bierna wobec prawie rocznego instytucjonalnego ludobójstwa dokonanego na naszych rodakach. Czy Polska wiedziała, lecz nic nie zrobiła lub w ogóle nie wiedziała, pozostaje całkowitą kompromitacją II RP. Gdyby Warszawa wiedziała, być może nie byłoby bezsensownego rozkazu Rydza – z Sowietami nie walczyć, jak i kilkaset tysięcy żołnierza Wrześniowego nie oddałoby się w niewolę, ponieważ wiedzieliby, że jeszcze nawet nie upłynęła rocznica zakończenia tzw. operacji polskiej, która kosztowała życie 120 tys. naszych rodaków. „Operacji polskiej”, a więc ludobójstwa, które miało podłoże narodowe w rzekomo internacjonalistycznym Związku Sowieckim. Jak dowodzi autor w swojej bardzo ważnej książce, bycie Polakiem płci męskiej w latach 1937-38 oznaczało śmierć.

Tomasz Sommer w swojej naukowej pracy prześledził trybiki mordu państwowego dokonanych na ludności polskiej w Sowietach od uruchomienia tej machiny śmierci we wczesnych latach 30-tych. Sommer przygląda się przyczynom tego bezprecedensowego ludobójstwa. Wskazuje na „odwieczny” antagonizm polsko-rosyjski, na klęskę bolszewików w 1920 i na krnąbrną oraz oporną postawę wobec ustroju – a więc utrzymanie się mas polskich przy katolicyzmie. Niestety brakuje w książce Sommera, moim zdaniem jednego z ważniejszych powodów – czynnym udziale Polaków i polskojęzycznych Żydów w procesie powstawania Sowietów. Temat niejako nieporuszany nad Wisłą, ale w mentalności dzisiejszego Moskala coraz częściej się pojawiający, że to Żydzi, Polacy i Łotysze zgotowali Rosji taki los. Okrutna kara za rozbiory i carat.

Stalin od lat 30-tych szykował czystki, które miałby wynieść jego władzę do absolutu, oraz „wypaczyć” dzieło Lenina i idee Marksa. Tym samym musiał pozbyć się niewygodnych towarzyszy. A jak wiadomo, w Sowietach nie można było być niezaangażowanym i niezrzeszonym. A Polacy byli w tym wypadku idealną ofiarą, albowiem nie dość, że zamieszkiwali na terenach, zdaniem Sowietów, zagrożonych przez „białopolski” imperializm, to jeszcze byli elementem fermentu ideologicznego. Wpierw ruszyła machina propagandowa. Pomimo podpisanych traktatów z Polską, media sowieckie informowały swoich grażdan o planach wojennych Piłsudskiego i jego bandy, a także o biedzie polskiego proletariatu i chłopstwa. Automatycznie czujność wytężyło NKWD, które rozbijało polską agenturę ulokowaną w najwyższych gremiach partii, armii, przemysłu czy rolnictwa. Skala szpiegostwa na rzecz POW, zdaniem sowieckich służb, była tak wielka, że należało rozbić KPP, polskie organizację , szkoły, ośrodki kultury, albowiem wszyscy działacze i użytkownicy okazali się antyradzieckimi wywrotowcami. Zdaniem Sommera, Stalin chciał usunąć wszystkich Polaków z kadr i instytucji państwa sowieckiego. Czy było to spowodowane osobistym urazem, paranoją czy kalkulacją polityczną, tego się już chyba nigdy nie dowiemy.

Przez polskie wsie i ludność polską na dalszych Kresach Wschodnich w latach 1937-38 przeszła fala terroru. Sommer skupił się na odcinku południowo-wschodnim. Wciąż kierunek miński pozostaje dla nas niezbadany. Schemat represji był prosty. Propaganda i wytworzenie presji wobec „wrogów” ludu. Likwidacja mężczyzn (niekiedy na miejscu lub w więzieniach w Kamieńcu, Winnicy, lub jak w Latyczowie w kościele!!!) i wywózka oszczędzonych od nagana na stepy Kazachstanu czy na Sybir. Dzieci zatwardziałych wrogów ludów wędrowały do sierocińca. Jak autor słusznie zauważa, rozbijanie polskich rodzin miało na celu rozmywanie elementu polskiego, dla którego Związek Sowiecki był nieprzewidziany.

W naszej historiografii przyjmuję się, że w latach 1937-38 zamordowanych zostało 112-113 tys. ludzi. Sommer szacuje, że zlikwidowanych mogło być 120-123 tys., a nawet 200 tys. Polaków. W wyniku egzekucji i wywózek żywioł polski został wyniszczony na obszarach wzdłuż granicy ryskiej i na dalszych historycznych terenach Rzeczypospolitej. Były to działania celowe i wykonywane z pełną premedytacją przez aparat zbrodniczego państwa. Swoistym niemiłym epilogiem owej historii, jak wspomina autor tej bardzo ważnej i obowiązkowej lektury, jest to, że po roku więzienia sowieckie i łagry znowu zaczęły być zapełniane Polakami, tym razem z tzw. „zapadłej” Ukrainy i „zapadłej” Białorusi wyzwolonej 17 września przez Armię Robotniczo-Chłopską. Niektórzy z nowych więźniów (rzekomi kapitaliści, obszarnicy itd.) spotkali tam rodaków terminujących w kryminale za to, że byli po prostu Polakami.

fot.sklep-niezalezna.pl

Komentarze