Wiceszef sztabu R.Biedronia: W obliczu epidemii konieczne jest wyłączenie sporu politycznego

– Dobrze, że prezydent Duda zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Opinie części polityków opozycji że rząd nie radzi sobie z sytuacją są przesadzone.

  • Konflikt między politykami udało się na chwilę wyłączyć. Musimy współdziałać w obliczu epidemii.
  • Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest tym organem, który pracuje nad aktualnymi zagrożeniami i reaguje na bieżąco. Apelowaliśmy o jej zwołanie 1,5 miesiąca.
  • Tweet pani marszałek Kidawy-Błońskiej o ukrywaniu przez rząd prawdy o koronawirusie był niefortunny. Nie wolno straszyć ludzi.
  • Pozostanie Roberta Biedronia w europarlamencie było wynikiem ustaleń między liderami Lewicy i podyktowane dobrem tego środowiska.

Hanna Gill-Piątek analizuje wpływ epidemii koronawirusa na kampanię przed wyborami prezydenckimi. Stwierdza, że rząd jak i opozycja zaprzestali walki ze sobą. Zwraca jednak uwagę, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego została zwołana zbyt późno. Ocenia, że na posiedzeniu Sejmu nie da się zaplanować wszystkich niezbędnych zadań. Posłanka Lewicy krytykuje postawę niektórych polityków Koalicji Obywatelskiej, którzy głośno wyrażają opinie o tym, że rząd sobie nie radzi z aktualną sytuacją. Relacjonuje, że kandydat Lewicy na prezydenta RP Robert Biedroń był zadowolony z przebiegu posiedzenia RBN. Rozmówczyni Łukasza Jankowskiego stwierdza, że wyłączenie trybu zamówień publicznych na mocy specustawy o przeciwdziałaniu epidemii nakłada na opozycję obowiązek kontrolowania działań administracji publicznej.

Sztab wyborczy Roberta Biedronia wstrzymał spotkania z sympatykami. Hanna Gill-Piątek mówi, że w aktualnej kampanii Lewica zwraca baczną uwagę na problemy małych i średnich miast. Ocenia, że rząd w niewystarczający sposób realizuje obietnice skierowane do tych ośrodków. Zdaniem gościa „Poranka WNET” konieczne jest rewitalizacja wsi popegeerowskich, poprzez doprowadzenie do nich PKS-ów.

Wiceszefowa sztabu Roberta Biedronia odpiera zarzuty wobec swojego kandydata o niewiarygodność w związku z zatrzymaniem mandatu europosła wbrew wcześniejszym zapowiedziom.

Hanna Gill-Piątek odnosi się również do decyzji przyjęcia w grono doradców byłego ambasadora w Moskwie Stanisława Cioska. Zauważa, że bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego jest dawny PRL-owski prokurator Stanisław Piotrowicz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

TSUE oddala wniosek Polski, a Małgorzata Gersdorf bojkotuje rozprawę przed TK ws. sporu kompetencyjnego.

Sędziowie Izby Dyscyplinarnej nie będą mogli wystąpić w roli świadków przez Trybunałem Sprawiedliwości UE. Natomiast rozprawę polskiego Trybunału Konstytucyjnego bojkotuje Małgorzata Gersdorf.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak informuje Interia.pl, za jego służbami prasowymi, nie zgodził się wysłuchać zeznań dwóch sędziów zasiadających w Izbie Dyscyplinarnej, jak chciał tego polski rząd. Sprawa dotyczy zaskarżonej przez Polskę decyzji Komisji Europejskiej o środki tymczasowe dotyczące Izby Dyscyplinarnej. Tymczasem Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, cytowana przez wp.pl.  ogłosiła w dokumencie procesowym przesłanym TK, tłumaczy czemu sędziowie Sądu Najwyższego postanowili nie wziąć udziału we wtorkowej rozprawie Trybunału, rozstrzygającego w sprawie sporu kompetencyjnego:

W imieniu Sądu Najwyższego oświadczam, że Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie utracił możliwość rzetelnego wykonywania funkcji powierzonych mu przez ustrojodawcę.

Prezes Gersdorf stwierdziła, że skład wyznaczony do rozpoznania sprawy jest sprzeczny z przepisami prawa, bo zasiadają w nim osoby nieposiadające statusu sędziego TK. Zakwestionowała wybór do TK Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza, którzy w chwili wybory ukończyli już 65 rok życia. Uznała także, że za wadliwe należy uznać także powołanie Julii Przyłębskiej na stanowisko Prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Do wypowiedzi I prezes Sądu Najwyższego odniósła się sędzia Julia Przyłębska, kierująca Trybunałem Konstytucyjnym:

I prezes SN przenosi język codziennej publicystycznej debaty na sale trybunałów i sądu. Uważam, że to daleko idące wykroczenie, jeśli chodzi o sprawowanie funkcji przez osoby działające w ramach wymiaru sprawiedliwości.

Sędzia Przyłębska wyraziła nadzieję, że prof. Małgorzata Gersdorf podejmie refleksję nad swoimi słowami i będzie w stanie się z nich wycofać.

Sprawę skomentował również minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Oskarżył on prof. Gersdorf o hipokryzję i wybiórcze przestrzeganie konstytucji:

Pani Gersdorf dawno przekroczyła już tę linię, która rozdziela sądownictwo od polityki, trzecią władzę od pierwszej i drugiej władzy. Pani Gersdorf jest politykiem i zajmuje stanowiska polityczne i jako polityk może być oceniana. Ja odsyłam panią Gersdorf do konstytucji, którą często się zasłania. Ta konstytucja wyraźnie mówi, jakie uprawnienia ma prezes Sądu Najwyższego.

Trybunał Konstytucyjny poinformował, że orzeczenie ws. sporu kompetencyjnego wyda 12 marca.

 

A.P.

 

Miszalski: Sędziowie, którzy mieszają się za bardzo do polityki nie dają dobrego przykładu

Aleksander Miszalski o zmianach w sądownictwie, tym czemu udział sędziów w protestach przeciw nim to nie polityka oraz o Kryże i Piotrowiczu, a także o liberalizmie PO i wyborach jej przewodniczącego.

Emocje były duże i ustawa na pewno nie jest naprawcza.

Aleksander Miszalski o przyjęciu przez Sejm nowelizacji ustaw sądowych, które wróciły do niższej izby parlamentu z Senatu. Poseł Platformy Obywatelskiej krytycznie odnosi się do decyzji posłów PiS, którzy zagłosowali przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustaw, których jego zdaniem nie można nazwać naprawczymi, gdyż niczego nie poprawiają. Co więcej, dają one możliwość Trybunałowi Konstytucyjnemu oceniania prawa unijnego, do czego ten nie ma kompetencji. Podkreśla, że sędziowie powinni być niezawiśli i że nawet sędzia o zdecydowanych sympatiach politycznych jest lepszy od takiego, który po prostu podlega politykom.

Sędziowie, którzy mieszają się za bardzo do polityki nie dają dobrego przykładu. […] Jeżeli by sędzia zaczął chodzić na protesty przeciw aborcji to byłaby polityka.

Nasz gość stwierdza, że zaangażowanie sędziów w protesty przeciwko zmianom w sądownictwie to nie polityka, tylko obrona podstawowych zasad. [To samo nota bene mógłby powiedzieć o swojej działalności działacz pro-life- przyp. red.] Odnosi się do zarzutu, że 10% orzekających obecnie sądów pochodzi z wybory przez Radę Państwa PRL. Przypomina, że  sędzia skazujący działaczy opozycji demokratycznej w czasach PRL Andrzej Kryże był wiceministrem sprawiedliwości w latach 2005-2007, a jedną z twarzy obecnej reformy jest prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz. Polityk odnosi się do podniesionego zarzutu, że sędziowie dotychczas byli niezależni od obywateli:

Ja nie chcę żeby taka zależność dokonywała się za pośrednictwem polityków.

Podkreśla, że nad sędziami jest sprawowana kontrola konstytucyjna. Poseł PO mówi także o zamkniętej dla mediów debacie PO, która odbyła się 18 stycznia w Krakowie.

Bartłomiej Sienkiewicz najmocniej wyraził swój liberalizm. Wszyscy mówili o tym, że Platforma powinna być partią centrową z szerokimi skrzydłami.

Sam deklaruje poparcie dla Borysa Budki, choć ten jest trochę bardziej od niego konserwatywny.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Piotrowicz: Proces to odwet pewnej grupy sędziowskiej za chęć zreformowania wymiaru sprawiedliwości [VIDEO]

Stanisław Piotrowicz mówi o przegranym procesie z pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf i sędzią SN Krzysztofem Rączką.

 

Chciałbym przytoczyć fakty, bowiem jako prawnik przywiązuję wagę do tego, jak fakty mają się do obowiązującego w Polsce prawa. Przytoczę je po to, ażeby każdy mógł wyrobić sobie własne zdanie na temat tego, co było przedmiotem wyroku – mówi gość „Poranka WNET”.

Jak opowiada: Rzecz rozgrywała się 27 sierpnia 2018 roku. W tym czasie uczestniczyłem w obradach Krajowej Rady Sądownictwa, gdyż byłem jej członkiem. Zgodnie z Konstytucją RP, reprezentowałem tam Sejm. Wówczas gdy KRS miała zarekomendować kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, doszło do protestu. W rozmowie z dziennikarzami wypowiedziałem się, że nie może być tak, ażeby garstka niezadowolonych z utraty przywilejów, blokowała pracę organu konstytucyjnego. 

Następnie rozmówca powiedział, o jakie przywileje chodzi oraz dodał, że „sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie mogą orzekać dalej”. Opinia publiczna była zbulwersowana tym, że człowiek, który sam dopuścił się kradzieży, osądza innych i wymierza kary. Nasz gość nie zgadza się z wyrokiem, ponieważ nie wymienił ich z imienia i nazwiska, więc orzeczenie jest sprzeczne z polskim prawem, które mówi, że o ochronę dóbr osobistych może wystąpić ten, którego dobra zostały naruszone. Sądzi, że jest to odwet pewnej grupy sędziowskiej za chęć zreformowania wymiaru sprawiedliwości. Dziwić może fakt, iż przeprosiny mają zostać wygłoszone w komercyjnej stacji telewizyjnej TVN.

Stanisław Piotrowicz podkreśla, że w pozwie wypowiedź dotyczyła sędziów Sądu Najwyższego. Z protokołu w sposób jednoznaczny wynika, że tego dnia nie zajmowano się tematem sędziów, natomiast posiedzenie dotyczyło innej sprawy. „Od pewnego czasu zdawałem sobie sprawę, że trwa na mnie polowanie. Wypowiadając te słowa, miałem świadomość tego, że chodzi o to, abym w sytuacji napięcia powiedział jakieś niefortunne zdanie” – dodaje.

M.N.

Prof. Nowak: Nie przedstawiono żadnego dobrego argumentu, że Banaś powinien ustąpić. Klimatyzm to samobójstwo ludzkości

Prof. Andrzej Nowak o sprawie Mariana Banasia, szaleństwie ideologicznym nowej lewicy, jagiellońskiej Polsce i tym, co ma wspólnego staropolski sobiepan z sędziami Sądu Najwyższego i o Ukrainie.

Nie przedstawiono do tej pory w sferze publicznej żadnego argumentu, który by mnie przekonał, że Marian Banaś powinien ustąpić ze stanowiska. Zatem albo są jakieś tajne wiadomości […] które powinny zostać ujawnione albo nie ma i całkowitą rację ma Marian Banaś.

Prof. Andrzej Nowak stwierdza, że „w tym drugim przypadku powinien zostać przeproszony, a jeśli faktycznie popełnił jakieś przestępstwa to powinien być zdjęty ze stanowiska”.

Historyk opowiada o czwartym tomie swojego monumentalnego dzieła „Dzieje Polski. Trudny złoty wiek”. Ten tom obejmuje historię Polski z lat 1468-1572.

Przeciwstawiam się sugestiom jakoby już w wieku XVI było już wszystko zdecydowane […] bo tak historia nie działa.

Opisuje w niej wyzwania przez jakimi stawała Jagiellońska Polska w obliczu powstania imperium Habsuburgów „od La Plata do Brukseli” i omawia „błędy Jagiellonów, które doprowadziły do powstania Moskwy jako jednoczycielki ziem ruskich”. Podkreśla przy tym mądrość takich władców jak Władysław Jagiełło, Zygmunt Stary i Zygmunt August, który postanowił rządzić „ze społeczeństwem, a nie wbrew społeczeństwu”.

Folwark był najlepszą inicjatywą ekonomiczną jaką Polska mogła dopowiedzieć na wyzwania i koniunkturę gospodarczą tego czasu. chłopi mieli się lepiej niż w Europie.

Prof. Nowak przestrzega przed anachronicznymi ocenami i kalkami historiograficznymi. W polskich dziejach znajduje analogię do sytuacji obecnej. Przypomina on „wirus sobiepaństwa, widoczny w wieku XVII”, opierający się na maksymie „będę decydował o sobie wbrew temu, co mówi Rzeczpospolita”. Taką postawę widzi dzisiaj u protestujących sędziów.

Nie jest tak, że tylko jedna strona jest winna.

Dodaje, że PiS poprzez powołanie Stanisława Piotrowicza na członka KRS dał opozycji pretekst do kwestionowania wartości reformy. Piotrowicz bowiem „to nie jest dobry symbol tej nowości”, jaką ma przynieść reforma. Zauważa, że także w czasach o których pisze w swojej książce między Polakami dochodziło do poważnych podziałów.

Polacy byli podzieleni w sprawie najważniejszej, czyli w sprawie zbawienia.

Spory między Polakami od wieków wykorzystują „sąsiedzi, którym zależy, by Polska była słaba i wewnętrznie skłócona”. Ponadto prof. Nowak komentuje zbliżające się obrady w formacie normandzkim, które będą dotyczyć przyszłości Ukrainy. Obawia się, że nie pierwszy raz w historii Europy dojdzie do „zaspokajania agresywnego państwa kosztem słabszego przez państwa silniejsze”. Mówi również o inwazji bełkotu ideologicznego na uniwersytetach. Wydziały humanistyczne opanowują idee gender i marksizmu kulturowego.

Ten system przez reformę premiera Gowina staje się dla nas absolutnym wzorem do którego musimy równać i do którego będziemy równać z fatalnymi tego skutkami.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego komentuje także działania ludzi, którzy w imię klimatu proponują de facto zagładę ludzkości. Jak stwierdza: „ideologia Grety Thunberg ma na celu samobójstwo ludzkości”.

Jeśli odwracamy się od rozumu, który dziedziczymy i wybieramy tylko swój partykularny obłęd (a chodzi mi tu o ideologię klimatyzmu), to kończy się to propozycją zbiorowego samobójstwa ludzkości. […] Trzeba bardzo intensywnie bronić zdrowego rozsądku i prawdy, która zawarta jest w chrześcijaństwie, w Bogu.

Gość „Poranka WNET” podkreśla, że głoszone idee maja na celu wyrugować nasze górnictwo węglowe, na czym zyskają niemieckie turbiny wiatrowe.  Przypomina książkę papieża-emeryta „Poznanie prawdy. Wyznania papieskie”, w której Benedykt XVI mówi o drodze uniwersytetów i zbliżeniu i oddalaniu się między wiedzą a prawdą, które jak podkreśla profesor, nie są tym samym.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Andrzejewski apeluje: zacznijmy myśleć kategoriami interesu państwa

Piotr Andrzejewski mówi o nominacjach PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Odpiera zarzuty kierowane w stronę kandydatów.

Mecenas Piotr Andrzejewski ocenia kandydatury PiS na sędziów Trybunału Konstytucyjnego: „Spełniają kryteria”.  Gość „Popołudnia WNET nie sądzi, że prof. Krystyna Pawłowicz, Elżbieta Chojna-Duch i Stanisław Piotrowicz będą ślepo posłuszni partii rządzącej. „Nie podzielam zastrzeżeń na wyrost, uwarunkowanych personalnie, ci co je formułują, sądzą po sobie”- mówi były senator. „Piotrowicz nie był osobą, która nastręczała zastrzeżenia […] Starał się jak najbardziej nie zaszkodzić”. – ocenia przeszłość byłego przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości  na stanowisku prokuratora w okresie PRL. Mówiąc o kontrowersjach wokół prof. Krystyny Pawłowicz, sędzia Andrzejewski podkreśla:

Była atakowana w sposób wulgarny […] Z Sejmu zrobiono karczemne rozgrywki i karczemne targowisko.

Andrzejewski ciepło wspomina znajomość z prof. Pawłowicz z początku lat. 90.

Adwokat mówiac o sensie działalności TK przypomina, że jego celem nie jest obrona interesów konkretnych osób, tylko dbałość o spójność systemową prawa. Rozmówca Łukasza Jankowskiego wzywa do zerwania z rozumowaniem kategoriami partyjnymi, na rzecz kategorii interesu państwa:

W momencie, gdy sędzia znajdzie się w TK, nie jest sędzią formacji politycznej, tylko posługaczem prawa.

Pytany o funkcjonowanie Trybunału Stanu, Andrzejewski zwraca uwagę, że by TS mógł zająć się konkretnymi wnioskami np. w sprawie afery VAT-owskiej, dopełnione muszą być procedury polityczne. Sędzia Andrzejewski uważa, że Donald Tusk, Jan Vincent Rostowski i Mateusz Szczurek powinni złożyć wyjaśnienia przed Trybunałem Stanu.

Prawdziwa cnota krytyk się nie boi.

W dalszej części wywiadu, były senator pozytywnie ocenia kandydatury do TK prof. Elżbiety Chojny-Duch. Mówi też o konieczności zaostrzenia wymagań wobec kandydatów do Trybunału Stanu. Podkreśla, że te osoby powinny mieć pewien dystans do bieżącej polityki. Kończąc rozmowę, były senator wskazuje na potrzebę dokończenia reformy sądownictwa, która, zdaniem senatora Andrzejewskiego, miała zostać w poprzedniej kadencji zarzucona, „by nie zrażać wyborców”.

 

A.W.K

Stanisław Piotrowicz: Nie wykluczam kolejnych nowelizacji ustaw sądowych, w ramach dialogu w Komisją Europejską

Zdaniem przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości, obóz rządzący nie zamierza odstępować od istotnych elementów reformy w tym kształtu KRS, ale możliwe są kosmetyczne zmiany.

 

Wczoraj w ramach szczytu UE-Bałkany Zachodnie doszło do rozmowy premiera Mateusza Morawieckiego z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem na temat stanu praworządności w Polsce. Do stanu dialogu między Warszawą a Brukselą odniósł się w rozmowie z Radiem Wnet Stanisław Piotrowicz: Trwają Rozmowy. Pan premier Mateusz Morawiecki i ministrowie zawsze są otwarci na dialog oraz na wymianę myśli, ale podkreślają, że Polska jest suwerennym państwem, że daleko idące postulaty Komisji pod adresem Warszawy nie mają umocowania w traktatach. (…) Dlatego prowadzimy rozmowy, ale nie odstępujemy od reformy wymiaru sprawiedliwości.

Reforma wymiaru sprawiedliwości nie wchodzi w zakres prawa unijnego, co wynika z wszystkich opinii przedstawianych parlamentowi, szczególnie przez  Biuro Analiz Sejmowych – zaznaczył poseł PiS.

Politycy Kukiz’15 w tym poseł Jerzy Jachnik, wskazywali, że w przyjętym kompromisie politycy PiS tak zmienili zapisy ustawy o Sądzie Najwyższym, że instytucja skargi nadzwyczajnej stała się fikcją. Z takimi stwierdzeniami nie zgadza się Stanisław Piotrowicz: W ramach Skargi Nadzwyczajnej, zmieniono tylko liczbę podmiotów, które mogą wnosić skargę nadzwyczajną, a to nie oznacza zmniejszenia zakresu przedmiotowego. (…) Tak jak w pierwotnym przedłożeniu, w ramach skargi nadzwyczajnej, mogą być zgłaszane wszelkie wyroki wydane po 97 roku – powiedział przewodniczący Piotrowicz, przyznają jednocześnie że wprowadzono ograniczenie skargi w zakresie wyroków dotyczących instytucji zagranicznych – Ten zapis może satysfakcjonować podmioty zagraniczne, które bez powodu przejawiają pewnego rodzaju obawy. Więc skoro możemy uspokoić opinię międzynarodowa, to czynimy to.

Reformę KRS, mamy już za sobą i w tym zakresie nie przewidujemy, żadnych zmian. Od zasadniczej części reformy nie zamierzamy odstępować – powiedział w rozmowie z Radiem Wnet Stanisław Piotrowicz.

Jednocześnie przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości, nie wykluczył, że w najbliższym czasie pojawią się kolejne nowelizację ustawy sądowych: Jeżeli padają sugestię, które jesteśmy skłonni przyjąć dla poprawy prawa dla jakiegoś konsensusu, to jesteśmy stanie je przyjąć. Ale nie odstąpimy od zasadniczych kierunków reformy.

 

ŁAJ

 

Stanisław Piotrowicz: Nowelizowanie ustaw sprawiedliwości jest niezbędne, ze względu na obstrukcje prezes Gersdorf

Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości podkreślił, że przyjmowane rozwiązania wychodzą naprzeciw oczekiwaniom opozycji, ale nie niweczą osiągnięć reformy wymiaru sprawiedliwości.

W czwartek Sejm kontynuował prace nad trzema projektami ustaw implementującymi ustalenia kompromisu między polskim rządem a Komisją Europejską oraz rozwiązujące kwestię obstrukcji, ze strony pierwszej prezes Sądu Najwyższego: Te projekty nie byłyby konieczne, gdyby nie wyraźna obstrukcja ze strony pierwszej prezes Sądu Najwyższego, która nie wywiązuje się z obowiązku nałożonych prawem. To jest główny powód tych nowelizacji.

Zakładaliśmy dobrą wolę prof. Gersdorf, a pani prezes nie zwołuje posiedzenia KRS, paraliżując w ten sposób reformę. Teraz przewidujemy pewne działania obstrukcyjne, stąd nowelizacja stała się konieczna – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

Poseł PiS podkreślił, że część wprowadzanych zmian, które zgłosił klub poselski PiS, to realizacja postulatów opozycji: Niektóre poprawki są następstwem oczekiwań opozycji. Gdy my realizujemy wolę opozycji, to posłowie PO i Nowoczesnej odpowiadają, że teraz tego nie chcą. We wcześniejszym okresie, kiedy przypisano niektóre uprawnienia ministrów sprawiedliwości, to opozycja żądała, aby je przenieść na Krajową Radę Sądownictwa, ale teraz kiedy tak się dzieje, to opozycja mówi, że to nie jest właściwa KRS.

Przewodniczący komisji sprawiedliwości przyznał, że przyjęte rozwiązania mogą spowolnić tempo realizacji reformy: Jest to pewne ograniczenia dla ministra sprawiedliwości i powinno się to podobać opozycji, ale tego rodzaju zmiany nie zniweczą reformy wymiaru sądownictwa. (…) Myślę, że nowa KRS i większa reprezentacja sądów rejonowych, a więc ludzi pracujących na pierwsze linii, da zupełnie inne spojrzenie na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

Przyjęte poprawki powinny pokazać Komisji Europejskiej, że nasze rozwiązania nie odbiegają od tych przyjętych w innych krajach UE – podkreślił Stanisław Piotrowicz.

ŁAJ

Stanisław Piotrowicz: Władze klubu PiS wyznaczyły kandydatów do KRS-u, nie byłem konsultowany przy wyborze [VIDEO]

Przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka podkreślił, że to władze klubu dokonały wskazania kandydatur, a sejmowa komisja tylko ja uszeregowała na liście przedłożonej Sejmowi.

We wtorek Sejm dokonał wyboru sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa, których udało się wybrać większością 3/5 głosów. Dziewięć kandydatur wskazał klub PiS,  a sześć posłowie z klubu Kukiz’15. Pozostałe partie obecne w Sejmie nie skorzystały z prawa wskazania kandydatur oraz nie wzięły udziału w głosowaniu.

Za ustaloną w poniedziałek przez sejmową komisję sprawiedliwości i praw człowieka listą 15 kandydatów na członków KRS, głosowało 267 posłów, nikt nie głosował przeciw dwóch posłów wstrzymało się od głosu. Kluby: PO Nowoczesna i PSL-UED nie wzięły udziału w głosowaniu.

Po głosowaniach w Sejmie Minister Ziobro na konferencji prasowej podkreślił, że dzięki zmianom w KRS: – udało się w polskim Sejmie przywrócić, w całym znaczeniu tego słowa, zasadę trójpodziału władzy (…) Tak naprawę jedynym elementem mającym legitymację demokratyczną i wpływ zarazem na funkcjonowanie sądownictwa były decyzje pana prezydenta. Poza tym, całe sądownictwo, jeżeli chodzi o nabór do sądownictwa, awanse w sądownictwie, cały proces związany z postępowaniami dyscyplinarnymi, usuwaniem z sądownictwa były poza sferą kontrolną demokratycznej władzy. To się właśnie zmieniło-podkreślił.

Wątpliwości budziło utajnienie list poparcia z nazwiskami sędziów i obywateli, którzy popierali konkretnych kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. W wywiadzie dla Telewizji Polskiej minister sprawiedliwości stwierdził, że nazwiska sędziów podpisanych pod wnioskiem powinny być jawne. Zdaniem Stanisława Piotrowicz w obecnej sytuacji ujawnieni nazwisk mogłoby uruchomić falę ataków na sędziów, ze strony opozycji: Ujawnienie nazwisk byłoby przedmiotem szykanowania sędziów. Przy nastawieniu opozycji i przedstawicieli KRS, że ci, którzy zgodzą się kandydować lub poprą kandydatów, zostaną pozbawieni zawodu.

Przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka wskazał, że możemy się jeszcze w tej kadencji spodziewać kolejnych ustaw reformujących system sądownictwa w wymiarze sądów powszechnych. Stanisław Piotrowicz nie zaprzeczył, że możliwe jest wprowadzenie instytucji sędziów pokoju.

ŁAJ

Sejm wybrał nowy skład Krajowej Rady Sądownictwa. Piotrowicz: Opozycja poniosła klęskę, starając się zastraszyć sędziów

Polityk Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że nieujawnienie nazwisk sędziów, którzy podpisały się pod kandydaturami, jest potrzebne, aby uchronić te osoby przed zemstą opozycji.

We wtorek Sejm dokonał wyboru sędziów członków Krajowej Rady Sądownictwa, których udało się wybrać większością 3/5 głosów.

Przedstawiciele opozycji podkreślali, że wybór odbył się z wadą prawną, a na komisji nie było debaty nad zgłoszonymi kandydaturami. Na zarzuty opozycji odpowiadał przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz: Komisja nie miała za zadanie opiniować kandydatów, tylko ustalić listę, to jest zasadnicza różnica.

Opozycja nie podnosiła faktu, że dotychczas KRS była zdominowana przez sędziów  z najwyższych szczebli sadownictwa. Dopiero niedawno po raz pierwszy pojawił się jeden z przedstawiciel sądów rejonowych. A jeżeli opozycja podnosi, że kandydatów było za mało, to czy nie powinna zadbać o to, aby było ich więcej? Natomiast opozycja groziła i straszyła, żeby się nikt nie zgłaszał – podkreślił poseł Piotrowicz.

Poseł PiS odniósł się do wątpliwości w kwestii braku reprezentatywności kandydatów do KRS, którzy są w większości sędziami sądów rejonowych: Nie mamy wpływu, że w zgłoszeniach pojawią się kandydaci, ze wszystkich sądów, zwłaszcza kiedy Sąd Najwyższy wzywał do bojkotu procedury.

Zdaniem posła Piotrowicz Sejm nie powinien podać do wiadomości posłów nazwisk sędziów popierających konkretnych kandydatów: Ujawnienie nazwisk byłoby przedmiotem szykanowania sędziów. Przy nastawieniu opozycji  i przedstawicieli KRS, że ci, którzy zgodzą się kandydować lub poprą kandydatów, zostaną pozbawieni zawodu.

Jedna z przyjętych przez sejm kandydatek, za dwa lata będzie musiała przejść na emeryturę, ponieważ skończy 70 lat i w myśl ustawy nie będzie mogła się już ubiegać o odroczenie przejścia w stan spoczynku. W myśl interpretacji zapisów Konstytucji, dokonanego przez Biuro Analiz Sejmowych, cała rada powinna być wybierana łącznie i jeżeli jeden z członków zakończy kadencję, to wówczas cała rada powinna zostać powołana ponownie. Stanisław Piotrowicz nie zaprzeczył, że uwagi opozycji są trafne: Zobaczymy, co się stanie za dwa lata. Wiele w tym czasie może się zmieć. Podejmujemy działania dziś. Warto przypomnieć, że ta kandydatka miała poparcie ponad pięciu tysięcy obywateli oraz ponad 50 sędziów. To też nie jest bez znaczenia, za wyborem tej kandydatury.

ŁAJ