Nikt na świecie nie gra jak oni!!! Stonerror mistrzowie stonerowego grania wydali nowy album. Opowiada Jacek Malczewski

„Widow in Black” to jedna z najlepszych rockowych płyt dekady. I nigdy nie mówiłem, ani pisałem tego na wyrost. Poszukiwanie w teraźniejszym tyglu rocka uroku i czaru czegoś świeżego graniczy z cudem.

Ale od czego jest Stonerror! Co prawda czwórka panów z Krakowa bardziej znana jest poza granicami Polski, nad czym ubolewam, to bez wątpienia to nasza muzyczna chluba! Ani na debiucie, ani na wspomnianej już płycie „Widow in Black” słuchacz nie znajdzie niczego banalnego.

Stonerowy Stonerror styl rozsławiony przez formację Kyuss przepuszcza przez swój pryzmat. Ich stoner skojarzony z punkiem, mroczną psychodelią, melodycznością piosenkową i patyną retro daje efekt bardziej niż porażający! 

Tomasz Wybranowski

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Jackiem Malczewskim, basistą i poetą grupy:

 

Jarosław Daniel, Jacek Malczewski, Łukasz Mazur i Maciej Ołownia wiedząc o tym, że mając w repertuarze ograniczone środki rockowego wyrazu, należy je łączyć w sposób zaskakujący, wbrew utartym recepturom i schematom. „Widow in Black” z ciężkim graniem, wręcz dusznym, ale zaskakująco świeżym i oczyszczającym to V. najlepsza płyta roku 2019, która ukazała się w Polsce!

 

W recenzji na łamach miesięcznika Kurier WNETnapisałem pod koniec roku:

Okazuje się, że nawiązanie w tytule do pewnej płyty i nagrania „numer cztery” ojców stonerowego grania Kyuss to tylko zasłona dymna. Bo dostajemy znacznie więcej niż tylko interpretacje i nawiązania. A nagranie tytułowe, gdyby powstało na początku lat 90. Byłoby hymnem niepokornej młodzieży ze Seattle. Do mocnych momentów zaliczę „Domesday Call”, punkująca galopada z niezwykłym tekstem Jacka Malczewskiego, gdzie mesjasz Jezus podczas nadejścia Apokalipsy … już nie odbiera telefonu. Stone®ockowe petardy to otwierający „Ships on Fire” z odniesieniami do legendarnego filmu Ridleya Scotta i instrumentalny, nieco zmierzchowy, przypominający schyłek twórczości The Doors „Asteroid Fields”. Stonerror stworzyli płytę doskonałą.

Stonerror z nowym albumem „Trouble Maker”. Fot. arch. zespołu.

Cieszę się bardzo, że od końca kwietnia 2020 roku jest z nami ich najnowszy krążek „Trouble Maker”. Wydawało się, że pójdą za ciosem i zaraz ukaże się ich autorska płyta no.3. Tymczasem kazał się nieoczywisty, niespodziewany, ale – po wielu przesłuchaniach – oczywisty i potrzebny album z coverami.

Zawsze twierdzą, że prawdziwe i wielkie zespoły są w stanie nagrać swoje wersje klasyków (w tym przypadku Lecha Janerki, Tadeusza Nalepy, czy niezwykłego melodyka Seweryna Krajewskiego), ale w taki sposób, że oddając ducha pieśni znane i uznane nie gubią swojego stylu i rozpoznawalności po pierwszym dźwięku. „Trouble Maker” to jazda obowiązkowa dla absolutnie wszystkich, nie tylko fanów rocka, stonera, gitarowego wymiatania i basowej punkująco – grinowej rebelii. „Synchronicity I: z repertuaru The Police ma w sobie więcej ognia i prawdy niż oryginał. A Lech Janerka i duch Tadeusza Nalepy mogą poczuć dumę, że ich klasyki brzmią ponadczasowo w nowej polewie dźwięków i nieco innym uczuciowym podejściu ducha czasu, który teraz nam przyświeca (ergo: kąsa).

Sięgnęliśmy po kilka nieoczywistych piosenek – polskich i zagranicznych, znanych, mniej znanych i zupełnie niszowych – żeby zagrać je po swojemu, czyli z wykopem. Część z nich wykonaliśmy w sposób zbliżony do oryginału (jak mawiał Voltaire: „lepsze jest wrogiem dobrego”), inne gruntownie przearanżowaliśmy (jak mawia Maciej Cieślak: „a teraz pokażemy im, jak należy grać ich kawałki”). – mówi czwórka od Stonerror.

 

W Muzycznej Polskiej Tygodniówce o tym niezwykłym wydawnictwie rozmawiałem z Jackiem Malczewskim (na zdjęciu), basistą i nadwornym metaforzystą formacji. Pamiętajcie o tej nazwie – STONERROR!!!

Tomasz Wybranowski

Przykaza: Zamek w Baranowie Sandomierskim to piękny przykład architektury renesansowej

Jak według legendy został cudownie ocalony zamek w Baranowie Sandomierskim, co zachowało się z jego renesansowej i barokowej architektury i co dzisiaj się na nim odbywa? Odpowiada Paweł Przykaza.

Paweł Przekaza wprowadza nas w historię zamku w Baranowie Sandomierskim, którego budowę rozpoczęto w czasach Rafała Leszczyńskiego (ok. 1526-1592), natomiast zakończono przez jego syna Andrzeja (ok.1559-1606), wojewodów brzeskokujawskich. Jak mówi dyrektor muzeum w XVI w. Baranów kupił Rafał Leszczyński i tutaj wybudował rodzinną siedzibę. Król Stefan Batory polecił mu własnego architekta- Włocha Santiego Gucciego. Zamek wybudowany został w renesansowym stylu. W XVII w. nowi właściciele- Lubomirscy wybudowali barokową galerię Tylmanowską. Obecnie znajdują się w niej współczesne obrazy Antoniego Chrzanowskiego.

W trakcie, kiedy trwał potopu szwedzkiego, córka właściciela zebrała wszystkich mieszkańców Baranowa w zamku, a sama poszła do zamkowej kaplicy modlić się o przepędzenie Szwedów. Nad głowami najeźdźców pojawiła się czarna chmura, spadł ogromny grad, który ich stąd przepędził.

Przykaza przytacza legendę związaną z ocaleniem zamku w czasie najazdu szwedzkiego. W rzeczywistości Szwedów stąd przepędził podjazd Stefana Czarnieckiego. Zamek w ciągu wieków przechodził w ręce różnych rodów: Potockich, Sanguszków, Krasickich. W 1867 r. zamek kupił Stanisław Dolański, który przekazał go synowi Romanowi – ostatniemu właścicielowi zamku, który w 1940 r. opuścił zamek, a 10 lat później zmarł bezpotomnie w Krakowie.

Udało się zamek zachować w całości jako konstrukcję, ale niestety wnętrza zostały bądź zdewastowane, bądź ograbione i tu właściwie nie ma nic, aż do lat 50. kiedy przyjeżdża tutaj prof. Alfred Majewski.

Zamek przetrwał dwie wojny światowe. Po 1945 r. mieściła się w nim stajnia i magazyny zbożowe. Kustosz Wawelu rozpoczął akcje na rzecz restauracji Zamku, w której to sprawie pisał petycje do władz. Decyzją ministra zamek został przekazany firmie Siarkopol, pod której nadzorem został on wyremontowany.

W czasie remontu po II WŚ znaleziono pod tynkiem kilka takich herbów, ale prof. Majewski postanowił wzbogacić sufit takimi herbami i na podstawie herbarza XVI wiecznego zostały tutaj takie herby wymalowane.

Dyrektor opowiada o tym, co można dzisiaj podziwiać w zamku. Należą do nich kaplica z przełomu XIX i XX, w której znajdują się repliki znajdujących się tam przed wojną witraży Józefa Mechowera i Jacka Malczewskiego, czy renesansowe wachlarzowe schody.

Zamek gościł wielu wybitnych przedstawicieli muzyki. My też chcemy nawiązać do tej tradycji. Staramy się co roku organizować koncerty muzyki symfonicznej.

Początkowo zamek gościł głównie przedstawicieli władzy, w tym premiera Józefa Cyrankiewicz, później zaś również wielu różnych artystów. W 1997 r. firma Siarkopol upadła, a zamek przejęła po niej Agencja Rozwoju Przemysłu, która utworzyła tutaj muzeum. Obecnie zamek jest miejscem wielu wydarzeń kulturalnych, na które dyrektor Paweł Przykaza serdecznie wszystkich zaprasza.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.M.K./A.P.

„Biografia a sztuka. Wokół symbolizmu Jacka Malczewskiego”. Wykład z cyklu spotkań wiosennych w Muzeum Tarnogórskim

Malczewski już jako dziecko miał bardzo silne poczucie własnej, niepowtarzalnej indywidualności, by nie rzec wyjątkowości i obawiał się, że Matejko kształci go na kontynuatora własnego malarstwa.

Maria Wandzik

Muzeum Tarnogórskie tegoroczne spotkania wiosenne poświęciło tak zacnemu artyście, jakim jest Jacek Malczewski. Tajniki jego życia i twórczości przybliżała kierująca Działem Sztuki Muzeum Górnośląskiego prof. Agnieszka Bartków.

Malczewski to malarz i rysownik, czołowy reprezentant Młodej Polski, zwany ojcem symbolizmu w polskim malarstwie na przełomie XIX i XX wieku. Urodzony w Radomiu w 1854 r., zmarł w 1929 r. w Krakowie. (…)

Malczewski, który pisał, że już jako dziecko miał bardzo silne poczucie własnej, niepowtarzalnej indywidualności, by nie rzec wyjątkowości, obawiał się, że zapatrzony w swą wizję Matejko kształci go na kontynuatora własnego malarstwa. (…)

Malarstwo Matejki odcisnęło piętno na wyobraźni Malczewskiego i wraz z poezją wielkich romantyków oddziałało formotwórczo na patriotyczno-historyczny nurt jego twórczości. Jednakże w listach do ojca pisał: „Chcę inaczej malować jak Matejko, jak wszyscy mistrze świata, chcę malować świat żyjący, rzeczywistość, prawdę”. (…)

Przełom symbolistyczny w sztuce Malczewskiego zbiegł się w czasie z okresem najbardziej dynamicznych przemian w sztuce polskiej. Malczewski odnalazł własny styl i stopniowo realizował koncepcję sztuki, która miałaby wyrazić „duszę świata całego i całej ludzkości” oraz „uczucia własne” artysty. Wszystkie, dotąd rozproszone tematy i wątki sztuki integrował w całość: zarówno motywy folklorystyczne, antyczne, tematy biblijne, patriotyczno-narodowe, autoportrety, portrety oraz pejzaże.

Romantyczny mesjanizm na stałe zagościł w obrazach artysty. Najbardziej bezpośredni i najgłębszy wyraz znalazł w Melancholii (1890-1894); impulsem była twórczość Słowackiego. Melancholia to obraz w całości fantastyczny i wizjonerski, a przecież konkretny w szczegółach i pełen powagi. Znaczący w podziale obszarów kolorystycznych, ekspresyjny w perspektywicznych ujęciach. Przedmiotem syntezy Malczewskiego stał się w stulecie upadku Polski cały wiek niewoli. Czas ponawianych przez kilka pokoleń, daremnych walk o wolność został ujęty w parabolę życia ludzkiego od dzieciństwa przez dojrzałość ku śmierci. Tłumna akcja przedstawionego dramatu rozwija się od strony lewej, z obrazu ustawionego na sztaludze w głębi atelier, zawęźla w centrum, wycisza po prawej, pod uchylonym oknem pracowni artysty. Na prawym skraju widnieje postać kobieca w czarnych szatach. Stoi i progu świetlistego ogrodu, symbolu upragnionej wolności, w stronę której niesiony jest tłum wypływający z rozpoczętego obrazu, przed którym siedzi pogrążony w marzeniu artysta. Postać kobiety ma dwoistą naturę zarówno Melancholii, jak i Śmierci. (…)

Ojczyzna była dla Malczewskiego dobrem najważniejszym; tak powtarzał swoim studentom w Akademii. Mówił: „Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”. Wartości patriotyczne i religijne zaszczepiła w nim rodzina, szczególnie umiłowany ojciec Julian.

Cały artykuł Marii Wandzik pt. „Biografia a sztuka. Wokół symbolizmu Jacka Malczewskiego” znajduje się na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marii Wandzik pt. „Biografia a sztuka. Wokół symbolizmu Jacka Malczewskiego” na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl