To skandal, że pozwoliliśmy, jako naród, na doprowadzenie takiego obiektu do ruiny – mówi Małgorzata Żaryn z Muzeum Historii Polski.
Małgorzata Żaryn i Paweł Hermanowski mówią o działaniach na rzecz zachowania stanicy Aleksandra Kamińskiego. Obiekt znajduje się w Górkach Wielkich w gminie Brenna. Od 21 lat stoi pusty po tym, jak zamknięto funkcjonujące tam sanatorium dziecięce.
Impulsem do rozpoczęcia batalii w tej sprawie była zapowiedź sprzedaży stanicy przez gminę Brenna. Jak mówi Małgorzata Żaryn :
To skandal, że pozwoliliśmy, jako naród, na doprowadzenie takiego obiektu do ruiny. Aleksander Kamiński i jego harcerze to postaci tworzące zrąb polskiej tożsamości.
Rozmówczyni Magdaleny Uchaniuk mówi, że Ministerstwo Kultury powinno zaangażować się w ratowanie stanicy.
Liczę, że w tej sprawie zjednoczą się polskie organizacje harcerskie.
Paweł Hermanowski dodaje, że:
To ostatni moment, aby uratować stanicę. Budynki stanicy powoli zaczynają grozić zawaleniem.
Przybliżona zostaje postać Aleksandra Kamińskiego, twórcy metody wychowania harcerskiego. Fundamentem tego wychowania były cnoty: odpowiedzialności, samodzielności i inicjatywy. Aleksander Kamiński współpracował z inicjatorami polskiego skautingu, Andrzejem i Olgą Małkowskimi.
Aleksander Kamiński pisał, że dzielność polega na walce z własnymi słabościami i nie jest cnotą, z którą ktokolwiek by się rodził.
Małgorzata Żaryn podkreśla, że Aleksander Kamiński miał wielki wpływ na wychowanie pokolenia Kolumbów, młodych bohaterów II wojny światowej, walczących w wywodzących się z harcerstwa Szarych Szeregach. Paweł Hermanowski podsumowuje, że:
Chcielibyśmy, żeby idea Aleksandra Kamińskiego wróciła i odżyła.
„Iza” pozornie nie lubiła wracać do wspomnień z Powstania. Było w tym trochę goryczy człowieka, który przeżył młodość w konspiracji i walce, a potem musiał zmagać się z powojenną rzeczywistością.
Monika Opalińska
Barbara Rytel – „Iza Głowacka” 21 X 1926 – 3 VII 2017
Co roku 1 sierpnia wśród powstańców zgromadzonych na warszawskich Powązkach spotykaliśmy Barbarę Rytel – sanitariuszkę i łączniczkę ze zgrupowania Chrobry II. Nie musieliśmy nawet wcześniej się umawiać – wiadomo było, że Basia, a właściwie „Iza Głowacka”, bo taki pseudonim nosiła w czasie Powstania, będzie stała w godzinie „W” nieopodal kwatery swoich poległych kolegów z oddziału. W tym roku po raz pierwszy nie brała udziału w uroczystościach – odeszła niespełna miesiąc wcześniej, w lipcu 2017 roku.
„Iza” pozornie nie lubiła wracać do spraw związanych z Powstaniem. Było w tym trochę goryczy człowieka, który przeżył młodość w konspiracji i walce, a potem musiał zmagać się z trudną powojenną rzeczywistością. Było i trochę rozterki podsycanej lekturami współczesnych historyków, którzy z chłodnym dystansem rozważali racje dowódców Polski Podziemnej. Było też dużo żalu za tymi wszystkimi, którzy w tamtych dniach zginęli i za dawną Warszawą, która przepadła wraz z nimi.
Wystarczyła jednak chwila rozmowy, by od spraw zwykłych i szarej codzienności wrócić do wojennych i powstańczych wspomnień. Splatały się w nich, jak w kadrze starego filmu, urywki zdarzeń z różnych dni sierpnia i września ‘44 roku, migawki z ulic warszawskiej Woli i powstańczych szpitali.
Życie i śmierć, agonia bliskich, krótkie chwile młodzieńczej radości i uśmiechu ożywały na nowo. Trudne warunki codziennej służby, ciężar noszy, na których sanitariuszki dźwigają ciężko ranną koleżankę z oddziału; codzienne obowiązki w polowych szpitalach, noszenie wody z wykopanych w chodniku prowizorycznych studni, smak ciasta z marchewki i dotyk małego królika, który wziął się nie wiadomo skąd w warszawskich gruzach – to drobne okruchy pamięci powszednich dni Powstania.
Były jednak i zdarzenia wielkiego formatu, jak ślub powstańczy, którego udzielał sanitariuszce „Izie” i jej narzeczonemu kapelan Armii Krajowej, charyzmatyczny dominikanin, ojciec Michał Czartoryski, późniejszy błogosławiony, w kościele św. Teresy na Tamce.
Trudne doświadczenia wojenne nie skończyły się dla „Izy” w momencie opuszczenia Warszawy po kapitulacji. Przeżyła jeszcze dramatyczne bombardowania w Berlinie, do którego trafiła z obozu przejściowego. Do Warszawy wróciła dopiero w maju.
Nie znaliśmy młodziutkiej sanitariuszki i łączniczki „Izy Głowackiej” w tamtych dniach. Ale w jej pięknych, błękitnych oczach widać było zawsze tę dawną, młodzieńczą brawurę. Nie tylko Powstanie Warszawskie, ale i lata wojenne wykształciły w niej ogromną samodzielność i niezależność. „Iza”, którą znaliśmy, miała w sobie najlepsze cechy przedwojennej damy z naturalną, wrodzoną elegancją i ogromnym wyczuciem taktu, a przy tym stałość i upór człowieka, który zmierzył się w życiu z dramatem przekraczającym ludzką miarę.
Artykuł Moniki Opalińskiej pt. „Barbara Rytel – «Iza Głowacka» 21 X 1926 – 3 VII 2017” znajduje się na s. 20 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.
„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.
Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.