Prawnuk rtm. Pileckiego: Odezwa przypisywana pradziadkowi streszcza się w słowach Bóg, Ojczyzna, Rodzina

Prawnuk rotmistrza Witolda Pileckiego mówi o udziale w filmie dokumentalnym o polskim bohaterze oraz prezentuje książkę „Kto zdradził Witolda Pileckiego?”.

 

Krzysztof Kosior, prawnuk rotmistrza Witolda Pileckiego mówi o powstawaniu oraz idei filmu dokumentalnego „Rotmistrz Pilecki – Przywrócenie pamięci”. Gość „Poranka WNET” odgrywa w nim rolę swojego pradziadka:

To są migawki, scenki rodzajowe, które są tłem do historii opowiadanej przez różne osoby, które udzielają wywiadu […] jest udostępniony jako Creative Commons, można go wykorzystać i pociąć z zachowaniem autorstwa. Rzadko się u nas zdarza, aby filmy ktoś w tej sposób udostępniał ludziom do wykorzystania.

Na podstawie zachowanych raportów oraz odezwy z 1946 roku, Krzysztof Kosior charakteryzuje swojego dziadka jako osobę religijną. Uważał on, że religia jest najlepszym fundamentem do przeciwdziałania sowietyzacji polaków:

Gdybym miał go streścić [tekst „Odezwa rtm. Witolda Pileckiego do działaczy młodzieżowych” – przyp. red.], to właściwie zamyka się w trzech słowach – Bóg, Ojczyzna, Rodzina. Myślę, że honor jest rzeczą oczywistą, natomiast jest położony nacisk na rodzinę i Boga, jako fundament, na którym buduje się opór przeciw sowietyzacji i w ogóle bycie przyzwoitym człowiekiem i dobrym Polakiem.

Jak zauważa prawnuk rotmistrza Witolda Pileckiego, w roku 1946, zaraz po zakończeniu II wojny światowej bardzo łatwo byłoby popaść w nienawiść, jednak odezwa jest bardzo daleka od takiego podejścia:

Można by powiedzieć – zniszcz, zgnieć swojego wroga, nienawidź go, to Ci da siłę i energię – tutaj tego nie ma w tym tekście. Uważam, że to bardzo ciekawy tekst do przestudiowania i zainspirowania się w dzisiejszych czasach, choć trzeba brać pod uwagę to, że już parę lat mineło od jego napisania.

Prezentuje również książkę „Kto zdradził Witolda Pileckiego?” dr Anny Mandreli, która bazując na niepublikowanych dotąd dokumentów, stara się dociec, jak właściwie doszło  do aresztowania rtm. Witolda Pileckiego:

Pani Anna odczarowuje wcześniejsze ustalenia, że to Pan Leszek Kuchciński był tą osobą, która zdradziła Witolda Pileckiego. Tutaj jest zaprzeczenie tego, są inne osoby wskazywane.

Gość „Poranka WNET” odnosi się do niedawnych oskarżeń prezydenta Władimira Putina wobec Polski, zarzutów Izraela wobec nas o antysemityzm oraz mówi o zajęciu Zaolzia przez Polskę w 1938 roku.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K. / K.T.

Relacja uczestnika I Marszu Życia Polski i Polaków w Oświęcimiu i uroczystości ku czci św. Maksymiliana Kolbego

Aby wnieść polskie flagi na teren obozu, organizator musiał negocjować z dyrekcją muzeum, jakby nie należało ono do Polski. Czyżby w dalszym ciągu obóz był w posiadaniu nazistów, którzy go wybudowali?

Andrzej Karczmarczyk

Zachęcony informacją o corocznie odbywających się uroczystościach na terenie niemieckiego obozu zagłady Auschwitz pod Oświęcimiem, związanych z męczeńską śmiercią św. Maksymiliana Kolbego, postanowiłem wziąć w nich udział. (…)

Wieczorem dotarłem do oratorium salezjańskiego w Oświęcimiu, z którego następnego dnia rano miała wyruszyć w marszu z różańcem grupa wiernych na Mszę do Auschwitz – miejsca uświęconego krwią w przeważającej części polskich obywateli. Marsz ten, pod nazwą Marsz Życia Polonii i Polaków, został zorganizowany – w tym roku po raz pierwszy – przez Witolda Gadowskiego przy współpracy z salezjanami.

Poranek dnia następnego przywitał nas deszczową pogodą, która nie przeszkodziła w uformowaniu się kolumny wiernych w liczbie około pięciu tysięcy osób (tyle zarejestrowało się u organizatora) i z różańcami w rękach, pod bacznym okiem przychylnej policji ruszyła w kierunku obozu.

Różaniec prowadzili podczas marszu ks. prof. Tadeusz Guz i ks. Stanisław Małkowski. Tradycyjnie co roku ulicami miasta przechodzą tego dnia pielgrzymi z kościoła Maksymiliana Kolbego na Osiedlu Chemików, a także pielgrzymka z kościoła franciszkanów w Harmężach. Wszyscy pielgrzymi utworzyli jedną kolumnę i połączyli się we wspólnej modlitwie, idąc na Mszę św. poświęconą uczczeniu 78 rocznicy narodzin dla Nieba św. Maksymiliana Marii Kolbego.

Fot. A. Karczmarczyk

Ołtarz polowy został ustawiony na placu apelowym obozu, w sąsiedztwie bloku 11, tego samego, w którym w celi głodowej 14 sierpnia 1941 roku zastrzykiem fenolu został zabity polski franciszkanin. Święty Maksymilian Maria Kolbe został wyniesiony na ołtarze w 1971 roku, a rok później odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. Uchwałą Senatu Rzeczypospolitej Polskiej rok 2011 (70 rocznica śmierci) był rokiem Świętego, a za św. Janem Pawłem II dodatkowo został patronem trudnych czasów. Eucharystii przewodniczył metropolita krakowski arcybiskup Marek Jędraszewski, a wśród koncelebransów byli także arcybiskup Bambergu Ludwig Schick, biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej bp Piotr Greger i bp Kazimierz Górny, były proboszcz parafii św. Maksymiliana w Oświęcimiu. (…) Na zakończenie uroczystości religijnych zgromadzeni wierni spontanicznie odśpiewali Hymn Polski i Rotę, po czym spokojnie rozeszli się.

Po mszy uczestnicy Marszu Życia Polonii i Polaków byli zaproszeni na teren oratorium, by tam wspólnie spędzić pozostałą część dnia. Organizatorzy przedsięwzięcia zapewnili nam w pierwszej kolejności smaczny posiłek, a potem oglądaliśmy występy zaproszonych artystów. (…) Następnego dnia, 15 sierpnia, odbył się kolejny marsz do miejsca zamordowania przez Niemców 140 000 Polaków, których upamiętnienia trudno doszukać się w miejscu ich kaźni. Ten dzień rozpoczął się Mszą św. w położonym obok Zakładu Salezjańskiego im. Księdza Bosko Sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych.

W przepięknych murach wypełnionych po brzegi uczestnikami, tak że trudno było znaleźć miejsce stojące, odbyła się Eucharystia celebrowana przez ks. prof. Tadeusza Guza, a po jej zakończeniu na ulicy przed sanktuarium uformowała się kolumna marszowa.

Tego dnia maszerujący nieśli biało-czerwone flagi na specjalnych drzewcach z rurek PCV (pod tym warunkiem dyrektor muzeum Auschwitz zezwolił nam na wejście z polskimi flagami na teren obozu).

Część uczestników była ubrana w czerwone lub białe koszulki specjalnie na tę okoliczność przygotowane przez organizatorów. Takie koszulki założyliby wszyscy, lecz nie spodziewano się tak wielkiej liczby uczestników: około 2 tysiące przedstawicieli Polonii z różnych zakątków świata i 3 tysiące Polaków z kraju – tyle było osób zarejestrowanych.

Jak się szacuje, około tysiąca osób, które dołączyły w czasie trwania marszu, nie zdążyło się zarejestrować.

Biało-czerwona fala maszerowała po ulicach Oświęcimia w kierunku miejsca pamięci pomordowanych przez oprawców niemieckich, czyli niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Przed bramą wejściową wszyscy uczestnicy zostali sprawdzeni – tak jak sprawdza się pasażerów na lotniskach – zanim pozwolono im wejść do środka. Procedury przy wejściu obowiązywały, mimo towarzyszącej marszowi licznej ochrony policji i firmy ochroniarskiej. Obowiązkiem tych służb było nie tylko zapewnienie bezpieczeństwa, lecz eliminacja ewentualnych prowokacyjnych zachowań uczestników marszu.

Fot. A. Karczmarczyk

Zdumiewające są procedury praktykowane przy wejściu, a szczególnie utrudnienia we wniesieniu przez uczestników zorganizowanej uroczystości polskich flag narodowych. Aby uzyskać pozwolenie na wniesienie polskich flag, organizator musiał negocjować z dyrekcją obozu, tak jakby nie była to instytucja polska. Czyżby w dalszym ciągu obóz był w posiadaniu nazistów, którzy go wybudowali? Uczestnicy marszu w spokoju i zadumie udali się pod Ścianę Straceń. Tam złożono symboliczną wiązankę kwiatów i zapalono znicz pamięci. Odśpiewano Hymn Polski i Rotę.

Po opuszczeniu obozu marsz został rozwiązany. Część uczestników podążyła do oratorium salezjańskiego, gdzie znów zastali atrakcyjny posiłek, w serdecznej atmosferze mogli wypocząć

Cały artykuł Andrzeja Karczmarczyka pt. „Zaprosił mnie św. Maksymilian Maria Kolbe” można przeczytać na s. 6 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Andrzeja Karczmarczyka pt. „Zaprosił mnie św. Maksymilian Maria Kolbe” na s. 6 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 64/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Prof. Bogdan Musiał: Niemcy wprowadzili karę śmierci za pomoc Żydom, gdyż Polaków nie odstraszały lżejsze kary

„Od 15 października 1941 roku Niemcy doszli do wniosku, że kara grzywny czy aresztu nie jest dla Polaków wystarczającym straszakiem, wprowadzono więc zakazać pomocy żydom pod groźbą kary śmierci”.

 


Prof. Bogdan Musiał o swojej najnowszej książce pt. „Kto dopomoże Żydowi…”. Opis ze strony wydawnictwa Zysk i S-ka: „Książka o wielowymiarowym tytule. Zdanie wzięte z okupacyjnych ustaw niemieckich można dopełniać na wiele sposobów. Ten, kto pomagał, podlegał karze śmierci. Po wojnie dostawał Medal Sprawiedliwego Pośród Narodów Świata, ale bywał też nazywany antysemitą. Dyskusja dotycząca postaw Polaków wobec Holocaustu roi się od skrajnie sprzecznych opinii i sądów. Cechują ją skrajne emocje, płynące z różnych doświadczeń, które są absolutyzowane.

Bogdan Musiał – historyk – w swej książce nie kieruje się jednak emocjami, ale daje rzeczową wykładnię prawa niemieckiego, które w żadnym innym okupowanym kraju nie było tak surowe i bezwzględne wobec tych, którzy w jakikolwiek sposób udzielili pomocy Żydom. Stopień gotowości w polskim społeczeństwie do pomocy prześladowanym Żydom był na tyle duży, że niemieccy okupanci czuli się zmuszeni stworzyć specjalne prawodawstwo penalizujące takie postawy oraz stosować drakońskie kary i represje. Ich celem było stworzenie atmosfery strachu, aby w ten sposób wyeliminować lub przynajmniej ograniczyć pomoc skazanym na śmierć Żydom:

To nie było tak, że Niemcy wkroczyli do Polski i od razu prewencyjnie ogłosili dekrety, które zakazywały pomocy żydom. Na początku koncentrowali się na żydach i samych stosunkach polsko-żydowskich. Następnie formalnie zakazano pomagać żydom, jednak bez kar. Kiedy to nie pomogło, zaczęto wprowadzać kary administracyjne. Od 15 października 1941 roku Niemcy doszli do wniosku, że kara grzywny czy aresztu nie jest dla Polaków wystarczającym straszakiem, wprowadzono więc zakazać pomocy żydom pod groźbą kary śmierci.

Mimo to znalazło się tysiące „Sprawiedliwych wśród narodów świata”, którzy przekraczali granice lęku. Niejednokrotnie zapłacili za to najwyższą cenę. O nich także opowiada ta książka. Ich ofiara często okazuje się jednak argumentem niewystarczającym. Co parę lat Polacy stawiani są pod pręgierzem, oskarżeni o to, że antysemityzm wyssali z mlekiem matki i współpracowali nazistami w eksterminacji Żydów”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T. / A.M.K.

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Błażejak: Podczas konferencji w Paryżu o Holokauście nazwano Polaków „nienawistną hordą” w stosunku do Żydów

– Podczas konferencji nie dano Polakom dojść do głosu, ponieważ rozdawaliśmy swoje własne materiały na temat Ireny Sendlerowej czy ratującej Żydów grupy berneńskiej – mówi Marek Błażejak.


Marek Błażejak mówi w Poranku o drugim dniu konferencji pt. „Nowa Polska Szkoła Historii Zagłady”, która odbyła się w Paryżu 21 i 22 lutego. Drugi dzień wydarzenia stanowił kontynuację przekazu z dnia poprzedniego, którego treścią było ponoszenie odpowiedzialności za Holokaust głównie przez Polaków.

22 lutego Polskę reprezentowały m.in.: badaczka Joanna Tokarska-Bakir i dziennikarka związana z Gazetą Wyborczą Anna Bikont.

„W wywiadzie pani Bikont poświęconemu Irenie Sendlerowej dowiedzieliśmy się, że Polska tworzyła olbrzymi mit wokół Sendlerowej po to, żeby zneutralizować efekt wywołany w społeczeństwie i w ogóle na świecie przez wydanie >>Sąsiadów<< Jana Grossa”.

Pierwsza z wymienionych prelegentek natomiast zaprezentowała wykład dotyczący pogromu kieleckiego z 1946 r. Stwierdzając, że powołuje się na świadectwa naocznych świadków tej zbrodni poinformowała, że do Żydów nie strzelali policjanci, a jedynie cywile. Gość Poranka zaznacza, że według jego wiedzy oświadczenie badaczki jest kłamstwem.

Podczas konferencji stwierdzono także, iż nazwa Muzeum Auschwitz-Birkenau jest niewłaściwa, ponieważ poprzez nią Polacy przerzucają swoją winę za dokonanie Zagłady na Niemców. Według części obecnych człon „Auschwitz” powinno zastąpić określenie „Oświęcim”.

Błażejak zaznacza, że drugiego dnia wydarzenia, podobnie jak w dniu poprzedzającym, nie dano polskiej publiczności dojść do głosu. Powodem tego stanu rzeczy było tym razem rozprzestrzenianie przez część działaczy z Polski własnych materiałów w języku francuskim dotyczących Ireny Sendlerowej czy grupy berneńskiej – dyplomatów, którzy próbowali ratować Żydów fałszując paszporty latynoamerykańskie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bronisław Wildstein: Mam nadzieję, że wraz ze stroną izraelską z czasem zaczniemy pracować nad naszą wspólną historią

Antysemityzm w Polsce istnieje. Debata wokół Marca’68 („Obcy w domu”) w Muzeum Polin była zinstrumentalizowaniem antysemityzmu – powiedział członek zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem.


Wczoraj ok. 12 tys. uczestników Marszu Żywych na czele z prezydentami Polski Andrzejem Dudą oraz Izraela Reuvenem Rivlinem wyruszyło sprzed bramy obozowej z napisem „Arbeit macht frei” do środka Auschwitz II-Birkenau. Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, instrumentu liturgicznego z baraniego rogu.

Gość Poranka WNET Bronisław Wildstein podkreślił, że: Marsz żywych jest wstrząsającym wydarzeniem. Pokazuje on, że przemoc i zbrodnia nie triumfuje.

Mówił również o tym, że spotkanie ma również: Wymiar bardziej doraźny, bo polityczny, którym jest uspokajanie konfliktu między Polską a Izraelem.

Po gwałtownej fazie konfliktu mamy do czynienia ze stopniowym jego uspokajaniem. W wypowiedziach prezydenta Izraela były pojednawcze gesty wobec Polski i Polaków. To wszystko pokazuje, że sprawa się uspokaja i może ona posłużyć naszym relacjom – powiedział dziennikarz.

Bronisław Wildstein oznajmił, że obecne stosunki polsko-izraelskie mają daleki wydźwięk:

Telewizja izraelska pokazała materiał, w którym przedstawiony jest punkt widzenia Donalda Trumpa na temat wczorajszego wydarzenia; Amerykanie naciskają na swojego najważniejszego sojusznika na Bliskim Wschodzie, żeby poprawił kontakty z Polską, ponieważ jesteśmy ich ważnym partnerem.

Gość Poranka WNET podkreślił, że spotkanie miało charakter pojednawczy, a prezydent Izraela docenia wysiłki polskiej władzy w celu zażegnania sporu dyplomatycznego.

Mam nadzieję, że wraz ze stroną izraelską z czasem zaczniemy pracować nad naszą wspólną historią – z jej wszystkimi ciemnymi i jasnymi punktami. Historia jest niesłychanie ważna, bo tworzy naszą tożsamość. Nasza dobrze o nas świadczy – podkreślił Bronisław Wildstein.

Wspomniał także o największej antysemickiej kampanii w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN:

To, że POLIN pokazuje antysemicki cykl debat, to jego prawo. Jednak trzeba wspomnieć, że dał on się politycznie zinstrumentalizować, pokazuje to debata o Marcu’68 pt. „Obcy w domu”. 

Bronisław Wildstein mówił o tym, że debata pokazała światu, jak w Muzeum Żydów mówi się o wydarzeniach z Marca’68.

NB