Zbigniew Dąbrowski: rdzenna ludność Ekwadoru żąda zaprzestania wydobycia węglowodorów na ich terenach

Prowadzący audycji Republica Latina o indiańskich demonstracjach w Ekwadorze i projekcie nowej konstytucji Chile.

Zbigniew Dąbrowski kontynuuje temat napięć w Ekwadorze. Przedstawiciele ludności rdzennej protestują przeciwko polityce rządu Guillermo Lasso.

Przede wszystkim jest to polityka ekonomiczna związana z podniesieniem cen paliw […],  poza tym również z planami wydobycia paliw kopalnych na terenach zamieszkałych właśnie przez ludność rdzenną. 

Jak zaznaczają przedstawiciele Konfederacji Rdzennych Narodowości (CONAIE), ich postulaty mają charakter ekonomiczny- nie chcą obalenia rządu. Indianie żądają zaprzestania wydobycia węgla i ropy naftowej na ich terytoriach. Chcą też anulowania długów do 3 tys. dolarów oraz budowy społeczeństwa wieloetnicznego.  Rolę mediatora między protestującymi a stroną rządową pełni ekwadorski episkopat. Opracowywane jest porozumienie.

Czytaj także:

Zbigniew Dąbrowski: kontrowersje wokół Gustavo Petro w Kolumbii, problemy Chilijczyków i rządu Gabriela Boricia

W Chile Zgromadzenie Konstytucyjne opracowało nową konstytucję, która jeśli zostanie zaakceptowana w referendum 4 września,  zastąpi obecną, uchwaloną jeszcze za czasów dyktatury Augusta Pinocheta. Istnieje zgoda co do tego, że konstytucję należy zmienić, jednak nie co do przyjęcia tej obecnie wypracowanej.

Większość Chilijczyków, czyli 48 proc. badanych jest skłonnych zagłosować za odrzuceniem projektu. Natomiast jedynie 31 proc. obywateli Chile myśli o tym żeby poprzeć projekt nowej konstytucji.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.P.

Skąd pochodzą (nie tylko latynoscy) Indianie?

Skąd wzięła się ludność autochtoniczna obydwu Ameryk? Teorii na ten temat jest kilka i często są one bardzo zaskakujące. Co więcej, stanowiska archeologiczne stawiają jeszcze więcej pytań.

Patrząc na skład etniczny, mieszkańców obydwu Ameryk podzielić możemy na dwie grupy: ludność napływową oraz indiańskich autochtonów. Ludność napływowa to przede wszystkim potomkowie białych konkwistadorów i osadników z Europy, czarnoskórych, afrykańskich niewolników oraz w znacznie mniejszym stopniu potomkowie bliskowschodnich i dalekowschodnich imigrantów.

Kim jest jednak ludność tubylcza, znana w języku polskim jako Indianie i jakie są jej korzenie?

Przez dziesiątki lat pokutowała teoria, według której dziesiątki tysięcy lat temu przodkowie dzisiejszych Indian przybyli do obydwu Ameryk z terenów północnej Azji. Ludzie ci pochodzić mieli najprawdopodobniej z Syberii lub Mongolii i poprzez zamarzniętą Cieśninę Beringa przedostać się na tereny Ameryki. Przez tysiąclecia przodkowie współczesnych Indian mieli zasiedlać cały kontynent amerykański z północy na południe i z zachodu na wschód.  Tak przynajmniej przez dziesięciolecia twierdzili archeologowie i antropolodzy zajmujący się tym tematem.

Czy jednak słusznie? Badania archeologiczne z ostatnich lat pokazują, że teoria równomiernego zasiedlenia obydwu Ameryk z jednego tylko źródła mija się z prawdą. Niektóre stanowiska archeologiczne są bowiem znacznie starsze, niż być powinny. Mówi się zatem, że Ameryki skolonizować mogła ludność pochodzenia azjatyckiego, ale która niekoniecznie przybyła tu przez Cieśninę Beringa. Co więcej, pojawiają się również i teorie mówiące o tym, że w czasach prekolumbijskich Amerykę odwiedzać i zasiedlać mogły osoby pochodzenia europejskiego (poza Wikingami), czy afrykańskiego. Teorie te jednak nie potrafią wygrać z badaniami struktur DNA ludności autochtonicznej.

Jak było w rzeczywistości, tego wciąż nie wiemy. Wiemy za to, że wszystkie teorie – łącznie z tymi spiskowymi i fantastycznymi zostaną przedstawione w najbliższym wydaniu República Latina. W rozmowie z samym sobą Zbyszek Dąbrowski opowie o pochodzeniu ludności indiańskiej. Przedstawi również badania archeologiczne, które stawiają pod znakiem zapytania dotychczasowe teorie antropologiczne. Zarówno badania z archeologii oficjalnej, jak i tej „zakazanej”. Powiemy również dlaczego w języku hiszpańskim ludności autochtonicznej obydwu Ameryk nie należy nazywać Indianami.

Na rozmowę o korzeniach ludności amerykańskiej zapraszamy w najbliższą środę, 19-go lutego! Tym razem o 19H00 i tym razem tylko po polsku.

¡República Latina – nie ważne skąd pochodzimy, ważne kim jesteśmy!

Boliwia: co się stało i co dalej? / Bolivia: que ha pasado y que será lo siguiente?

Sytuacja polityczno-społeczna Boliwii nie napawa optymizmem. Pomimo rezygnacji byłego prezydenta Evo Moralesa, kraj pogrąża się w chaosie, a liczba ofiar brutalnych pacyfikacji ze strony armii wzrasta

Kiedy w Polsce szykowaliśmy się do obchodów rocznicy Niepodległości kraju, w Boliwii nastąpił ogromny zwrot w polityce. W wyniku ogólnokrajowych protestów długoletni przywódca kraju – socjalista Evo Morales został zmuszony do złożenia urzędu. Kolejne wydarzenia, trwające po dziś dzień, powodują, że kraj zaczyna się pogrążać w totalnym chaosie, niektórzy zaś wspominają o możliwości wybuchu wojny domowej.

Sytuacja w Boliwii nie jest jedynie konfliktem politycznym pomiędzy zwolennikami byłego prezydenta kraju, a obecną władzą. Obecny konflikt ma bowiem również podłoże etniczne i ekonomiczne. Zwolennikami Evo Moralesa i przeciwnikami  obecnej władzy jest przede wszystkim uboga ludność pochodzenia indiańskiego, zamieszkująca przede wszystkim górską część Boliwii, zarazem największy beneficjent społecznych programów byłego prezydenta. Z kolei  grupą etniczną, która rozpoczęła protesty wyborcze jest dużo bardziej zamożna ludność biała i metyska, zamieszkująca głównie nizinną, tropikalną część kraju.

Pierwotną przyczyną obecnego polityczno-społecznego chaosu Boliwii był apetyt Evo Moralesa na czwartą kadencję na urzędzie prezydenta Boliwii i związane z nim próby manipulowania wynikiem wyborów prezydenckich. Myliłby się jednak ten, kto uważa, że rezygnacja Evo Moralesa z rządzenia krajem i jego ucieczka na polityczną emigrację w Meksyku, zakończyły protesty. Obecnie protestują zwolennicy byłego prezydenta kraju, zarazem dążąc do destabilizacji kraju. Drugą siłą destabilizacyjną są wojsko i policja, które wzmocnione dekretem tymczasowego rządu o praktycznej niekaralności za popełnione czyny, regularnie dokonują brutalnej pacyfikacji przede wszystkim na ludności indiańskiej, która, co należy wyraźnie podkreślić, nie zawsze należy do zwolenników Evo Moralesa. Tymczasowy rząd tworzony jest przede wszystkim przez dotychczasową opozycję, czyli prawicowe siły konserwatywne, przeważnie pochodzenia europejskiego, lub metyskiego. Jego głównym zadaniem jest doprowadzenie do jak najszybszych wyborów prezydenckich. Jednak pełniąca obowiązki tymczasowego prezydenta kraju Jeanine Añez krytykowana jest za szereg niepopularnych decyzji i oskarżana zarazem o skłonności antydemokratyczne.

W najbliższym wydaniu República Latina spróbujemy ogarnąć przyczyny i dotychczasowy przebieg kryzysu polityczno – społeczno – gospodarczego w Boliwii. Razem z naszymi gośćmi, pochodzącymi z Boliwii Danielą Mendozą oraz Valerią López spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, kto, lub co stoi za obecnym chaosem w Boliwii. Czy rządy Evo Moralesa były rzeczywiście tak sprawiedliwe, jak chcieliby tego jego zwolennicy? Kto może zyskać, a kto stracić na obecnym konflikcie w Boliwii? Jak podchodzą do niego określone grupy społeczne i etniczne? Czy podzielona społecznie i etnicznie Boliwia nadal jest jednym państwem? Wreszcie w rozmowie ze Zbyszkiem Dabrowskim nasi goście spróbują odpowiedzieć na pytanie, czy możliwy jest powrót Evo Moralesa do władzy. A jeśli tak, to jakie byłyby jego skutki. Podczas audycji postaramy się również połączyć z przebywającym od kilku miesięcy w La Paz naszym przyjacielem ze Stowarzyszenia Puente Radosławem Powęzką, który przedstawi nam najświeższe wiadomości z Boliwii.

Na rozmowę o sytuacji polityczno – społecznej w tym jakże ciekawym, ale i mało znanym kraju latynoamerykańskim zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 25 listopada, jak zwykle o 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina obiektywnie o świecie!

Resumen en castellano: los acontesimientos que han pasado últimamente en Bolivia por unos fueron llamados como la victoria de la democracia y por unos como los principios de la dictadura. El día 10 de noviembre el jefe del país – Evo Morales – renunció del cargo de presidente. Su renuncio fue el fruto de los protestas grandes contra los fraudes en las últimas elecciones presidenciales.

La presidente interina del país – Sra. Jeanine Añez ya a anunciado la necesidad de las próximas eleciones presidenciales. Sin embargo hasta ahora mismo los protestas de los aficionados de Morales y otra gente de orígen indígena fueron brutalmente pacificadas por el ejército boliviano, representando el gobierno interino. Simultáneamente la situación en Bolivia está  destabilizada por los seguidores de Morales que están bloqueando las carreteras.

Junto con nuestras invitadas bolivianas: Daniela Mendoza y Valeria López vamos a probar a describir la situación actual en Bolivia. Vamos a contestar a la pregunta, porque Evo Morales tuvo que renunciar de su cargo y si sus gobiernos de verdad eran tan buenos, como lo dicen sus seguidores o si fueron tan malos y autocratas, como dicen sus contrarios. Qué tipo de conección hay entre los problemas políticos y los probemas económicos y étnicos de Bolivia. Si todavía podemos hablar sobre Bolivia como el país unido? Quién puede ganar y quién perder en el conflicto? Si es posible el regreso de Evo Morales a Bolivia y a la política activa?

Además vamos a probar conectarse con nuestros amigo de Asociación Puente – Radosław Powęzka, quien desde unos meses está en La Paz y quien es el testigo de la actual crisis política y social en Bolivia para poder hablar sobre las noticias más frescas de este país.

Les invitamos para escucharnos este lunes a las 21H00UTC+1! Vamos a hablar polaco y castellano!

Deklaracja z Matambú nadzieja kostarykańskich Indian?/Declaración de Matambú: la esperanza de los Indios costarricences?

Deklaracja z Matambú jest z pewnością nowatorskim dokumentem w zakresie ochrony praw ludności autochtonicznej na terenie Ameryki Środkowej. Rozmawiać będziemy o jej korzeniach i możliwościach.

Kostaryka jest krajem znanym głównie ze swojej oszałamiającej przyrody. Liczne parki narodowe gwarantują każdemu odwiedzającemu moc wrażeń. Choć zarazem kraj uchodzi za zamieszkany w przeważającej mierze przez ludność pochodzenia europejskiego, mało komu wiadomo, że zamieszkany jest on również przez mniejszość indiańską. Ludność, która jednak coraz głośniej zaczyna domagać się poszanowania swoich praw. Dlatego też powstała Deklaracja z Matambú, będąca wyrazem dążeń indiańskich.

Ludność autochtoniczna (Indianie) stanowi spory odsetek mieszkańców krajów Ameryki Środkowej. Nie wszędzie jednak może ona liczyć na pełnię praw i przywilejów należnych obywatelom tych państw. Wręcz przeciwnie: przez wieki ludność ta spychana była na społeczny margines. Co więcej, pomimo tego, że w konstytucjach państw środkowoamerykańskich wszyscy obywatele są sobie równi, praktyka wskazuje na co innego. Niestety ludność autochtoniczna często w najlepszym przypadku może służyć jako atrakcja dla turystów z innych kontynentów.

Choć w Kostaryce ludność autochtoniczna stanowi zaledwie 2,5% ogółu populacji całego kraju, zaczyna być ona coraz bardziej aktywna. Dlatego też takie ludy indiańskie, jak: Chorotega, Huetar, Cabecar, Boruca i Ngäbe przygotowały dokument o nazwie Deklaracja z Matambú. W dokumencie tym domagają się m.in. poszanowania swoich praw, swoich tradycji, wierzeń, kulinariów etc. Zarazem jednak się oni również uznania ich za odrębne narody i wpisania do konstytucji formy kraju jako państwa wielonarodowego.

Czy Deklaracja z Matambú jest rzeczywiście potrzebnym Indianom dokumentem, czy też czy jest to wymysł kilku intelektualistów? Z jakim odzewem spotkała się Deklaracja z Matambú wśród Indian i Kostarykańczyków? Czy jej założenia możliwe są do spełnienia? Czy ludy indiańskie zamieszkujące Kostarykę rzeczywiście można nazwać narodami? Jak wygląda poszanowanie praw mniejszości indiańskiej w Kostaryce? Na te i inne pytania odpowie nasz gość – Óscar Barbosa Lizano. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość odpowie również na pytanie, czy Kostaryka rzeczywiście może stać się Państwem wielonarodowościowym, czy też czy jest to utopia.

Na indiańsko – kostarykańskie rozważania zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 7 styczni, jak zwykle o 20H00!

¡República Latina – etnia latynoska!

Resumen en castellano: Costa Rica es el país conocido especialmente por su naturaleza. Sin embargo hay que mencionar también su población originaria, o sea los Indios. Como en varios de los países centroamericanos, los Indios están llamando por respeto de sus derechos. Especialmente están hablando de su cultura, tradiciones, leyendas, creencias, cocina y por supuesto idiomas. Los pueblos de Chorotega, Huetar, Cabecar, Boruca y Ngäbe decidieron crear un documento llamado la Declaración de Matambú. En este documento estos pueblos, aparte de exigir el respeto hacia sus derechos, están mencionando tambien de Costa Rica como un país plurinacional.

Sin embargo hay que preguntar si este documento es de verdad bien preciso? Si los Indios y otros Ticos necesitan la Declaración de Matambú? Y como están reaccionando a este documento? Podemos llamar los pueblos indigenas de Costa Rica como las naciones? Cómo se respeta los derechos de las minorías étnicas en Costa Rica. A estas preguntas va a probar contestar nuestro invitado: Óscar Barbosa Lizano. Con él vamos también a pensar si Costa Rica podría ser un país plurinacional.

:es invitamos para escucharnos el lunes, 07 de enero de 2019, como siempre a las 20H00!

Piotr Mateusz Bobołowicz / Spod Kapelusza / Peru – przedinkaskie piramidy w Túcume i targ wiedźm w Chiclayo

Gdzieniegdzie figurki Maryi czy Chrystusa w indiańskiej koronie. A pomiędzy tym wszystkim plastikowe chińskie kotki kiwające łapkami i importowane amulety z chińskimi znakami. Magia jest synkretyczna.

 

Nie powiem, żeby przekroczenie granicy ekwadorsko-peruwiańskiej było skomplikowane. Właściwie mógłbym przez nią przewieźć wszystko (oczywiście niczego nielegalnego nie przewoziłem). Jak większość tego typu procedur, było jednak uciążliwe. Najpierw czekaliśmy w autobusie, potem, w okolicach pierwszej w nocy, wszystkim kazano wysiąść. Celnicy sprawdzali bagaże. Właściwie formalność, ograniczająca się zazwyczaj do pytania: Ropa? [Ubrania?] i odpowiedzi: Si, ropa. [Tak, ubrania.] i symbolicznego otwarcia walizki. Mojego plecaka też nie rozgrzebywali. Ale musiałem ponad godzinę czekać na dworze na swoją kolej (nikogo nie zaskoczy jak powiem, że mój bagaż był ostatnim sprawdzonym z całego autobusu).

Potem długa kolejka do odprawy paszportowej. Najpierw ekwadorskiej, wyjazdowej, potem wjazdowej peruwiańskiej, gdzie nikt nie kazał przedstawiać wypełnionych wcześniej formularzy. No bo po co, prawda?

 

 

Túcume. Dolina piramid

Trochę Wikipedii. Żyły tu po kolei różne ludy: Lambayeque/Sican (800-1350 AD), Chimú (1350–1450 AD) i Inkowie (1450–1532 AD). Na przestrzeni około 220 ha znajduje się 26 głównych piramid i kopców pochodzących z okresu kultury Labayeque/Sican. Miejsce to określa się inaczej jako Purgatorio, Czyściec – taką nazwę nosi też znajdujące się w centrum wzgórze. Koniec Wikipedii.

Do muzeum szedłem z pobliskiego miasteczka na piechotę. Bo obu stronach drogi wyschnięte pola kukurydzy. Asfalt zawiany piachem. Nad głową sępy i palące słońce. Jak w filmie.

 

Sęp. Nie nad drogą.

Udało mi się wejść do Muzeum za 5 soli. Trochę ponad 5 złotych, może koło 6. Zamiast 12 soli. Na francuską legitymację studencką ważną do końca roku. W Ekwadorze nie ma zniżek dla francuskich studentów.

Podobno są dwie trasy. Można kupić oddzielnie bilety na jedną z nich, albo jeden na obie. Nie wiem, jak to sprawdzają, bo ciężko upilnować ludzi biegających sobie swobodnie po ponad 200 hektarach.

 

 

Ta bestia z piekła rodem pilnuje, czy chodzisz tylko tam, gdzie Ci wolno z twoim biletem. Nagi pies peruwiański. Tak, on powinien tak wyglądać.

 

Imperium z błota

Piramidy są… cóż, może bardziej były. Zresztą spora część z nich została zniszczona przed kilkoma laty. W wyniku ulewnych deszczy zostały poważnie uszkodzone, a ktoś gdzieś tam stwierdził, że trzeba je zrównać z ziemią, bo są nie do uratowania. Do dziś nie udało się ustalić kto dokładnie i nikt nie poniósł odpowiedzialności. Stoi w muzeum tablica na ten temat.

 

W tle starożytna piramida z adobe, na pierwszym planie współczesny mur z tego samego materiału.

No właśnie. Rozpłynęły się. Piramidy zbudowane są z adobe, czyli cegły zrobionej z błota. Suszonej, nie palonej. Rozpuszcza się pod wpływem wody. Normalnie w Túcume nie pada. Normalnie.

Kilka stuleci zrobiło swoje i dziś Purgatorio przypomina raczej wizje iście piekielne niż prosperujące ludzkie osiedle. Stanowi nadal jednak widok niezwykły i zdecydowanie warty zobaczenia.

 

To, co zostało z piramid. W tle naturalne wzgórze. Chcesz, by po Twoim imperium coś zostało? Nie buduj z błota.

W Túcume pojawia się jednak też żywy element. Oprócz cmentarza bezwłosych psów, które pilnowały muzeum od początku jego istnienia. Nad całym terenem latają sępy, a między alejkami w czymś, co wygląda na stertę piachu, żyją małe śmieszne sówki. Taka latająca wersja surykatek.

 

Sówka

 

Targ wiedźm

Wracając do Chiclayo, spotkałem pewną Niemkę, która też przemierza Amerykę Południową. Wsiedliśmy razem do autobusu. Wspomniała, że jedzie na targ magii. Nie mogłem przegapić takiej okazji.

 

Ayahuasca

Powietrze wypełniał zapach kadzideł i ziół. Niektóre rozpoznawałem – wisiały całymi pękami na każdym straganie. Nisko zwieszone blaszane zadaszenie potęgowało tylko aromat – i ograniczało w znacznym stopniu ilość światła. Oprócz ziół woskowe różnokolorowe świece z wypisanymi słowami: szczęście, miłość, zdrowie, pieniądze, ochrona od złego. Do tego rytualne laski, sztylety, czerwone koraliki chroniące posiadacza, amulety z ziół, kryształy oczyszczające, karty tarota różnego typu i małe czerwone laleczki, służące podobno do magii miłosnej. Gdzieniegdzie figurki Maryi czy Chrystusa w indiańskiej koronie. A pomiędzy tym wszystkim plastikowe chińskie kotki kiwające łapkami i importowane amulety z chińskimi znakami. Magia jest synkretyczna. No i preparaty paramedyczne. Na potencję, na hemoroidy, na raka, na ból brzucha, na prostatę, na płodność, bóle miesięczne, migreny, biegunkę, porost włosów i właściwie chyba na wszystko. W tandetnych tekturowych opakowaniach. Pewnie większość z nich powoduje tylko przeczyszczenie.

Ale trochę mnie zawiedli. Nie znalazłem czarownic.

 

Najstraszniejszy wizerunek Chrystusa, jaki w życiu widziałem. Na głowie indiańska korona.

Ale Mercado Modelo to nie tylko magia, ale też ubrania, galanteria skórzana, zabawki i, chyba przede wszystkim, jedzenie. Jeszcze żywe i już nie. Ryby, warzywa, owoce, drób, kurczaczki, świnki morskie, króliki. Połowa piszczy, druga połowa już nie. Wszystkie śmierdzą. W ogóle nie chcę narzekać, ale Peru pachnie gorzej od Ekwadoru. No i jest dużo brudniejsze, przynajmniej z tego, co widziałem do tej pory.

 

Koraliki ochronne

 

Carlos, Zorro i prawdziwa tolerancja

Przebiliśmy się przez targ. Szliśmy ulicą wzdłuż jego boku, gdy zaczepił mnie jakiś człowiek.

– Skąd jesteś? – zapytał i podał mi butelkę piwa. Napiłem się. On dolał do swojej szklaneczki, też się napił. Zrobiło się sympatycznie. Podoba mi się ta życzliwa ciekawość, wręcz dziecinna, która pcha ludzi do pytania o pochodzenie, o imię, cel pobytu i opinię na temat kraju. Zarówno w Peru, jak i w Ekwadorze. Jesteś gringo, będą Cię pytać. To tak inne od naszej tolerancyjnej Europy. Co to za tolerancja, w której pytanie Skąd jesteś? można uznać za rasizm? Zresztą wielu zadaje je z niewłaściwych pobudek. Jestem w Ameryce Południowej od prawie dwóch miesięcy i nie spotkało mnie jeszcze nic złego ze względu na pochodzenie – wręcz przeciwnie. Wierzę, że za dwa miesiące będę mógł powiedzieć to samo.

 

Kawia domowa, zwana też świnką morską. Uprzedzam pytanie, nikt tego tutaj nie trzyma jako zwierzątka. Tu się je je.

 

Potem zagadnęła nas kolejna grupka. Ja rozmawiałem z tymi po lewej, Niemka z tymi po prawej – biegłym, w przeciwieństwie do mojego, hiszpańskim.

– Jak powiedzieć Carlos po polsku?

– Karol.

– A Zorro?

Nie zrozumiałem. Niemka przetłumaczyła. Lis, chodziło o lisa. No przecież. Odpowiedziałem temu, który pytał.

– Ale nie powiecie mi, że któryś z was się nazywa Zorro? – roześmiała się Niemka w ich kierunku.

– Ja się nazywam Zorro – odpowiedział jeden z nich podnosząc dłoń.

 

Więcej moich wpisów znajdą Państwo na moim blogu Spod Kapeluszastronie na Facebooku o tej samej nazwie.

Pomost między północą a południem – Panamá / La Puente entre el norte y el sur – Panamá

W dzisiejszej audycji República Latina porozmawiamy o pięknym środkowoamerykańskim kraju, jakim jest Panamá: jej walorach turystycznych, przyrodzie, ludziach, kuchni i ekonomii, a także o futbolu.

Położona w połowie drogi pomiędzy Ameryką Północną a Południową Panamá do niedawna kojarzyć się mogła jedynie z Kanałem Panamskim i ewentualnie aferą finansową, jaka miejsce w ubiegłym roku. Starsi słuchacze zapewne pamiętać będą także burzliwe rządy dyktatora Manuela Noriegi, zakończone krwawą amerykańską interwencją w 1989 roku.

Tymczasem kraj leżący na styku obydwu Ameryk ma naprawdę wiele do zaoferowania i to niemal pod każdym względem: turystycznym, przyrodniczym, kulturowym, społecznym i handlowym. To kraj pięknych plaż, selwy pełnej endemicznych gatunków zwierząt i roślin, wielu zabytków i urokliwych zakątków, znakomitej kuchni i wyśmienitego rumu, mieszanki etniczno – kulturowej: indiańskiej, europejskiej i afrykańskiej. To również kraj będący jednym z głównych centrów biznesowych całej Ameryki Łacińskiej.

jacy są jego mieszkańcy? Jaka jest ich filozofia życia? W czym się lubują, a czego nienawidzą? Jak spędzają wolny czas? Jaki jest ich stosunek do cudzoziemców? Co jest typową potrawą panameńską? A może istnieje kilka dań, którymi Panamá może się poszczycić ? Co Panameños sądzą o rozwoju masowej turystyki w swoim kraju? Jak dbają o ochronę przyrody? Pytań jest z pewnością wiele. Na wiele z nich spróbuje odpowiedzieć nasz dzisiejszy gość – Lariana Díaz z Ambasady Panamy. W rozmowie ze Zbyszkiem Dąbrowskim nasz gość nie tylko przedstawi swoją ojczyznę, ale również zwróci uwagę na to, gdzie i o jakiej porze należy się wybrać, aby Panamá mogła ukazać cały swój urok. Porozmawiamy również o szansach reprezentacji Panamy w najbliższym mundialu…

Na rozważania o Panamie zapraszamy w najbliższy poniedziałek, 4 grudnia, jak zwykle o 21H00! Będziemy rozmawiać po polsku i hiszpańsku!

¡República Latina – w poszukiwaniu nieodkrytych miejsc!

Versión en castellano: aunque Panamá forma una puente entre las ambas Américas, hasta poco tiempo atrás no era asociada por los Polacos con algo más que el Canál de Panamá, el escándalo financiero y los tiempo del gobierno de Manuel Noriega y la intervención de los EU.

Sin embargo Panamá es un país rico en los valores turísticos, históricos, naturales, culturales, sociales, económicos etc. Y ¿cómo son los Panameños? Qué les gusta y que odian en sus vidas? Que piensan de los extranjeros? Cómo están pasando su tiempo libre? Qué platos son su orgullo nacional? Qué piensan de los turistas? Cómo están protegiendo la naturaleza? Y qué piensan de las chances de la Marea Roja en el mundial de Rusia 2018? Sobre todos estos temas vamos a hablar con Lariana Díaz de la embajada de Panamá, quien va a mostrarnos todos los aspectos de su país y sus compatriotas.

Les invitamos para escucharnos el lunes, 4 de diciembre a las 21H00 CET/UTC+1 (16H00 EST/UTC-5).