Bobołowicz: Od wczoraj trwa protest tych osób, które obawiają się, że pokój oznacza Ukraińską kapitulację

Paweł Bobołowicz o protestach w Kijowie mających wywrzeć presję na rządzących by nie cofali się za wyznaczone im „czerwone linie” i o możliwości powrotu Ukrainy do kupowania gazu z Rosji.

Paweł Bobołowicz mówi o proteście w Kijowie na placu przy ul. Bankowej, gdzie znajduje się siedziba prezydenta Wołodomyra Zełenskiego:

Od wczoraj trwa protest tych osób, które obawiają się tego, z czym Zełenski pojechał do Paryża i jakie jest ostatecznie stanowisko negocjacyjne Ukrainy.

Format normandzkiej czwórki, tj. grupy składającej się z przedstawicieli Ukrainy, Francji, Niemiec i Rosji ma za zadanie zakończenie rosyjsku-ukraińskiego konfliktu na wschodzie:

Jak na razie przywódcy tych państw nie zdołali doprowadzić do jakiegoś kompromisu. […] Oczekiwania zostały postawione bardzo wysoko, bo od samego początku mówi się o tym, że prezydent jedzie po to, żeby przynieść pokój. Natomiast Ci, którzy protestują, obawiają się, że pokój oznacza Ukraińską kapitulację. Od tygodni na Ukrainie odbywają się protesty pod hasłem „nie kapitulacji”.

Partie opozycyjne, zarówno te parlamentarne jak: Batkiwszczyna [Ojczyzna] Julii Tymoszenko, nacjonalistyczna Swoboda, Europejska Solidarność Poroszenki i Hołos [Głos] związana z Wakarczukiem, jak i pozaparlamentarne porozumiały się w tej sprawie. Domagają się integralności terytorialnej Ukrainy i przywrócenia kontroli nad granicą ukraińską. Pikietujące osoby wypowiadają się, iż nie ustąpią z „warty przy Bankowej”, jeśli Zełenski nie przywiezie z Francji potwierdzenia posiadania przez Ukrainę Donbasu. W poniedziałek prezydent Ukrainy ma się spotkać po raz pierwszy z Władimirem Putinem.

Ukraina może zechcieć znowu zacząć kupować gaz z Rosji.

Korespondent odnosząc się do stanowiska samego prezydenta Zełenskiego w tej sprawie zauważa, że w wypowiedziach ludzi prezydenta „Krym pojawia się zdecydowanie rzadziej”. Zauważa, że w rozmowach w Paryżu będzie brać udział ukraiński minister energii Ołeksij Orżel. Przypomina, że w przeszłości Rosja zwodziła Ukrainę, najpierw oferując niską cenę za gaz, a potem ją podwyższała, uzależniając niską cenę gazu od ustępstw politycznych. Wśród tych ostatnich była zgoda Ukrainy na przedłużanie stacjonowania Floty Czarnomorskiej na Krymie. To ostatnie zaś pomogło Rosji w zajęciu Krymu w 2014 r.

Wysłuchaj I części rozmowy już teraz!

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.M.K./A.P.

Cejrowski: Państwo nie było w łóżku z rodzicami, więc dlaczego ma płacić 500+?

– Jeśli się daje komuś 500+, to proporcjonalnie spadają płace innym. Nie dziwi więc, że „Solidarności” zależy na podniesieniu pensji nie tylko dla nauczycieli – mówi Wojciech Cejrowski.

W poniedziałkowej audycji „Studio Dziki Zachód” Wojciech Cejrowski odnosi się do trwającego strajku nauczycieli. Radzi wprost rodzicom, by trzymali się od szkół jak najdalej i uczyli swoje dziecko w domu. Zwraca uwagę na dużą popularność tego rozwiązania w Stanach Zjednoczonych, która związana jest m.in. ze zideologizowaniem placówek oświatowych. Podróżnik mówi, że lewicowe szkoły w tym kraju często ograniczają dostęp do edukacji osobom o odmiennych poglądach.

Cejrowski dzieli się swoim sposobem na rozwiązanie impasu w negocjacjach pomiędzy Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a rządem. Jego zdaniem należy zmienić przepisy dotyczące tego, kto może być nauczycielem i zawiesić prawo wykonywania zawodu osobom, które nie spełniają określonych warunków. Gospodarz „Studio Dziki Zachód” sądzi, że powinno się osłabić ZNP do tego stopnia, by przy stole negocjacyjnym obecni byli jedynie przedstawiciele NSZZ „Solidarność”.

Podróżnik komentuje również wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich, która odbyła się 31 marca na Ukrainie. Jego zdaniem przewaga aktora i komika Wołodymyra Zełenskiego nie jest niczym dobrym. Stwierdza, że polscy politycy nie wykorzystali należycie poprzedzającej głosowania kampanii. Według prowadzącego „Boso przez świat” powinni byli oni zaprosić na debatę trzech najpopularniejszych kandydatów – Julię Tymoszenko, Wołodymyra Zełenskiego i Petro Poroszenkę. W ramach przeprowadzanych rozmów należało by stwierdzić, że Ukraina nie może liczyć na pomoc Polski w akcesji do NATO czy Unii Europejskiej dopóty, dopóki na korzyść drugiego z wymienionych państw nie zostaną rozwiązane spory dotyczące m.in. postaci Stepana Bandery odpowiedzialnego za zorganizowanie w latach 1943–1944 ludobójstwa polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Cejrowski porusza także temat cen nieruchomości w Stanach Zjednoczonych i świadczeń socjalnych Prawa i Sprawiedliwości.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Wybory prezydenckie na Ukrainie: Wołodymir Zełenski w drugiej turze zmierzy się z Petro Poroszenko

Komik telewizyjny Wołodymyr Zełenski zdobył ponad 30 proc. głosów w wyborach prezydenckich na Ukrainie, a ubiegający się o reelekcję prezydent Petro Poroszenko zakończył I turę wyborów z 16 proc.

Trzecie miejsce zajęła była premier Julia Tymoszenko z wynikiem 13 proc., co oznacza, że nie ma już szansy wejścia do drugiej tury. Na czwartym miejscu znalazł się Jurij Bojko kandydat opozycyjnej partii „Za Życie”, na którego głosowało 11,53 proc.

Zdaniem Pawła Bobołowicza, korespondenta Radia Wnet z Kijowa, nie wiadomo, czy Wołodymirowi Załenkskiemu w drugiej turze uda się powtórzyć zwycięstwo, jednak w przypadku wygranej może dojść do pewnych zmian w polityce ukraińskiej. Dziennikarz zauważa, że Zełenski to jeden z nielicznych kandydatów w tych wyborach prezydenckich, którego ciężko przypisać do pro, lub antyrosyjskiej opcji:

„Nie ma skupionej wokół niego żadnej konkretnej siły politycznej, nieznane są również osoby, które będą pracować w jego administracji, nie wiadomo, kogo komik będzie popierał w wyborach parlamentarnych, oraz za jakim kształtem koalicji opowie się w trakcie tych wyborów(…) Jest więc wiele znaków zapytania, a mało odpowiedzi.”

Druga tura wyborów prezydenta Ukrainy odbędzie się 21 kwietnia.

Zapraszam do wysłuchania całej korespondencji.

 

 

Bobołowicz: Według nowych sondaży aktor grający prezydenta Ukrainy po wyborach najpewniej zostanie nim w rzeczywistości

Liderem sondaży na Ukrainie pozostaje aktor Wołodymyr Zełeński. Według badań w drugiej turze może on pokonać zarówno obecnego prezydenta Petra Poroszenkę, jak i Julię Tymoszenko.

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet na Ukrainie, komentuje najnowsze sondaże wyborcze dotyczące wyborów prezydenckich na Ukrainie przypadające na 31 marca.

Według badań przeprowadzonych przez Centrum „Monitoring Społeczny” i Ukraiński Instytut Badań Społecznych im. Ołeksandra Jaremenko największym poparciem cieszy się aktor i komik Wołodymyr Zełenski, który w serialu „Sluha Narodu” gra rolę głowy państwa ukraińskiego. Może on liczyć na ponad 29% głosów. Na drugim miejscu uplasowała się była premier Julia Tymoszenko, którą w wyborach poprze najprawdopodobniej 17% głosujących. Na obecnego prezydenta Petro Poroszenko chęć oddania głosu deklaruje 15% respondentów. Prognozuje się, że były minister obrony Anatolij Hrycenko może uzyskać ponad 10% głosów. Wyniki te pokazują, że do drugiej tury wyborów może wejść Zełenski i Tymoszenko. Prezydentem zostałby ten pierwszy. Według ośrodka badań obecna głowa państwa przegrałaby w głosowaniu nawet w sytuacji, gdyby w drugiej turze spotkała się z Tymoszenko.

Chęć wzięcia udziału w wyborach prezydenckich deklaruje ponad 82% respondentów. Według różnych sondaży od 15% do 25% wyborców nie wie jeszcze, na kogo odda swój głos.

„Znaczenie tego czynnika różnie oceniają ukraińscy socjolodzy. Niektórzy sądzą, że ta grupa zadecyduje o tym, kto wygra wybory i może wpłynąć wręcz radykalnie na zmianę ich wyników w stosunku do tych prognoz”.

Korespondent zaznacza, że w tym roku Ukraińcy będą mogli wybierać spośród rekordowej liczby kandydatów – początkowo zarejestrowało się 44 pretendentów do fotela prezydenckiego. Ostatecznie na karcie do głosowania, która w tym roku ma aż 80 cm długości pojawi się 39 nazwisk.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

 

Ukraina planuje prace poszukiwawcze ofiar w Hucie Pieniackiej. Polska będzie mogła uczestniczyć w badaniach

Komunalne przedsiębiorstwo Lwowskiej Rady Obwodowej „Dola”, którego szefem jest Swiatosław Szeremeta, planuje przeprowadzenie prac poszukiwawczych i badawczych w Hucie Pieniackiej.

 

 

Zgodę na prace 4 lutego nadało ukraińskie Ministerstwo Kultury. Taką informację podało ukraińskie Radio Swoboda.
Szeremeta twierdzi, że o konieczności zbadania miejsca zbrodni z polską stroną rozmawiano w 2017 roku, ale od tamtego czasu polska strona nie zwróciła się do Ukrainy y z takim wnioskiem
Według Szeremety na podstawie informacji od mieszkańców i według ukraińskich badaczy pomnik w Hucie Pieniackiej jest postawiony w odległości 100- 200 metrów od faktycznego miejsca, w którym spoczywają szczątki pomordowanych. W wypowiedzi dla Radia Swoboda Szeremeta stwierdził, że „jednoznacznie tam będzie znacznie mniejsza liczba szczątków niż podaje to polska wersja. Chociaż mówi się, że ludzie zostali spaleni, ale powinny być tam nadpalone kości i pozostałości szkieletów”.
Według Szeremety polska storna „gra w polityczną arytmetykę, zawyżając liczbę ofiar”. Jednocześnie Szeremeta nie wykluczył, że w pracach mogą brać udział polscy obserwatorzy i w wypowiedzi dla Radia Wnet podkreślił, że nie są to ekshumacje, lecz prace poszukiwawcze.
W tym roku przypada 75 rocznica zbrodni w Hucie Pieniackiej. 28 lutego 1944 roku wymordowano w niej ponad 800 osób. Pacyfikacji miejscowości dokonali ukraińscy żołnierze 4 Pułku Policyjnego SS 14 Dywizji SS „Galizien”, pod niemieckim dowództwem,  wspierani przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i członków paramilitarnego oddziału ukraińskich nacjonalistów.

Zapraszam do wysłuchania całej korespondencji.

JN

Paweł Bobołowicz: Poroszenko ogłosił start w wyborach prezydenckich na Ukrainie

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko będzie ubiegał się o reelekcję. Wczoraj oficjalnie ogłosił swój udział w wyborach prezydenckich, które odbędą się 31 marca na Ukrainie.

29 stycznia na Ukrainie wspomina się bohaterów boju pod Krutami, czyli bitwy stoczonej w 1918 roku. Oddział 300 Ukraińców, głównie kijowskich studentów 120 km od Kijowa stoczył heroiczną walkę z czterema tysiącami bolszewickich wojsk. Większość ukraińskich obrońców zginęła podczas całodniowych walk, bolszewicy zamordowali też kilkudziesięciu studentów wziętych do niewoli. Bitwa pod Krutami jest nazywana ukraińskim Termopilami. I to właśnie ten dzień prezydent Petro Poroszenko wybrał na ogłoszenie swojej decyzji o uczestniczeniu w wyborach prezydenckich na kolejną pięcioletnia kadencję.

Poroszenko swoją decyzję ogłosił na Forum, które w nazwie nawiązywało do historycznego wydarzenia: „Od Krut do Brukseli. Idziemy swoją drogą”. Ponadto, stwierdził, że jego decyzja wynika z poczucia odpowiedzialności przed krajem, współczesnymi, przeszłymi i przyszłymi pokoleniami Ukraińców.

Podsumowując swoja pierwszą kadencję Poroszenko powiedział, że ma z czego być dumnym i ma za co przepraszać, ale uzasadniając swoja wolę kandydowania dodał, że nie można się zatrzymywać w połowie drogi rozbudowy państwa.

Poroszenko mówił także o kryzysie, który dotknął Ukrainę, o domowych budżetach, w których nie można związać końca z końcem i o Ukraińcach, którzy za granicę wyjeżdżają zdobywać wykształcenie oraz lepszą pracę. Jednocześnie prezydent Ukrainy powołał się na dane statystyczne Narodowego Banku Ukrainy, według którego następuje wzrost ekonomiczny. Dodatkowo stwierdził, że kryzys wywołany został wojną, agresją ekonomiczną i handlową blokadą ze strony Rosji już mija.

W relacjach z Rosją potrzebny jest pokój, „Zimny pokój, ale pokój” mówił prezydent Ukrainy. Według niego ludzie zmęczyli się wojną i wykorzystuje to rosyjska propaganda, a wybory na Ukrainie, to nie tylko wybory prezydenta, ale wybory osoby, która jest również zwierzchnikiem sił zbrojnych, a wojna, którą prowadzi Ukraina, to nie zabawa ołowianymi żołnierzykami, lecz walka z drugą, co do wielkości, armią świata.

Według Poroszenki, pokój oznacza odnowienie jedności terytorialnej Ukrainy, uznanie dla własnej drogi bez konieczności pytania Moskwy o zgodę gdzie Ukraina ma iść. Poroszenko jasno określił prozachodni kurs Ukrainy. Zapowiedział, że w 2024 roku Ukraina oficjalnie wystąpi z wnioskiem o przyjęcie do Unii Europejskiej. Również wyraził przekonanie, że Ukraina otrzyma i zacznie realizować plan działań niezbędnych do członkostwa w NATO.

Pomimo, że Poroszenko decyzję o kandydowaniu ogłosił wczoraj, to nie ma wątpliwości, ze kampanię prowadzi od dawna. I ostatnio może mieć coraz więcej powodów do zadowolenia. Jednym z takich powodów jest sukces z przyznaniem ukraińskiej cerkwi autokefalii, które stało się osią jego ostatnich działań. Jeszcze niedawno Porszenko znajdował się na trzecim miejscu wśród kandydatów na urząd prezydenta, a oprócz liderki sondaży Julii Tymoszenko wyprzedzał go komik Wołodymyr Zełenski. Według ostatnich badań socjologicznych przeprowadzonych przez ośrodek analityczny Demokratyczne Inicjatywy i Centrum Razumkowa pierwszą w rankingu prezydenckim pozostaję Julia Tymoszenko która może liczyć na 16 procent deklarujących udział w wyborach, ale na drugim miejscu jest już Petro Poroszenko, który ma prawie 14 poparcie. Wołodymyr Zełenski spadł na 3 pozycję z poparciem 9 procent. Takie wyniki oczywiście oznaczają, ze na Ukrainie odbędą się dwie tury wyborów – pierwsza tura przypadnie na 31 marca tego roku.

Centralna komisja Wyborcza zarejestrowała już 23 kandydatów chętnych do objęcia urzędu prezydenta Ukrainy.

Zapraszam do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Liderką sondaży do wyborów prezydenckich jest – wciąż niezarejestrowana – Julia Tymoszenko

31 marca na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie. Jak na razie Petro Poroszenko, obecny prezydent ma notowania gorsze, niż kontrkandydat komik – Wołodymyr Zełenskyj – relacjonuje Paweł Bobołowicz

 

Wśród kandydatów, którzy 31 marca zmierzą się przy urnach o fotel prezydenta, znajduje się Ihor Szewczenko, prawnik, były minister ekologii, Serhij Kapłin z Partii Socjaldemokratycznej; Witalij Skocyk, były szef partii Partii Agrarnej, wyrzucony z niej ц związku z naruszeniem statutu partii, startuje jako niezależny kandydat. Zarejestrował się też Wałentyj Naływajczenko, były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, kandydował też będzie mer Lwowa i biznesmen Andrij Sadowy.

Problemy z rejestracją może mieć kandydat Partii Komunistycznej Petro Symonenko, głównie z powodu prób delegalizacji jego partii.  Nie zarejestrowali się na razie główni gracze, czyli kandydatka Batkiwszczyzny Julia Tymoszenko, liderka sondaży. Tuż za nią w sondażach jest – uwaga! – nie obecny prezydent Petro Poroszenko, a 40-letni komik i aktor Wołodymyr Zełenskyj.

Żeby móc kandydować, wszyscy kandydaci muszą wnieść kaucję w wysokości 2,5 miliona hrywien (350 tysięcy złotych), mieszkać od 10 lat na Ukrainie, mieć ukraińskie obywatelstwo i ukończone 35 lat.

mf

Nowa koalicja na Ukrainie Tymoszenko i Sadowy wspierają Saakaszwilego przeciw Poroszence w cieniu Zapad 2017

Krytycy Saakaszwilego zarzucają mu, że do powrotu na Ukrainę wybrał bardzo zły czas, wpisując się w rosyjski scenariusz prowokacji wobec Ukrainy. Dzisiaj bowiem rozpoczynają się manewry Zapad 2017.

[related id=38268]27 lipca tego roku prezydent Petro Poroszneko odebrał ukraińskie obywatelstwo Saakaszwilemu, które ten otrzymał w 2015 roku – zresztą z inicjatywy samego Petra Poroszenki. Saakaszwili wtedy został zaproszony przez ukraińskiego prezydenta o objęcie funkcji odeskiego gubernatora. W listopadzie 2016 roku Saakaszwili z funkcji gubernatora zrezygnował i zaczął krytykować Poroszenkę, stworzył również ugrupowanie Ruch Nowych Sił, które jednoznacznie stało się ugrupowaniem opozycyjnym.

Krytyka prezydenta, a według Saakaszwilego też tajne porozumienie Poroszenki z obecnymi władzami Gruzji, miało być przyczyną odebrania gruzińsko-urkaińskiemu politykowi ukraińskiego obywatelstwa. Odbyło się to w czasie, gdy Saakaszwili przebywał w USA i tym samym został pozbawiony formalnej możliwości powrotu na Ukrainę.

W ostatnią niedzielę, 10 września, jednak powrót na Ukrainę mu się udał. Chociaż polityk powrócił w atmosferze skandalu – praktycznie siłą przekraczając ukraińską granicę. Saakaszwili wjeżdżał na Ukrainę z terytorium Rzeczypospolitej, z której został zresztą wypuszczony bez problemów.

Na Ukrainę jednak dostał się otoczony przez swoich zwolenników, deputowanych, przedzierając się siłą przez kordon ukraińskich pograniczników, w takiej sytuacji oczywiście już bez odprawy paszportowej. Zresztą według Saakaszwilego jego paszport podczas tej akcji miał mu przepaść czy wręcz zostać wykradziony przez ukraińskie służby, a Saakaszwili twierdzi, że dokument leży teraz w gabinecie Poroszenki.

Ostatecznie straż graniczna przedstawiła Saakaszwilemu protokół (już w czasie jego pobytu we lwowskim hotelu) dotyczący przekroczenia granicy z naruszeniem procedur administracyjnych. W tej sprawie 18 września ma się odbyć posiedzenie sądu w Mościskach.

Saakaszwilemu towarzyszyli i wsparli go w akcji politycy, którzy do niedawna byli jego konkurentami czy nawet przeciwnikami politycznymi – na granicę przyjechała Julia Tymoszenko, a Saakaszwili zatrzymał się we Lwowie – do którego „na kawę” zaprosił go mer tego miasta i lider opozycyjnej w stosunku do obecnych władz partii Samopomoc Andrij Sadowy.

Saakaszwili od razu faktycznie rozpoczął silną kampanię polityczną. Wczoraj spotkał się z mieszkańcami Czerniowiec i występuje w ukraińskich mediach przede wszystkim krytykując prezydenta Poroszenkę.

Najbardziej jednak może zaskakiwać fakt, że cała akcja zjednoczyła w poparciu byłego prezydenta Gruzji dawnych wrogów, a co najmniej konkurentów politycznych: Julię Tymoszenko i Andrija Sadowego.

[related id=38286]Tymoszenko od dawna ostro i jednoznacznie krytykuje prezydenta Poroszenkę, oskarżając go o sprzeniewierzenie się ideałom Majdanu i o dyktatorskie zapędy. Była premier faktycznie jest liderem sondaży w wyścigu o fotel prezydencki – wybory mają się odbyć w 2019 roku. Niektórzy z ukraińskich komentatorów zarzucają jej jednak, że popieranie Saakaszwilego jest z jej strony hipokryzją, skoro nie wspierała go w czasie wojny z Rosją w 2008 roku, ale o byłej premier teraz ciepło wyraża się i sam Saakaszwili, podobnie jak i o Andriju Sadowym, który pozostaje w otwartym konflikcie z obecnymi władzami Ukrainy, czego przejawem była blokada śmieciowa.

Lwów przez miesiące tonął w śmieciach, bo nie miał gdzie ich wywozić ze względu na zapełnienie dotychczasowego wysypiska śmieci. Władze w Kijowie zarzucały Sadowemu nieudolność, a ten Kijowowi – celowe blokowanie Lwowa i chęć usunięcia go ze stanowiska mera tego miasta. Nie ulega wątpliwości, ze Sadowy chciał, podobnie jak i Julia Tymoszenko, kandydować na prezydenta Ukrainy. Czy teraz wspólne wystąpienie konkurentów politycznych w sprawie Saakaszwilego oznacza również trwały sojusz przeciwko Poroszence, na pewno jeszcze nie można jednoznacznie stwierdzić.

W swojej wojnie o ukraińskie obywatelstwo Saakaszwili uzyskał silne wsparcie ze strony ważnego partnera Ukrainy jakim są USA. Kurt Wolker – specjalny przedstawiciel USA ds. Ukrainy – stwierdził, że jeśli Ukraina chce budować państwo prawa, to „Saakaszwilemu trzeba dać prawo obrony swojego obywatelstwa w sądzie”. Poroszenko zaś powinien „mniej dramatycznie podchodzić do Saakaszwilego i zająć się sprawą usprawnienia zarządzania krajem i walką z korupcją”.

Na marginesie może warto wspomnieć, iż pomimo że Saakaszwili twierdzi, że miał tylko ukraiński paszport, to często mówiono, że ma również obywatelstwo amerykańskie, do czego on sam się nie przyznaje. Bez wątpienia jednak ma szereg dobrych kontaktów w USA, gdzie też ma otrzymywać wysokie honoraria za wykłady. USA nie zapomną mu, że był niewątpliwie najbardziej proamerykańskim prezydentem Gruzji, a same przecież wspomagały go podczas wojny z Rosją w 2008 roku, wspomagały nie tylko politycznie.

Krytycy Saakaszwilego zarzucają mu, że do powrotu na Ukrainę wybrał bardzo zły czas, wpisując się w rosyjski scenariusz prowokacji wobec Ukrainy. Dzisiaj bowiem rozpoczynają się potężne manewry rosyjsko-białoruskie Zapad 2017, których władze w Kijowie się obawiają i głośno te obawy wyrażają.

Paweł Bobołowicz z Ukrainy

 

Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili po kilkugodzinnych próbach przekroczył granicę z Ukrainą 

 Saakaszwili przedostał się na Ukrainę. Zapowiedział, że ze swoimi zwolennikami wyruszy ze Lwowa „w marszu na Kijów”. Towarzyszyła mu Julia Tymoszenko, która przyjechała specjalnie w tym celu.

Saakaszwili w niedzielę wieczorem przedostał się na Ukrainę przez przejście Medyka-Szeginie i udał się w niedzielę wieczorem ze swoimi zwolennikami do Lwowa. Zapowiada, że planuje stamtąd marsz na Kijów. „Dziś zbierzemy się we Lwowie i postanowimy, co dalej” – powiedział w jednej ze stacji telewizyjnych.

Według współpracowników Saakaszwilego, jeszcze w niedzielę wieczorem przeprowadzi on wiec we Lwowie. W centrum miasta pojawiły się wzmożone siły policyjne.

Saakaszwilemu w autokarze, który przyjechał na przejście Medyka-Szeginie towarzyszyli m.in.: b. premier Ukrainy Julia Tymoszenko, deputowani do Rady Najwyższej oraz spora grupa ukraińskich dziennikarzy.

[related id=32232]Pierwotnie wszyscy mieli przekraczać granicę pociągiem relacji Przemyśl-Kijów, którego odjazd jednak wstrzymano. Pociąg miał odjechać o godz. 13.37. Kiedy jednak wsiadł do niego m.in. Saakaszwili ogłoszono, że pociąg nie ruszy dopóki znajduje się w nim „osoba, która nie ma prawa wjazdu na Ukrainę”.

Po kilku godzinach oczekiwana podjęta została decyzja, że Saakaszwili pojedzie autokarem na przejście graniczne Medyka-Szeginie.

Ok. godz. 18 został on odprawiony przez polskie służby graniczne. Potem czekał na wjazd na stronę ukraińską. W tym czasie służby ukraińskie zamknęły przejście.

Przed godz. 20 zwolennicy Saakaszwilego wdarli się na przejście graniczne w Szeginiach, przerwali kordon oddziałów specjalnych i – jak poinformowali obecni na miejscu politycy – „wnieśli go na rękach” na Ukrainę.

Według Jurija Derewianki, towarzyszącego Saakaszwilemu, deputowanego partii Batkiwszczyna b. premier Julii Tymoszenko, ludzie przerwali kordon policyjny, otoczyli b. prezydenta szczelnym kołem i „wnieśli” na Ukrainę – napisała agencja Interfax-Ukraina.

Zdarzenie potwierdził rzecznik Państwowej Straży Granicznej Ukrainy Ołeh Słobodian.

„Tłum wdarł się na przejście graniczne Szeginie. Zaczęła się bójka. Trudno prognozować następstwa tej sytuacji” – napisał na Facebooku.

W niedzielę wieczorem zamknięte zostało przejście graniczne Medyka (woj. podkarpackie)–Szeginie(obwód lwowski), po tym, jak wjechał tam b. prezydent Gruzji. Na przejście nie były wpuszczane pojazdy w kierunku Ukrainy. Osoby po polskiej stronie granicy, które czekały na odprawę wznosiły hasła „Hańba”, „Do domu”, „Rozblokujcie kordony”.

Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji w 2013 roku, aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki.

W maju 2015 roku otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie prezydent Petro Poroszenko mianował go gubernatorem obwodu odeskiego. Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji zrezygnował z powierzonego mu urzędu, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Saakaszwili następnie utworzył na Ukrainie własną partię polityczną i nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Obywatelstwo Ukrainy to jedyne obywatelstwo, jakie miał Saakaszwili. W lipcu były prezydent Gruzji mówił PAP podczas wizyty w Polsce, że nadal podróżuje z ukraińskim paszportem.

31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tia Culukiani oświadczyła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne oraz że Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma.

PAP/MoRo