Chiny mogą czekać dłużej niż Rosja, bo uważają, że są wieczne / Jaśmina Nowak, prof. Jakub Polit, „Kurier WNET” 105/2023

Chiński mur | Fot. J. Hałun, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

W Rosji i w Chinach pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które składają się z przybyszów, jak USA, albo stają się społeczeństwami wielokulturowymi.

Chiny wystawią Rosji rachunek

Rozmówcą Jaśminy Nowak jest profesor Jakub Polit, historyk specjalizujący się w historii Chin i Japonii, autor książki Smutny kontynent. Epizody z dziejów Azji Wschodniej w XX wieku.

Proszę spróbować nakreślić krótko relacje japońsko-chińskie.

Te relacje są bardzo stare i bardzo zawiłe. Można powiedzieć, że zaczynają się wraz z początkiem dziejów Japonii, gdyż Chiny w jakimś sensie Japonię stworzyły swoją kulturą, literaturą, sztuką, swoim niealfabetycznym pismem. I to był w gruncie rzeczy proces jednostronny, aż do czasów niemalże najnowszych. Przy czym Japończycy nie byli dla Chin szczególnie ważni. Znajdowali się przecież za morzem, a morze nie wzbudzało nigdy w Chińczykach większego entuzjazmu ani większej ciekawości. Zupełnie inaczej wyglądało to z drugiej strony.

Pamięć o krwawo odpartym najeździe mongolsko-chińskim w wieku XIII, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Polska poznała straszliwych jeźdźców stepowych, pozostała w pamięci Japończyków bardzo żywa. Tym bardziej, że dzięki pewnym przypadkowym okolicznościom i męstwu Japończyków ten najazd udało się odeprzeć. Potem wielokrotnie Chiny utrzymywały, że sprawują nad Japonią zwierzchnictwo lenne.

Trzeba jednak pamiętać, iż Państwo Środka twierdziło, że takie zwierzchnictwo sprawuje nad wszystkimi krainami, nawet takimi, o których istnieniu w Pekinie czy w Nankinie, czy w innych ośrodkach chińskich jeszcze nie wiedziano. Po prostu cały świat był ex definitione chińską strefą wpływów.

Rzecz stała się dramatyczna dopiero w wieku XIX z powodu zupełnie różnej odpowiedzi obu państw na zewnętrzną agresję – na pojawienie się imperializmu zachodniego – europejskiego i amerykańskiego, a także rosyjskiego; w końcu, zwłaszcza z perspektywy Chin i Japonii, Rosja to jest Zachód. Wówczas to okazało się, z przyczyn bardzo zawiłych, niemniej jednak z szokującym rezultatem, że małe wyspiarskie państwo potrafi sobie radzić z tym wyzwaniem o wiele lepiej niż olbrzymie Chiny. O tyle lepiej, że samo wkrótce dołączyło do grona potencjalnych agresorów.

A jeżeli chodzi o wyścig o hegemonię między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, w którym uczestniczy także Rosja, dużo mówi się o tym, że punktem zapalnym może być Półwysep Koreański, który jest także bardzo ważnym, strategicznym miejscem dla Japonii.

Niewątpliwie, chociażby dlatego, że jest to obecnie chyba jedyny punkt na świecie, gdzie się przecinają interesy aż czterech wielkich mocarstw, z których Chiny, Rosja i Japonia są w pobliżu, a Stany Zjednoczone wprawdzie geograficznie są daleko, ale wojskowo stoją pewną stopą na Półwyspie Koreańskim w Korei Południowej.

Dla Japonii Korea jest symbolem bardzo niebezpiecznej pokusy wdarcia się przez tych wyspiarzy na kontynent. Pokusy stania się wielkim imperium lądowym, połykania kontynentu – a to zawsze, niestety, rodzi następstwo niestrawności.

Taki pierwszy epizod miał miejsce jeszcze w wieku XVI. Wtedy wybitny japoński zjednoczyciel tego państwa, Hideyoshi Toyotomi, najechał Półwysep Koreański z wielką armią. Chińczycy zareagowali wówczas, broniąc swojego koreańskiego wasala i wysyłając własną wielką armię. Tutaj analogia z Polską wydaje się oczywista. Zresztą dostrzegali ją też sami Koreańczycy. Korea, bynajmniej nie z własnej woli, stała się polem bitwy dla swoich żarłocznych sąsiadów i ucierpiała z tego powodu najwięcej.

Sytuacja powtórzyła się w wieku XIX. Tym razem w roli nieproszonych obrońców Korei wystąpili Rosjanie; Chińczycy byli zbyt słabi ze swoimi pretensjami. Japończycy zajęli cały półwysep i poczynali sobie z Koreańczykami okrutnie i brutalnie. Ale to im nie wystarczyło. Uczynili Koreę furtką, a potem szeroko otwartą bramą do agresji na Chiny. Od tych czasów minęło już ponad stulecie. Data aneksji Korei to był rok 1910, ale nadal się to Japończykom w Korei pamięta.

I sytuacja jest paradoksalna, dlatego że o ile Korea Północna jest właściwie wrogiem całego cywilizowanego świata, a dla Chin ogromnym kłopotem, to Korea Południowa jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się, choć niestety nie demograficznie, państw naszego globu i zarazem tym, które ma w sposób oczywisty wspólne interesy z Japonią. Wrogość jest jednak tak wielka, że pretensje Polaków do Niemców czy do Rosjan wyglądają wobec niej na błahe i bez znaczenia.

Dlatego też, chociaż Korea Południowa utrzymuje zaawansowaną współpracę wywiadowczą i wojskową z Japonią, jest to z konieczności współpraca tajna. W takim sensie tajna, w jakim np. Izrael oficjalnie nie posiada dzisiaj broni jądrowej, chociaż wszyscy wiedzą, że ją ma. Oficjalne ogłoszenie o tej współpracy wywołałoby ogromny sprzeciw mieszkańców Korei Południowej, Północnej zresztą też. A wszystko to budzi żywy niepokój Chinach.

Skoro wspomnieliśmy o Chinach, zostańmy przy nich. O relacjach chińsko-rosyjskich mówi się, że to małżeństwo z rozsądku. Mija rok od rosyjskiej agresji na Ukrainę. Czy z perspektywy roku postawa Chin wobec tej wojny jest dużym zaskoczeniem?

Mój młodszy kolega, znakomity znawca polityki tych obu państw, prof. Michał Lubina, oznajmił kiedyś, że paradoks polega na tym, że o ile Chiny i Stany Zjednoczone mają pewne wspólne interesy, choć nie ma między tymi państwami przyjaźni, odnośnie do stosunków rosyjsko-chińskich dowcip polega na tym, że tam jest wprawdzie niesłychana przyjaźń, ale wspólnych interesów brak.

Była to, jak w każdej paradoksalnej wypowiedzi, przesada. Istnieją wspólne interesy chińsko-rosyjskie. Problem polega na tym, że mają one charakter negatywny. To znaczy: spoiwem tych stosunków jest wspólna niechęć do polityki Stanów Zjednoczonych, natomiast nie ma rzeczywistych interesów o charakterze win-win, jak to mówią Anglosasi, czyli korzystnych dla obydwu stron. Oba te państwa szczerzą zęby, żeby zastraszyć Waszyngton. Pokazują, że zwierają szeregi. No i teraz, jeśli chodzi o agresję na Ukrainę: wydaje się, że jej przebieg był dla Chin, podobnie zresztą jak i dla Rosji, bardzo nieprzyjemnym zaskoczeniem.

Okazało się, że Rosja nie jest tak skuteczna ani tak potężna, jak się wydawało; że nawet gdyby w najkorzystniejszej dla Rosji wersji stwierdzić, że Rosja nie użyła jeszcze wszystkich swoich sił, tylko ich drobnej części, to prestiż rosyjski w Pekinie niesłychanie podupadł, a Rosja, coraz bardziej izolowana w świecie, stała się w jeszcze większym stopniu uzależniona od swojego południowego partnera. Staje się powoli czymś w rodzaju surowcowego zaplecza Chin. To największe terytorialnie państwo świata, mocarstwo nuklearne liczbą głowic nie tylko dorównujące Stanom Zjednoczonym, ale bodajże nieznacznie je przewyższające, nie jest w stanie swojego potencjału użyć.

Chińczycy mają też stare pretensje terytorialne wobec Rosji o utracone w XIX wieku terytoria – 1,5 mln km2, półtora tysiąca razy tyle, ile np. odebrała Chinom Wielka Brytania.

Do tego dochodzi w Rosji odwieczny strach przed Chińczykami, przed żółtą agresją; strach podsycany w latach Chruszczowa, Breżniewa: że przyjdą niezliczone masy żółtych ludzików i zajmą Syberię. Ten strach jest absurdalny, ponieważ Chińczycy nie chcą się osiedlać na północy, ale staje się o tyle uzasadniony, że sami Rosjanie masowo uciekają z Dalekiego Wschodu. Nie mówiąc o tym, że Rosja przeżywa kryzys demograficzny.

Wydaje się, że perspektywy stosunków chińsko-rosyjskich z tego punktu widzenia rysują się bardzo mrocznie. Podsumowując: następuje stała i coraz bardziej dramatyczna zmiana stosunku sił między Rosją a Chinami. Nie wygląda na to, żeby miała się ona odwrócić.

Często dziś stawiamy analitykom czy publicystom, którzy starają się opisać Rosję, Chiny, czy ogólnie Azję, zarzut, że przykładają do nich schematy pasujące raczej do Zachodu. Może miałby Pan na to, jako znawca historii tamtych rejonów, jakąś radę?

Zarówno w Rosji, a już na pewno w Chinach, refleksja nad przeszłością, pamięć o swoim dziedzictwie jest nieskończenie silniejsza niż w krajach Zachodu, które albo składają się z wczorajszych przybyszów, jak Stany Zjednoczone, albo z rozmaitych względów stają się społeczeństwami wielokulturowymi, których władze starają się nie mówić o historii.

W Rosji czynnikiem historycznym jest nieustanne poczucie zagrożenia. W sensie zdroworozsądkowym jest to absurdalne.

Musimy pamiętać, że w czasach późnego średniowiecza, kiedy Rosja miała rozmiary dzisiejszego amerykańskiego stanu, dokonywała inwazji na swoich sąsiadów, bo chciała mieć bezpieczne granice. Kiedy połknęła tych sąsiadów, znowu czuła się zagrożona.

Starała się ekspandować i tak doszła do Pacyfiku. Przekroczyła go, pojawiła się na Alasce. Przy tym sposobie myślenia Rosja byłaby bezpieczna tylko osiągając granice Eurazji, jeżeli nie naszego globu. Natomiast w Chinach jest to myślenie o sobie w kategoriach państwa-cywilizacji, istniejącego właściwie przez czas nieokreślony.

A teraz podsumowanie.

Kiedy w roku 1949 ministrowi Chin Ludowych Stalin narzucił bardzo niekorzystny traktat, ów minister odpowiedział, że jest to upokarzające dla Chin i Rosji zostanie za to wystawiony rachunek. Na pytanie, kiedy Chińczycy wystawią ten rachunek?, odpowiedział bez najmniejszego uśmiechu – bo to wcale to nie był dla niego dowcip: przy najbliższej okazji, w ciągu najbliższych pięciuset lat.

Rosja może czekać, ale Chiny mogą czekać znacznie dłużej. Uważają bowiem, że są wieczne.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, znajduje się na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Jaśminy Nowak z prof. Jakubem Politem, pt. „Chiny wystawią Rosji rachunek”, na s. 12 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

I Festiwal Książki Geopolitycznej | W Festiwalu wezmą udział czołowi eksperci z Polski i zagranicy

fot. Christian Lue

I Festiwal Książki Geopolitycznej to impreza promująca tytuły z zakresu nauk politycznych, stosunków międzynarodowych, dyplomacji, strategii oraz szeroko pojętej geopolityki.

W trakcie wydarzenia odbędą się spotkania autorskie, debaty tematyczne oraz targi książki. W Festiwalu wezmą udział czołowi eksperci z Polski i zagranicy.

Wydarzenie odbędzie się w wyjątkowej przestrzeni zabytkowej architektury, w samym sercu stolicy – Domu Towarowym Braci Jabłkowskich. Miejsce to posiada bardzo bogatą historię. Budynek powstał w 1884 roku, a przed II Wojną Światową był największym sklepem w tej części Europy – nowoczesnym i urządzonym według zagranicznych standardów. Podczas Festiwalu do dyspozycji będziemy mieli dwa piętra budynku – łącznie ponad 2000 mkw. Na miejscu powstaną trzy sceny, na których będą odbywać się spotkania autorskie oraz debaty tematyczne.

Na odwiedzających targi będą czekały stoiska wystawców/wydawnictw oraz kąciki do odpoczynku przy zakupionej książce i kawie.

Goście specjalni:

Dr George Friedman |Udział on-line

Uznany na całym świecie prognostyk i strateg w sprawach międzynarodowych oraz założyciel i prezes Geopolitical Futures. Przez prawie 20 lat, przed rezygnacją w maju 2015 roku, dr Friedman był dyrektorem generalnym, a następnie prezesem Stratfor, firmy, którą założył w 1996 roku. Dr Friedman jest autorem bestsellerów New York Timesa. Jego ostatnie książki to: THE STORM BEFORE THE CALM: America’s Discord, the Coming Crisis of the 2020s, and the Triumph Beyond oraz napisana razem z dr Jackiem Bartosiakiem książka: Wojna w Kosmosie. Przewrót w geopolityce.

Prof. Hugh White | Udział on-line

Emerytowany profesor studiów strategicznych w Centrum Studiów Strategicznych i Obronnych Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w Canberze. Wieloletni analityk obrony i wywiadu oraz autor prac na temat strategii wojskowej i stosunków międzynarodowych. Był zastępcą sekretarza ds. strategii i wywiadu w australijskim Departamencie Obrony od 1995 do 2000 r., a także dyrektorem Australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej (ASPI). Jego najsłynniejszym dziełem jest książka Jak obronić Australię, która podejmuje tematykę wyzwań bezpieczeństwa stojących przed Canberrą w erze rywalizacji mocarstw w XXI wieku. Książka została wydana w języku polskim przez wydawnictwo Układ Sił, pod tytułem: Samodzielność Strategiczna.

Debatę na temat przyszłości Państwa Środka poprowadzi Jaśmina Nowak.

Poruszany będzie:

  • kontekst wewnętrzny, związany z przemianami systemu politycznego, kreowanego przez przewodniczącego ChRL,
  • zewnętrzny, związany z przemianami międzynarodowymi, w kontekście m.in. wojny Rosji na Ukrainie, wojny handlowej i technologicznej między Chinami i Stanami Zjednoczonymi.
  • Przyjrzymy się również relacjom Chin z państwami regionu: Japonią, Koreą Południową czy Indiami.

Na hasło Radio Wnet bilety można otrzymać w atrakcyjnej cenie. 

Damian Ratka: uzupełnienie strat sprzętowych zajmie Rosjanom dłuższy czas

Damian Ratka / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

„Rosyjskiej armii zaczyna brakować żołnierzy; nie będzie ona w stanie skutecznie działać na wszystkich odcinkach frontu” – mówi redaktor miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa” Damian Ratka.

Siły ukraińskie zdobyły bardzo duże ilości rosyjskiego sprzętu. Zostanie on wyremontowany i wdrożony do użytku ukraińskiej armii.

Damian Ratka wskazuje, że Rosja nie była gotowa do obrony. Rosyjskie pozycje zabezpieczały jednostki tyłowe, Rosgwardia i inne formacje milicyjne. Co Ukraińcy zdobyli na Rosjanach?

Mowa o ponad 80 czołgach, ponad 150 bojowych wozach piechoty. Poza tym zapasy amunicji, artylerii.

Rosjanie mogą uzupełnić straty w sprzęcie, ale zajmie to czas. Większym problemem jest brak żołnierzy.

Rosyjskiej armii zaczyna brakować żołnierzy; nie będzie ona w stanie skutecznie działać na wszystkich odcinkach frontu.

Czytaj także:

Dmytro Antoniuk o ukraińskim Pakcie Gwarancyjnym i Miedwiediewie

Ratka tłumaczy, czemu Kreml nie ogłosił powszechnej mobilizacji.

Powszechna mobilizacja mogłaby oznaczać jakieś zamieszki albo protesty.

Rozmowa Łukasza Jankowskiego omawia sytuację w Chersoniu. Sądzi, że Ukraińcy chcieli zwabić rosyjskie siły pod Chersoń.

Nie wydaje mi się, żeby ofensywa pod Chersoniem była markowana

Obecnie Rosjanie muszą się mierzyć z „syndromem krótkiej kołdry”.

A.P.

 

Marek Budzisz: musimy być przygotowani na wojnę, bo ten kto jest przygotowany, ten oddala jej perspektywę

Featured Video Play Icon

Polska zamówiła broń z Korei Południowej. Publicysta mówi o planach szerszej współpracy w tym kierunku.

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Marek Budzisz mówi o stosunkach polsko-koreańskich. Dodaje, że kupno broni jest ważnym krokiem w nawiązaniu dobrych kontaktów dyplomatycznych z Koreą.

 Mowa jest także o stworzeniu fabryki w Polsce i wspólnych pracach konstrukcyjnych Polaków i Koreańczyków.

Dodaje, że w obliczu wojny w Ukrainie ważny jest transfer technologii oraz dozbrajanie kraju. Decyzja współpracy z Koreą w zakresie obronności została podjęta ze względu na niepowodzenia programu modernizacji sprzętowej polskich sił zbrojnych oraz małe zaangażowanie partnerów europejskich.

Musimy być przygotowani na wojnę, bo ten kto jest przygotowany, ten oddala jej perspektywę.

Marek Dubisz zaznacza, że po zamrożeniu konfliktu w Ukrainie, może szybko dojść do ponownej eskalacji. Polska musi przygotować się nie tylko do technologicznego wsparcia Ukrainy. Będzie to pożyteczne dla gospodarki wojennej kraju.

Strona ukraińska mówi, że jak wojna się zakończy, to jej głównym celem będzie odbudowa sił militarnych.

Czytaj także:

Co my na to? Niemcy zaproponowali Polsce: podzielcie się z nami Waszymi rezerwami gazu! Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego

Korea Południowa liczy na rozwiązanie historycznych sporów z Japonią

Prezydent Republiki Korei Lee Myung-bak i premier Japonii Taro Aso na szczycie Korea-Japonia w Seulu, 2009 r./Fot. Korea.net / Korean Culture and Information Service/CC BY-SA 2.0

W przyszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Republiki Korei odwiedzi Japonię. Seul liczy, że wizyta ta przyniesienie przełom w relacjach z Tokio.

W latach 1910-1945 Korea była posiadłością Cesarstwa Wielkiej Japonii. Korea Południowa i Japonia znormalizowały swoje stosunki w 1965 r., jednak zaszłości historyczne nie przestały ich dzielić. W obliczu zagrożeń ze strony Korei Północnej i Chin na poprawienie wzajemnych relacji Seulu i Tokio naciska Waszyngton.

Czytaj także:

Moon Jae In: Korea Południowa nie powinna mieszać problemów historycznych do współpracy z Japonią, która jest niezbędna

W maju prezydentem Republiki Korei został Yoon Suk-yeol, który zapowiadał, że będzie dążyć do poprawy relacji z Japonią. Według jednego z południowokoreańskich urzędników Yoon może zdecydować o wysłaniu delegacji na uroczystości upamiętniające śmierć w zamachu byłego premiera Japonii Shinzō Abego.

Były premier Japonii Shinzō Abe zmarł po postrzale

Południowokoreański prezydent chętnie skorzystałby z tegorocznych obchodów Dnia Wyzwolenia (15 sierpnia), aby wystosować pojednawczy przekaz w stronę Tokio.

A.P.

Źródło: Reuters

Studio Tajpej: Biden potrzebuje jakiegoś sukcesu. Mogłaby nim być zdecydowana postawa wobec Chin

Ryszard Zalski o wizycie prezydenta USA w Japonii i Korei Płd.

Znaczna część przyszłości będzie napisana na Indo-Pacyfiku.

Ryszard Zalski zgadza się z tymi słowami, które wypowiedział prezydent Joe Biden w czasie swej pierwszej wizyty w Azji. Obecnie amerykańska głowa państwa po odwiedzeniu Korei wizytuje Japonię. Prowadzący Studia Tajpej zauważa, że ważne będą reakcje Korei Północnej i China na wizytę amerykańskiego prezydenta. Ten ostatni potrzebuje sukcesu wizerunkowego.

Biden po tragicznym wycofaniu wojsk z Afganistanu, braku odpowiedzi na telefon od władz Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich […] potrzebuje jakiegoś sukcesu. Taki sukcesem mogłaby być zdecydowana postawa wobec Chin.

Tymczasem Wyspy Salomona podpisały umowę obronną z Chinami, a na Filipinach prezydentem został prochiński kandydat.

Czytaj także:

Filipiny. Syn obalonego dyktatora wygrywa wybory prezydenckie

Zalskiego zastanawia strach, jaki Zachód odczuwa wobec rozwoju gospodarczego. Wskazuje, że wszystko, co jest obecnie produkowane w Chinach, kiedyś produkowano na Zachodzie. Sądzi, że można do tego powrócić.

Wystarczyłoby w przypadku, chociażby USA przestać drukować puste pieniądze i wysyłać obywatelom przez rok za siedzenie w domach i nie pracowanie. Problem rozwiązałoby także stworzenie u siebie warunków do prowadzenia działalności gospodarczej.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

A.P.

Dr Patey: postawa twarda wobec wojny na Ukrainie, nawet jakaś interwencja wojskowa, nie musi prowadzić do najgorszego

Featured Video Play Icon

Ekspert Warsaw Institute o wizycie Joego Bidena w Brukseli, twardej postawie wobec Rosji i ambiwalentnym stanowisku Turcji.

Dr Mariusz Patey sądzi, że wizyta amerykańskiego prezydenta w Brukseli ma służyć przedyskutowania wspólnego stanowiska z europejskimi partnerami. Przywódcy zachodni próbują zatrzymać wojnę na Ukrainie bez bezpośredniego włączenia się w konflikt militarnie.

Realizacja scenariusza w którym NATO wchodzi do gry wiąże się z wieloma ryzykami, o których nie chcę nawet wspominać.

Ekspert Warsaw Institute przypomina, że próbowano powstrzymywać Hitlera środkami dyplomatycznymi. Francja przeliczyła się licząc, że konferencja monachijska zaspokoi niemiecki apetyt.

Postawa twarda, nawet jakaś interwencja wojskowa, nie musi prowadzić do najgorszego.

Dr Patey przypomina, że w wojnie koreańskiej uczestniczył tandem Stalin-Mao. Nie wybuchła wówczas III wojna światowa.

Kolejny epizod to był kryzys kubański. […] Związek Sowiecki uznał, że  […] będzie można z Kuby zrobić lądowy lotniskowiec Związku Sowieckiego.

Wówczas, jak mówi, Chruszczow się cofnął. [Sowieci zgodzili się na wycofanie swych instalacji z Kuby w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla wyspy i wycofanie amerykańskich rakiet z Turcji- przyp. red.] Rozmówca Magdaleny Uchaniuk mówi także o roli Turcji w obecnym konflikcie.

Turcja wielokrotnie już była używana przez służby specjalne rosyjskiej i rozgrywana na terenach poradzieckich.

Przypomina, że Turcja wsparła abchaskich separatystów. Podobnie było w Osetii Płd. i Gagauzji. Wskazuje, że w Syrii i Libii Turcja znalazła się po przeciwnej stronie niż Rosja.

Nadal Turcja chciałaby zjeść ciasto i mieć ciastko.

Nasz gość dodaje, iż w interesie Ankary jest utrzymanie integralności i niezależności Ukrainy. Jednocześnie nie chce ze względów gospodarczych za bardzo antagonizować Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Studio Tajpej: W Korei jest mała mobilność społeczna, zmusza się ludzi do pędzenia w wyścigu szczurów

Ryszard Zalski o poparciu Tajwanu przez Australię oraz rosnącej popularności serialu Squid game

Ryszard Zalski w Studiu Tajpej opowiada o pobycie byłego premiera Australii w Tajwanie, który publicznie poparł Tajwan i obiecał pełne poparcie ze strony swojego państwa. Na te słowa ostro zareagowała ambasada Chińska:

Zjechali go publicznie, przy czym on tu był prywatnie. Określili go żenującym politykiem, mimo, że za swoich rządów był w stosunku do Chin bardzo w porządku.

Tłumaczy również popularność najnowszego koreańskiego serialu Squid game, który od swojej premiery na Netflixie bije rekordy popularności:

Serial opisuje beznadzieją sytuację mieszkańców Korei, beznadziejne położenie niektórych osób. Wiele osób się z nim identyfikuje, czują się jak chomiki w kołowrotku. W  Korei jest mała mobilność społeczna przez co zmusza się ludzi do pędzenia w wyścigu szczurów.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.B.

Albert Świdziński: Stosunek nowej administracji USA do Chin to bardziej kontynuacja niż odejście od linii Trumpa

Albert Świdziński o raporcie WHO ws. SARS-CoV-2, rywalizacji amerykańsko-chińskiej i o tym, czemu sama strategia nie wystarczy do wygrania z Pekinem.


Albert Świdziński komentuje raport Światowej Organizacji Zdrowia na temat początku epidemii SARS-CoV-2. Według raportu najbardziej prawdopodobny scenariusz początku epidemii to  przeniesienie się wirusa z na człowieka.

Dochodzenie toczyło się w Wuhan w mieście, w którym uważa się powszechnie że ten wirus po raz pierwszy się pojawił. Raport stwierdza, że hipoteza o laboratoryjnych pochodzeniu Korona wirusa jest ekstremalnie mało prawdopodobna.

Waszyngton nie zajął stanowiska wobec raportu WHO. Jak stwierdził rzecznik Departamentu Sprawiedliwości Ned Price:

Chiny do tej pory nie wykazały się odpowiednią transparentnością.

Stany Zjednoczone odniosą się do raportu, gdy zapoznają się z nim całościowo. Uwagę Amerykanów przykuwa obecnie pakiet stymulacyjny zapowiadany przez administrację Bidena. Ma on przejść przez Izbę Reprezentantów i Senat w przyśpieszonym tempie. Congressional Bugdet Office, oceniający możliwości budżetowe rządu federalnego, negatywnie zaopiniował projekt.

Dalej bowiem zawiera zapisy nakazujące zwiększenie płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę w 2025 roku zwiększające zasiłek dla bezrobotnych do kwoty niemal 740 dolarów tygodniowo, a być może nawet ponad 900 dolarów.

Problem z płynnością finansową mogłoby mieć 25 proc. europejskich firm do końca 2020 r., gdyby nie luzowanie ilościowe i pakiety pomocy publicznej. Tak wynika z raportu Komisji Europejskiej, który wskazuje, że wraz z wygaszaniem programów pomocowych można się spodziewać rosnącej liczby bankructw.

Po tym jak pandemia w końcu się zakończy Europę czeka […] potężny kryzys gospodarczy fala bankructw i niewypłacalności.

Tymczasem nie ustaje rywalizacja między USA a ChRL. Pacyfik jest świadkiem manewrów flot obu mocarstw z udziałem lotniskowców. Joe Biden ogłosił powstanie 15-osobowej grupy roboczej ekspertów cywilnych i wojskowych, która ma przygotować strategię rywalizowania z Państwem Środka. Problem jednak, jak wskazuje Albert Świdziński, nie leży jedynie w braku strategii:

Raczej brak strategii jest emanacją tego, że w kraju tym istnieją głębokie i głębokie problemy strukturalne, a tych nie da się rozwiązać jedynie za pomocą błyskotliwych strategii.

Według cytowanego przez Reuters przedstawiciela amerykańskiej administracji, nowy prezydent nie tylko nie zamierza znosić sankcji na chińskie przedsiębiorstwa, ale zamierza wprowadzić nowe.

Po raz kolejny widać, że jeśli chodzi o nową administrację i jej stosunek do Chin mowa raczej o kontynuacji linii Trumpa, a nie odejściu.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Grzegorz Czelej: Jesteśmy bliscy zarejestrowania leku na Covid-19 na podstawie przeciwciał

Grzegorz Czelej o wynalezionym przez Polaków leku przeciwko Covid-19: działaniu przeciwciał, ich wykorzystaniu i wyodrębnianiu oraz o procedurach i tym, kiedy ruszą badania kliniczne.

Jesteśmy bliski zarejestrowania leku na podstawie przeciwciał.

Grzegorz Czelej mówi, że opracowany w Polsce lek skonstruowany jest na bazie limfocytów T. Początkowo duża część środowiska medycznego nie wierzyła w możliwość powodzenia. Jednak w Japonii i Korei terapia osoczem powiodła się. Wyjaśnia, że przeciwciała przekazywane w osoczu nie są groźne dla pacjentów, gdyż są to białka wytwarzane przez organizm człowieka. Technologia wyodrębniania immunologlobin jest już opatentowana. Senator PiS podkreśla, że

Przeciwciałami leczymy setki tysięcy ludzi od pół roku w kraju i za granicą.

Wskazuje na badania Krzysztofa Percia z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W warunkach laboratoryjnych wykazał on, że wyizolowane przeciwciała zabijają wirusa w bardzo dużych rozcieńczeniach. Zauważa, że 3/4 czasu zajmują procedury. Po ich wypełnieniu będzie można przejść do testów klinicznych. Te ostatnie będą prowadzone w Lublinie, Bytomiu i  Białymstoku.

Z osocza górników, które zawiera dużo przeciwciał udało się uzyskać 4 tys. ampułek.

Jeszcze w tym roku chorzy będą mogli przyjąć lek. Senator tłumaczy, czym się różni szczepionka od leku.

Szczepionka uczy układ odpornościowy zapamiętać jak wygląda dany patogen i w momencie jak on wejdzie do organizmu […] układ odpornościowy szybko produkuje przeciwciała […]. Każdy lek zabija bakterie lub wirusy. […] Sam lek nie uczy odporności.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.