Pamięci Stanisława Łaszczyka i innych działaczy opozycji niepodległościowej, którzy nie doczekali należnego uhonorowania

Zabrakło dekomunizacji i lustracji, by mówić o pełnej niepodległości, elementarnej sprawiedliwości i całkowitej demokracji. W nowej Polsce nie osądzono (choćby symbolicznie) komunistycznych satrapów.

Piotr Hlebowicz

Od tamtych wydarzeń, gdy należało mieć sporo odwagi, hartu ducha i szczęścia – minęło już prawie 40 lat. Ilu nas było – konspiratorów, drukarzy, „zadymiarzy”, łączników, kurierów, kolporterów? Trudno dziś dokładnie określić. Pewnie kilkanaście tysięcy w całym kraju (tych najbardziej aktywnych).

Stanisław Łaszczyk | Fot. z archiwum autora

Ilu zginęło z rąk komunistycznych oprawców, straciło zdrowie, pracę, szansę na karierę zawodową z powodu swego sprzeciwu względem czerwonego zła? Tego również nikt nie jest w stanie obliczyć. Po 1989 roku społeczeństwo przeszło z okresu komunizmu do problemów życia codziennego, zaczęła się nowa era w historii naszego kraju. Zabrakło – niestety – dekomunizacji i lustracji, by mówić o pełnej niepodległości, elementarnej sprawiedliwości i całkowitej demokracji.

W nowej Polsce nie osądzono (choćby symbolicznie) komunistycznych satrapów za haniebne czyny, które ze swą kamarylą popełnili w latach 1944–1989. Nomenklatura komunistyczna, która przed 1989 rokiem była u steru władzy, powróciła do rządów po roku 1992, dzięki nowym przyjaciołom z dawnej opozycji kontraktowej. Wiadomo – umów „okrągłego stołu” należało dochować za wszelką cenę, dla premiera Mazowieckiego była to sprawa „honoru”. Premier Jan Olszewski w czerwcu 1992 r. próbował naprawić te błędy, zarządzając lustrację polityków. Natknął się jednak na mur wrogości, zwłaszcza ze strony ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsy, który doprowadził do odwołania gabinetu Rady Ministrów.

Przez długi czas w sprawach lustracyjnych zaległa grobowa cisza. A o cichych bohaterach niosących na swoich plecach przez długie 8 lat główny ciężar walki przeciwko komunie – zapomniano na ponad dwie dekady.

Starsi uczestnicy ruchu konspiracyjnego już dawno nie żyją, a w obecnie odchodzą następne pokolenia działaczy niepodległościowych. Większość z nich wegetowała na mizernych rentach i emeryturach, podczas gdy równolegle, przez ponad 25 lat, byli funkcjonariusze komunistycznych służb represyjnych i partyjni bonzowie otrzymywali nieprzyzwoicie wysokie świadczenia emerytalne. Należy przypomnieć, że w okresie swej „pracy” nie odprowadzili do ZUS ani jednej złotówki!

Jednym z takich poszkodowanych i zapomnianych był zmarły 1 października 2020 r. w Kwapince koło Gdowa Stanisław Łaszczyk, gorący patriota i uczestnik konspiracji w latach 1982–1989. Miałem przyjemność z nim współpracować w tych ciężkich czasach. (…)

Dostarczaliśmy Stanisławowi prasę, w większości wydrukowaną w naszej drukarni w Zagórzanach. Wśród nich były m.in. takie tytuły: „Solidarność Zwycięży”, „Solidarność Rolników”, „Żywią i Bronią”, „Kurierek B”, „Solidarność Walcząca” oraz wiele innych pozycji.

Stanisław był zamiłowanym koniarzem – „od zawsze” hodował parę koni rasy arabskiej. Co jakiś czas na ulubionej klaczce przyjeżdżał do nas skrótem przez pola (kilka kilometrów) i odbierał pakunki z prasą, plakatami i ulotkami. – Nawet gdybym został namierzony przez esbeków czy milicjantów – nie byliby w stanie mnie złapać, przecież gazikiem po ornych polach i przez potoki za mną nie pojadą – żartował.

Rozpoczynając pracę w podziemiu, musieliśmy się nauczyć zasad konspiracji i ściśle ich przestrzegać. Od tego zależało bezpieczeństwo nasze i naszych najbliższych, jak również efekty pracy podziemnej. Pomogły nam w tym dwie broszury, wydane poza cenzurą: „Mały Konspirator” oraz „Obywatel a służba bezpieczeństwa”. Zdobyłem je i dałem do przestudiowania ludziom z naszego środowiska. Stanisław był zaskoczony, iż w tym PRL-owskim bezprawiu mamy jednak sporo praw, o których nic nie wiemy! Więc z praw tych zaczęliśmy korzystać w czasie aresztowań, przesłuchań i rewizji. Te niewielkie książeczki nie raz wybawiły nas z różnych opresji i pułapek służby bezpieczeństwa.

Wspaniałymi nauczycielami w dziedzinie pracy konspiracyjnej byli również starzy żołnierze AK, którzy włączyli się do nowego nurtu podziemia solidarnościowego. Dla niektórych z nich była to już kolejna – druga lub trzecia – konspiracja.

(…) 8 lat pracy konspiracyjnej zaowocowało dla Stanisława bardzo lichą, wprost głodową emeryturą z KRUS. Dopiero niedawno Stanisław otrzymał status Działacza Opozycji Antykomunistycznej, co wiązało się z otrzymywaniem mizernego dodatku z tego tytułu. Nie doczekał ustawowego wyrównania swojej emerytury do 2400 zł brutto (ustawa została uchwalona przez Parlament w końcu sierpnia 2020 r.). Zmarł nagle 1 października tegoż roku. Odszedł patriota w starym stylu, dla którego Polska była najwyższym nakazem i dobrem nadrzędnym.

Cały artykuł Piotra Hlebowicza pt. „Pamięci Stanisława Łaszczyka oraz innych działaczy opozycji niepodległościowej” znajduje się na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 77/2020.

 


  • Z przykrością zawiadamiamy, że z powodu ograniczeń związanych z pandemią ten numer „Kuriera WNET” można nabyć wyłącznie w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
Artykuł Piotra Hlebowicza pt. „Pamięci Stanisława Łaszczyka oraz innych działaczy opozycji niepodległościowej” na s. 2 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 77/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pamięci Stefana Morawieckiego (1929–2020), członka WiN i zaprzysiężonego działacza Solidarności Walczącej

Stefan bezsprzecznie zasłużył na Krzyż Solidarności Walczącej. Jeśli okaże się, że przeoczono tak zasłużoną dla SW osobę, kapituła Krzyża SW powinna ekspresowo przyznać mu go pośmiertnie.

Wspomnienie o śp. Stefanie Morawieckim

Jeszcze kilkanaście tygodni temu do mnie dzwonił, rozmawialiśmy o sprawach bieżących, wspominaliśmy stare czasy. Pytał, kiedy do niego zajrzę. Ostatni raz odwiedziłem Stefana w zeszłym roku, słabo już chodził, przemieszczał się po mieszkaniu z pomocą „balkonika”. Umówiliśmy się, że przyjadę znów do Wrocławia w 2020, najpewniej wiosną. Plany te zrujnował wirus – a wczoraj dowiedziałem się, że Stefan nie żyje. Razem z Władzią stanowili wspaniałą parę, tryskającą wielką dozą patriotyzmu i gotowością służenia Polsce.

Pamiętam mój pierwszy wyjazd do Wrocławia początkiem 1983 roku na kontakt z Solidarnością Walczącą.

Wysiadłem z pociągu i udałem się tramwajem na umówione miejsce spotkania w centrum miasta. Stałem z gazetą w ręku (znak rozpoznawczy) i czekałem. Podszedł szczupły, starszy mężczyzna i rzucił ustalone hasło. Odpowiedziałem prawidłowym odzewem. Spytał, czy nie miałem „ogona” w drodze z dworca kolejowego.

Na wszelki wypadek zadecydował, że mam iść ulicą, potem gdzieś skręcić – a on pójdzie w pewnej odległości za mną i będzie obserwował, czy nikt mnie nie śledzi. Potem zaprowadził mnie do mieszkania kontaktowego, gdzie oczekiwałem na spotkanie z przedstawicielem Solidarności Walczącej. Tak po raz pierwszy spotkałem Stefana Morawieckiego – po 1945 r. członka WiN, za co przypłacił paroma latami w ubeckim więzieniu.

Był człowiekiem bardzo bezpośrednim, od razu zaproponował, byśmy zwracali się do siebie po imieniu, co mnie z początku nieco onieśmieliło, gdyż byłem wtedy 20-letnim smarkaczem. Bardzo mi tym zaimponował. Miał specyficzne poczucie humoru, lubił cięte żarty. Nie wszyscy je rozumieli, czasami nawet się… obrażali.

Do Wrocławia jeździłem zazwyczaj raz w miesiącu. Przyjaznymi przystaniami, gdzie zazwyczaj się zatrzymywałem, były mieszkania Władzi i Stefana Morawieckich oraz Gosi (Aurelii) i Jurka Lemańskich. Gosia jest córką Stefana. Nasze relacje były przyjazne, niemalże rodzinne, czułem się u jednych i drugich jak u siebie w domu.

Pomagali mi w sprawie wymiany prasy podziemnej oraz w kontaktach personalnych (w tym okresie miałem trzy spotkania z ukrywającym się Kornelem Morawieckim oraz wiele spotkań z Wojtkiem Myśleckim, Piotrkiem Medoniem i innymi działaczami). Czekając na kontakty i załatwienie wszystkich spraw, byłem zmuszony spędzić we Wrocławiu nieraz 2–3 dni. Z Krakowa przywoziłem prasę podziemną wydawaną w całej Małopolsce, wracałem z prasą dolnośląską.

Gdy na początku 1985 założyliśmy w Krakowie i Nowej Hucie swój Oddział Krakowski „Solidarności Walczącej”, ranga kontaktów z centralą SW we Wrocławiu automatycznie wzrosła. I relacje były już innego formatu. W międzyczasie poznałem Janka Morawieckiego, syna Stefana, który wraz z Romkiem Lazarowiczem i Piotrem Bielawskim współtworzyli Agencję Informacyjną SW oraz Serwis Informacyjny SW. Wydrukowany na drukarce igłowej i papierze komputerowym, Serwis (opasłe tomisko) rozsyłano do wszystkich oddziałów Solidarności Walczącej w Polsce, do przedstawicieli zagranicznych SW na Zachodzie oraz do ambasad państw nam przyjaznych. Jeśli dobrze pamiętam, Serwis SW pojawiał się raz w miesiącu. Redakcje pism SW chętnie z niego korzystały, same zaś pocztą zwrotną nadsyłały informacje i teksty ze swego terenu do twórców Serwisu. I tak się to kręciło. Warto, by jakiś historyk zainteresował się tymi sprawami i zrobił profesjonalne opracowanie historyczne…

Stefan – oprócz działalności w Solidarności Walczącej (której był zaprzysiężonym członkiem, zresztą jego żona Władzia także) – udzielał się również w środowisku kombatanckim żołnierzy AK, WiN i NSZ. Był włączony w prace redakcyjne konspiracyjnego pisma „Pobudka”, które od niego otrzymywałem.

W tym celu jeździł do Gdańska i innych miast, gdzie spotykał się ze swoimi akowcami. Efektem tych spotkań było utworzenie organizacji pod nazwą Solidarność Polskich Kombatantów. Bodajże już po 1989 r. organizacja ustanowiła Krzyż Semper Fidelis Solidarności Polskich Kombatantów – miałem zaszczyt otrzymać to honorowe odznaczenie z rąk Stefana, członka (a później, jeśli mnie pamięć nie myli – przewodniczącego) kapituły Krzyża Semper Fidelis.

Był okres, chyba w połowie lat 80., gdy Stefuś, przeczuwając nieprzyjemności ze strony SB, „urwał się” z domu na jakiś czas. Przyjechał do naszego domu w Zagórzanach (dziś powiat wielicki), by zatrzeć po sobie ślady. Dom w Zagórzanach był miejscem nieco newralgicznym ze względu na lokalizację podziemnej drukarni, w której odbywał się druk wielu gazet i ulotek. Dlatego też postanowiliśmy po parunastu dniach przerzucić Stefana do zaprzyjaźnionego księdza proboszcza, Kazimierza Puchały, w nieodległym Gruszowie.

Ksiądz Kazimierz kierował parafialną cegielnią, więc Stefan został zaszeregowany, jako… pomocnik palacza i otrzymał do swej dyspozycji nieduży pokoik na plebanii. Jako że bezczynności nie lubił, malowanym palaczem nie był, faktycznie pomagał utrzymywać ogień w piecu cegielni.

Miał nawet nocne dyżury. Po paru tygodniach był już specjalistą w tej dziedzinie! Nikt Stefanem się nie interesował i nie pytał, kto zacz. Czuł się pod kuratelą księdza Puchały bardzo bezpiecznie. W wolnych chwilach odwiedzał w Gruszowie działaczy Krakowskiego Oddziału SW – Ewę i Stasia Pietruszków. W razie zagrożenia miał tam alternatywne schronienie. Dom Pietruszków z patriotycznymi tradycjami, zawsze gościnny i otwarty dla przyjaciół, był miejscem, gdzie można było otwarcie i przyjemnie porozmawiać, posilić się i przenocować.

Stefan bardzo dużo palił. I to mocne papierosy. Zawsze z przekąsem powtarzał: „przecież na coś człowiek umrzeć musi”. Po siedemdziesiątce Stefan palenie rzucił i już do śmierci papierosów nie brał do ust. Podziwiałem go za determinację i siłę woli.

Nie miałem możliwości sprawdzić, czy Stefan otrzymał od Kornela (który był częstym gościem na ul. Zielonogórskiej) Krzyż Solidarności Walczącej. Bezsprzecznie na odznaczenie Stefan zasłużył. Jeśli okaże się, że przeoczono tak zasłużoną dla SW osobę, kapituła Krzyża SW powinna ekspresowo przyznać mu to odznaczenie pośmiertnie.

Piotr Hlebowicz, SW Kraków, Autonomiczny Wydział Wschodni Solidarności Walczącej.

Barwałd Górny, 2 września 2020

Apel Polaków do władz Republiki Francuskiej ws. państwowej przemocy wobec obywateli Francji demonstrujących na ulicach

Podpisz petycję w proteście przeciw naruszaniu praw człowieka i łamaniu demokracji we Francji! Nie zapominajmy o solidarności i pomocy społeczeństwa francuskiego w czasie stanu wojennego w Polsce!

Wielu ludzi, wśród nich działacze opozycji antykomunistycznej w PRL i krajach dawnego Związku Sowieckiego, jest poważnie zaniepokojonych tym, co od dłuższego czasu dzieje się na francuskich ulicach.

Nasz szczególny niepokój i sprzeciw budzą sceny użycia siły wobec osób zgromadzonych w pochodach i manifestacjach. Bicie bezbronnych ludzi, strzelanie do nich, stosowanie nieuzasadnionej przemocy wobec demonstrantów, którzy korzystają ze swych podstawowych praw obywatelskich do wolności zgromadzeń i wyrażenia sprzeciwu wobec polityki władz, narusza podstawowe prawa człowieka i łamie reguły demokracji. Niczym nie różni się ono od zachowania policji w krajach totalitarnych.

Nie zapomnimy solidarności społeczeństwa francuskiego wobec Węgrów w 1956 roku, Czechów i Słowaków w 1968 roku czy Polaków po wprowadzeniu w Polsce w 1981 roku stanu wojennego. Wtedy Francja była dla nas wzorem demokracji.

Dziś to my apelujemy do władz Republiki Francuskiej o zaprzestanie przemocy wobec strajkujących i protestujących w miejscach publicznych obywateli i wsłuchanie się w ich głos.

Nie wypowiadamy się o istocie sporu. Rozwiązać go muszą sami obywatele Republiki Francuskiej. Jednak w obliczu państwowej przemocy nie możemy milczeć!

Oczekujemy od Prezydenta Republiki Francuskiej niezwłocznego wstrzymania przemocy wobec manifestantów, godzącej w ich godność, zdrowie i życie.

Janina Jadwiga Chmielowska, Lech Dymarski, Piotr Hlebowicz, Krzysztof Ostaszewski, Ziemowit Pochitonow, Jan Strękowski, Józef Śreniowski

Dołącz swój podpis:

Zatrzymajmy przemoc władz Republiki Francuskiej wobec obywateli!

PSL – spadkobiercy komunistycznych ludowców udają więź z tradycjami Stronnictwa Ludowego, założonego w 1895 roku

Za każdym razem, gdy liderzy dzisiejszego PSL-u mówią o kontynuacji tradycji partii w wymiarze 124 lat – targają mną emocje. Czyżby ludzie nie znali historii, by się nabierać na propagandową sieczkę?

Piotr Hlebowicz

Tradycje Stronnictwa Ludowego – Polskiego Stronnictwa Ludowego – kończą się na wyjeździe Stanisława Mikołajczyka z Polski w roku 1947 i na represjach, które dotknęły w komunistycznej Polsce liderów tejże partii.

Ugodowi ludowcy (marionetki bierutowskiej władzy ludowej, którzy pomagali w likwidacji „mikołajczykowców”) stworzyli zalążek nowej partii, podległej PPR, którą nazwano Zjednoczone Stronnictwo Ludowe.

Tutaj tradycje się kończą, gdyż nowa „partia chłopska” została  satelickim kontrahentem powstałej z tak zwanego zjednoczenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (w skrócie PZPR). Co prawda na emigracji w Londynie działała w rządzie na uchodźstwie PSL, jednak miała ona właściwie tylko symboliczne znaczenie, gdyż nie wpływała na życie kraju. I tak do 1989 roku rządziła PZPR (naczelna siła komunistyczna), a wtórowały jej „dwa kwiatki do kożucha” – ZSL i SD (Stronnictwo Demokratyczne). Wasale PZPR w tzw. Sejmie PRL. Widząc idące zmiany w Polsce, towarzysze z wierchuszki ZSL-u postanowili działać. Powołali do życia tzw. PSL „Odrodzenie”.

Od 1989 roku istniała też grupa tzw. wilanowskiego PSL-u, na czele z bardzo przyzwoitymi działaczami, wywodzącymi się z Niezależnego Ruchu Ludowego, „Solidarności” rolniczej oraz z Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników (działającego od roku 1982 w konspiracji). Czarodzieje z PSL „Odrodzenie” zaczarowali Romana Bartoszcze (stare komunistyczne wygi obiecały mu funkcję prezesa) i w maju 1990 r. oba PSL-e zostały „zjednoczone”. Owszem, Bartoszcze prezesem został, lecz tylko na rok. A potem nastąpiła akcja wyrugowania Romana i porządnych ludzi z nowo powstałej partii, a całą władzę przejęli towarzysze typu: Malinowski, Kalinowski, Olesiak, Jagieliński, Zych, młody Pawlak i inni.

W 1989 roku, z grupą znanego ludowca i żołnierza Armii Krajowej Józefa Teligi (przy poparciu Adama Bienia), próbowaliśmy odrodzić prawdziwy PSL. Niestety towarzysze z ZSL-u bardzo skutecznie nasze zamiary storpedowali. I to metodami niegodnymi. (…)

Lider tego nowego PSL-u, Władysław Kosiniak-Kamysz (zresztą syn wpływowego działacza ZSL-u okresu PRL), nie zareagował w maju 2019 r., uczestnicząc w „odczycie” Leszka Jażdżewskiego na UW, gdy ten zaatakował Kościół w sposób chamski i perfidny. A nawet oklaskiwał złotoustego antyklerykała!

Natomiast w obecnej kampanii wyborczej do parlamentu RP Władysław Kosiniak-Kamysz oddał miejsca na listach PSL-u sześciu kandydatom z organizacji „Ślonzoki Razem”. Może nic by nie było w tym dziwnego, gdyby stowarzyszenie to nie negowało polskości Śląska i nie trzymało się antypolskiej narracji historycznej. Po prostu – autonomiści.

Pan przewodniczący Kosiniak-Kamysz zasługuje na czerwoną kartkę od środowisk wiejskich całego kraju.

Niestety, wiedza historyczna naszego społeczeństwa jest w chwili obecnej znikoma. Cała masa poczciwych obywateli środowisk wiejskich nie jest świadoma, iż dzisiejsza partia pod nazwą PSL ma się do mikołajczykowskiego PSL-u, a tym bardziej do przedwojennego SL-u – jak pięść do nosa. Żadnej więzi historycznej NIE MA.

Cały artykuł Piotra Hlebowicza pt. „ZSL czy PSL?” można przeczytać na s. 4 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Artykuł Piotra Hlebowicza pt. „ZSL czy PSL?” na s. 4 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Śmierć odebrała nam przyjaciela i sojusznika. Niech spoczywa w pokoju. Wspomnienie o Włodimirze Bukowskim

Był bezkompromisowym wrogiem komunizmu i putinowskiej Rosji, do końca wierny swoim ideom. Obawiał się rosyjskich prowokacji na Krymie oraz szantażu gazowego w stosunku do Europy Zachodniej i Ukrainy.

Wołodię po raz pierwszy spotkałem w Polsce, był rok 1990. Przygotowywaliśmy grunt pod zwołanie międzynarodowej konferencji i powołanie organizacji pod nazwą „Centrum Koordynacyjne Warszawa 90”. Inicjatywa wyszła od samego Bukowskiego, Paruyra Hayrikyana (działacz ormiański), Kornela Morawieckiego oraz naszego Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej. W grudniu 1990 r. do Warszawy przyjechali liderzy i przedstawiciele antykomunistycznych, narodowościowych partii i organizacji z terytorium ówczesnego ZSRS, Bułgarii, Rumunii i Laosu. Centrum Koordynacyjne stało się faktem. Głównymi zadaniami organizacji były: dążenie do powstania odrodzonych państw narodowych na gruzach imperium sowieckiego, wymiana informacyjna, współpraca polityczna, rozliczenie zbrodni komunistycznych („Norymberga II”). Prace prowadziliśmy jeszcze po upadku ZSRS.

W drugiej połowie lat 90. Wołodia przyjechał z prezentacją swojej nowej książki pt. Moskiewski proces. Poszedłem na spotkanie z nim i nawiązałem utracony kontakt.

Książka powstała na podstawie dokumentów, które Wołodia znalazł w archiwum kremlowskim w czasie swego pobytu w Moskwie (za rządów Jelcyna).

Udało mu się wtedy wiele z tajnych dokumentów zeskanować ręcznym skanerem, przywiezionym z Anglii. Korespondowaliśmy przez długi czas za pomocą poczty, potem pojawił się internet i możliwość szybszego kontaktu. W 2007 r. Wołodia przyjechał na 25 rocznicę powstania Solidarności Walczącej. Była możliwość porozmawiać na różne tematy w Warszawie i we Wrocławiu.

Wydarzenia 2008 roku w Gruzji potwierdziły tezy Bukowskiego o odradzaniu się Rosyjskiego Imperium. Po tragedii w Smoleńsku w 2010 r. Wołodia był bardzo przybity. Zawsze niezwykle ciepło wypowiadał się o śp. Prezydencie Lechu Kaczyńskim.

W maju 2012 roku zobaczyłem Wołodię po raz ostatni. Na zaproszenie Mustafy Dżemilewa (legendarny lider Tatarów Krymskich, długoletni więzień sowieckich łagrów i zsyłek) przyjechaliśmy na Krym, by uczestniczyć w międzynarodowej konferencji „Krymskie Forum-1”. Do Symferopola przybyli wówczas znani działacze praw człowieka i więźniowie polityczni okresu ZSRS – m.in. Władimir Bukowski, Siergiej Kowalow, Aleksander Podrabinek, Vardan Harutyunyan, Natalia Gorbaniewska, Ludmiła Aleksiejewa, Oles Szewczenko, Andriej Gregorenko i inni. W ciągu tych paru dni mieliśmy okazję porozmawiać do woli, powspominać stare czasy i odnieść się do bieżącej sytuacji politycznej w regionie. Wołodia bardzo pesymistycznie oceniał przyszłość. Obawiał się rosyjskich prowokacji na Krymie oraz szantażu gazowego w stosunku do Europy Zachodniej i Ukrainy.

Wtedy, w 2012 roku, widać już było, że cierpi na różne dolegliwości i toczy walkę z poważną chorobą. W następnych latach Wołodia prawie nie jeździł za granicę. Rzadko odpowiadał na maile, przestał pisać listy. Gasł. Ten bezkompromisowy wróg komunizmu i putinowskiej Rosji pozostał do końca wierny swoim ideom. Śmierć odebrała nam przyjaciela i sojusznika. Niech spoczywa w pokoju na angielskiej ziemi.

PS Według ostatnich informacji, pogrzeb Władimira Bukowskiego będzie miał miejsce 19 listopada 2019 w Londynie.

Wspomnienie Piotra Hlebowicza pt. „Parę słów o Władimirze Bukowskim” można przeczytać na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET” nr 65/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 19 grudnia.

Wspomnienie Piotra Hlebowicza o Władimirze Bukowskim na s. 5 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 65/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

XXX-lecie Ukraińskiego Związku Helsińskiego. Wszyscy jego członkowie w latach 1977-81 trafili do łagrów lub na emigrację

Ukraińcy mają być z czego dumni. Są częścią historii I Rzeczpospolitej. Pomogli nam, Polakom, uratować Europę od komunizmu w 1920 r. Wojska Petlury zatrzymały nawałę Rosji bolszewickiej pod Zamościem.

Jadwiga Chmielowska, Piotr Hlebowicz

W Kijowie obchodzono uroczyście XXX-lecie Ukraińskiego Związku Helsińskiego, który powołano w 1988 r. Wcześniej, 9 listopada 1976 r., powstała Ukraińska Grupa Helsińska. Była to reakcja na podpisaną w 1975 r. w Helsinkach Międzynarodową Deklarację Praw Człowieka (sygnatariuszem tego międzynarodowego dokumentu był również Związek Sowiecki). Od stycznia 1977 r. do marca 1981 trwały aresztowania. Wszyscy członkowie Grupy zostali uwięzieni i trafili do łagrów lub udali się na emigrację. W okresie tzw. pierestrojki w 1987 r. wypuszczono więźniów politycznych sowieckich łagrów. Już na początku roku 1988 reaktywowano działalność Ukraińskiej Grupy Helsińskiej. (…)

Kijów, 14. 08. 2008. Łewko Łukjanienko wręcza Jadwidze Chmielowskiej dyplom honorowego członka UHS. Fot. Piotr Hlebowicz

W marcu 1988 r. na wniosek Łewka Łukjanienki przyjęto nową nazwę Ukraiński Związek Helsiński, a Łukianieno został przewodniczącym organizacji. Liderami UHS (Ukraińska Helsińska Spiłka) byli między innymi Wiaczesław Czornowił, Michajło i Bohdan Horyniowie i Oles Szewczenko. Organizacja liczyła około tysiąca aktywnych członków i tysiące zwolenników na całej Ukrainie i za jej granicami. (…)

Demonstracja pod ambasadą Rosyjskiej przeciwko agresji Rosji na Gruzję. Kijów, 14 sierpnia 2008 | Fot. P. Hlebowicz

W dniach 26 i 27 października 2018 r., w trzydziestolecie Ukraińskiej Grupy Helsińskiej, odbyła się uroczysta międzynarodowa konferencja w sali konferencyjnej kijowskiego Hotelu Express. (…) My zabraliśmy głos jako przedstawiciele Polaków. Powiedziałam, że każdy naród powinien znać swą prawdziwą historię, wiedzę o niej opierać na faktach, a nie na mitach i emocjach. Bo tylko na tak solidnym fundamencie osadzona jest i tożsamość narodowa, i może być budowana duma narodowa. Emocje i mity tworzą fikcję, która może runąć w każdej chwili, a wróg, korzystając z niewiedzy, podsyła fałszywe autorytety.

Ukraińcy mają być z czego dumni. Są częścią historii I Rzeczpospolitej. Pomogli nam, Polakom, uratować Europę od komunizmu w 1920 r. Wojska Petlury zatrzymały nawałę Rosji bolszewickiej pod Zamościem, co umożliwiło Piłsudskiemu kontrofensywę znad Wieprza. Jednak podział na wojska Petlury, Skoropadskiego i Machny oraz działania zbrojne prowadzone przeciwko sobie sprawiły, że nie udało się utrzymać Kijowa w ukraińskich rękach. Zaprzepaszczona została szansa na utworzenie zjednoczonej, niepodległej Ukrainy.

Występ „Chóru Kozackiego” Tarasa Kompaniczenki na akademii, kończącej międzynarodową konferencję z okazji XXX rocznicy powstania Ukraińskiego Związku Helsińskiego, Narodowe Muzeum Literatury w Kijowie, 27 października 2018 r. | Fot. P. Hlebowicz

 

W chwili obecnej Rosja pomaga kreować fałszywe autorytety, nagłaśniane są nazwiska tylko tych członków UPA, którzy są odpowiedzialni za mordy Polaków w 1943 r. Natomiast zamilcza się tych, którzy byli przeciwni rzeziom, a nawet ginęli z rąk banderowców (Bulba Borowiec czy Iwan Mitrynga). Rosja także w Polsce działa przez swoją agenturę i podsyca waśnie narodowe, by skłócać Ukraińców z Polakami za pomocą starej metody „dziel i rządź”.

Wszyscy zaproszeni goście i członkowie UHS otrzymali honorowe medale okolicznościowe UHS. Medal ten, zgodnie z ukraińską ustawą, zaliczony jest oficjalnie do grupy odznaczeń państwowych, przyznawanych za uczestnictwo w walce o niepodległość Ukrainy. Uroczystości zakończyły się w Narodowym Muzeum Literatury, gdzie otwarto wystawę poświęconą historii UGH i UHS.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Piotra Hlebowicza pt. „Za naszą i waszą swobodę” znajduje się na s. 14 listopadowego „Kuriera WNET” nr 53/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej i Piotra Hlebowicza pt. „Za naszą i waszą swobodę” na s. 14 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 53/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Współpraca i przyjaźń wytrzymały próbę czasu. 30 rocznica Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej

W 1980 roku na agresję ZSRS w Afganistanie wolny świat odpowiedział bojkotem olimpiady w Moskwie. Ale wtedy istniały jeszcze przyzwoitość i odpowiedzialność, o których dziś już świat nie pamięta.

Piotr Hlebowicz

23-24 maja 2018 roku w auli Ignatianum w Krakowie odbyła się międzynarodowa konferencja „Za waszą i naszą wolność”, poświęcona 30. rocznicy powstania Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej. Głównym organizatorem tego wydarzenia był Instytut Pamięci Narodowej, któremu w tym miejscu chcemy złożyć wielkie podziękowanie.

Nadanie imienia Jerzego Turaszwilego skwerowi w Krakowie 23 maja 2018 r. Od lewej stoją: Jarosław Szarek, Kornel Morawiecki, Jacek Majchrowski, Ilia Darchiashvili Fot. archiwum P. Hlebowicza

Strukturę o nazwie Autonomiczny Wydział Wschodni Solidarności Walczącej założyliśmy z Jadzią Chmielowską w głębokiej konspiracji na początku 1988 roku. Naszym celem było dążenie do rozpadu sowieckiego imperium we współpracy z antykomunistycznymi działaczami z republik ówczesnego ZSRS. (…)

Po zakończeniu pierwszego dnia konferencji, w centrum Krakowa odbyła się uroczystość nadania imienia Jerzego Turaszwilego skwerowi przy ulicy Zwierzynieckiej. Oprócz prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, przemawiali także ambasador Gruzji Ilia Darchiashvili, prezes IPN Jarosław Szarek i Kornel Morawiecki.

Jerzego (Giorgiego) Turaszwilego zawiodła w 1922 roku z Gruzji do Polski dola wygnańca po zajęciu Gruzji przez bolszewików. Był gruzińskim oficerem, który na zaproszenie marszałka Józefa Piłsudskiego otrzymał z grupą ponad 100 oficerów i podoficerów armii gruzińskiej możliwość służenia w Wojsku Polskim (z zachowaniem stopni wojskowych).

Uczestnicy konferencji przygotowali na zakończenie konferencji dwie rezolucje związane z sytuacją w Krymie i Czeczenii oraz apel (zamieszczamy je wraz z niniejszym tekstem).

Niestety wszelkie monity do społeczności międzynarodowej to przysłowiowe wołanie na puszczy. Rosja zajęła ziemie gruzińskie, mołdawskie i ukraińskie, codziennie łamie prawa człowieka na obszarach okupowanych, giną ludzie w Ukrainie i w Syrii, w rosyjskich koloniach karnych siedzą więźniowie polityczni (Oleg Siencow i Ołeksandr Kolczenko ogłosili ostatnio bezterminową głodówkę) – a do Rosji, jak na jakiś spęd, pojechały drużyny piłkarskie grać na Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. Tym samym świat uwiarygadnia okupanta i bandytę.

Nadeszły czasy, że za pieniądze można oddać swój honor, zdradzić wszelkie ideały i patrzeć przez palce na łamanie praw ludzkich. Mistrzostwa hańby się rozpoczęły, dając przyzwolenie na kolejne przestępcze czyny Putina. W 1980 roku na agresję ZSRS w Afganistanie wolny świat odpowiedział bojkotem olimpiady w Moskwie. Ale wtedy istniała jeszcze przyzwoitość i odpowiedzialność. Wartości, o których świat współczesny już nie pamięta.

FR-Rosja od roku 1991 destabilizowała sytuację w Czeczeńskiej Republice Iczkerii w celu stworzenia negatywnego wizerunku narodu czeczeńskiego na arenie międzynarodowej.

Działając ze szczególną bezwzględnością przeciwko narodowi czeczeńskiemu, rosyjscy okupanci wymordowali 25% ludności cywilnej, zrujnowali blisko 80% obiektów kultury i gospodarki kraju.

Konferencja zwraca się do ONZ, Parlamentu Unii Europejskiej, Rady Europy i liderów państw świata z apelem o osądzenie władz Federacji Rosyjskiej za przestępstwa przeciw prawom człowieka popełnione na terytorium Czeczeńskiej Republiki Iczkerii. Wzywamy do przyznanie narodowi czeczeńskiemu prawa do samostanowienia, do odnowienia legitymacji władzy narodu czeczeńskiego na całym terytorium kraju w postaci Prezydium Rządu Czeczeńskiej Republiki Iczkerii na uchodźstwie, żeby po wyzwolenia kraju spod okupacji przeprowadzić kolejne wybory władz w tym kraju.

Rezolucja w sprawie Czeczenii
przyjęta przez uczestników międzynarodowej konferencji „Za naszą i waszą wolność” zorganizowanej z okazji 30 rocznicy powstania Autonomicznego Wydziału Solidarności Walczącej
Kraków, 24 maja 2018 roku

Konferencja oskarża władze Federacji Rosyjskiej o przeprowadzenie pięciu agresji zbrojnych przeciwko Czeczeńskiej Republice Iczkerii w latach 1991–1995 oraz o okupowanie terytorium niepodległego, suwerennego i demokratycznego państwa, które w 1991 roku zostało odrodzone przez naród czeczeński zgodnie z prawem międzynarodowym.

Rezolucja w sprawie Krymu
przyjęta przez uczestników międzynarodowej konferencji „Za naszą i waszą wolność”, zorganizowanej z okazji 30 rocznicy powstania Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej
Kraków, 24 maja 2018 roku

My, uczestnicy międzynarodowej konferencji „Za waszą i naszą wolność”, jesteśmy oburzeni sytuacją, w której znaleźli się Tatarzy na Krymie po jego okupacji przez Federację Rosyjską. Rosyjski okupant prowadzi zorganizowaną akcję eksterminacji narodu Tatarów Krymskich poprzez politykę totalnych prześladowań i represji. Rewizje, naloty na mieszkania, zatrzymania, aresztowania, porwania, tortury i morderstwa stały się powszechnym zjawiskiem na Półwyspie Krymskim. Liczbę rozpraw sądowych w sprawach administracyjnych i karnych szacuje się na dziesiątki. Niewinni ludzie są karani ogromnymi grzywnami pieniężnymi i skazywani na długi pobyt w więzieniach. Dziedzictwo kulturowe Tatarów Krymskich ulega zniszczeniu. W imię militaryzacji Krymu naruszane jest naturalne środowisko zamieszkania jego rdzennej ludności. Dewastacja dotyczy nie tylko walorów krajobrazowych, ale i ekosystemu. W związku z powyższym prosimy o podjęcie wszelkich starań, aby uratować naród Tatarów Krymskich. Wzywamy do:

  • zaostrzenia sankcji gospodarczych i zwiększenia presji politycznej i dyplomatycznej na kraj agresora;
  • ogłoszenia bojkotu międzynarodowych imprez kulturalnych i sportowych planowanych na terenie Federacji Rosyjskiej, w tym nadchodzącego Pucharu Świata FIFA w 2018 roku;
  • uwolnienia wszystkich więźniów politycznych obywateli Ukrainy zatrzymanych i więzionych w koloniach karnych-łagrach na Krymie i w Federacji Rosyjskiej.

Apel
uczestników międzynarodowej konferencji „Za naszą i waszą wolność”, zorganizowanej z okazji 30-lecia Autonomicznego Wydziału Solidarności Walczącej
Kraków, 24 maja 2018 roku

Apelujemy do polskich władz miejscowych i do patriotów polskich, w których szczere intencje i patriotyzm nie wątpimy, aby – broniąc pamięci Żołnierzy Wyklętych – uwzględniły wspólny interes narodu polskiego i białoruskiego, prawo i sprawiedliwe podejście do sprawy, i nie dawały zezwolenia, nie prowadziły i nie uczestniczyły w tzw. marszach „Burego”.
Takie podejście będzie wyrazem kierowania się racją stanu współczesnej Polski. Ta racja polega dziś na dążeniu do obniżenia poziomu negatywnych emocji między narodami polskim i białoruskim, na rozwijaniu współpracy opartej na zaufaniu i wzajemnie korzystnej, pokojowej współpracy.

Cały artykuł Piotra Hlebowicza pt. „Lata współpracy i przyjaźni. 30 rocznica Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej” znajduje się na s. 2 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Piotra Hlebowicza pt. „Lata współpracy i przyjaźni. 30 rocznica Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej” na s. 3 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Kraków, 8 I 2018. Uroczystości z udziałem Prezesa IPN, przedstawicieli wojewody małopolskiego i środowisk patriotycznych

Odsłonięcie tablicy ofiar tzw. Akcji Polskiej – sowieckiej eksterminacji w latach 1937-1938 111 000 Polaków. Pogrzeb działacza niepodległościowego Piotra Boronia odznaczonego Krzyżem Kawalerskim OOP.

Pomimo fatalnej pogody, dającej się we znaki mokrym śniegiem i wilgocią, 8 stycznia w Krakowie odbyły się dwie uroczystości.

W samo południe pod Wzgórzem Wawelskim (plac ojca Adama Studzińskiego, na którym umiejscowiony jest Krzyż Katyński) nastąpiło uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej, poświęconej rocznicy przeprowadzenia przez NKWD tzw. Akcji Polskiej. W latach 1937–1938 na rozkaz Stalina szef sowieckiej bezpieki Nikołaj Jeżow dokonał eksterminacji ponad 111 tysięcy Polaków, których rozstrzelano strzałem w tył głowy. Represje przetoczyły się po całej sowieckiej Ukrainie, Białorusi, a także innych regionach ZSRS. Warto dodać, iż niewiele wcześniej, bo w roku 1936, parędziesiąt tysięcy Polaków zostało wywiezionych ze zlikwidowanego w 1935 roku autonomicznego Rejonu im. Marchlewskiego na Żytomierszczyźnie – na stepy północnego Kazachstanu.

Uroczystość odsłonięcia tablicy ofiar tzw. Akcji Polskiej | Fot. P. Hlebowicz

Tablicę odsłonił obecny na uroczystości Prezes IPN Jarosław Szarek wraz wicewojewodą Małopolski, Józefem Gawronem, a poświęcił ją biskup krakowski Jan Szkodoń. W uroczystości uczestniczyły środowiska patriotyczne, wojsko oraz przedstawiciele młodzieży z XLIV Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Stanisława Konarskiego w Krakowie. Jej to właśnie dr Szarek powierzył symboliczną opiekę nad tablicą.

Po odsłonięciu tablicy część uczestników uroczystości udała się na odległy cmentarz w Prokocimiu, by pożegnać znanego działacza niepodległościowego, Piotra Marię Boronia, zmarłego 28 grudnia 2017 roku w wieku 62 lat. Pogrzeb odbył się o godzinie 14.00 przy asyście wojska, środowisk niepodległościowych, przyjaciół i kolegów Piotra. I tutaj obecny był Prezes IPN dr Jarosław Szarek, a także wojewoda małopolski – Piotr Ćwik, przedstawiciel Prezydenta RP oraz wiceminister, szef Służby Celnej Marian Banaś. Prezydent Andrzej Duda ma odznaczyć Piotra Marię Boronia pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Oddział wojskowy oddał trzy pożegnalne salwy, a orkiestra wojskowa odegrała parę patriotycznych utworów, w tym marsz Pierwszej Brygady.

Pogrzeb Piotra Boronia | Fot. P. Hlebowicz

Piotr Maria Boroń był zadeklarowanym piłsudczykiem, stale inwigilowanym przez służbę bezpieczeństwa PRL. W czasie stanu wojennego został internowany w Załężu. Po uwolnieniu działał w różnych strukturach konspiracyjnych, kolportował podziemną prasę, był współzałożycielem oraz członkiem wielu organizacji – m. in. ROPCiO, Klubów Służby Niepodległości, Ugrupowania „Zamek”, Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, Instytutu Katyńskiego. Był także inicjatorem przywrócenia tablic pamiątkowych (zniszczonych przez komunistów) związanych z osobą Józefa Piłsudskiego. Współpracował również z piszącym te słowa (w drugiej połowie lat 80.). W wolnej Polsce pracował m. in. w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie – pozostanie we wdzięcznej pamięci żołnierzy AK i ich rodzin.

Piotr był postacią zasłużoną dla Polski, a przy tym niezwykle barwną. Przykre jest to, iż zasługi zauważa się dopiero po śmierci człowieka… Z drugiej zaś strony należy się szacunek Instytutowi Pamięci Narodowej, panu Wojewodzie oraz dowództwu Wojska Polskiego za wspaniałą oprawę tej smutnej uroczystości – na którą Piotr w najwyższym stopniu zasłużył. Cześć Jego pamięci!

Piotr Hlebowicz

To smutne, że wciąż są jeszcze ludzie, którzy zapętleni w kłamstwa i żyjący zwykle dostatnio, nie poczuwają się do winy

List Czytelniczki „Kuriera WNET” w reakcji na opublikowanie we wrześniowym numerze „Odpowiedzi na apel obrońców byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych PRL i ich rodzin” Piotra Hlebowicza

List Czytelniczki

Szanowny Panie Piotrze,

pragnę gorąco podziękować za tekst we wrześniowym „Kurierze WNET” pt. „Odpowiedź na apel obrońców byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych PRL i ich rodzin”. Dziękuję za hołd złożony wszystkim ofiarom tamtego czasu.

Mój brat Wojtek Urbański pracował w Zakładach Lotniczych w Krakowie. Był bardzo zaangażowany w działalność opozycyjną. 12 listopada 1981 roku po spotkaniu „Solidarności” został śmiertelnie uderzony przez samochód na ul. Wrocławskiej, gdy wyjeżdżał rowerem z zakładu pracy. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Dziś w tym miejscu jest pamiątkowy Kamień.

To była bardzo dziwna sprawa. Choć byli świadkowie wypadku, znano markę samochodu – sprawę umorzono. Na pogrzebie mieliśmy pół autokaru tajniaków.

Okradziono również samochód drugiego brata, gdy ten pojechał do Krakowa załatwiać sprawy pogrzebowe. Samochód był zaparkowany pod mieszkaniem śp. Wojtka. Potem stan wojenny uniemożliwił jakąkolwiek działalność (mieszkamy 400 km od Krakowa).

Zawsze podziwiam i jestem wdzięczna tym wszystkim, którzy nie ustają w walce o poznanie prawdy. O przywracanie godności tym, którzy przez długie lata byli szykanowani i poniewierani. Niektórzy, jak mój brat, tracili życie. Minęło 36 lat. Rany nigdy się nie zagoiły. Ta śmierć zniszczyła życie mojej Matce, a ja latami nie mogłam się pozbierać.

To smutne, że wciąż są jeszcze ludzie, którzy zapętleni w kłamstwa i żyjący zazwyczaj dostatnio, nie poczuwają się do winy. I wiem też, że to się nigdy nie zmieni. Zawaliłby się im cały misternie utkany, kłamliwy świat. Najgorsze jest też to, że wyrosło już nowe pokolenie nakarmione tym cynizmem i obłudą.

Lekcje otrzymane od Brata Wojtka owocują do dziś. Przez całe życie jestem sobą. Nigdy się nie sprzedałam. To wielki dar.

Życzę satysfakcji z pracy, którą Pan wykonuje. Świadczy ona o pięknym, odważnym charakterze.

Pozdrawiam serdecznie

Basia Antoszewska

List Barbary Antoszewskiej do Piotra Hlebowicza znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List Barbary Antoszewskiej na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Hlebowicz/ Odpowiedź na apel obrońców byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych PRL i ich rodzin

Panów pupile, mimo obcięcia im rent i emerytur, i tak będą dostawać wyższe świadczenia niż większość byłych działaczy podziemia antykomunistycznego. Muszą po prostu nauczyć się żyć trochę skromniej.

Piotr Hlebowicz

Do Panów: Pawła Białka, Krzysztofa Bondaryka, Wojciecha Brochwicza, Marka Chmaja, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Adama Rapackiego, Andrzeja Rozenka, Waldemara Skrzypczaka, Piotra Stasińskiego, Jana Widackiego, Pawła Wojtunika i innych sygnatariuszy apelu.

Z obrzydzeniem i niesmakiem przeczytałem Panów apel do władz III RP o odstąpienie od ustawy dezubekizacyjnej, która ma za zadanie zredukowanie wysokich świadczeń emerytalnych byłym ubekom, esbekom i ich rodzinom.

Według Panów ci starzy ludzie, żyjący dotąd w luksusie i nie martwiący się do tej pory o byt powszedni, zostaną w „straszliwy” sposób poszkodowani przez władze III RP. Przekonujecie Panowie, że nowe świadczenia w wysokości 2100 złotych będą dla tych funkcjonariuszy stanowić granicę ubóstwa, a dzięki tej ustawie rząd skaże ich na… śmierć głodową.

Chciałbym Panom przypomnieć los dziesiątków tysięcy byłych opozycjonistów z okresu PRL, będących ofiarami łajdaków bronionych dzisiaj przez Was – większość z tych ludzi przez ostatnie 27 lat musiała żyć w wolnej Polsce za 800–1200 złotych miesięcznie. Nierzadko schorowani działacze niepodległościowi mieli wielki dylemat życiowy i ciężki wybór: czy za swoją emeryturę (rentę) opłacić usługi komunalne, czy kupić wystarczającą ilość produktów żywnościowych, by nie głodować, czy też w aptece wydać pieniądze na drogie lekarstwa, by poprawić swoje nadwątlone zdrowie.

Opozycjoniści tłamszeni w okresie PRL przez funkcjonariuszy SB w ciągu ostatnich 27 lat nie mieli żadnych dodatków i ulg. Znam co najmniej dwie osoby, które popełniły samobójstwo, gdyż nie widziały możliwości dalszego życia w takich warunkach.

Czy interesowaliście się takimi przypadkami wśród działaczy byłej opozycji? Czy zastanowiliście się nad losem rodzin, których dzieci, mężowie, ojcowie, matki zostali zamordowani w latach 1956, 1970, 1981–1989? Jak żyją, co robią, czy ich ból został w jakikolwiek sposób zrekompensowany? Bierzecie w obronę niegodziwców, którzy tym rodzinom oraz działaczom opozycji przysporzyli wiele bólu i cierpienia!

Wypełniając rozkazy reżimu komunistycznego, funkcjonariusze bezpieczeństwa niosą zbiorową odpowiedzialność za popełniane zbrodnie, współudział w morderstwach politycznych, aresztach, torturach, rewizjach, inwigilacji. Tysiącom obywateli zamykali drogę do kariery, edukacji i godnego życia. Wchodzili z butami w życie prywatne, grozili śmiercią i kalectwem. Stosowali niedozwolone (nawet według prawa PRL) środki przymusu przy wykonywaniu swoich „obowiązków”.

I teraz ci rzekomo biedni, poszkodowani funkcjonariusze z czasów komunizmu to – według Panów – …osoby bezradne, często chore. Nie są w stanie podjąć pracy, a wejście w życie ustawy dla wielu z nich oznacza wręcz skazanie na śmierć (cytat z apelu).

To są przestępcy i według nowej ustawy powinni być osądzeni, podobnie jak w ostatnich czasach staruszkowie z SS, zbrodniarze wojenni. Jakoś miłosierna i humanitarna opinia światowa oraz obrońcy praw człowieka nie czynią wrzawy, gdy przed sądami stają 90-letni starcy – funkcjonariusze III Rzeszy, często o kulach lub na wózkach inwalidzkich. Przed trybunałami odpowiadają za swoje czyny i są skazywani na realne kary więzienia! Dlaczego nikt ich nie żałuje? To także starzy, schorowani ludzie…

Panów pupile, pomimo obcięcia im rent i emerytur, i tak będą otrzymywać pokaźniejsze świadczenia niż większość byłych działaczy podziemia antykomunistycznego. Muszą po prostu nauczyć się żyć trochę skromniej, zrezygnować z niektórych luksusów i dobrobytu. Za dwa tysiące złotych można przeżyć, udowodnili to moi koledzy z Solidarności Walczącej, PPN, KPN, NZS, BAZY, PPSZ, OKOR, LDPN i innych struktur podziemia niepodległościowego okresu PRL. Oni musieli w III RP, przez siebie wywalczonej, funkcjonować częstokroć za połowę tej sumy.

Panów cynizm nie wytrzymuje krytyki. Moralność i przyzwoitość – także. Stajecie murem za ludźmi, którzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje nieprawości. Nikt ich na siłę nie ciągnął do organów bezpieczeństwa, wiedzieli dobrze, czego się podejmują. To był ich świadomy wybór. A naiwne argumenty w stylu, że tylko wykonywali rozkazy – są powieleniem prób usprawiedliwiania się hitlerowskich zbrodniarzy wojennych sądzonych w Norymberdze i w innych procesach po II wojnie światowej, którzy powtarzali: NIE POCZUWAMY SIĘ DO WINY, WYKONYWALIŚMY TYLKO ROZKAZY.

Piotr Hlebowicz, działacz opozycji antykomunistycznej w latach 1981–1990. Od 1986 szef struktur podziemnych: Solidarność Walcząca Oddział Krakowski, Porozumienie Prasowe „Solidarność Zwycięży”, współprzewodniczący Autonomicznego Wydziału Wschodniego „Solidarności Walczącej”, działacz Ogólnopolskiego Komitetu Oporu Rolników, drukarz podziemny, redaktor gazet podziemnych (tzw. bibuły). Status byłego działacza opozycji antykomunistycznej, legitymacja 321. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

[email protected]

https://wiadomosci.wp.pl/apel-w-sprawie-ofiar-ustawy-dezubekizacyjnej-szokujace-milczenie-wladzy-6158253789234817a