Patriotyzm gospodarczy. W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju to pojęcie nie zostało użyte ani razu!

Powinniśmy wreszcie doprecyzować pojęcie patriotyzmu gospodarczego. To przede wszystkim dbałość o stabilność i rozwój gospodarki krajowej poprzez rozwój i racjonalne wykorzystanie kapitału krajowego.

Jan Parczewski

Działania tworzące wartość dodaną

W krajach rozwiniętych obserwowana jest tendencja do koncentrowania się na działaniach o wysokiej wartości dodanej, podczas gdy kraje rozwijające się koncentrują się generalnie na działaniach o wartości niższej:

Źródło: Rada Gospodarcza Strefy Wolnego Słowa, za: Karina Fernandez-Stark, Stacey Frederick and Gary Gereffi (2011), „The Apparel Global Value Chain: Economic Upgrading and Workforce Development”. In G. Gereffi, K. Fernandez-Stark & P. Psilos (Eds.), Skills for Upgrading: Workforce Development and Global Value Chains in Developing Countries. Durham: Center on Globalization Governqance &Competitiveness and RTI International.

Tym samym, koncentrowanie się w danym kraju na produkcji, z zaniedbaniem priorytetu komplementarnego i synergicznego rozwoju przed- i poprodukcji, konserwuje w tymże kraju model gospodarki zależnej.

Specyfika łańcuchów wartości dodanej w Polsce

W Polsce przeważają inwestycje na bazie kapitału obcego w fazę produkcyjną (fabryki). Powstają w ten sposób polskie firmy z kapitałem obcym, zorientowane na wytwarzanie. Zdarza się także tworzenie podobnych firm zajmujących się projektowaniem – tworzeniem cyfrowych modeli produktów na bazie założeń wypracowanych w fazie R&D oraz firm/centrów logistycznych.

Skądinąd wsparcie dla obcych inwestycji jest zgodne z polityką premiera Morawieckiego, wg której polityka greenfield dla obcych inwestycji to najważniejszy element naszego planu rozwoju (Źródło: TVP1, Wiadomości wydanie główne, 31 grudnia 2017). MSP z polskim kapitałem są tu głównie dostawcami komplementarnych produktów i usług o niskiej wartości dodanej dla łańcuchów, zarządzanych przez kapitał obcy. (…)

Polski patriotyzm gospodarczy

Czytelne zintegrowanie patriotyzmu gospodarczego z polską racją stanu wydaje się być zadaniem pilnym. Należy wskazać, w jaki sposób oraz na ile określony model patriotyzmu gospodarczego może pomóc w budowie stabilności oraz rozwoju polskiej gospodarki. Oczywiście bez uporządkowania stajni Augiasza, jaką tworzą definicje w gospodarce (por. poprzednia część artykułu, kwietniowy „Kurier WNET” 46/2018), zadanie to jest fantasmagorią.

Powinniśmy wreszcie doprecyzować pojęcie patriotyzmu gospodarczego w kierunku jego mierzalności i wprowadzić go w sposób jawny do strategii polskich przeobrażeń. Bez mierzalności i budowy wskaźników efektywności nie można mierzyć i monitorować takich działań. Skądinąd brak jest, jak dotąd, w obecnej strategii rządu jakichkolwiek realnych odniesień do takiego patriotyzmu. W Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju pojęcie „patriotyzm gospodarczy” nie zostało użyte ani razu! Jedną z przyczyn jest zapewne fakt, że patriotyzm gospodarczy wciąż traktowany jest w polskiej retoryce jako twór niewymierny (w kategoriach niemierzalnych). Jeśli tak, to wypadałoby powołać inicjatywę i/lub organ, który podjąłby się takiego sformułowania, równolegle z uporządkowaniem definicji, stosowanych w retoryce gospodarczej.

Patriotyzm gospodarczy w prezentowanym ujęciu to przede wszystkim dbałość o stabilność i rozwój gospodarki krajowej poprzez rozwój i racjonalne wykorzystanie kapitału krajowego. Kapitał krajowy jest podstawą, w oparciu o którą nie tylko my, lecz także nasze dzieci i wnuki powinny dostać szansę niezależnego i podmiotowego bytu gospodarczego.

Tym samym działania na rzecz wzrostu dochodu narodowego wytwarzanego przez polskie czynniki produkcji, w tym kapitał krajowy, uznajemy za istotę racjonalnego patriotyzmu gospodarczego. Niezbywalnym jego elementem jest wspieranie tworzenia i funkcjonowania polskich VAC, a co za tym idzie, konkurencyjności polskich produktów zarówno globalnie, jak i w Polsce. Tworzona wartość dodana, zasilająca kapitał polski oraz zarobki naszych obywateli, będzie zwiększać podmiotowość polskiej gospodarki, pomagając jej w ucieczce z pułapki braku równowagi, (por. część pierwsza artykułu, lutowy „Kurier WNET” 44/2018).

Utożsamianie patriotyzmu gospodarczego z konsumenckimi zakupami „polskich produktów”, definiowanych skądinąd w bardzo różny i nie zawsze precyzyjny sposób, nie rozwiązuje problemu. Krytyczne znaczenie ma tu polityka gospodarcza państwa, przy czym należy pamiętać, że ryba psuje się od głowy i same apele, bez dobrego przykładu z góry, nie bardzo mają sens. Apele takie skądinąd przypominają nawoływania w okresie PRL do wyłączania prądu w domach, podczas gdy rzeczywistą przyczyną blackoutów była gigantyczna konsumpcja energii elektrycznej przez nieracjonalnie energochłonny przemysł.

Już Adam Smith, pragmatyczny ojciec współczesnej ekonomii podkreślał, że motorem działania jednostek jest interes własny. Podobny wniosek można wysnuć także w oparciu o piramidę potrzeb Maslowa.

Tym samym nie można systemowo liczyć na realne wzmacnianie polskiej gospodarki poprzez zakupy konsumenckie produktów krajowych, jeśli nie będą one tańsze i lepsze od zagranicznych.

Główną siłą sprawczą wzrostu konkurencyjności gospodarki opartej na polskim kapitale powinno być zatem konsekwentne, systemowe tworzenie przez państwo i organizacje pozarządowe warunków dla takiego wzrostu. Nie można liczyć na to, że firmy z kapitałem polskim, na dziś w swojej większości gorzej zorganizowane, z gorszym know-how oraz z mniejszymi pieniędzmi, w cudowny sposób poradzą sobie same.

Cały artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty. Gra nie tylko dla idiotów cz. 3” znajduje się na s. 12 i 13 majowego „Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty. Gra nie tylko dla idiotów cz. 3” na s. 12 majowego „Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Nie strzelać do pianisty cz. II. Definicje w gospodarce – cd. Mapa pojęć gospodarczych – stan obecny nazewnictwa

Polską wartość dodaną tworzą polscy obywatele oraz przedsiębiorcy z kapitałem polskim, w kraju i za granicą. Polska wartość dodana, a zarazem kapitał polski, tworzą: PNB, a zarazem polską część – PKB.

Jan Parczewski

Panujący obecnie stan nazewnictwa można przedstawić za pomocą mapy pojęć gospodarczych. Mapa ta ukazuje liczne niekonsekwencje, jeśli nie wręcz sprzeczności, tkwiące w obecnej doktrynie nazewniczej. Dotyczą one używania określeń „narodowy”, „polski” oraz „krajowy”, a także „nasz” (sic!) w obrębie ujęcia terytorialnego opartego na PKB oraz obywatelskiego, opartego na PNB (tabela poniżej):

Mapa pojęć gospodarczych – stan obecny nazewnictwa. Opracowanie autora

Współcześnie, celem obliczenia wskaźnika PKB lub PNB, w określonym modelu gospodarki stosuje się szereg metod, w tym metodę wartości dodanej, najważniejszej z punktu widzenia kooperujących rynkowo producentów. Metoda ta pozwala ująć w kalkulacji nie tylko dobra finalne, lecz również dobra pośrednie, nakazując szacować produkt brutto jako sumę wartości dodanej, wygenerowanej przez wszystkie podmioty działające w danym ujęciu/modelu gospodarki.

Wartość dodaną należy tu rozumieć jako różnicę między wartością rynkową dóbr finalnych a wartością zużytych przy ich tworzeniu dóbr pośrednich.

Jeśli ostateczny nabywca kupuje finalne określone dobro na rynku, cena za to dobro obejmuje całą wartość dodaną, wytworzoną we wszystkich cząstkowych procesach biznesowych, tj. w całości łańcucha wartości dodanej – w jego fazie przedprodukcyjnej, produkcyjnej oraz poprodukcyjnej łącznie.

Polska wartość dodana, definiowana niniejszym, tworzona jest przez polskich obywateli oraz przedsiębiorców z kapitałem polskim, w kraju i za granicą. Polska wartość dodana, a zarazem kapitał polski, tworzą: PNB, a zarazem polską część – PKB. PNB oraz PKB mają część wspólną, określaną przez nas jako PWB (produkt własny brutto), tworzoną przez polską wartość dodaną na terenie kraju – por. artykuł „Nie strzelać do pianisty” opublikowany w 44 numerze „Kuriera WNET”.

Na bazie polskiej wartości dodanej można przedstawić w sposób czytelny pojęcia polskiego produktu, polskiego łańcucha wartości dodanej, a także polskiego patriotyzmu gospodarczego. Wykracza to to jednakże poza rozmiar niniejszego artykułu i będzie przedmiotem następnego.

Jan Parczewski jest ekspertem Rady Gospodarczej Strefy Wolnego Słowa, http://radagospodarcza-sws.pl.

Cały artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty II. Definicje w gospodarce” znajduje się na s. 6 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty II. Definicje w gospodarce” na s. 6 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

W polskiej gospodarce, wzorem minionych okresów w historii, mamy obecnie do czynienia z jedynie słuszną prawdą

Sfera gospodarcza w obszarze pryncypiów jest przestrzenią zgody między prawicą i lewicą. Panuje tu niepisana zgoda niestrzelania do pianisty, za jakiego bezdyskusyjnie uważany jest Mateusz Morawiecki.

Jan Parczewski

Polityka gospodarcza rządu, oparta na Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju utożsamianej z osobą Mateusza Morawieckiego, generalnie cieszy się poparciem aktorów głównej sceny politycznej – od jej prawej strony począwszy, a skończywszy na lewej.

Zjawisko to jest fenomenem o tyle, że występuje równolegle do spektakularnych, coraz bardziej widowiskowych i niejednokrotnie wręcz dramatycznych sporów przedstawicieli stron, połączonych z pogłębiającą się polaryzacją publiczności, prowadzącą niejednokrotne do rękoczynów.

Na lewej stronie sceny akceptacja budowana jest poprzez pogląd, iż de facto obecna polska polityka gospodarcza transmituje na nasz grunt i materializuje oczekiwania gospodarcze globalne/UE/Niemiec. Ludzie małej wiary połączonej z dużym doświadczeniem odczytują to wręcz jako swoistą kontynuację relacji gospodarczych poprzedniej ekipy.

Na prawej stronie sceny akceptacja, wspierana oficjalną retoryką rządową, budowana jest według syndromu oblężonej twierdzy. Zgodnie z tym syndromem często nieuniknione spory załogi twierdzy powinny być wyciszane i eliminowane, gdyż stają się jawnym prezentem dla oblegających. Warto podkreślić, że w syndromie tym, zdaniem socjologów, eliminowanie wewnętrznej krytyki miewa z zasady cechy psychomanipulacji i może służyć do realizacji pomysłów nie zawsze najkorzystniejszych dla egzystencji obleganych.

Obietnice przedwyborcze zarówno prezydenta, jak i PiS wskazywały wyraźnie na kierunek pronarodowy i gospodarczo podmiotowy zapowiadanych zmian. Niestety, rzeczywistość zmiany okazała się być w wielu elementach istotnie inna.

Dlatego też wspomniana, oficjalnie demonstrowana homogeniczność poglądów gospodarczych ma swoją gorzką cenę na prawicy. Jest nią głęboka, ukryta trauma znacznej części prawicowego elektoratu. Szczególnie dotkliwy okazał się rozziew pomiędzy przedwyborczymi deklaracjami a rzeczywistością w obszarze stosunku do roli kapitału zagranicznego oraz patriotyzmu gospodarczego.

Sfera gospodarcza w obszarze jej pryncypiów jest obecnie przestrzenią zgody pomiędzy prawicą oraz lewicą. Obie strony wspierają bardzo podobny model patriotyzmu gospodarczego. Panuje tu niepisana zgoda niestrzelania do pianisty, za jakiego bezdyskusyjnie uważany jest Mateusz Morawiecki.

W odróżnieniu od sfery gospodarczej, stosunek do imponderabiliów narodowych, społecznych, historycznych oraz kulturowych rytualizuje i tworzy pole konfliktu stron. Atrybutami tych widowiskowych sporów są szable i sztandary, a nie wielkie pieniądze, kapitał oraz własność, właściwe dla chłodnych i realizowanych w ciszy gier gospodarczych z wątkiem globalnym.

Obecna sytuacja, w której szczególnie po prawej stronie, na zasadzie nieformalnej cenzury bądź autocenzury eliminowane są znaczące głosy polemiczne, nie sprzyja racjonalnej, bieżącej ocenie stanu naszej gospodarki.

Przykładem może być bezkrytyczny, żeby nie powiedzieć dziecinny entuzjazm, z jakim mainstreamowe media prawicowe przyjęły wiadomość o wprowadzeniu banku JP Morgan do Polski. Patrząc racjonalnie, skądinąd niczego nie ujmując temu potężnemu i zasłużonemu bankowi, wypadałoby podjąć także próbę analizy, jaki cel gospodarczy przyświeca tejże operacji i na ile byłyby on zgodny (bądź nie) z polskim interesem gospodarczym.

Wzorem minionych okresów w historii mamy obecnie do czynienia z jedynie słuszną prawdą – im dłużej tak będzie, tym jej upadek może być bardziej przykry.

Dlatego też na miejscu obozu rządzącego za pochopne należałoby uznać przyjmowanie daru, jakim jest zgoda na obecny model ekonomiczny zarówno opozycji, jak i globalnych graczy gospodarczych. Należy pamiętać, że interesariusze ci lubią udawać Greka, a jak wiadomo, bezkrytyczne przyjmowanie podarków od Greków bywa w efekcie dość kłopotliwe.

(…) Stosowane obecnie w oficjalnym dyskursie pojęcia owocują znaczącym przesunięciem znaczeń i zafałszowaniem przekazu gospodarczego. Gwoli ścisłości, rząd w tej sferze jest zdecydowanie bardziej użytkownikiem określonej wykładni niż jej twórcą.

Jakie znaczenia kryją się pod określeniem „polski” we współczesnej retoryce gospodarczej?

Polska firma– co to jest? Od strony formalnoprawnej to firma zarejestrowana na terytorium kraju. Może mieć 100% kapitału zagranicznego oraz zarząd osób zagranicznych.

Postulat: należy rozdzielić pojęciowo określenie ‘polskie firmy’. Używanie tego terminu bez doprecyzowań w obszarze własności prowadzić może do dramatycznych nieporozumień po stronie odbiorcy oraz do ew. maskowania działań de facto godzących w status firm polskich z kapitałem polskim.

Gospodarka polska – co to jest? Gospodarka polska, nazywana także gospodarką narodową, mierzona jest obecnie przez produkt krajowy brutto (PKB), tj. wskaźnik scalający wartość dodaną, wytwarzaną przez podmioty zarejestrowane na terytorium kraju, niezależnie od ich pochodzenia i kapitału.

Postulat: należy rozdzielić pojęciowo określenie ‘polska gospodarka’ na części, pod kątem praw własności czynników produkcji te części tworzących. Używanie terminu ‘polska gospodarka’ bez doprecyzowań może prowadzić do dramatycznych nieporozumień po stronie odbiorcy.

 

Cały artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty” znajduje się na s. 15 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty” na s. 15 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl