Chiny wprowadziły nadzwyczajne środki kontroli promieniowania przy granicy z KLDR. Nie ujawniono, czy wzrosła radiacja

Chiny uruchomiły „plan awaryjny”, aby kontrolować poziom promieniowania wzdłuż swojej granicy z Koreą Płn., po kolejnej, szóstej próbie atomowej – ogłosiło chińskie min. ds. ochrony środowiska.

Chiny uruchomiły w niedzielę „plan awaryjny”, aby kontrolować poziom promieniowania wzdłuż swojej granicy z Koreą Północną, po kolejnej, szóstej próbie atomowej Pjongjangu – ogłosiło chińskie ministerstwo ds. ochrony środowiska.

O godz. 5.46 czasu polskiego, tuż po północnokoreańskim teście jądrowym, chińskie władze uruchomiły plan awaryjny, który ma na celu wprowadzenie „nadzwyczajnych środków kontroli promieniowania” na obszarach przygranicznych na północnym wschodzie kraju – napisał resort w krótkim oświadczeniu opublikowanym na swoim oficjalnym profilu na mikroblogach.

Nie sprecyzował, czy wykryto wzrost promieniowania.

Ministerstwo dodało jednak, że stacje automatycznej kontroli promieniowania, które znajdują się w trzech prowincjach na północnym wschodzie: Heilongjiang (Hejlungciang), Jilin (Cilin), Liaoning, a także w prowincji Shandong (Szantung) na wschodzie „funkcjonują normalnie”.

Reżim Kim Dzong Una ogłosił w niedzielę, że „całkowitym powodzeniem” zakończyła się próba z użyciem bomby wodorowej przeznaczonej do montażu na międzykontynentalnych pociskach balistycznych (ICBM). Kilka godzin wcześniej na terytorium Korei Północnej odnotowano silne wstrząsy sejsmiczne, podobne do tych, które towarzyszyły poprzednim próbom jądrowym Pjongjangu. Wstrząsy były odczuwalne w północno-wschodnich Chinach.

Była to szósta i wszystko wskazuje na to, że najpotężniejsza dotąd próba jądrowa Pjongjangu. Rosyjskie władze zapewniły w niedzielę, że na dalekim wschodzie kraju nie wykryto żadnego wzrostu promieniowania.

PAP/MoRo

Trump nie wyklucza użycia broni jądrowej w starciu z KRLD. Korea Północna zdetonowała bombę wodorową

KRLD przeprowadziła próbę z użyciem bomby wodorowej. USA odpowiedzą militarnie. Trump nie wyklucza użycia broni jądrowej, chociaż USA nie chcą całkowitego zniszczenia Pjongjangu. Świat potępia Koreę.

 

[related id=36662]Podczas rozmowy telefonicznej z premierem Japonii Shinzo Abe w niedzielę prezydent Trump zadeklarował, że „dla obrony własnej i sojuszników, Stany Zjednoczone są gotowe wykorzystać potencjał dyplomatyczny, konwencjonalny i nuklearny, który mają do dyspozycji”.

Trump i Abe ostro skrytykowali przeprowadzony przez Pjongjang w niedzielę test bomby wodorowej. Jak zaznaczono w komunikacie Białego Domu, „obydwaj liderzy potępili ciągłe próby destabilizacji podejmowane przez Koreę Północną i jej prowokacyjne działania”.

Potwierdzili też niezłomną wolę obu państw, aby wypełnić zobowiązania wynikające z umów o wzajemnej obronie i zapowiedzieli dalsze zacieśnienie współpracy wojskowej.

Prezydent Trump zaznaczył ze swej strony, że Stany Zjednoczone czują się zobowiązane do obrony nie tylko kontynentalnej części państwa oraz innych terytoriów należących do USA, ale również obszaru państw sojuszników.

[related id=36606]Szef Pentagonu James Mattis powiedział w niedzielę, że zagrożenie dla USA lub ich sojuszników ze strony Korei Płn. spotka się z „potężną odpowiedzią militarną”, która będzie „skuteczna i druzgocąca”. Dodał, że USA nie rozważają „całkowitego zniszczenia” Pjongjangu.

Szef Pentagonu rozmawiał z dziennikarzami przed Białym Domem po spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który zwołał naradę swojej ekipy ds. bezpieczeństwa narodowego w związku z północnokoreańską próbą atomową.

Mattis, który wystąpił w towarzystwie przewodniczącego kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generała Josepha Dunforda, wyjaśnił, że USA „mają wiele opcji militarnych” w tej sytuacji, a prezydent chciał zostać poinformowany o każdej z nich.

Dodał, że Waszyngton nie rozważa „całkowitego zniszczenia jakiegoś kraju, a dokładnie Korei Północnej. Ale, jak mówiłem, mamy wiele opcji, by tego dokonać”.

Podkreślił, że USA mają zdolność obrony swego terytorium oraz sojuszników przed każdym atakiem.

„Jakiekolwiek zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych lub ich terytoriów, włączając w to Guam, lub ich sojuszników spotka się z potężną odpowiedzią militarną”, która będzie „skuteczna i druzgocąca” – powiedział Mattis. Jak komentuje AP, byłaby to standardowa odpowiedź Waszyngtonu na prowokacje Korei Północnej, gdyby szef Pentagonu nie wspomniał o „całkowitym zniszczeniu” tego kraju.

Wcześniej Trump pytany przez dziennikarzy, czy USA zaatakują Koreę Płn. po jej najnowszej próbie nuklearnej, odparł: „Zobaczymy”.

W spotkaniu z prezydentem wzięli udział szef jego kancelarii John Kelly oraz – jak podały służby prasowe – „inni przywódcy wojskowi”.

Sekretarz stanu Rex Tillerson prowadzi w niedzielę rozmowy z szefami dyplomacji państw azjatyckich, a minister finansów USA Steve Mnuchin poinformował wcześniej, że przygotowuje projekt nowego „pakietu sankcji” wymierzonych w Koreę Płn., i dodał, że rekomenduje prezydentowi całkowite zablokowanie sankcjami wymiany handlowej z Koreą Północną.

[related id=36608]Ogłoszone przez telewizję północnokoreańską rewelacje potwierdzone zostały  przez Japonię. Minister obrony Japonii Itsunori Onodera powiedział, że wstępne szacunki wskazują, iż moc rażenia testowanego w niedzielę ładunku to ok. 70 kiloton. Dla porównania bomba atomowa zrzucona przez USA na Hiroszimę miała moc 15 kiloton.

Pomyślna próba „dwustopniowej broni termojądrowej” o „bezprecedensowej sile rażenia” to ważny krok na drodze do ukończenia przez Pjongjang programu atomowego – podała telewizja KRLD, przytaczając oświadczenie Instytutu Zbrojeń Atomowych. Jak zapewniono, próba potwierdziła „celność i niezawodność” nowej bomby, która ma być „umieszczona jako ładunek” na międzykontynentalnym pocisku balistycznym. Próba ta potwierdziła również, że Korea Płn. jest w stanie modyfikować według własnego uznania moc głowicy atomowej – zaznaczono.

W niedzielę ok. godz. 11.30 (ok. godz. 5 czasu polskiego) na północnym wschodzie Korei Płn. odnotowano potężny wstrząs sejsmiczny o magnitudzie szacowanej na 6,3 przez służby sejsmologiczne w USA i Chinach (5,7 według służb meteorologicznych w Seulu). Państwowa Agencja Sejsmologiczna w Pekinie podała, że osiem minut później niemal w tym samym miejscu doszło do kolejnego wstrząsu, o magnitudzie 4,6.

[related id=36591] Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres potępił w niedzielę próbę nuklearną przeprowadzoną przez Koreę Płn. i nazwał ją „działaniem poważnie destabilizującym” i zagrażającym bezpieczeństwu regionu. Wezwał Pjongjang do zaprzestania prowokacji.
Guterres ogłosił w oświadczeniu, że Pjongjang pogwałcił swe zobowiązania dotyczące nierozprzestrzeniania broni jądrowej.

Sankcje ONZ wobec Pjongjangu obowiązują już od 2006 roku. Korea Północna kontynuuje budowę swojego potencjału rakietowego i nuklearnego mimo zakazujących jej tego rezolucji i sankcji. Niedawno jej pocisk balistyczny przeleciał nad terytorium Japonii, a wcześniej zagroziła odpaleniem rakiet w pobliże amerykańskiej wyspy Guam na Pacyfiku.

Na początku sierpnia Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła jednomyślnie nowe sankcje, które mogą kosztować Pjongjang nawet 3 mld dolarów rocznie utraconych dochodów z eksportu.

[related id=36596]

Jest to szósta próba Pjongjangu z użyciem broni atomowej (pierwsza miała miejsce w 2006 roku, ostatnia – 9 września ub. roku). Świadczyłoby to o wielkim postępie w dążeniu przez północnokoreański reżim do uzyskania międzykontynentalnego pocisku z głowicą jądrową, który byłby zdolny dosięgnąć terytorium USA; byłoby to także ogromne wyzwanie dla administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, która zagroziła, że wobec Korei Płn. „na stole” są wszystkie opcje, z militarną włącznie – podkreśla AP.

Zaledwie kilka godzin przed próbą atomową północnokoreańska agencja prasowa KCNA podała, że przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un dokonał inspekcji nowej bomby wodorowej, której – jak podkreślono – można użyć jako głowic do międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Kim zapewnił, że nowa broń została zbudowana wyłącznie z elementów wyprodukowanych w Korei Północnej i w oparciu o rodzimą technologię, a jej moc może sięgać od kilkudziesięciu do kilkuset kiloton.

[related id=35738]W lipcu według władz w Pjongjangu Korea Północna przeprowadziła dwie próby z nową międzykontynentalną rakietą balistyczną, po których reżim ogłosił, że „całe terytorium USA” jest w jego zasięgu. We wtorek Północ wystrzeliła rakietę balistyczną, która przeleciała nad japońską wyspą Hokkaido i spadła do Oceanu Spokojnego; po raz pierwszy nad terytorium Japonii przeleciał wówczas północnokoreański pocisk zdolny – według Pjongjangu – do przenoszenia ładunku atomowego.

Rada Bezpieczeństwa ONZ zbierze się w poniedziałek o godz. 16 czasu polskiego w trybie nadzwyczajnym w związku z przeprowadzoną w niedzielę przez Koreę Płn. próbą broni jądrowej – poinformowało przedstawicielstwo USA przy ONZ.

PAP/MoRo

RB ONZ potępiła ostatni test rakietowy KRLD. Japonia i Korea Południowa domagają się ostrzejszej reakcji od ONZ

Rada Bezpieczeństwa ONZ  „ostro potępiła” ostatni „oburzający test rakietowy” Korei Płn. i zażądała wstrzymania dalszych tego rodzaju testów oraz programów zbrojeń rakietowych i nuklearnych Pjongjangu

[related id=36298]W opublikowanym oświadczeniu Rada Bezpieczeństwa podkreśliła, że sprawą o „żywotnym znaczeniu” jest aby Korea Północna niezwłocznie podjęła konkretne kroki zmierzające do obniżenia napięcia i wezwała wszystkie państwa do przestrzegania uchwalonych już sankcji ONZ wobec tego kraju.

Rada zaakcentowała, że „podjęte przez KRLD działania stanowią nie tylko zagrożenie dla regionu, ale dla wszystkich państw członkowskich ONZ”.

Oświadczenie, którego projekt przedstawiła delegacja USA, potwierdza „zaangażowanie ONZ na rzecz pokojowego, dyplomatycznego i politycznego rozwiązania” kryzysu na Półwyspie Koreańskim.

Obserwatorzy zwracają uwagę, że oświadczenie nie wspomina o nowych sankcjach wobec Pjongjangu. Ambasador Japonii w ONZ Koro Bessho wyraził jedynie wobec dziennikarzy nadzieję, że „będziemy mieli, po tym oświadczeniu, ostrą rezolucję”.

Premier Japonii Shinzo Abe i prezydent Korei Płd. Mun Dze In uzgodnili w środę podczas rozmowy telefonicznej, że będą domagać się od ONZ ostrzejszej rezolucji wobec Korei Płn. po dokonanej przez ten kraj ostatniej próbie rakietowej.

Obaj przywódcy zgodzili się, że wystrzelenie przez Pjongjang pocisku średniego zasięgu, który przeleciał nad Japonią, stanowi „akt przemocy” wobec sąsiedniego kraju. Dlatego nacisk na Koreę Północną powinien zostać podniesiony „do maksymalnego poziomu” aby kraj ten nie miał innego wyboru poza powrotem do stołu rokowań.

[related id=35738]Ambasador USA w ONZ Nikki Haley oświadczyła, że „świat jest zjednoczony przeciwko Korei Północnej i nadszedł czas aby kraj ten zdał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, na który się naraża”. Dodała ogólnikowo, że „Stany Zjednoczone nie pozwolą aby to bezprawie było kontynuowane”.

Jednak przedstawiciele Rosji i Chin wypowiadali się bardziej pojednawczo. Ambasador Chin Liu Jieyi wezwał wszystkie strony konfliktu do wykazania powściągliwości i 'unikania wzajemnie prowokacyjnych działań”.

Ambasador Rosji Wasilij Nebenzija podkreślił, że „nie może być militarnego rozwiązania problemów Półwyspu Koreańskiego”.

Obaj wezwali USA do wstrzymania rozmieszczania w Korei Południowej systemu obrony przeciwrakietowej THAAD a Nebenzija dodatkowo wezwał do zmniejszenia skali odbywających się obecnie manewrów wojsk USA i Korei Południowej. Chiny i Rosja są też przeciwne wprowadzaniu jednostronnych sankcji wobec osób i firm związanych z Koreą Północną.

Według źródeł dyplomatycznych cytowanych przez Reutera, dysponujący prawem weta stali członkowie Rady Chiny i Rosja zazwyczaj opowiadają się za dalszymi sankcjami jedynie w przypadku prób Pjongjangu z pociskami balistycznymi dalekiego zasięgu, lub prób nuklearnych.

Sankcje ONZ wobec Pjongjangu obowiązują już od 2006 r. Na początku sierpnia Rada Bezpieczeństwa uchwaliła jednomyślnie nowe sankcje, które mogą kosztować Pjongjang nawet 3 mld dolarów rocznie utraconych dochodów z eksportu.

PAP/MoRo

Potencjalne skutki północnokoreańskiego ataku na Guam. Nowy test dla systemów obronnych USA i Japonii?

Zapowiedzi Pjongjangu o planowanym prewencyjnym odpaleniu kilku rakiet balistycznych w stronę amerykańskiej wyspy Guam budzą wątpliwości co do działania systemu obrony przeciwrakietowej THAAD.

[realted id=34228]Amerykańska baza lotnicza na wyspie Guam, gdzie stacjonują bombowce strategiczne B-1B, jest dla Pjongjangu idealnym celem do przetestowania realnych możliwości operowania pociskami balistycznymi. Próba przeprowadzona 28 lipca, podczas której pocisk wzniósł się, według informacji strony północnokoreańskiej, na wysokość 3700 km, nie pozwala w jednoznaczny sposób sprawdzić poprawności działania tego typu rakiet. Ekstremalnie wysoki pułap lotu niewykorzystywany podczas standardowego prowadzenia ataku stawia inne warunki przed głowicą bojową oraz nie daje pewności, że można liczyć na jej przewidzianą przez konstruktorów dokładność.

W czwartkowym oświadczeniu strony północnokoreańskiej nazwano amerykańskie bombowce „powietrznymi piratami z Guam”. Choć te jednostki nie są w stanie przenosić ładunków nuklearnych, Pjongjang wciąż przedstawia je jako główne zagrożenie, do wyeliminowania w pierwszej kolejności.

Oświadczenie informowało również o spodziewanej trajektorii lotu pocisków Hwasong-12 – tor lotu miałby przebiegać nad terytorium japońskich prefektur Shimane, Hiroshima i Koichi. Stawia to kolejne pytanie o to, w jaki sposób może zachować się japońska obrona przeciwrakietowa bazująca na amerykańskim systemie Aegis.

Dotychczas nad terytorium Japonii północnokoreańska rakieta przeleciała w sierpniu 1998 r. – był to pocisk Taepodong-1 z satelitą Kwangmyongsong-1, którego dwa z trzech segmentów wylądowały na północny wschód od prefektury Aomor – oraz w kwietniu 2009 r. po nieudanej próbie z pociskiem Taepodong-2 i kolejnym satelitą. W pozostałych przypadkach północnokoreańskie rakiety spadały w japońskich wodach należących do wyłącznej strefy ekonomicznej.

[related id=34223]Dla Korei Północnej zapowiedź użycia rakiet Hwasong-12 wiąże się z przetestowaniem pocisków balistycznych średniego zasięgu (IRBM) innych niż coraz bardziej zawodne Musudany. Obserwatorzy przyznają, iż czwartkowa zapowiedź potencjalnego wystrzelenia pocisków w stronę Guamu, z podanymi szczegółami lotu, może zostać potraktowana jako bezprecedensowa dotychczas informacja o charakterze NOTAM (Notice to AirMen) zapowiadająca zmiany lub utrudnienia w ruchu powietrznym. Wcześniej Pjongjang zapowiadał tak jedynie starty rakiet z satelitami, a nie pociski bojowe.

Północnokoreańska zapowiedź nie musi być traktowana jako ekstremum dotychczasowych gróźb pod adresem USA, ale jako bardzo rozmyślnie przygotowany plan zawierający wiele elementów składowych: przelot nad terytorium Japonii, pełnowymiarowa próba pocisku balistycznego, precyzja systemu namierzania (zapowiadana dokładność na 30-40 km od Guam po przebyciu 3356,7 km), a także reakcja na drażniące reżim od lat amerykańsko-południowokoreańskie doroczne manewry Ulchi-Freedom Guardian rozpoczynające się 21 sierpnia. W ub.r. tydzień po tych ćwiczeniach obu państw Korea Płn. przeprowadziła piątą i jak na razie ostatnią próbę atomową.

[related id=34219]Przed Japonią i Stanami Zjednoczonymi przelot pocisku balistycznego stawia wyzwanie wymagające jednoznacznej odpowiedzi i strategii odnośnie do wykorzystania systemów obrony Aegis (w Japonii) oraz THAAD (na wyspie Guam). Każde z nich pozostawia wątpliwości dotyczące skuteczności. Dla japońskich pocisków przechwycenie północnokoreańskiej rakiety może być zbyt trudne nad własnym terytorium, z kolei amerykańskie mogą okazać się nie dość skuteczne, ponieważ nie przeprowadzono wystarczająco wielu testów z rakietami średniego zasięgu.

Wraz z mnożącymi się znakami zapytania w kwestii pewności co do jednolitego frontu i możliwości obronnych ze strony Tokio oraz Waszyngtonu, sama zapowiedź potencjalnego wystrzelenia pocisków w stronę Guamu może być odczytana jako polityczny i propagandowy sukces dla Pjongjangu. Reżim może pod wieloma względami zyskać na takim zachowaniu, natomiast amerykańskie systemy obrony i współpraca między sojusznikami związanymi obronnym paktem od dekad mogą w praktyce okazać się nieskuteczne.

 

Z Pekinu Rafał Tomański  PAP

Francuskie media o kryzysie koreańskim: irracjonalność i szaleństwo

Francuskie media , zwracają uwagę na eskalację napięcia między Koreą Płn. a Stanami Zjednoczonymi z powodu zbrojeń nuklearnych, do której doszło w ostatnich dniach po ostrych wypowiedziach obu stron.

„Korea Płn i USA kontynuują groźby” – to tytuł w katolickim dzienniku „La Croix”. „Niebezpieczna eskalacja słowna mimo wezwań, by się powstrzymały” – brzmi tytuł w dzienniku „Le Monde”.

Alexandra Schwartzbrod pisze w dzienniku „Liberation”, że z klasycznej koncepcji odstraszania nuklearnego, „opierającej się na lęku przed rozbiciem w proch i pył w wypadku agresji”, weszliśmy „w inny wymiar, w którym królują irracjonalność i szaleństwo. Oraz solidna doza głupoty”.

Michel Klekowicki z dziennika „Republicain Lorrain” pisze, że to „zmierzenie się oko w oko Kim Dzong Una i Donalda Trumpa to najgorszy z możliwych układów” I prognozuje, że choć „walka kogutów w atomowym kurniku nie jest dobrym pomysłem”, „nieświadomość jednego i nieprzewidywalność drugiego w mgnieniu oka doprowadzić mogą do naciśnięcia na czerwony guzik”.

Komentator komunistycznej „l’Humanite” nazywa Donalda Trumpa i Kim Dzong Una „dwoma szaleńcami” i potępia rząd francuski za „poparcie dla determinacji niepowstrzymanego twitterzysty z Białego Domu”.

Rzecznik rządu francuskiego Christophe Castaner uznał, że „determinacja prezydenta amerykańskiego (…) jest determinacją, jaką pokazaliby wszyscy amerykańscy prezydenci, ponieważ nie mogą się oni godzić na to, by ich terytorium było celem balistycznych rakiet z bronią jądrową”.

Przyznając, że Francja zaniepokojona jest kryzysem wokół północnokoreańskich zbrojeń jądrowych, Castaner wezwał do „odpowiedzialności i deeskalacji” oraz zaproponował „wszelkie dobre usługi Francji w celu znalezienia pokojowego rozwiązania”.

Eksperci zwracają na ogół uwagę na to, że tylko ton kryzysu jest nowością, gdyż sytuacja jest przedłużeniem trwającego od lat napięcia. I przypominają, że Seul, który ma 25 mln mieszkańców, w tym setki tysięcy cudzoziemców, leży zaledwie 50 km od granicy z Koreą Płn. Nawet artyleryjski atak konwencjonalny spowodowałby śmierć milionów ofiar – przestrzegają francuscy specjaliści.

Według Antoine Bondaza z paryskiego Instytutu Nauk Politycznych „amerykański prezydent zniża się do poziomu Kim Dzong Una”. Jego zdaniem tego rodzaju wypowiedzi „nigdy nie spowodowały, by Korea Płn. zrezygnowała z próby balistycznej. Wręcz przeciwnie, zamiast zmniejszać, prowadzą do zwiększenia napięcia”.

„Ryzyko polega na tym, że ta kakofoniczna komunikacja przemieni się w eskalację militarną i jakaś pomyłka w ocenie czy złe zrozumienie doprowadzi do zbrojnego incydentu” – wyraża obawę Bondaz.

Valerie Niquet, kierująca działem Azji w Fundacja Badań Strategicznych przypominała w radio France Info: „Od chwili wyboru Donald Trump powtarza, że Korea Płn. jest zasadniczym zagrożeniem dla USA. Zmieniły się jednak słowa. Ich celem jest wzbudzenie niepokoju i lęku”.

Vincent Michelot, profesor cywilizacji amerykańskiej w paryskim Instytucie Nauk Politycznych powiedział w wywiadzie dla „La Croix”, że polityka prezydenta Trumpa „z braku alternatywy nie różni się od tej, jaka prowadzili jego poprzednicy. Szczególna jest jednak jego retoryka. Gdy Barack Obama obiecywał +siłę i determinację+, Donald Trump przywołuje ogień i gniew”.

Machiavellego, który twierdził, że “czasem mądrze jest udawać szaleństwo” przywołuje w czwartkowym numerze „Le Figaro” Laure Mandeville. Komentatorka wyraża przypuszczenie, że „ta konfrontacja na skraju przepaści może być bardziej wykalkulowana niż się wydaje”.

Dziennikarka prawicowej gazety przypomina prezydenta USA Richarda Nixona, który podczas wojny w Wietnamie stworzył teorię „człowieka szalonego”. Chodziło mu o to, by Kreml był przekonany, że „Nixona, kiedy jest wściekły, nie da się powstrzymać i że trzyma palec na guziku jądrowym”. Chodziło o uzyskanie ustępstw.

Mandeville nie wyklucza, że w Waszyngtonie nastąpił podział ról: „Trumpowi przypadła rola złego policjanta, szalonego i gotowego na opcję militarną. (Sekretarzowi stanu) Tillersonowi – rola dobrego gliniarza, otwartego na perspektywę dialogu, jeśli Pjongjang zgodzi się na zamrożenie programu pocisków (balistycznych)”.

PAP/MoRo

Chiński wiceminister handlu: USA powinny oddzielić sprawy handlu z Koreą Północną od zbrojeń

Qian Keming zaapelował do USA, by nie łączyły kwestii związanych z północnokoreańskimi zbrojeniami z wymianą handlową między Pekinem a Waszyngtonem. To reakcja na tweety prezydenta USA Donalda Trumpa.

[related id=”32440″]”Uważamy, że sprawa programu atomowego Korei Północnej oraz wymiana handlowa między Chinami a USA to dwie różne kwestie” – powiedział wiceminister Qian, dodając, że oba tematy nie mają punktów wspólnych i nie powinno się ich omawiać w tym samym czasie.

Qian podkreślił również, że Chiny będą dalej współdziałać ze społecznością międzynarodową i promować atomowe rozbrojenie Półwyspu Koreańskiego. Dodał, że Chiny są gotowe współpracować ze Stanami Zjednoczonymi na rzecz wypracowania bardziej zrównoważonej wymiany handlowej.

Jego komentarz był odpowiedzią na serię tweetów opublikowanych w sobotę wieczorem przez prezydenta USA Donalda Trumpa, w których wyraził on dezaprobatę wobec bezczynności Chin w stosunku do Korei Północnej. Ocenił, że jest „bardzo rozczarowany postawą Chin”, które „nie robią NICZEGO ws. Korei Płn., a tylko mówią”. „Nasi głupi przywódcy w przeszłości pozwolili im robić miliardy dolarów rocznie na handlu” – zaznaczył w kolejnym tweecie Trump. Rezultat jest taki, że Chiny, które „z łatwością mogłyby rozwiązać ten problem”, tego nie czynią – zauważył przywódca USA, grożąc: „Więcej na to nie będziemy przyzwalać”.

W niedzielę chiński dziennik „Global Times” nazywany rządowym tabloidem określił tweety Trumpa jako „błędne” i niestanowiące żadnej pomocy w rozwiązaniu problemu Korei Północnej. „Te wpisy ukazują nastrój Trumpa. Uważa się, że Korea Płn. odpaliła międzykontynentalny pocisk balistyczny zdolny dotrzeć do terenów USA. To wprawiło Trumpa w zakłopotanie, ponieważ stawia on sobie za najwyższy dyplomatyczny cel rozwiązanie kwestii zbrojeń nuklearnych i programów rakietowych Korei Północnej” – napisano w komentarzu do postów amerykańskiego prezydenta. Dziennik nazwał także Trumpa „żółtodziobem, który ma niewielkie pojęcie o atomowych zbrojeniach Korei Północnej”.

Jak twierdzi Pjongjang, w piątek Korea Północna przeprowadziła kolejną próbę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM). Oficjalna agencja prasowa KCNA poinformowała, że test zakończył się sukcesem. Unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu – powiedział w sobotę przywódca KRLD Kim Dzong Un.

Jak oceniał Reuters, stosunki chińsko-amerykańskie są napięte głównie z powodów gospodarczych. Biały Dom był gotów na pewne ustępstwa, jeśli Chiny zechciałyby realnie wpłynąć na politykę KRLD.

PAP/MoRo

Korea Płn. dokonała próby międzykontynentalnej rakiety balistycznej. Kim Dzong Un: Całe terytorium USA w naszym zasięgu

Władze Korei Północnej przeprowadziły drugą próbę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM). Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu – powiedział dzisiaj Kim Dzong Un.

Według Pjongjangu unowocześnioną wersję pocisku Hwasong-14 wystrzelono na rozkaz Kim Dzong Una. Przywódca KRLD obserwował przebieg próby i po jej zakończeniu wyraził swoją „wielką satysfakcję”.

Agencja KCNA podała, że rakieta przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Rakieta spadła do morza w pobliżu Japonii.

Pierwszą udaną próbę ICBM Korea Północna przeprowadziła 4 lipca, w dniu święta narodowego Stanów Zjednoczonych. Pocisk przeleciał wtedy 933 km i osiągnął wysokość 2800 tys. km podczas lotu, który trwał 39 minut.

Piątkową próbę potępił m.in. prezydent USA Donald Trump, określając ją jako „lekkomyślną” i „niebezpieczną”. Zapewnił, że Stany Zjednoczone podejmą wszelkie niezbędne działania, aby zapewnić bezpieczeństwo Ameryce i jej sojusznikom w regionie.

Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu – powiedział w sobotę przywódca KRLD Kim Dzong Un.

PAP/MoRo

 Stany Zjednoczone: Senat poparł nałożenie sankcji na Rosję, Iran i Koreę Północną. Ustawy nie poparła tylko jedna osoba

Senat USA przyjął w czwartek ustawę wprowadzającą kolejne sankcje na Rosję, Iran i Koreę Północną. Nowym sankcjom wobec Moskwy sprzeciwia się Biały Dom, bo „chce zachować elestyczność” wobec Kremla.

[related id=”32444″]Ustawę poparła zdecydowana większość senatorów. 76 z nich opowiedziało się za nałożeniem sankcji; przeciwko była jedna osoba.

We wtorek Izba Reprezentantów przyjęła ustawę, która wprowadza nowe sankcje wobec członków rządu Rosji w odpowiedzi na próby wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich w USA w listopadzie 2016 r. i rozszerza zakres sankcji ekonomicznych dotyczących amerykańsko-rosyjskiej wymiany inwestycyjno-handlowej.

Ustawa, która objęła także nowe sankcje wobec Iranu i Korei Północnej, przeszła miażdżącą większością głosów: 419 do 3.

Biały Dom nie ukrywał, że jest przeciwny nałożeniu nowych sankcji na Rosję, tłumacząc, że administracja chce zachować elastyczność w polityce wobec Kremla.

Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w czwartek, że Rosja z czasem odpowie na amerykańskie sankcje gospodarcze, ale jej reakcja będzie zależała od ostatecznego brzmienia ustawy Kongresu USA wprowadzającej te retorsje.

PAP/MoRo

Czytaj także:

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Stany Zjednoczone: Izba Reprezentantów zatwierdziła nowe sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej

Zdecydowaną większością głosów Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych zatwierdziła we wtorek projekt ustawy, która wprowadza kolejne sankcje wobec Rosji, Iranu i Korei Północnej.

[related id=”32163″]Za nowymi sankcjami głosowało 419 członków Izby Reprezentantów, przeciwko – trzech.  Projekt musi jeszcze zaaprobować Senat i podpisać prezydent.

Przedstawiciele Senatu nie powiedzieli, kiedy zajmą się proponowanymi sankcjami, a Biały Dom poinformował, że prezydent USA Donald Trump nie zdecydował jeszcze, czy je podpisze czy też zawetuje.

Przed głosowaniem Steny Hoyer, jeden z liderów Demokratów w Izbie Reprezentantów, powiedział, że uzgodnione zostało nałożenie nowych sankcji na Rosję w związku z jej ingerencją w wybory prezydenckie w USA oraz zaangażowanie w konflikt na Ukrainie.

[related id=”32139″]Nowe sankcje mają także za zadanie zahamowanie programów zbrojeniowych Korei Północnej i Iranu.

„Ta ustawa jest bardzo ważna dla naszego bezpieczeństwa narodowego (…) Nie tylko informuje liderów Rosji, Iranu i Korei Północnej o ich nieakceptowalnym postępowaniu, ale także nakłada na nich sankcje za ich agresywne i destabilizujące zachowanie” – powiedział Eliot Engel z Partii Demokratycznej.

Asystentka sekretarza ds. Azji Wschodniej Susan Thornton powiedziała na wtorkowym przesłuchaniu podkomisji Senatu: „Pracujemy nad nową listą podmiotów, które według nas łamią nałożone sankcje”.

Thornton poinformowała również, że Waszyngton cały czas rozważa ponowne wpisanie Korei Północnej na listę krajów, które wspierają terroryzm. Korea Płn. została z niej usunięta w 2008 roku w związku z tym, że udało osiągnąć się postęp w negocjacjach dotyczących denuklearyzacji.

Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa poinformowali we wtorek agencję Reutera, że została zauważona wzmożona aktywność w mieście Kusong, co najprawdopodobniej oznacza, że w najbliższej przyszłości zostanie przeprowadzony tam kolejny test pocisków rakietowych.

PAP/MoRo

Przeczytaj również

Komisja Europejska zaniepokojona amerykańskimi sankcjami na Rosję. Nord Stream 2 zagrożone

Ekspert ds. energetycznych brukselskiego think tanku: sankcje USA mogą uderzyć w Nord Stream 2 i rosyjskie gazociągi

„Niezawisimaja Gazieta”: sankcje USA groźne dla biznesu z UE i rosyjskich projektów

Szef OMV w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: Nord Stream 2 nieodzowny, Ameryka nie ma prawa weta

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący PE: Polska powoli staje się rozgrywającym na arenie międzynarodowej

Kolejne sukcesy dyplomatyczne – członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa NATO czy wizyta Trumpa w Warszawie – nie świadczą o izolowaniu Polski na forum międzynarodowym – powiedział europoseł PiS.

– W ostatnim czasie nastąpiła eskalacja napięcia w związku z zapowiadanymi przez Koreę Północną kolejnymi próbami atomowych pocisków dalekiego zasięgu – powiedział Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i azjatycko-europejskiego forum politycznego. Jego zdaniem działania Korei Północnej. to tylko elementy gry Chin, które swój wpływ na to państwo chcą wykorzystać, aby „coś ugrać na arenie międzynarodowej”. Europoseł nie wyklucza również udziału Rosji w tych rozgrywkach. Zwrócił uwagę na usztywnienie stanowiska w tej sprawie Donalda Trumpa, o czym sygnalizował on jeszcze przed szczytem w Hamburgu. Prezydent USA zapowiedział, że państwa Dalekiego Wschodu mogą czuć się bezpieczne, bowiem Ameryka całym swoim arsenałem gwarantuje im dotychczasowe status quo.  [related id=”28690″]

Przypomniał, że Korea Południowa pod koniec wojny koreańskiej była jednym z trzech najbiedniejszych państw świata, a dziś to jedna z czołowych gospodarek na globalnym rynku. Zauważył, że dziś Korea Północna, która pod koniec wojny miała duży potencjał rozwojowy, jest jednym z najbiedniejszych państw świata. „To pokazuje do czego może doprowadzić komunizm” – mówił. Wspomniał o pomocy, jakiej udzieliły Seulowi Stany Zjednoczone, które w gospodarkę Korei Południowej wpompowały więcej niż wyniosła cała pomoc dla Europy po II wojnie światowej w ramach Planu Marshalla.

Według Czarneckiego dzięki pomocy Ameryki nastąpił „gigantyczny skok cywilizacyjny południowców” Jak prognozuje, obecny stan rzeczy utrzyma się jeszcze na Dalekim Wschodzie bardzo długo.

Ryszard Czarnecki 8 lipca został wybrany na wiceprzewodniczącego azjatycko-europejskiego forum politycznego AEPF, które skupia partie polityczne z Europy i Azji o charakterze prawicowym i centroprawicowym.

„Właśnie w Seulu zostałem mianowany na dwuletnią kadencję wiceprzewodniczącym Asia Europe Political Forum” – napisał w niedzielę na Twitterze Czarnecki, i szydząc z katastroficznych wizji opozycji, dopisał: „Izolacja Polski postępuje!”.

– Kolejne sukcesy dyplomatyczne, takie jak członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa NATO czy wizyta Trumpa w Warszawie nie świadczą o izolowaniu Polski na forum międzynarodowym – powiedział europoseł PiS. Przypomniał, że w przyszłym tygodniu do Polski przyjeżdża brytyjski następca tronu wraz z małżonką. Jak uważa, Polska stała się „playmakerem [rozgrywającym] na arenie światowej”. „Trzeba się z nami liczyć” – podkreśla polityk.

To pierwszy Polak, który znalazł się we władzach AEPF. Wraz z Czarneckim wiceszefami AEPF zostali: przedstawiciel największej frakcji w Parlamencie Europejskim Europejskiej Partii Ludowej z Austrii, Niemka i Koreanka.

MoRo