Od Ogrójca ku Golgocie. Rozważania Drogi Krzyżowej AD 2024: stacje V – XIV. Część 2 – Triduum Paschalne w Radiu Wnet

fot. rquevenco/pixabay

Śledząc wnikliwie wszystkie Ewangelie nie odnajdziemy kilku historii, które znamy z drogi krzyżowej. Nie wiemy, ile razy upadł Jezus pod belką krzyżową.

 Ani słowa także o spotkaniu z Matką czy smutną Weroniką, tą od chusty. To przekazy i apokryficzne grypsy – jak mawiam – z tradycji.

Stacje II, IV, VI, VII, i IX zaczerpnięte zostały z apokryfów, czyli utworów niekanonicznych, powstających często pod wpływem pobożności ludowej, tak jak nasze „Rozmyślania przemyskie”.

Apokryfy „uzupełniły o nowe szczegóły ewangeliczny opis męki i ukrzyżowania, który – co tu kryć – w Ewangeliach jest dość powściągliwy.

Droga Krzyżowa w Jerozolimie nazywana jest także jako „Via Dolorosa”, co po łacinie oznacza:„Droga cierpienia”. Jest to krwawy szlak. który prowadzi do bazyliki Grobu Świętego, którą z dużym prawdopodobieństwem przemierzył Jezus Chrystus niosąc krzyż na Golgotę.

Tutaj do wysłuchania cały program:

 

Droga Krzyżowa rozpoczyna się przy Bramie św. Szczepana, tak zwanej Bramie Lwów. To gwarna muzułmańska dzielnica Starego Miasta Jerozolimy.

Początku męki Chrystusa trzeba szukać pośród członków Rady, która Go sądziła. Oto Jezus stanął w obliczu żydowskich przywódców religijnych – tak zwana Wysoka Rada – i stojącego na jej czele arcykapłana Kajfasza, który sprawował swój urząd w latach 18-36 po Chrystusie, co ma umocowanie w faktach.

 

 

Ale Kajfasz, ów złowrogi arcykapłan nie mógł skazać Jezusa na śmierć. Dwa tysiąclecia wstecz Palestyna znajdowała się pod rzymską okupacją, dlatego też o świcie następnego dnia po pojmaniu Jezusa postawiono przed obliczem prokuratora rzymskiego – Poncjusza Piłata.

Proces Jezusa przed Piłatem łączy się z wydarzeniami upamiętnionymi w miejscach sąsiadujących z twierdzą Antonią. Podczas procesu, Jezus na rozkaz Piłata był biczowany, co upamiętnia Kaplica Biczowania.

Odległość, którą musiał pokonać Jezus, wynosiła około 700 metrów. Skazańcom przejście tego odcinka zajmowało około pół godziny. Sam Jezus mógł potrzebować nieco więcej czasu, zważywszy na jego stan po biczowaniu, głodzeniu i okrutnym traktowaniu. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37

Miejsce to nie jest wspomniane w poszczególnych stacjach drogi krzyżowej, lecz na trasie drogi krzyżowej w Jerozolimie zajmuje szczególne miejsce.

Klasztor Ecce Homo łączy się z fragmentem starożytnego łuku o tej samej nazwie, który znajduje się w klasztorze i częściowo na zewnątrz budynku.

Wcześniej przypuszczano, iż wznoszący się na wybrukowanej ulicy Lithostrotos łuk był świadkiem rozprawy Jezusa, a w jego pobliżu Piłat wypowiedział wobec zmasakrowanego Jezusa słynne słowa:

Ecce Homo (Oto Człowiek).

Łuk triumfalny został wzniesiony przez Hadriana II w 135 r. po Chr. Mimo wszystko pochodzące z czasów herodiańskich fragmenty rzymskiej ulicy i znajdującej się pod nią cysterny zwanej Sadzawką Strutiona, przenoszą nas do dnia procesu Jezusa przed Piłatem.

Jezu w ciszy, przyjąłeś wyrok – zgodziłeś się męczeństwo…

Mimo, iż agresja tłumu skoncentrowała się na Tobie, tak jakbyś ją przyciągał, to nie okazałeś lęku. Miałeś takie spokojne oczy, poszedłeś, dokąd Cię prowadzono, nie szamotałeś się, nie krzyczałeś, wchłonąłeś zło, chciałeś ocalić mnie.

Tomasz Wybranowski

 

Nasza Najjaśniejsza i Niepodległa pośród wszystkich narodów – 103. rocznica Odzyskania Niepodległości

Niech nikogo nie mierzi i nie razi ten patetyczny tytuł. Gdy uświadomimy sobie rangę wydarzeń z listopada sprzed 103 lat, żaden patos i żadne słowa nie oddadzą wiernie nastroju tamtych dni.

My, Polacy, jesteśmy (być może) wielce wyjątkowym narodem! Dlaczego? – zapyta mnie ktoś patrząc na to, co dzieje się na naszej wschodniej granicy i spozierając na „niezłomnych” posłów opozycji. A dlatego, że w tylko w nam właściwy sobie sposób, powiedzmy wprost: warcholski i sarmacki! – wolność najpierw utraciliśmy,  aby potem ze wszystkich sił i wszelkimi dostępnymi środkami ją odzyskać.

Drogi wyboiste ku wolności

Do wymarzonej niezawisłości prowadziło wiele trudnych i skomplikowanych dróg. Musiały upłynąć 123 lata, aby Rzeczpospolita znowu zaistniała jako podmiot prawa międzynarodowego.

W międzyczasie do grobu zeszło kilka pokoleń, które widziały na własne oczy nadzieje i tragedie związane z kolejnymi zrywami niepodległościowymi: Insurekcją Tadeusza Kościuszki, epopeją Napoleona ze złamanymi nadziejami i sumami bajońskimi, Powstaniem Listopadowym, Wiosną Ludów i wreszcie Powstaniem Styczniowym i pachnącymi rewolucją wydarzeniami 1905 roku.

Po pierwsze: uderzyć się w pierś!

W ostatnich dniach Wielkiej Wojny wskrzeszenie niepodległej Polski było nie tylko nieomal wyznaniem wiary Polaków, lecz także uważano je za pewnik historyczny. Widziano w nim przywrócenie słusznego i sprawiedliwego stanu rzeczy, zniweczonego przez bezprawie i gwałt, jakim były rozbiory.

Jednocześnie w społeczeństwie polskim powszechne było pragnienie tożsame z pewnością, że odrodzone państwo wprowadzi w życie zasady sprawiedliwości społecznej.

U progu niepodległego bytu istniały trzy pozytywne czynniki psychologiczne umożliwiające odbudowę państwowości. Po pierwsze, powszechna wiara w szansę odbudowy wolnej Polski i wola niepodległości. Po drugie, uznanie prawa Polski do niepodległości przez zwycięskie mocarstwa i przyznanie jej miejsca sojusznika w obozie alianckim. I wreszcie –

pewność i wola, że gdy tylko nadejdzie odpowiednia chwila, stworzona zostanie suwerenna polska władza i odrodzi się wojsko polskie.

Józef Piłsudski w Kielcach, w otoczeniu swoich „kadrowców” z POW

Ostatnie dziesięciolecie XIX wieku możemy nazwać – za Stefanem Żeromskim – „snem o szpadzie”. Okres ten przyniósł odrodzenie dążeń niepodległościowych.

Polska Partia Socjalistyczna i Narodowa Demokracja były głównymi stronnictwami rozwijającymi dwie koncepcje walki o niepodległość.

W pierwszych latach XX wieku odżyła myśl o potrzebie stworzenia własnego wojska do przyszłej walki z Rosją, głównym zaborcą ziem polskich. W ciągu krótkiego czasu poprzedzającego wybuch I wojny światowej rozwinął się (głównie w Galicji) młodzieżowy ruch paramilitarny.

Przywódcą najaktywniejszej jego części był Józef Piłsudski, działacz PPS i w czasie rewolucji 1905-1907 twórca Organizacji Bojowej PPS. W 1908 r. z inicjatywy m.in. młodych współpracowników OB PPS utworzono tajny Związek Walki Czynnej.

Józef Piłsudski poparł ideę odradzającego się państwa polskiego

Ignacy Daszyński i Józef Piłsudski

Kiedy 11 listopada 1918 r. kończyła się wojna światowa, na ziemiach polskich istniało kilka ośrodków władzy.

W Warszawie urzędowała Rada Regencyjna powołana przez okupantów w 1917 roku.

W Krakowie i zachodniej Galicji władzę przejęła Polska Komisja Likwidacyjna. W oswobodzonym Lublinie działał rząd ludowy Ignacego Daszyńskiego.

Mimo istnienia tych ośrodków polskiej władzy, powrót Piłsudskiego z więzienia w Magdeburgu 10 listopada w zasadniczy sposób zmienił sytuację.

 

Zaczęło się rozbrajanie Niemców w Warszawie i innych miejscowościach.

Józef Piłsudski w ciągu kilku dni zdołał zapanować nad lokalnymi inicjatywami i stworzył władzę powstającego państwa.

Podporządkowała mu się Rada Regencyjna i rząd Daszyńskiego, uznała jego zwierzchnictwo Polska Komisja Likwidacyjna.

16 listopada Piłsudski w telegramach rozesłanych do wielu rządów notyfikował powstanie państwa polskiego. 18 listopada powołał rząd Jędrzeja Moraczewskiego, którego władza rozciągała się na Kongresówkę i zachodnią Galicję, czyli ziemie uwolnione już spod obcego panowania. Od 22 listopada Piłsudski nosił tytuł Tymczasowego Naczelnika Państwa. Był także wodzem naczelnym.

Polska nam wybuchła” napisał poeta Wierzyński

Ignacy Paderewski. Bez niego, bez Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego nie mielibyśmy wolnej Polski w 1918 roku.

 

W tym pierwszym parotygodniowym okresie istnienia państwa dokonano w miarę bezkonfliktowego usunięcia wojska niemieckiego z Polski, stworzone zostały podstawy jednolitej administracji, złagodzone sprzeczności polityczne i klasowe, wprowadzone reformy społeczne, w tym ośmiogodzinny dzień pracy, nawiązano pierwsze kontakty międzynarodowe.

Z żołnierzy armii zaborczych, legionistów, peowiaków, dowborczyków, a później też hallerczyków i Wielkopolan oraz napływających licznie ochotników i poborowych, stworzono jednolitą armię polską.

Wstępny okres budowania państwa kończyły: sformowanie rządu Ignacego Paderewskiego 16 stycznia, wybory parlamentarne 26 stycznia oraz otwarcie Sejmu Ustawodawczego 10 lutego 1919 roku.

Mimo zaistniałej dramatycznej sytuacji gospodarczej i demograficznej w narodzie polskim panowało powszechne przekonanie o niezwykłości dziejących się wydarzeń.

Wspomnienia weteranów Ziemi Chełmskiej i Krasnystawskiej

Mój nieżyjący kolega, dziennikarz i poeta Mariusz Kargul napisał, że w tych

„gorących dniach listopada 1918 dominowały uczucia serdeczności i braterstwa, które brały górę nad myśleniem roszczeniowym i chęcią odwetu”.

Mariusz Kargul przywołał także słowa jednego ze świadków tamtych przełomowych chwil – Franciszka Żurka (aktywnego działacza POW na terenie powiatu krasnostawskiego):

„Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo: bez narodu nie ma państwa!” – mawiał jeden z architektów wolnej i niepodległej Polski – Roman Dmowski.

„Wierzono, że dlatego tylko bezrolny nie miał ziemi, głodny – chleba, spełniający obowiązki społeczne – praw, łaknący wiedzy – oświaty, że Polską rządzili dotąd obcy, jej wrogowie. Wierzono, że teraz, w Polsce niepodległej, wszystko zło zostanie naprawione, że nic nie stanie na przeszkodzie ku temu; w każdym Polaku upatrywano brata, sługę sprawiedliwości społecznej i politycznej”.

To rozbudzenie się uczuć braterskich sprawiło, co podkreśla Franciszek Żurek, że

„wszelacy szpicle, służący przedtem wiernie Austriakom, i krzywdziciele rozmaitego rodzaju, uniknęli kary. W całym powiecie nie było w owym czasie ani jednej ofiary zemsty. Największa radość i najgłębsza wiara były udziałem peowiaków – to przecież właśnie oni umożliwili przyjście momentu, kiedy wolna Polska naprawi wszelkie krzywdy społeczne”.

Cześć i chwała Bohaterom, dzięki którym dzisiaj możemy świętować 103 rocznicę Wolnej Polski! I jeszcze jedno piękne Polski i zacni Polacy – bracia: MUREM ZA POLSKIM MUNDUREM w czasie próby!

 

Tomasz Wybranowski

 

Kiedy Jezus narodził się w Betlejem w Judei, za czasów króla Heroda, zjawili się w mieście Jerozolima Magowie ze Wschodu

I pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król Żydowski? Bo widzieliśmy jego wschodzącą gwiazdę i przybyliśmy złożyć mu hołd (Mt 2, 1-2)”. Boże Narodzenie to najlepszy okres do odwiedzenia Nazaretu i Betlejem, oraz pięknej Jerozolimy (na zdjęciu), zwłaszcza gdy ma się okazję uczestniczenia w specjalnym nabożeństwie. Czasem w Jerozolimie pada śnieg, a ośnieżone Wzgórza Golan przyciągają narciarzy.   Ziemia Święta na mapie   Nazwą „Ziemia Święta” określa się Izrael oraz dużą część Jordanii […]

I pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król Żydowski? Bo widzieliśmy jego wschodzącą gwiazdę i przybyliśmy złożyć mu hołd (Mt 2, 1-2)”.

Boże Narodzenie to najlepszy okres do odwiedzenia Nazaretu i Betlejem, oraz pięknej Jerozolimy (na zdjęciu), zwłaszcza gdy ma się okazję uczestniczenia w specjalnym nabożeństwie. Czasem w Jerozolimie pada śnieg, a ośnieżone Wzgórza Golan przyciągają narciarzy.

 

Ziemia Święta na mapie

 

Nazwą „Ziemia Święta” określa się Izrael oraz dużą część Jordanii i Egiptu. Ten fascynujący i różnorodny region – kolebka trzech wielkich religii świata: chrześcijaństwa, judaizmu i islamu – stanowi cel wypraw zarówno pielgrzymów, jak i turystów. Z religijnych atrakcji można wymienić miejsca biblijne, takie jak Jerozolima, Galilea czy Góra Synaj, a także liczne kościoły, klasztory i meczety. Zachwycające są tu również przyroda i krajobrazy: pustynie Jordanii i Synaju, bujna zieleń północnego Izraela oraz białe piaski wybrzeża Morza Śródziemnego i Czerwonego.

Ziemia Święta leży na granicy trzech kontynentów: od południa jest Afryka, od wschodu Azja, od zachodu Europa; jak wspomniano obejmuje cały Izrael i Autonomię Palestyńską, część Jordanii i Egiptu. Rozciąga się więc od Morza Śródziemnego na zachodzie do pustyń jordańskich na wschodzie i od Galilei na północy do południowego krańca przylądka Półwyspu Synaj. Sercem Ziemi Świętej jest Jerozolima, stare otoczone murem miasto na Wyżynie Judejskiej, na zachód od Morza Martwego – najgłębszej depresji na ziemi.

Jerozolima zajmuje jest najbardziej rozległym miastem Izraela. Mimo to ma mniej mieszkańców niż Tel Awiw. W części wschodniej Jerozolimy znajduje się otoczone murami Stare Miasto położone na wysokości 770 m n.p.m. Stale powiększające się przedmieścia rozsiane są na otaczających miasto wzgórzach i rozciągnięte wzdłuż dolin. Granice Jerozolimy dochodzą niemal do palestyńskiego miasta Ram Allah na północy i do Betlejem na południu.

 

Podążając do Betlejem

 

Życie Jezusa Chrystusa, według przekazów ewangelistów, przebiegało na niewielkim geograficznie skrawku ziemi. Urodził się w Betlejem, wzrastał w Nazarecie, przyjął chrzest w rzece Jordan w pobliżu Jerycha.

Działalność publiczną prowadził nad brzegami Jeziora Galilejskiego. Tam głosił kazania, mówił przypowieści, czynił cuda. Ukrzyżowany był w Jerozolimie, tutaj też zmartwychwstał i wstąpił do nieba.

W tych miejscach, które wymienia Nowy Testament, powstały w ciągu dwóch lub trzech stuleci po śmierci Chrystusa kościoły i kaplice. Czy rzeczywiście tam właśnie przebywał ewangeliczny Syn Boży, pozostaje – tak jak prawie wszystko w Ziemi Świętej – dyskusyjne. Czytamy jednak, że:

„Jezus urodził się w stajence w Betlejem, a Anioł Pański ukazał się pasterzom na pobliskich polach i powiedział im o tym (Łk 2, 1-2)”.

Pierwszy kościół w tym miejscu zbudowano w IV w., a gwiazda znana z niezliczonej ilości zdjęć, oznacza przypuszczalne miejsce narodzin.

 

Betlejem krok po kroku

Położone na wzgórzu na skraju Pustyni Judzkiej Betlejem jest według Biblii miejscem, gdzie urodził się i spędził lata dziecięce Dawid, który tu został nazwany królem, gdy pasał ojcowskie owce. Jest to także miejsce narodzenia Jezusa Chrystusa, a od czasu zbudowania kościoła Narodzenia w IV wieku, cel licznych pielgrzymek. Miasto rozkwitało aż do czasów krzyżowców, jednak w następnych wiekach znacznie zmniejszyła się liczba mieszkańców. Odżyło dopiero po wojnie 1948 r. wraz z przybyciem tysięcy palestyńskich uchodźców.

 

Zwiedzanie Betlejem

Od 1995 roku Betlejem pozostaje pod władzą Palestyńczyków, którzy podjęli program odrodzenia ekonomicznego miasta i rozwoju turystyki. Mimo ogromnej liczby przybywających pielgrzymów i chaosu urbanistycznego, Betlejem jest ciągle fascynujące. Niezwykła atmosfera panuje zwłaszcza w centrum wokół Placu Żłóbka (Manger Square) i na suku w części zachodniej. Sklepy z pamiątkami pełne są kiczowatych dewocjonaliów, ale można również kupić pięknie rzeźbione w drewnie oliwnym przez miejscowych rzemieślników stajenki, wytwarzane tu od setek lat.

Nie wolno pominąć bazyliki Narodzenia Pańskiego na Placu Żłóbka. Została zbudowana w IV wieku w przypuszczalnym miejscu narodzin Jezusa Chrystusa i jest jednym z najświętszych miejsc dla chrześcijan.

Na uwagę zasługuje też kilka innych ważnych obiektów. Najbardziej interesujące znajdują się na zachód od Placu Żłóbka, przy ulicach biegnących w górę, za wspaniałym meczetem Omara zbudowanym w 1860 r. Mimo, że mieszka tu więcej muzułmanów niż chrześcijan, jest on jedyną muzułmańską świątynią w centrum miasta, w której odprawiane są nabożeństwa.

Natomiast pierwsze wzmianki o grocie czczonej jako miejsce narodzin Jezusa znajdują się w pismach św. Justyna Męczennika z ok. 160 r. Cesarz rzymski Konstantyn zlecił w 326 r. budowę kościoła, a ok. 530 r. Justynian przebudował ową świątynię.

Krzyżowcy zmienili wystrój kościoła, jednak większość marmurów złupili Turcy osmańscy. Od 1852 r. opiekę nad bazyliką sprawują Kościoły rzymsko – katolicki, ormiański i grecko-prawosławny.

Warto dodać, iż urodzony w Strydonie (Dalmacja) św. Hieronim (ok. 347-420) był jednym z największych uczonych okresu wczesnego chrześcijaństwa. Wiele też podróżował. W 386 r. osiadł w Betlejem, gdzie założył klasztor. Tutaj skończył pracę nad nowym przekładem Biblii z hebrajskiego (Stary Testament) i greckiego (Nowy Testament) na łacinę, nazwanej z czasem Wulgatą. Zgodnie z tradycją cela świętego i jego grób znajdują się w pobliżu Groty Narodzenia.

 

A co z Magami?

Termin „magowie” pochodzi od staroirańskiego słowa „magu” oznaczającego „kapłana”, a ludzie, do których się odnosił, tworzyli kapłańskie plemię, czy też kastę w zaratustriańskim Iranie. Musieli oni być obecni, jeśli jakikolwiek rytuał starożytnej religii irańskiej miał być ważny. Byli strażnikami zarówno wiedzy duchowej, jak i rytualnych procedur, które należały do „Dobrej Religii”.

Kiedy wraz z jej rozprzestrzenianiem się z Iranu na zachód, dotarli do Syrii i Azji Mniejszej, przynieśli ze sobą wielkie symbole i mitologiczne obrazy nauki Zaratustry. Byli dzięki temu w świecie starożytnym znanymi postaciami i wywierali duże wrażenie zarówno na poganach, jak i chrześcijanach, najwyższą czcią oddawaną czystym żywiołom ognia i wody, a także znajomością gwiazd.

Dość niespodziewana obecność Magów w Nowym Testamencie stała się zagadką przede wszystkim dla wcześniejszych tłumaczy, którzy właściwie nie wiedzieli, co z nimi zrobić. Biblia króla Jakuba rozwiązała tę zagadkę nazywając Magów w nieszkodliwy i bezproblemowy sposób „mędrcami”.

Oprócz Zaratustry istotnego znaczenia nabiera dodatkowo inny bóg z panteonu irańskiego – Mitry, Pośrednika i geniusza Światłości. Jego kult miał się stać później popularny na Zachodzie, zwłaszcza w armiach rzymskich, w starszej zaś postaci trzeba go uznać za jeden z tych ruchów religijnych, które utorowały drogę chrześcijaństwu.

 

Zaskakujące proroctwa dotyczące ponownych narodzin Zaratustry musiały znaleźć posłuch najpierw wśród Magów – zwolenników Mitry. Magowie spodziewali się ujrzeć swego narodzonego z gwiazdy księcia, zstępującego ze świętej góry jako wspaniałą manifestację Mitry, „awatara” samej mocy Światłości. Wreszcie, po długiej wędrówce, z dala od świętych szczytów Iranu, ujrzeli taką manifestację w grocie w Palestynie.

Pierwotna Ewangelia Mateusza, głęboko zakorzeniona w żydowsko – irańskiej ezoterycy esseńczyków i podobnych im grup, z zaskakującą klarownością zachowała tożsamość orientalnych kapłanów, którzy odbyli tak daleką podróż, po to aby ujrzeć przyjście na świat tego, który „narodził się, by być królem”.

 

Smutek i radość, post i biesiadowanie. Vademecum polskiej Wielkanocy

W okresie Wielkiego Postu chrześcijanie przygotowują się, jak co roku zresztą, na gorycz śmierci i cud Zmartwychwstania Syna Bożego. Dzięki temu faktowi sprzed prawie dwóch tysięcy lat, Wielkanoc uważana jest za najważniejsze święto religii wywodzącej się z dziedzictwa Nowego Przymierza. Mariusz Kargul [*] Tomasz Wybranowski Współczesność przytłacza i mami niewyobrażalną ilością informacji i pokus. Trudno w tym wszystkim o wyciszenie i chwilę nabożnej kontemplacji, ale na pewno warto. […]

W okresie Wielkiego Postu chrześcijanie przygotowują się, jak co roku zresztą, na gorycz śmierci i cud Zmartwychwstania Syna Bożego. Dzięki temu faktowi sprzed prawie dwóch tysięcy lat, Wielkanoc uważana jest za najważniejsze święto religii wywodzącej się z dziedzictwa Nowego Przymierza.

Mariusz Kargul [*]

Tomasz Wybranowski


Współczesność przytłacza i mami niewyobrażalną ilością informacji i pokus. Trudno w tym wszystkim o wyciszenie i chwilę nabożnej kontemplacji, ale na pewno warto. Nasi przodkowie pościli i umartwiali się o wiele dotkliwiej niż my. Wystarczy wspomnieć, że w średniowieczu w ciągu roku było blisko 190 dni, w których obowiązywał post. Nie mamy więc jakichkolwiek podstaw a tym bardziej powodów, aby narzekać.

 

Posty zbawienne dla Polaków doby Renesansu i Baroku

Wspomniane staropolskie posty były jednak bardzo ważne. Gdyby nie ich dobroczynny wpływ, ówcześni Polacy zniszczyliby sobie doszczętnie zdrowie ciężką, korzenną i tłustą kuchnią – z przewagą mięsa – ignorującą prawie zupełnie jarzyny i surówki. Dzisiaj trudno nam sobie nawet wyobrazić człowieka, który, niczym sławny obżartuch Bohdan (dworzanin księcia Ostrogskiego) zjadał na śniadanie, a właściwie pochłaniał:

„Ćwiartkę skopowiny, gęś, parę kapłonów, pieczeń wołową, ser, 3 bochenki chleba, 2 garnce miodu; na obiad 12 sztuk mięsa – cielęciny, baraniny, wieprzowiny nie mało, kapłona, gęś, 3 pieczenie – wołową, baranią, cielęcą, wina i miodu 4 garnce, prócz gorzałki. Wieczerzy nie odpuszczał”.

 

Mieszczanie i chłopi, czyli tzw. pospólstwo, żywili się rzecz jasna o wiele skromniej, zarówno w sensie jakościowym, jak i ilościowym. Wiek XVIII, z jego niesławnym „saskim rozpasaniem” przyniósł na dworach magnatów prawdziwą celebrę łakomstwa i wystawności.

Niezrównany gawędziarz Henryk Rzewuski tak opisuje stół legendarnego już dziś księcia wojewody Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”:

„Nic się nie pokazało na tym obiedzie, czego by każdy zamożny szlachcic (podkr. moje – MK) nie znalazł w potrzebie i u siebie. Ad libitum barszcz i rosół dymek wonny puszczały z mis farfurowych, a na ogromnych półmiskach i jeszcze ogromniejszych blatach (…), pajuki roznosili wołowinę z chrzanem, flaki z imbirem, kaczki z kaparami, indyki z podlewką migdałową, kapłony z serdelami, cietrzewie z buraczkami i różne dziczyzny pieczone.  A to wszystko przeplatane ze szczupakami złoconymi szafranem, karpiami miodem zarumienionymi, jazgarzami i sielawą zaprawionymi goździkami i kwiatem muszkatołowym. Były też rozmaite przysmaczki w Litwie tylko widziane, jako łapy niedźwiedzie z wiśniowym sokiem, ogony bobrowe z kawiorem, chrapy łosie z figatelami, jeże pieczone, garnirujące naroki sarnie (podroby) przysmażone z pistacjami, głowy odyńca w korzennym sosie duszone. To wszystko zakrapiało się w żołądku winem z Królewca sprowadzanym.” […]

 

Wielki Czwartek

Liturgia Wielkiego Czwartku (zwanego też Cierniowym) jest niezwykła, bo też i na pamiątkę doniosłych wydarzeń ustanowił ją Kościół. W katedrach biskupi święcą w tym dniu oleje, nieodzowne przy udzielaniu sakramentu chrztu, bierzmowania i sakramentu chorych.

Oliwa służyła dawniej jako środek wzmacniający i leczniczy, a gałązki drzewa oliwkowego – symbolem pokoju. Głucho kołaczą kołatki. Po wieczornej mszy ksiądz obnaża ołtarz. To na pamiątkę obnażenia Jezusa z szat i obmycia jego ciała. Ten piękny polski zwyczaj, kiedy z ołtarza zdejmuje się nawet krzyże i lichtarze, przywodzi na myśl chwile, kiedy Jezus

 

„(…) wstał od stołu, złożył swe szaty, wziął prześcieradło i przepasał się nim. Potem napełnił naczynie wodą, zaczął umywać uczniom nogi i ocierać je prześcieradłem, którym był przepasany” (J 13, 4-5).

 

Wielki Piątek

Mówiąc najprościej to najsmutniejszy dzień z możliwych, kiedy „Chrystus skonał po długich mękach i śmierć zatriumfowała. Śmierć, czyli zło. Dzwony milczą. Nawet i one nie płoszą demonów. Znikąd ratunku. Nie ma gdzie się schronić. Człowiek zdany jest na pastwę szatana. Tak przeżywano ten dzień jeszcze niedawno, stąd czarny kolor szat. Dziś akcentuje się przede wszystkim męczeńską śmierć Zbawiciela, stąd obecnie czerwony kolor szat liturgicznych” (E. Ferenc).

 

Jest to dzień powagi, skupienia i postu, w którym szczególnie czci się drzewo krzyża. Ołtarz jest tego dnia obnażony: bez krzyża, kwiatów, świeczników i obrusów. Od godzin porannych w kościołach trwa adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicach adoracji.

 

Odprawiana jest uroczyście droga krzyżowa (w Dublinie w Phoenix Parku, blisko Krzyża Jana Pawła II). Centrum tego dnia jest liturgia Męki Pańskiej. W tym roku słuchaliśmy słów Ewangelii według św. Jana, którego symbolizuje orzeł.

Św. Jan Apostoł w przeciwieństwie do synoptykó, wyjątkowo dużo miejsca poświęcił wyjaśnieniu znaczenia śmierci Jezusa, między innymi poprzez zastosowanie ubogiego, celowo dobranego słownictwa bogatego w wieloznaczności. Ewangelia św. Jana szybko zyskała uznanie i popularność, była najczęściej kopiowaną Ewangelią w pierwszym tysiącleciu po Chrystusie. 

 

Wielkopiątkowe tradycje i zwyczaje „miłe Panu”

Wielki Piątek to również pamięć o Grobach (tak! pisanych wielką literą). Zwyczaj strojenia grobów chrystusowych przywędrował do Polski najprawdopodobniej z Czech lub Niemiec (w takiej formie nieznano go w innych krajach Europy) i rozpowszechnił się bardzo dzięki naszej polskiej, aż nazbyt „pojemnej” naturze.

Zewnętrzna okazałość, ambicje poszczególnych zgromadzeń zakonnych (w czym celowali zwłaszcza jezuici i misjonarze) w urządzaniu Grobów sprawiła, że bogactwem wystawy i pomysłów, olśniewały one cudzoziemców. Przy grobach tych straż sprawowały (i sprawują nadal) specjalne warty.

 

Droga krzyżowa. Fot. Tomasz Szustek

Pracowano w tym dniu od wczesnego świtu i to pracowano bardzo pilnie, bo pracować można było tylko do południa. Po południu gospodarze przebrani w wojskowe mundury szli do kościoła strzec Chrystusowego Grobu.

Ale w dniu tym było też mnóstwo zakazów pracy, głównie przędzenia, tkania, kręcenia powrozów, aby Panu Jezusowi „nie narzucać paździerzy do ran”. I jeszcze jedna prastara tradycja związana z Wielkim Piątkiem – gotowanie i malowanie jajek, uważanych za symbol życia i odrodzenia (popularnych pisanek, kraszanek, hałunek).

 

Wielka Sobota

 

Wielka Sobota to dzień „święconego”. „W Wielką Sobotę ognia i wody naświęcić, bydło tym pokropić i wszystkie kąty w domu to też rzecz pilna”  – pisał Mikołaj Rej w swojej „Postylli”.

 

W drodze do kościoła ze święconką. Fot. T. Wybranowski.

 

Rano w tym dniu odbywa się na placu przed kościołem święcenia ognia i pokarmów. Chrystus złożony do grobu, trwa nabożny okres skupienia i wyczekiwania. Samo święcone stanowi kulminację wielkich świątecznych przygotowań. Ten dzień to także wigilia Zmartwychwstania Pańskiego i Kościół z ludem Bożym trwa przy grobie Pańskim, rozważając wciąż mękę.

Ołtarz pozostaje obnażony, zaś formalnie Wielka Sobota posiada tylko teksty liturgii godzin, nie ma natomiast formularza Mszy św., bowiem liturgia wigilii paschalnej należy już do Niedzieli Zmartwychwstania. To pozostałość z żydowskiego systemu dat, według którego po zachodzie słońca w sobotę rozpoczyna się już niedziela.

Podczas wigilii paschalnej święcone są woda i ogień oraz ponownie rozbrzmiewają dzwony i organy. W świątyniach jesteśmy świadkami narodzin. 

Zdaniem etnografów jest to pozostałość z czasów pogańskich, kiedy każdej uroczystości towarzyszyły uczty, gry, wesołe i nazwijmy to eufemistycznie, dość śmiałe zabawy i tańce.

Według starosłowiańskich wierzeń w nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę o północy na rozstajach dróg zbierały się czarownice, warząc w kotłach macierzankę uzbieraną z siedmiu miedz, nasięźrzał z siedmiu lasów, miętę z siedmiu ogrodów, przy czym proszą diabła, aby ofiarował im moc czynienia magii.

W związku z tym w Wielką Sobotę gospodynie doiły krowy o brzasku, by uprzedzić wiedźmy pragnące zabrać im mleko. Właściwie tego dnia nie wolno było robić praktycznie wszystkiego.

 

Mariusz Kargul

Tomasz Wybranowski

Nasza Najjaśniejsza i Niepodległa pośród wszystkich narodów – 99. rocznica Odzyskania Niepodległości

Niech nikogo nie mierzi i nie razi ten patetyczny tytuł. Gdy uświadomimy sobie rangę wydarzeń z listopada 99 lat temu, żaden patos i żadne słowa nie oddadzą wiernie nastroju tamtych dni.

My, Polacy, jesteśmy być może wielce wyjątkowym narodem przez to, że w tylko w nam właściwy (powiedzmy wprost – warcholski!) sposób wolność najpierw utraciliśmy, a potem ze wszystkich sił – i wszelkimi dostępnymi środkami – po bohatersku staraliśmy się ją odzyskać.

Drogi wyboiste ku wolności

Do wymarzonej niezawisłości prowadziło wiele trudnych i skomplikowanych dróg. Musiały upłynąć 123 lata, aby Rzeczpospolita znowu zaistniała jako podmiot prawa międzynarodowego. W międzyczasie do grobu zeszło kilka pokoleń, które widziały na własne oczy nadzieje i tragedie związane z kolejnymi zrywami niepodległościowymi: Insurekcją Tadeusza Kościuszki, epopeją Napoleona ze złamanymi nadziejami i sumami bajońskimi, Powstaniem Listopadowym, Wiosną Ludów i wreszcie Powstaniem Styczniowym i pachnącymi rewolucją wydarzeniami 1905 roku.

Po pierwsze: uderzyć się w pierś!

W ostatnich dniach Wielkiej Wojny wskrzeszenie niepodległej Polski było nie tylko nieomal wyznaniem wiary Polaków, lecz także uważano je za pewnik historyczny. Widziano w nim przywrócenie słusznego i sprawiedliwego stanu rzeczy, zniweczonego przez bezprawie i gwałt, jakim były rozbiory. Jednocześnie w społeczeństwie polskim powszechne było pragnienie i wręcz pewność, że odrodzone państwo wprowadzi w życie zasady sprawiedliwości społecznej.

U progu niepodległego bytu istniały trzy pozytywne czynniki psychologiczne umożliwiające odbudowę państwowości. Po pierwsze – powszechna wiara w szansę odbudowy wolnej Polski i wola niepodległości. Po drugie – uznanie prawa Polski do niepodległości przez zwycięskie mocarstwa i przyznanie jej miejsca sojusznika w obozie alianckim. I wreszcie – pewność i wola, że gdy tylko nadejdzie odpowiednia chwila, stworzona zostanie suwerenna polska władza i odrodzi się wojsko polskie.

Józef Piłsudski w Kielcach, w otoczeniu swoich „kadrowców” z POW

Ostatnie dziesięciolecie XIX wieku możemy nazwać – za Stefanem Żeromskim – „snem o szpadzie”. Okres ten przyniósł odrodzenie dążeń niepodległościowych. Polska Partia Socjalistyczna i Narodowa Demokracja były głównymi stronnictwami rozwijającymi dwie koncepcje walki o niepodległość.

W pierwszych latach XX wieku odżyła myśl o potrzebie stworzenia własnego wojska do przyszłej walki z Rosją, głównym zaborcą ziem polskich. W ciągu krótkiego czasu poprzedzającego wybuch I wojny światowej rozwinął się (głównie w Galicji) młodzieżowy ruch paramilitarny.

Przywódcą najaktywniejszej jego części był Józef Piłsudski, działacz PPS i w czasie rewolucji 1905-1907 twórca Organizacji Bojowej PPS. W 1908 r. z inicjatywy m.in. młodych współpracowników OB PPS utworzono tajny Związek Walki Czynnej.

Piłsudski poparł inicjatywę

Ignacy Daszyński i Józef Piłsudski

odradzającego się państwa. W Warszawie urzędowała Rada Regencyjna powołana przez okupantów w 1917 r. W Krakowie i zachodniej Galicji władzę przejęła Polska Komisja Likwidacyjna. W oswobodzonym Lublinie działał rząd ludowy Ignacego Daszyńskiego.

Kiedy 11 listopada 1918 r. kończyła się wojna światowa, na ziemiach polskich istniało kilka ośrodków władzy.

Mimo istnienia tych ośrodków polskiej władzy, powrót Piłsudskiego z więzienia w Magdeburgu 10 listopada w zasadniczy sposób zmienił sytuację.

Zaczęło się rozbrajanie Niemców w Warszawie i innych miejscowościach. Piłsudski w ciągu kilku dni zdołał zapanować nad lokalnymi inicjatywami i stworzył władzę powstającego państwa. Podporządkowała mu się Rada Regencyjna i rząd Daszyńskiego, uznała jego zwierzchnictwo Polska Komisja Likwidacyjna.

16 listopada Piłsudski w telegramach rozesłanych do wielu rządów notyfikował powstanie państwa polskiego, a 18 listopada powołał rząd Jędrzeja Moraczewskiego, którego władza rozciągała się na Kongresówkę i zachodnią Galicję, czyli ziemie uwolnione już spod obcego panowania. Od 22 listopada Piłsudski nosił tytuł Tymczasowego Naczelnika Państwa. Był także wodzem naczelnym.

Polska nam wybuchła” napisał poeta Wierzyński

Ignacy Paderewski. Bez niego, bez Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego nie mielibyśmy wolnej Polski w 1918 roku.

W tym pierwszym parotygodniowym okresie istnienia państwa dokonano w miarę bezkonfliktowego usunięcia wojska niemieckiego z Polski, stworzone zostały podstawy jednolitej administracji, złagodzone sprzeczności polityczne i klasowe, wprowadzone reformy społeczne, w tym ośmiogodzinny dzień pracy, nawiązano pierwsze kontakty międzynarodowe. Z żołnierzy armii zaborczych, legionistów, peowiaków, dowborczyków, a później też hallerczyków i Wielkopolan oraz napływających licznie ochotników i poborowych, stworzono jednolitą armię polską.

Wstępny okres budowania państwa kończyły: sformowanie rządu Ignacego Paderewskiego 16 stycznia, wybory parlamentarne 26 stycznia oraz otwarcie Sejmu Ustawodawczego 10 lutego 1919 roku.

Mimo zaistniałej dramatycznej sytuacji gospodarczej i demograficznej w narodzie polskim panowało powszechne przekonanie o niezwykłości dziejących się wydarzeń.

Wspomnienia weteranów Ziemi Chełmskiej i Krasnystawskiej

Mój nieżyjący kolega, dziennikarz i poeta Mariusz Kargul napisał, że w tych „gorących dniach listopada 1918 dominowały uczucia serdeczności i braterstwa, które brały górę nad myśleniem roszczeniowym i chęcią odwetu”.

Mariusz Kargul przywołał także słowa jednego ze świadków tamtych przełomowych chwil – Franciszka Żurka (aktywnego działacza POW na terenie powiatu krasnostawskiego):

„Ojczyzna to przede wszystkim naród, a potem państwo: bez narodu nie ma państwa!” – mawiał jeden z architektów wolnej i niepodległej Polski – Roman Dmowski.

„Wierzono, że dlatego tylko bezrolny nie miał ziemi, głodny – chleba, spełniający obowiązki społeczne – praw, łaknący wiedzy – oświaty, że Polską rządzili dotąd obcy, jej wrogowie. Wierzono, że teraz, w Polsce niepodległej, wszystko zło zostanie naprawione, że nic nie stanie na przeszkodzie ku temu; w każdym Polaku upatrywano brata, sługę sprawiedliwości społecznej i politycznej”.

To rozbudzenie się uczuć braterskich sprawiło, co podkreśla Franciszek Żurek, że

„wszelacy szpicle, służący przedtem wiernie Austriakom, i krzywdziciele rozmaitego rodzaju, uniknęli kary. W całym powiecie nie było w owym czasie ani jednej ofiary zemsty. Największa radość i najgłębsza wiara były udziałem peowiaków – to przecież właśnie oni umożliwili przyjście momentu, kiedy wolna Polska naprawi wszelkie krzywdy społeczne”.

Cześć i chwała Bohaterom, dzięki którym dzisiaj możemy świętować 99 rocznicę Wolnej Polski!

 

Tomasz Wybranowski