Mieczysław Witowski z Nowego Sącza, miasta polskich milionerów: Pielgrzymka św. Kingi idzie, jedzie i płynie

Dzień 44. z 80 / Nowy Sącz / – Pielgrzymka św. Kingi jest jedyną w Polsce, która idzie, jedzie i płynie. Drugiej takiej nie ma, w ciągu trzech dni trzeba pokonać 80 kilometrów – powiedział Witowski.

Nowy Sącz, miasto Św. Kingi i wielu milionerów, największej liczby bentleyów (kupionych za gotówkę) przypadających na jednego mieszkańca, ale także jedno z najstarszych miast Małopolski, zostało lokowane  jako Nova Sandecz w widłach rzek Dunajca i Kamienicy Nawojowskiej w 1292 roku, tym samym, w którym umarła patronka tej ziemi.

– Mamy to szczęście, że mieszka u nas kilku milionerów i co najważniejsze, panowie inwestują w Nowym Sączu, zatrudniają sądeczan, dają nam pracę i nigdzie stąd nie wyjeżdżają, co jest piękną sprawą – powiedział Mieczysław Witowski ze stowarzyszenia św. Kingi w Nowym Sączu, dopytywany, czy rzeczywiście tak jest, jak głosi fama.

Na Nowosądecczyźnie ma swoją siedzibę wytwórnia lodów Koral, tutaj też mieszkają pan Józef i Marian Koralowie, twórcy tej firmy, którzy ufundowali pomnik Jana Pawła II stojący na nowosądeckim Rynku. W tym regionie znajduje się największy producent okien w Europie, firma Fakro, której prezesem i właścicielem jest Ryszard Florek; tu mieszka Kazimierz Pazgan, właściciel holdingu Konspol – największego w Polsce producenta przetworów z drobiu; także Roman Kluska, kiedyś największy producent komputerów Optimus, pierwszy właściciel Onetu; wreszcie Andrzej Wiśniowski, którego firma jest największym producentem bram garażowych, przemysłowych i systemów ogrodzeniowych w Polsce, sponsor reprezentacji Polski w piłce nożnej.

Pani Sądecka Św. Kinga

– Szlak św. Kingi to inicjatywa zapoczątkowana w 1990 roku przez grupę pielgrzymów pod wodzą nieżyjącego już ojca Bronisława Jelenia, aby uprosić kanonizację Pani Sądeckiej św. Kingi, która tutaj siedem wieków temu zagościła – powiedział Witowski. Dodał, że była to idea nieżyjącego już wówczas biskupa Piotra Bednarczyka.

Patronka Sądecczyzny otrzymała tę ziemię od swego męża Bolesława Wstydliwego jako wynagrodzenie za posag, który ofiarowała na potrzeby zrujnowanego po najeździe tatarskim księstwa. W 1279 r., po 40 latach wspólnego życia, zmarł książę Bolesław Wstydliwy i Kinga opuściła dwór, udając się do Sącza, gdzie oddała się sprawom całego regionu, zakładając nowe osady, organizując parafie, doprowadzając do budowy kościołów. Szczególną troską otoczyła budowę klasztoru sióstr klarysek. Zresztą sama święta złożyła tam dwa lata  przed śmiercią śluby zakonne. W przekonaniu o jej świętości pochowano Kingę w kaplicy ufundowanego przez nią klasztoru. Łaski i cuda dokonujące się przy jej grobie, jak też nieustanny napływ pielgrzymów, spowodowały, że Kościół uznał jej świętość, potwierdzając spontaniczny kult, którym otaczano ją po śmierci, i ogłosił ją błogosławioną w 1690 roku.

Pierwszą siedzibą Stowarzyszenia św. Kingi powstałego w 1990 roku była parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Sączu. 16 czerwca 1999 roku w Starym Sączu, w sanktuarium bł. Kingi, Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł ją do chwały świętych Pańskich. Tam też powstał Dom Pielgrzyma OPOKA im. Jana Pawła II, gdzie przeniesiono siedzibę stowarzyszenia.

– Pielgrzymka św. Kingi jest jedyną w Polsce, która idzie, jedzie i płynie. Drugiej takiej nie ma; w ciągu trzech dni trzeba pokonać 80 kilometrów – powiedział Mieczysław Witowski. Przebiega ona szlakami Beskidu Sądeckiego i Pienin. – Trzeba 36 km non stop iść pod górę, przepłynąć Dunajec.

– Co roku martwimy się o to, by można było przyjąć wszystkich chętnych – powiedział Witowski, bowiem organizatorzy nie są w stanie wziąć na szlak więcej niż 400 osób. W tym roku XXVIII Pielgrzymka Szlakiem św. Kingi odbędzie się w dniach od 22-24 września. Mają już na nią ponad 300 zgłoszeń i  zostało tylko jeszcze kilkanaście miejsc. Do udziału zgłaszają się ludzie z całej Polski, między innymi z Suwałk, Poznania, Gdańska.

Sandecja i Lachowie

Górale na mieszkańców Sądecczyzny często mówią Lachowie, bo też etnicznie wywodzą się od Lachów. Witowski wyjaśnił, że często mieszkańcy tego regionu mylnie nazywani są góralami, którzy przybyli z Wołoszczyzny. Etymologia określenia Lachy w odniesieniu do grupy etnicznej prawdopodobnie ma związek z podstawowym znaczeniem słowa Lach, czyli Polak, w języku ludów zamieszkujących niegdyś obszary położone na wschód i południe od granic Polski. Lachy Sądeckie to określenie mające wskazać polskie pochodzenie tej grupy etnicznej wśród innych grup, które występowały na terenie Ziemi Sądeckiej, chociaż sami sądeczanie widzą to często inaczej.

– Lachowie przyszli tutaj ponad 1000 lat temu i pozostali do dziś na tych terenach – powiedział pan Witowski.

[related id=34086]- Jeszcze jako młody chłopak chodziłem z tatą na dzisiejsze błonia, na aleję Wolności. Tam grała Sandecja ze słynnym Szabeckim, no a później stadion przy Kilińskiego, gdzie doczekaliśmy się I ligi, a teraz ekstraklasy – cieszy się pan Mieczysław. Przypomniał, że Sandecja ma już ponad 100 lat. Nowy Sącz to jedyne miasto w tym rejonie, które może pochwalić się prężnie działającym klubem piłkarskim grającym w ekstraklasie. Dlatego sądeczanie cenią go, jest dla nich chlubą i wizytówką miasta, która promuje Nowy Sącz.

Gdy będziemy w Nowym Sączu, nie możemy zapomnieć o odwiedzeniu Rynku, który jest drugim co do wielkości po krakowskim, i bazyliki św. Małgorzaty z Górą Przemienienia i obrazem Pana Jezusa Przemienionego. Warto też pamiętać o odpustach w Nowym Sączu i o ruinach Zamku Królewskiego, który wybudował Kazimierz Wielki. Jeśli ktoś ma czas, to powinien również zajrzeć do sali ratuszowej przy Rynku, gdzie mamy przedstawioną historię Nowego Sącza.

– Jadwiga, jadąc z Węgier na koronację do Krakowa, właśnie tu, w Nowym Sączu, się zatrzymała – powiedział Mieczysław Witowski.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Wywiad z Mieczysławem Witowskim w części pierwszej Poranka Wnet.