Andrzej Zawadzki-Liang: Chiny na pewno nie zgodzą się na obecność wojsk NATO na Ukrainie

Ubóstwo w Chinach.

Gospodarz Studia Szanghaj omawia agendę Chin na rok 2024, przedstawionej podczas ostatniej sesji plenarnej.

Posłuchaj całej audycji już teraz!

Podkreśla potwierdzone 5% wzrostu PKB oraz skoncentrowanie się na gałęziach gospodarki takich jak sztuczna inteligencja i innowacyjne leki.

Wspieraj Autora na Patronite

Zobacz także:

Louis Mendy: pogłębienie współpracy między Polską a krajami afrykańskimi przyniosłoby wielkie korzyści obu stronom

Konferencja NBP w sprawie projekcji inflacji i PKB w lipcu 2023

Narodowy Bank Polski, licencja: (CC BY-ND 2.0), flickr.com

W siedzibie Narodowego Banku Polskiego odbyła się konferencja dotycząca inflacji i PKB w lipcu 2023.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Prof. Zybertowicz: Ideologia woke to genialna sztuczka wielkiego kapitału. Lewica została strollowana

 

 

Artur Soboń: Jeśli nie będzie środków na KPO, będziemy musieli znacząco zwiększyć deficyt budżetu

Artur Soboń / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Polska będzie musiała znacznie więcej zapłacić za obsługę zadłużenia, jeżeli nie uda się pozyskać unijnych środków. Koszt długu mogą wynieść nawet do dwóch procent PKB – powiedział gość Poranka Wnet.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

W czwartek Sejm ma przystąpić do drugiego czytania ustaw o Sądzie Najwyższym. Ustawa, która wyraźnie dzieli koalicję rządzącą, ma znaczące znaczenia dla kondycji finansowej polskiego budżetu. Jak podkreślał na antenie Radia Wnet Artur Soboń, brak środków na KPO, zmusi rząd do znaczącego zwiększenia deficytu:

My mamy ten deficyt i tak wysoki bądź z 68 mld o tyle, o ile mniej tych środków wpłynie globalnie. Bo oczywiście można je dzielić między KPO,  politykę spójności. Może się okazać, że z polityki spójności będzie ich więcej, więc też jakoś wyrówna. Natomiast co do zasady tutaj nie ma innego źródła niż powiększenie deficytu – podkreślił Artur Soboń.

Rząd zapiał w ustawie budżetowej wpływy środków na KPO w wysokości prawie 27 mld zł. Brak dodatkowych środków spowoduje znaczące wzrost kosztów obsługi zadłużenia. Zdaniem wiceministra finansów możliwe, że nawet do ponad dwóch procent PKB.

Gość Poranka Wnet podkreślił, że cały czas liczy na szybkie przyjęcie przez Sejm ustawy, być może jeszcze na obecnym posiedzeniu:

Zakładam, że wszystkim w parlamencie zależy na tym, aby były w polskiej gospodarce pieniądze, aby były inwestycje, aby te inwestycje przynosiły efekty naukowe dla gospodarki, aby gospodarka dzięki temu rozwijała się szybciej.

Wiceminister finansów wskazał, że jego zdaniem środki na KPO mogą zacząć działać w polskiej gospodarce bardzo szybko, nawet jeszcze w drugim kwartale. Jednocześnie gość podkreślił, że Polsce nie grozi bankructwo, a sytuacja budżetu jest dobra: 

Mamy wysokie, stabilne ratingi, mamy niski poziom długu w stosunku do innych państw europejskich, mamy potrzeby pożyczkowe na ten rok zrealizowane już w prawie połowę 44 proc. i mamy spokojnie 118 mld płynności na kontach. Więc nie ma ryzyka bankructwa. 

Kwestia uchwalenia ustawy o Sądzie Najwyższym ma również swój wymiar polityczny, który może nawet doprowadzić do rozpadu koalicji rządzącej. W taki scenariusz nie wierzy gość Poranka Wnet:

Jestem zwolennikiem tego, aby szukać tego co łączy, a nie tego, co dzieli, ale nie za wszelką cenę. Oczywiście są zawsze jakieś granice i kierownictwo polityczne te granice wyznacza. Dzisiaj cały czas liczę na to, że możemy zgodnie w epizodycznych sytuacjach się różnić, ale jednak zgodnie współpracować co najmniej do końca tej kadencji.

Artur Soboń przyznał, że cały czas możliwe jest wprowadzenia do ustawy pewnych poprawek:

Tę ustawę trzeba skonstruować tak, aby nie było tego typu wątpliwości, bo ja oczywiście szanuję te głosy, które się w tej debacie pojawiają przede wszystkim z ust pana prezydenta, ale także przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. I myślę, że jesteśmy w stanie wypracować takie rozwiązania, które tych wątpliwości konstytucyjnych budzić nie będą.

Zobacz także:

Sebastian Kaleta: Ustawa o SN zostanie przyjęta przez sejm. To będzie dar Donalda Tuska dla Mateusza Morawieckiego

ŁAJ

Antal Kiss: Początku wojny nie możemy upatrywać w tym, że ktoś zadał pierwszy cios. Problem leży w kryzysie wartości

Antal Kiss, dyrektor węgierskiego Centrum Rozwoju | fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

„Węgry postanowiły całkiem się wycofać z różnych konfliktów wojskowych” – dyrektor węgierskiego Centrum Rozwoju Antal Kiss o polityce Węgier wobec wojny na Ukrainie.

Antal Kiss wyjaśnia politykę Węgier wobec wojny na Ukrainie. Kraj ten ma za sobą doświadczenia II wojny światowej i powstanie w 1956 r.

Wiemy, jak wygląda życie podczas rewolucji, podczas wojny. I dlatego Węgry postanowiły całkiem się wycofać z różnych konfliktów wojskowych i nie będą popierały dostarczania broni i sprzętu wojskowego na Ukrainę.

Czytaj także:

Minister ds. rozwoju regionalnego i funduszy europejskich na Węgrzech: Węgry są zdominowane przez rosyjską energię

Dyrektor węgierskiego Centrum Rozwoju sądzi Rosjanie i Ukraińcy muszą wspólnie pokonać drogę w stronę pokoju. Nie podziela on przeciwstawienia Rosji- agresora Ukrainie-ofierze.

Początku wojny nie możemy upatrywać w tym, że ktoś zadał pierwszy cios. W mojej opinii wojna wynika zawsze z kryzysu wartości. Na Ukrainie i w Rosji mamy teraz kryzys wartości w państwie. Myślę, że ciężko jest teraz w tym momencie odpowiedzieć na pytanie, kto jest tym złym, czy kto zaczął, bo tylko historia będzie umieć to wytłumaczyć. Myślę, że problem leży w kryzysie wartości w obu tych państwach.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego mówi o stanie węgierskiej gospodarki. Pozytywnie ocenia ostatnią dekadę.

Na Węgrzech mówimy o 3-4-procentowym wzroście PKB. […] Myślę, że największym problemem nie jest ekonomia i kryzys ekonomiczny tylko kryzys duchowy, o którym mówi się mniej niż o tym ekonomicznym.

Kiss zauważa, że ludzie przedkładają wartości materialne nad duchowe.

Największym problemem jest to, że ludzie odwrócili się od drogi Chrystusa od Kościoła i od wiary.

A.P.

Marcin Klucznik: tarcza antyinflacyjna powinna już w lutym obniżyć inflację nawet o dwa punkty procentowe

Analityk ekonomiczny o inflacji, czynnikach ją powodujących, rządowej tarczy i przewidywaniach.

Marcin Klucznik tłumaczy, czym jest druga tarcza antyinflacyjna i jak będzie działać. Opiera się ona na obniżaniu podatków pośrednich na energię i żywność. Ceny tych towarów jest wówczas mniejsza. Obniża to szczyt inflacji. Ta ostatnia wyniesie w styczniu prawdopodobnie 8,8-9 proc. rok do roku.

Tarcza powinna już dosyć zauważalnie obniżyć od lutego tego roku nawet o 2 punkty procentowe tak więc coś z rzędu nawet 6 8 7 proc. w lutym jest jak najbardziej osiągalne.

Analityk ekonomiczny mówi, że ideą tej tarczy jest rozłożenie inflacji w czasie. Plany rządowe zakładają obniżenie stawki VAT na pół roku. Jak wyjaśnia Klucznik, tarcza ma obniżyć oczekiwania inflacyjnej.

Jeżeli ludzie oczekują wyższej inflacji istnieje większe ryzyko powstania pętli inflacyjnej.

Wyjaśnia, że problemem jest nie tyle wysokość długu, ile jego stosunek do PKB. Dług jest nie tyle spłacany, ile jest on obsługiwany.

Idea zasadniczo jest tak, że można się utrzymywać długiem przez jakiś czas.

Być może tarcza inflacyjna wymusi na NBP podwyżkę stóp procentowych. Wobec obniżki podatków mamy więcej pieniędzy do wydania. Skutkiem tego jest wzrost gospodarczy, ale też przyrost inflacji.

To była bardzo ekspansywna polityka pieniężna.

Będziemy widzieli wygasanie czynników powodujących inflację- wyższych cen ropy i gazu, zatorów w handlu.

Ceny gazu wzrosły bardzo dynamicznie.

Można się spodziewać stabilizacji cen gazu. Pozostaną one jednak wyższe niż w 2019 r.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

USA-Chiny. Prof. Góralczyk: odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na nową rywalizację jest budowanie sojuszy

Featured Video Play Icon

Jakie są chińskie „dwa cele na stulecie”? Czy Pekinowi udało się wygrać z Covidem? Sinolog o ambitnych planach chińskiego kierownictwa i wojnie z USA o prymat.

Prof. Bogdan Góralczyk stwierdza, że Chińczycy z optymizmem patrzą na chiński rok tygrysa, który rozpocznie się 1 lutego. Zwraca uwagę na słowa przewodniczącego Xi, który stwierdził, że Chińczycy po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej są za zjednoczeniem.

Kiedy w 2012 r. Xi Jinping zostawał przewodniczących KPCh i ChRL mówił o chińskim śnie. Doprecyzował to hasło w 2014 r. ogłaszając dwa cele na stulecie. Chodzi o dwie setne rocznice- założenia Komunistycznej Partii Chin w 2021 r. i utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej w 2049 r. Chiny do 2021 r. miały stać się społeczeństwem umiarkowanego dobrobytu- z silną klasą średnią i bez skrajnej biedy. Ten cel został zrealizowany.

To społeczeństwo umiarkowanego dobrobytu ma być kołem napędowym nowego modelu rozwoju.

Mówi się o podwójnej cyrkulacji- silnym rynku wewnętrznym i zewnętrznym. Kolejnym celem ChRL jest osiągnięcie wspólnego dobrobytu do 2035 r., czyli likwidacja kominów dochodowych. Do 2049 r. nastąpić ma Wielki Chiński Renesans. Oznacza on m.in. zjednoczenie z Tajwanem.

Chińczycy mają już 75 proc. amerykańskiego PKB w sensie nominalnym.

W sensie siły nabywczej ChRL już od 2015 r. jest największą gospodarką świata. Politolog zauważa, że Pekin ogłosił zakończenie wojny z Covidem, co nie jest do końca prawdą. W 13-milionowym Xian wprowadzono pełny lockdown, gdyż odkryto tam przypadki koronawirusa przyniesione przez turystę z Pakistanu. Wciąż obowiązuje kwarantanna przy lataniu do Chin.

Sinolog zauważa, że rozpoczęła się brutalna wojna o prymat.

Pamiętamy wszyscy co mówił Donald Trump: America First.

Chiny zaś wedle swej politycznej tradycji są Państwem Środka, które otaczają trybutariusze i barbarzyńcy. Obecnie znów chcą stać się kwitnącą cywilizacją.

Prof. Góralczyk zauważa, że Polska nie pojawia się zbyt często w narracji chińskiej. Chiny patrzą raczej na Niemcy, a z Europy Środkowej na Węgry, które postawiły na współpracę ze Wschodem, głównie Rosją i Turcją.

Co nasz gość doradziłby chińskim decydentom?

Słuchać doradców, nie polegać tylko na jedynowładztwie.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

 

Sadowski o Polskim Ładzie: negatywne skutki będą podobne do niechlubnej „bitwy o handel”

Czemu polski rząd chce by Polska miała najbardziej skomplikowany system podatkowy w OECD? Prezydent Centrum im. Adama Smitha o chaosie zawartym w Polskim Ładzie.

Andrzej Sadowski odnosi się do wypowiedzi prezesa Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, który stwierdził, że Polska może w przyszłym roku notować wzrost gospodarczy na poziomie 5 proc. PKB. Przypomina dwa poprzednie wystąpienia sekretarzy generalnych OECD, którzy podkreślali, że

Gdyby w Polsce rządy przyjęły najniższy poziom regulacji, jaki w sumie jest dopuszczalny w krajach Unii Europejskiej, to z samego tego tytułu bez żadnych inwestycji i pieniędzy europejskich […] Polska miałaby o kilka procent wyższy wzrost gospodarczy.

Sadowski zauważa, iż Polska byłaby w dużo lepszej sytuacji gospodarczej, gdyby kolejne rządzące ugrupowania realizowały dobre pomysły zawarte w ich programach. Wskazuje, że dystans wobec gospodarki niemieckiej i amerykańskiej zwiększa się w ostatnich latach. Prezydent Centrum im. Adama Smitha podkreśla, że nie wykorzystujemy w pełni potencjału naszego kraju. Przypomina, że

Wykorzystywaliśmy rentę  zacofania, czyli jak już polscy przedsiębiorcy inwestowali to w najnowocześniejsze technologie. […] Ciągle nie wykorzystujemy rentę zacofania jaką dają nam archaiczne wzory polskiej państwowości.

Nasz gość wskazuje, że gdyby Polska miała równie konkurencyjne rozwiązania jak Estonia, to Polacy opływaliby w dobrobyt. Komentuje rozwiązania Polskiego Ładu, który określa mianem przewrotu podatkowego i kolejnej terapii szokowej.

Były na tyle poważne wątpliwości, że pan prezydent mógł skierować przesłane mu do podpisu ustawy.

Wskazuje na chaos związany z ogromem zmian wprowadzanych w tak krótkim czasie. Przedsiębiorcy nie wiedzą jakie podatki będą płacić w przyszłym roku. Utrudnia to inwestycje. Skutki, jak sądzi nasz gość, będą podobne do niechlubnej „bitwy o handel”.

Część rozwiązań, które wejdą w 2022 roku ma charakter złośliwego oprogramowania, które zaatakuje nasze życie społeczne i gospodarcze.

Rozmówca Adriana Kowarzyka podkreśla, że rząd podwyższając podatki sam sobie szkodzi, gdyż wpływy do podatków wówczas spadają.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Krystyna Ptok: To nie jest kwestia wyłącznie podwyższenia wynagrodzeń – przede wszystkim chodzi o poprawę warunków pracy

Gościem „Kuriera w samo południe” jest Krystyna Ptok – Przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, która komentuje trudną sytuacją pracowników służby zdrowia.

Kilka dni temu przedstawiciele związków i samorządów ogłosili powołanie komitetu protestacyjno-strajkowego pracowników ochrony zdrowia, w reakcji na stopniowo pogarszającą się sytuację służb medycznych. Będzie on miał miejsce 11 września. Jak się okazje, starania trwają nie od dziś, lecz kolejne stosowane środki zdawały się nie przynosić efektów.

Jesteśmy ignorowani przez rząd, wielokrotnie zwracaliśmy się z prośbą o spotkanie z premierem, który jednak nie uznaje tego za stosowne. Uważamy, że powinniśmy zacząć działać wspólnie na rzecz poprawy warunków pracy i wynagrodzeń pracowników służby zdrowia oraz uświadamiania ludzi, jak wygląda sytuacja.

Przewodnicząca OZZPiP podkreśla również, że w Polsce od 20 lat nie wzrasta liczba osób pracujących w służbie zdrowia, mimo iż w innych krajach statystyka ta idzie w górę. Niestety optymizmem nie napawa również sytuacja demograficzna – nierówności pogłębiają się.

Do 2030 roku co piąta osoba w Polsce będzie miała 65 lat – osoby w tym wieku mają wielochorobowość i w sposób zintensyfikowany korzystają ze świadczeń ochrony zdrowia.

Młodzi lekarze natomiast nie są chętni do podejmowania pracy w państwowej służbie zdrowia, gdzie nie mogą liczyć na dobre wynagrodzenia oraz odpowiednie warunki pracy – znacznie częściej znajdują zatrudnienie w sektorze prywatnym, lub wyjeżdżają za granicę. Głównym powodem wydają się być finanse, gość „Kuriera w samo południe” przekonuje jednak, że istota problemu nie ogranicza się tylko do zarobków.

To nie jest kwestia wyłącznie podwyższenia wynagrodzeń – przede wszystkim chodzi o poprawę warunków pracy.

Wzrost PKB na służbę zdrowia wzrósł do 8%, lecz nie przekonuje to przewodniczącej OZZPiP, która zaznacza, że wzrasta również zapotrzebowanie na środki.

Niedobór personelu może spowodować zamknięcie około 280 szpitali wojewódzkich w całej Polsce.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

PK

 

Zbigniew Stefanik: francuska gospodarka notuje najgorsze wyniki od II wojny światowej

Zbigniew Stefanik o sytuacji pandemicznej we Francji, fatalnych wynikach gospodarki francuskiej i zbliżających się wyborach oraz o sporze ws. tureckiego meczetu.

Mamy do czynienia raczej ze wzrostem niż ze spadkiem zakazeń.

We Francji codziennie covidem-19 zaraża się średnio 40 tys. osób. Wobec tego obostrzenia są zaostrzane. W dzień można się przemieszczać nie dalej niż 10 km od miejsca zamieszkania, bez odpowiedniej zgody. W nocy obowiązuje zaś godzina policyjna. Rządzący nie chcą wprowadzać kolejnego lockdownu.

Francuskie władze stawiają raczej na kampanię szczepionkową, która ma we Francji przyśpieszyć.

Tymczasem recesja wyniosła nad Sekwaną w tym roku 115,7 procent PKB. Gospodarka francuska notuje najgorsze wyniki od II wojny światowej. Tymczasem Francja wchodzi w rok wyborczy.

W czerwcu tego roku odbędą się wybory samorządowe.

Za rok odbędą się wybory prezydenckie. Ambicje prezydenckie ma były premier  Eduard Philippe, Nadal nie wiadomo, czy Emmanuel Macron zdecyduje się ubiegać o reelekcję.

Ponadto korespondent polskich mediów mówi o wpływie agentury tureckiej we Francji. Trwają kontrowersje wokół budowy meczetu przez stowarzyszenie, które odmówiło podpisania Karty Republikańskiej. Między miastem Strasburg a MSW trwa spór o dotację nam meczet.

Turcja również nie pozostaje bierna i angażuje się w spór.

Stefanik przypomina sprawę wycofanie numeru tygodnika Le Point z francuskich kiosków, który był krytyczny wobec tureckiego prezydenta. Trwała zaś wówczas kampania prezydencka w Turcji.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Kaźmierczak: USA i Wielka Brytania już niedługo otworzą gospodarki. Kraje Unii jeszcze długo nie będą mogły tego zrobić

Cezary Kaźmierczak o potrzebie otwarcia gospodarki i tym, ile Polska na lockdownie traci oraz o wadze tempa szczepień dla gospodarki.

Niezależnie od wszystkiego gospodarka powinna normalnie funkcjonować.

Cezary Kaźmierczak jest przeciwko lockdownowi. Opowiada się za otwarciem gospodarki, czyli branż, które zostały zamknięte w czasie drugiej i trzeciej fali pandemii koronawirusa. Wskazuje, że nie ma dowodów na ogniska zarażeń w zamykanych branżach. Zauważa, że produkcji nie zamknięto od początku pandemii. Można też otworzyć w reżimie sanitarnym resztę gospodarki.

1,5 PKB to bardzo dużo. Przypomnę, że cała pomoc unijna to jest 3 proc. PKB.

Jak zaznacza prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, na lockdownie Polska gospodarka traci aż 1,5 PKB. To tak jakby Polska straciła połowę funduszy unijnych, które do niej płyną. Kaźmierczak wskazuje, że Unia Europejska straci na wolnym tempie szczepień.

Ameryka i Wielka Brytania za chwilę się wyszczepią i otworzą całkowicie swoje gospodarki, a Europa jeszcze długo nie będzie mogła tego zrobić.

Większość krajów wysoko rozwiniętych wyjdzie z kryzysu epidemii wcześniej. Nasz gość również krytycznie ocenia metodę wspomagania przedsiębiorstw. Sądzi, że to przedsiębiorcy zapłacą za rządowe tarcze antykryzysowe. Przewiduje, że rząd dalej będzie się chwalił swoimi danymi makroekonomicznymi. Wszakże niebawem będziemy musieli stanąć przed problemem ogromnego zadłużenia, które może nasz kraj cofnąć finansowo nawet o dekadę.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T.A.P.