Dzień 23. z 80 / Poranek Wnet / Lucjan Jagiełło, właściciel browaru i społecznik: „Dobro, które zostało dane, wróciło”

W okolicy były browary – w Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim – powiedział prezes Browaru „Jagiełło”. Jednak małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. Jego przetrwał.

 

Naszym gościem w Poranku Wnet był prezes browaru Lucjan Jagiełło, który swój browar po prostu wyśnił. „Na wiosnę roku 1993, kiedy ptaki postanowiły budować gniazda, a drzewa zawiązywać owoce, Grażyna i Lucjan Jagiełłowie kupili ziemię, a na niej nieruchomość. Długo myśleli, co zbudować i czemu dać początek na pięknej chełmskiej ziemi”- czytamy na stronach browaru.

„Pewnej czerwcowej nocy, zmęczony rozmyślaniem, Lucjan Jagiełło przyłożył głowę do poduszki i zapadł w ciepły, kojący sen. We śnie Pan Lucjan siedział na nowej ziemi pod jasnym niebem i w promieniach czerwcowego słońca. A słońce czerwcowe przygrzewa mocno i budzi pragnienie.

Pan Lucjan zamarzył o chłodnym, bursztynowym piwie… I nagle w środku nocy otworzył oczy i z wrażenia usiadł na łóżku. Już wiem, co tam stworzymy – powiedział na głos – browar”. Tyle legenda powstania browaru „Jagiełło”, który jest dumą regionu.

– Gdy prowadzi się biznes, trzeba się szybko wysypiać, bardzo często rano wstawać i bardzo późno się kłaść – powiedział w Poranku Wnet prezes Lucjan Jagiełło.

Historia Browaru Jagiełło sięga 1993 roku, kiedy to we wrześniu zostało uwarzone pierwsze piwo. Obecnie Browar Jagiełło to lider w produkcji piw smakowych – marek rozpoznawanych na polskim rynku, który eksportuje swoje wyroby między innymi do Szwecji, a niebawem także do Stanów Zjednoczonych i Singapuru. W przyszłym roku rodzina Jagiełłów, bo browar pozostał do tej pory firmą rodzinną, będzie obchodziła jubileusz 25-lecia firmy. Aktualnie browar daje pracę 50 osobom, w tym członkom rodziny: synowi, córce, zięciowi, a także współzałożycielce browaru, żonie naszego gościa Grażynie.

– Lata były różne. Dziś jest sukces, ale były i ciężkie chwile, gdy trzeba było porozmawiać samemu ze sobą – wspomina prezes Jagiełło, który czerpie satysfakcję z tego, że udało mu się mimo wszystko przetrwać i aktualnie jego piwo można kupić na terenie całego kraju.

Podkreślał, że od początku istnienia browaru ogromne znaczenie przywiązywano do surowców, z jakich tworzone jest piwo. W browarze piwo warzone jest z chmielu goryczkowego i aromatycznego, pochodzącego ze słynnych lubelskich upraw oraz słodów najwyższej jakości. – Niczego nie przyspieszamy, fermentacja trwa odpowiedni czas, tak jak leżakowanie – zapewnia gość Poranka Wnet.[related id= „31321”]

Pod koniec lat 90., jak wspomina prezes Jagiełło, przyszedł dla browarnictwa polskiego bardzo trudny okres, bowiem zrównano fiskalnie małe polskie regionalne browary z wielkimi koncernami międzynarodowymi.

– Małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. W okolicy było wiele browarów, w samym Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim, który, poza moim, trzymał się  najdłużej – powiedział prezes, który mimo wielu ofert nie zdecydował się na sprzedaż swojego zakładu koncernom.
– Nie ma takiej opcji – powiedział, pytany, czy nie skusi go jakaś dobra oferta kupna.

– Nasze piwa budzą uznanie wielu smakoszy. Jesteśmy dumni z otrzymanych nagród – powiedział. Przypomnijmy, że w 2008 roku w Browarze „Jagiełło” uwarzono piwo z kilku gatunków słodu, które zostało piwem roku. Piwo Magnus jest piwem niezwykle lubianym i docenianym – otrzymało złoty medal przyznany podczas XVI Jesiennych Spotkań Browarników. Piwo Magnus dało początek tworzeniu palety piw smakowych.

– Chemii nie używamy żadnej do produkcji naszego piwa – powiedział prezes Jagiełło, którego browarnik „podchodzi z sercem do swojej pracy”.

– Dobro które się daje, wraca. To mój wniosek poparty życiowym doświadczeniem – powiedział prezes Browaru „Jagiełło”, znany z działalności charytatywnej nie tylko w Polsce, ale również z hojności za naszą wschodnią granicą, wśród Polaków pozostawionych na ziemiach zabranych nam po II wojnie światowej.

MoRo

Rozmowa z Lucjanem Jagiełłą w części drugiej Poranka Wnet. Aby jej wysłuchać, kliknij tutaj

 

 

20.07/W 80 dni dookoła Polski/Dzień 23/ Poranek Wnet z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie. Zapraszamy!

W Poranku Wnet z Chełma m.in. o historii miasta, o lokalnym browarze Jagiełło, o Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej oraz o debacie nad reformą Sądu Najwyższego.

Goście Poranka Wnet:

Beata Mazurek – rzecznik prasowy PiS;
Prof. Józef Zając– senator, rektor PWSZ w Chełmie;
Dr Beata Fałda – prorektor PWSZ w Chełmie;
Krzysztof Ćwiek – Kierownik Działu promocji PWSZ w Chełmie
Prof. Andrzej Wawryniuk – PWSZ w Chełmie;
Lucjan Jagiełło – właściciel browaru Jagiełło;
Michał Klimczuk – student PWSZ;


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk


Część pierwsza:

Prof. Andrzej Wawryniuk o historii Chełma – królewskiego miasta, lokowanego w 1392 roku, położonego we wschodniej Polsce, w województwie lubelskim.

Nie da się w żaden sposób historycznie udowodnić, że Chełmszczyzna to Ukraina

Część druga:

Lucjan Jagiełło o swoim browarze, który w przyszłym roku będzie obchodził 25 lecie. Przez 24 lata prowadzenia firmy bywało różnie. Na początku swojej działalności Pan Lucjan pomagał wielu ludziom a później, gdy sam miał trudny okres to dobro do niego wróciło. Browary Jagiełło są dumą i chlubą miasta Chełm.

Małe browary nie dały rady walczyć z gigantami. W okolicy było wiele browarów, w samym Chełmie trzy, w Krasnymstawie, Zamościu i Janowie Podlaskim – powiedział prezes Browaru Jagiełło, który przetrwał

Część trzecia:

Michał Klimczuk o Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie z perspektywy studenta.

Część czwarta:

Prof. Józef Zając o szkole PZWP w Chełmie. Trzeba w bardzo konkretny sposób realizować swoje marzenia  – tak właśnie powstała uczelnia zawodowa w Chełmie. Placówka posiada własne lotnisko oraz  samoloty szkoleniowe. Szkoła ukierunkowana jest na specjalności ścisłe oraz techniczne, łącznie z pilotażem, który jest jej wizytówką.

Dr Beata Fałda – o studentach Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Kształcą się w niej studenci z całej Polski. Sztandarowym kierunkiem jest mechanika i budowa maszyn, z której rekrutują się późniejsi piloci.

Spełnione marzenie – Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Chełmie. Wykształciła w ubiegłym roku więcej pilotów ze wszystkimi licencjami niż obydwie renomowane szkoły lotnicze w Dęblinie i Rzeszowie.

Część piąta:

Beata Mazurek o debacie nad reformą Sądu Najwyższego. Totalna opozycja nie ma nic do zaoferowania Polakom, poza utrzymaniem statusu quo – ma być tak jak było do tej pory – bez wprowadzania reform. PiS swój program wyborczy pisało z Polakami – został on zaakceptowany i obowiązkiem partii rządzącej jest ten program realizować. Sądownictwo cierpi na niesprawność oraz upadek zasad moralnych – wielu sędziów nie reaguje na patologie w swoim środowisku a wyroki są krzywdzące dla zwykłych ludzi.

Część szósta:

Krzysztof Ćwiek o PWSZ w Chełmie;

Całość:

 

 

 

 

 

Dzień 22. z 80 / Kapitan Podgórski: Trzeba przywrócić drogi na wodach śródlądowych jako równoprawną gałąź transportu

Ustawa „prawo wodne” jest podstawą wielu aktów prawnych, takich jak przepisy żeglugi śródlądowej, a więc istotnych aspektów dotyczących zarządzania akwenami lądowymi – uważa rzecznik Rady Kapitanów.

– Cztery lata temu Odra stanęła, a teraz ruszyła – „dobra zmiana” jest na polskich rzekach? – zapytał swojego gościa, kapitana żeglugi śródlądowej Andrzeja Podgórskiego, rzecznika Rady Kapitanów, prowadzący Poranek Łukasz Jankowski.

– Po pierwsze, bardzo dobrze się stało, że w ogóle powstało ministerstwo [Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej], które pochyliło się nad problemem dróg wodnych w Polsce, problemem przywrócenia dróg na wodach śródlądowych jako równoprawnej gałęzi transportu na naszej mapie transportowej kraju. To bardzo ważne. Druga sprawa – że te zmiany, oczekiwane przez nasze środowisko, nie następują tak szybko, tak dogłębnie, jakbyśmy chcieli.

Zapytany o to, co w takim razie powinien zrobić min. Gróbarczyk, kapitan odpowiedział, że jako wieloletni redaktor portalu żeglugowego niejednokrotnie mówił, że wzorem Krajowej Dyrekcji Dróg i Autostrad powinno się utworzyć i w obszarze żeglugi śródlądowej podobny urząd centralny, dyrekcję dróg wodnych, która jako firma niezależna zajmowałaby się problemami właśnie dróg wodnych, tj. tymi sprawami, do których została powołana.

Niestety między Ministerstwem Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej a Ministerstwem Środowiska, które dotąd zarządzało – i chyba nadal zarządza – większością wód, „mówiąc kolokwialnie, ciągle trwają przepychanki” – powiedział Andrzej Podgórski. MGWiŻŚ chciałoby przejąć te akweny pod swoją kuratelę. To tak naprawdę konflikt ministrów Marka Gróbarczyka i Jana Szyszki o to, kto ma zarządzać pieniędzmi, które zostaną pobrane w wyniku ustawy o prawie wodnym – uważa kapitan.

Ustawa „prawo wodne” jest podstawą wielu aktów prawnych, takich jak przepisy żeglugi śródlądowej, a więc istotnych aspektów dotyczących zarządzania akwenami lądowymi – podkreślał gość Poranka. Dodał, że nie ma pewności, czy powołanie nowego ciała o nazwie „Wody Polskie”, które miałoby realizować te wszystkie związane z prawem wodnym czynności, czyli np. pobieranie opłat, jest dobrym rozwiązaniem.
W 2008 roku KE wysłała po raz pierwszy monit do rządu polskiego z pytaniem o prawo wodne, tj. ustawę wymaganą w Unii; jej brak miałby spowodować cofnięcie dotacji na inwestycje wodne.

W nawiązaniu do wypowiedzi Marka Miśki w jednym z Poranków znad Wisły, Andrzej Podgórski sprostował, że zarzut, jakoby Rada Kapitanów, której jest rzecznikiem, wywierała naciski na MGWiŻŚ w sprawie przepisów legalizacji żeglugi i innych spraw regulujących wolność czy swobodę żeglugi, „nie jest w ogóle prawdą”.

– Rada Kapitanów powstała cztery lata temu; większość przepisów, które regulują żeglugę śródlądową, pochodzi z lat dużo wcześniejszych […] z czasów rządów Leszka Millera i dużo wcześniejszych. Wprawdzie podlegały one modyfikacjom, ale nie wynikały z działań Rady, broń Boże! Poza tym Rada Kapitanów jako organizacja pozarządowa, stowarzyszenie, działa, lobbuje na rzecz powrotu żeglugi na drogi wodne, na rzecz szkolnictwa zawodowego – podkreślał gość Poranka.

Całej rozmowy z kapitanem Andrzejem Podgórskim można wysłuchać na http://wnet.fm/broadcast/19-07w-80-dni-dookola-polskidzien-22-zapraszamy-poranek-wnet-brzegu-sprzed-zamku-piastow-slaskich/
ma

Dzień 22. z 80/ Brzeg ma zabytkowy budynek na Muzeum Kresów – miejsce spotkań dla tych, którzy chcą rozmawiać o Polsce

Jerzy Wrębiak, prezydent kadencji 2014-18 Brzegu, były nauczyciel, myśli szeroko o rozwoju miasta – o Muzeum Kresów i Domu Polonii, szkołach i nauczycielach, renowacji zabytków, przemyśle i zieleni.

Kolejnym samorządowcem, z którym rozmawiał Łukasz Jankowski w 22. wakacyjnym Poranku WNET, był burmistrz miasta Brzeg Jerzy Wrębiak.

– Czy jest szansa, żeby znaleźć te 40 mln zł na to, żeby tutaj, w Brzegu, a nie w Lublinie, powstało Muzeum Kresów? – zapytał swojego gościa dziennikarz Wnet, nawiązując do wypowiedzi starosty brzeskiego Stefańskiego, który podkreślał, że miasto po wojnie zostało zasiedlone głównie przez wschodnich Kresowian i jest nazywane małym Lwowem.

– Myślę, że tak, tym bardziej że od ponad dwóch lat czynimy starania – mówił burmistrz. Jak zaznaczył, wartością dodaną przemawiającą na korzyść miasta Brzeg jest to, że „mamy obiekt [zabytkowy budynek dawnego Gimnazjum Piastowskiego, wybudowany w XVI w.], wart około 10 mln zł”, który znajduje się w starej części miasta, 50 m od Zamku Piastów Śląskich, i który w projekcie figuruje jako lokalizacja dla przyszłego muzeum.[related id=”29299″]

Szkoła ma niesamowitą historię także dla państwa polskiego. „Tu był przechowywany Kodeks lubliński, historia św. Jadwigi w obrazach; została wybudowana w 1569 roku, czyli w 2019 roku będzie obchodzić swoje 450 lat”. Jerzy Wrębiak podkreśla, jak ważne byłoby z tej okazji przywrócenie budynkowi nowego życia, a uczynienie z budynku siedziby muzeum byłoby też wyrazem najwyższego szacunku dla Kresiowian, którzy „od dłuższego czasu walczą o to, aby upamiętnić i w jakiś sposób zaznaczyć swą historię” w mieście.

– Byłem na światowym zjeździe Kresowiaków w Częstochowie, mamy uchwałę światowego związku, który popiera dążenie naszego miasta, aby w Brzegu utworzyć muzeum dziedzictwa i kultury Kresów. Ta formuła mogłaby być oczywiście poszerzona o Dom Polonii – relacjonował gość Poranka, przypominając przy okazji o festiwalu piosenki polonijnej, który odbył się w miejscowym zamku Piastów.

„W tej części Polski nie mamy żadnego Domu Polonii”, zaznaczył. Muzeum Kresów i Dom Polonii w historycznym budynku Gimnazjum Piastów to idealne połączenie – miejsce spotkań dla wszystkich, którzy interesują się historią i chcieliby rozmawiać o Polsce – mówił prezydent miasta Wrębiak.

Zapytany o reformę szkolnictwa, wspomniał, że jako nauczyciel przez 12 lat był dyrektorem gimnazjum. Teraz jest zdania, że reforma w jego mieście została przeprowadzona „dobrze w tym sensie, że staraliśmy się nie likwidować żadnej placówki, naszą ideą było, żeby umożliwić korzystanie z bazy szkół wyremontowanych, tak aby miasto nie ponosiło dodatkowych kosztów, a jednocześnie zadbać o utrzymanie wysokiego poziomu nauczania i o etety nauczycielskie”. Powiedział, że zmiany w zatrudnieniu nauczycieli są raczej związane z niżem, a więc mniejszą liczbą uczniów, aniżeli z reformą.

Co zrobić, aby piękny, lecz ciągle jeszcze zaniedbany Brzeg stał się perłą turystyczną – to kolejny temat rozmowy.

„Można powiedzieć, że mamy budżet na inwestycje w mieście chyba najwyższy w historii, bo aż ponad 32 mln, właśnie podpisaliśmy umowy na projekty”, do tego dochodzi również rekordowo wysokie dofinansowanie – są więc środki, by zadbać o to, „co w mieście najpiękniejsze – tereny zielone, parki i oczywiście zabytki” – cieszy się burmistrz. Specjalny program obejmie zwłaszcza zabytkowe kamienice.

Dziennikarz Wnet wspomniał przy tej okazji o wyjątkowo zaniedbanym terenie „czerwonych koszar”, kompleksu wojskowego z końca XIX w., gdzie do 1991 roku stacjonowali Sowieci, który dzisiaj „wygląda strasznie i sam straszy”, choć są tam piękne mieszkania. Według Jerzego Wrębiaka na rewaloryzację tego miejsca miasto nie ma wpływu, ponieważ jest to teren prywatny, sprzedany inwestorowi przed 22 laty.
Jak powiedział „my działamy na zasadzie akupunktury”, starając się mobilizować i wspomagać mieszkańców w dbaniu o swoje miasto. Na efekty trzeba wprawdzie trochę poczekać, ale na pewno będą.

Całej rozmowy, w tym o perspektywach rozwoju miasta, które jest nazywane sypialnią, odkąd „wyprowadził się” stąd przemysł, i o wyeksponowaniu miejskich terenów zielonych, mogą Państwo posłuchać tutaj.

ma

Południe Radia Wnet 18 lipca 2017 z Rynku Solnego w Zamościu

O powstaniu i rozwoju, a następnie upadku – z winy urzędników – zatrudniającej kilkaset osób firmy handlowej Nexa w Południu Radia Wnet opowiedział jej założyciel, Stanisław Kujawa.

Stanisław Kujawa – właściciel firmy Nexa;

Włodzimierz Bryczek – właściciel restauracji „Kameralna” w Zamościu;

 


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Realizator: Karol Smyk


Część pierwsza:

Włodzimierz Bryczek o 17 latach spędzonych w kanadyjskiej Albercie, a także powodach, dla których zdecydował się wrócić do ojczyzny.

 

Część druga:

Stanisław Kujawa o aktualnych wydarzaniach w polskim parlamencie, gdzie trwają burzliwe dyskusje wokół rządowych projektów reformujących funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

Stanisław Kujawa opowiada historię swojej firmy Nexa – jednego z największych na wschodzie Polski podmiotów handlujących sprzętem AGD. Na skutek niezrozumiałych decyzji urzędników i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, przedsiębiorstwo zatrudniające kilkaset osób uległo likwidacji.

 

Posłuchaj całego Południa Wnet z Zamościa

18.07 / W 80 dni dookoła Polski / Dzień 21. / Poranek WNET z Ratusza w Zamościu – perle polskiego renesansu

W Poranku Wnet m.in o historii Zamościa, jego strukturze gospodarczej oraz potencjale gospodarczym i możliwościach rozwoju. Zamojska scena muzyczna. W tle demonstracje opozycji w Warszawie.

Goście Poranka WNET:

Andrzej Urbański – dyrektor Muzeum Zamojskiego w Zamościu;

Andrzej Wnuk – prezydent Zamościa;

Jan Świst – prezes zarządu Chłodni  „Mors” sp. z o.o.;

Jerzy Chróścikowski – Senator RP, Przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”;

Sławomir Orwat – dziennikarz muzyczny w Londynie;

Agata Kutnik – raperka z Zamościa;

Stanisław Kujawa – przedsiębiorca;

Damian Miechowicz – dyrektor Wydziału Turystyki i Promocji magistratu zamojskiego.


Prowadzący: Tomasz Wybranowski

Wydawca: Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Smyk

Wydawca techniczny: Jaśmina Nowak


Część pierwsza:

Andrzej Urbański o historii Zamościa – miasta idealnego, które w XVIII wieku było jednym z kluczowych miejsc w Polsce. Zamość jest zmaterializowaną ideą włoskich renesansowych architektów.

Miasto powstało w miejscu wcześniej zupełnie niezamieszkanym. Postanowił je wybudować Jan Zamoyski po powrocie ze studiów w Padwie. Wynajął do tego celu włoskiego architekta Bernarda Moranda.

Część druga:

Jan Świst o skarbach Ziemi Zamojskiej – artykułach spożywczych. Chłodnia specjalizuje się w przerobie warzyw oraz owoców takich jak truskawki, porzeczki, pomidory oraz brokuły. Przepisy pomagają dużym rolnikom w produkcji wysokotowarowej, natomiast drobni rolnicy muszą liczyć się z większymi problemami. Zamojszczyzna wykorzystuje swój potencjał przetwórczy.

W tej branży każdy rok jest inny. W ubiegłym roku była susza, w tym jest dużo opadów i niższe temperatury – nie da się przewidzieć, czy będzie urodzaj i na jakie warzywa czy owoce. Nawet z dnia na dzień nie można zaplanować, ile i czego uda się kupić. Stale zmieniają się ceny, które są zależne od tego jaki jest urodzaj.

Część trzecia: 

Agata Kutnik i Sławomir Orwat o scenie muzycznej Zamościa oraz o polskim hip-hopie.

Część czwarta:

Andrzej Wnuk o historii Zamościa, jego strukturze gospodarczej oraz możliwościach rozwoju. Miasto odrestauruje za ponad 40 mln zł Akademię Zamojską,  prezydent miasta planuje wraz z parlamentarzystami stworzyć tam uczelnię skupiającą ideę Trójmorza – miejsce, które będzie kształcić kadry dla nowoczesnej Europy.

– Zamość to miasto mocno osadzone w tradycji kresowej, magiczne miejsce, do którego chce się wracać. Z drugiej strony – to miasto tętniące życiem, świeże i na pewien sposób młode.

Część piąta: 

Jerzy Chróścikowski o sytuacji politycznej w Warszawie, o  działaniach opozycji m.in. w sprawie reformy sądownictwa. Zachowanie opozycji jest bardzo niebezpieczne i prowokujące. Należy sobie zadać pytanie, kto poniesie odpowiedzialność, jeżeli faktycznie pewne granice zostaną przekroczone i ludzie wystąpią przeciwko sobie.

Część szósta: 

Damian Miechowicz o potencjale kulturalnym oraz turystycznym Zamościa.

Część siódma:

Pan Stanisław Kujawa prowadził firmę RTV i AGD, przez 23 lata systematycznie ją rozbudowywał, aż stała się wielką hurtownią, zatrudniającą 184 osoby. Rozwój ten został przerwany przez problemy z urzędem skarbowym, który wyrządził przedsiębiorcy dużą krzywdę. Całej historii będzie można wysłuchać w audycji o godz. 12. Serdecznie zapraszamy.

Całość część pierwsza:

Całość część druga:

 

 

 

 

4.07 / W 80 dni dookoła Polski / Dzień 7 / Poranek Wnet z Przemyśla. Minęły trzy lata od ostatniej wizyty Radia Wnet

Goście Poranka Wnet: Arcybiskup senior Józef Michalik; Robert Choma – prezydent Przemyśla; Marcin Warchoł – wiceminister sprawiedliwości; Wojciech Bakun – poseł Kukiz’15; Jan Jarosz – dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej; Janusz Felczyński – ludwisarz; Zbigniew Bednarczyk – właściciel wytwórni fajek; Irena Lasota – dziennikarka, publicystka i działaczka opozycji w PRL, na stałe mieszkająca w Waszyngtonie. […]

Goście Poranka Wnet:

Arcybiskup senior Józef Michalik;

Robert Choma – prezydent Przemyśla;

Marcin Warchoł – wiceminister sprawiedliwości;

Wojciech Bakun – poseł Kukiz’15;

Jan Jarosz – dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej;

Janusz Felczyński – ludwisarz;

Zbigniew Bednarczyk – właściciel wytwórni fajek;

Irena Lasota – dziennikarka, publicystka i działaczka opozycji w PRL, na stałe mieszkająca w Waszyngtonie.


Prowadzący: Aleksander Wierzejski;

Wydawca: Antoni Opaliński;

Realizator: Andrzej Gumbrycht;


 

Część pierwsza:

Wojciech Bakun – o problemie przyjmowania uchodźców do Polski i kwestii ukraińskiej w Przemyślu;

Abp Józef Michalik – jak państwo powinno postępować w kwestii kryzysu imigracyjnego. Dlaczego nie powinno się wpuszczać do Europy wszystkich imigrantów, a ofiarom wojny na Bliskim Wschodzie trzeba pomagać na miejscu;

Irena Lasota – czego możemy się spodziewać po wizycie prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie, o opinii o Polsce przekazywanej przez część amerykańskich mediów w oparciu o informacje dziennikarzy „Gazety Wyborczej” oraz o przygotowaniach do Święta Niepodległości;

Robert Choma – o dotychczasowych działaniach rządów Prawa i Sprawiedliwości, oczekiwaniu na konkretne skutki Pakietu dla Miast Średnich oraz realizację rządowego programu Mieszkanie Plus. Prezydent Przemyśla mówił również o kwestii relacji polsko-ukraińskich;

 

Część druga:

Marcin Warchoł – o potrzebie wpisania Boga do projektu nowej Konstytucji i oparciu prawa na wartościach wypływających z religii chrześcijańskiej. Gość Poranka Wnet odniósł się również do problemu wyjaśnienia afery Amber Gold i nowych mechanizmów odbierania złodziejom i bandytom majątków pochodzących z przestępstw, poprzez konfiskatę rozszerzoną oraz podniesienie kary za wielką aferę gospodarczą do 25 lat więzienia. Minister Warchoł skomentował też sytuację w wymiarze sprawiedliwości, założenia reformy sądów oraz zarobki sędziów.

Część trzecia:

Jan Jarosz – o tysiącletniej historii Ziemi Przemyskiej, zasobach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej  oraz o walorach turystycznych Przemyśla i okolic;

Janusz Felczyński – o procesie wytwarzania dzwonów i tradycji pracy ludwisarskiej;

Zbigniew Bednarczyk – jak wygląda produkcja fajek i co łączy fajczarstwo z kresową duszą, ciągle żywą w Przemyślu.


 


 

Posłuchaj całego Poranka Wnet:

 

Kresowe miasto na wzgórzach, żółta łódź podwodna i nieposkładana historia, która dzieli narody – impresja z Przemyśla

Podkarpacie? Jakie Podkarpacie? Przecież to są Kresy w najczystszym wydaniu. Ze swoim niezrównanym urokiem, ciekawymi ludźmi i bliznami z przeszłości. A poza tym podglądamy produkcję fajek i dzwonów.

W roku 981 poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął Przemyśl, Czerwień i inne grody – ta wzmianka ze staroruskiej „Powieści minionych lat” wprowadziła miasto nad Sanem na arenę historii. Są co prawda historycy, którzy twierdzą, że Peremyszl z kroniki to nie ten Przemyśl. Wymieniony razem z nim Czerwień ma jeszcze mniej szczęścia, bo do dziś nie rozstrzygnięto, gdzie mógł się znajdować… Zwykłe łamigłówki wczesnego średniowiecza…

Po prostu Kresy

Jedno jest pewne – Przemyśl nad Sanem od początku był grodem pogranicza. Tak było za czasów, gdy monarchia Bolesławów rywalizowała tu z Rurykowiczami, tak pozostało do dzisiaj. Niby to Podkarpacie… ale właściwie jakie Podkarpacie? Wąskie uliczki z uciekającymi na wszystkie strony zaułkami, budowane na wzgórzach przeważnie barokowe kościoły i kameralna galicyjska secesja. Po prostu Kresy. Można je było pokroić granicami i obudować szarymi osiedlami, ale nie dało się ich usunąć z pejzażu. Na szczęście.

Do Przemyśla radiowa ekipa dojechała pociągiem z Warszawy. Ponad siedem godzin! Czy to na pewno XXI wiek? Pociąg, który nas tu przywiózł, miał literacką nazwę „Gombrowicz”. Może więc ta „zawrotna” prędkość to taki żart na cześć mistrza groteski?

U karmelitów

Mieszkamy w klasztorze Karmelitów. Monumentalny kompleks klasztorny z kościołem pod wezwaniem św. Teresy z Avili pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku. Karmelici bosi byli jednym z najpopularniejszych zakonów w Rzeczypospolitej. Do polskiej, sarmackiej pobożności włączyli przyniesione z południa kontynentu tradycje mistyki hiszpańskiej. Taka to była kiedyś wspólna Europa.

U progu epoki zaborów austriackie władze skasowały klasztor i przekazały budynki grekokatolikom. Karmelici wrócili po II wojnie światowej, kiedy komuniści formalnie zlikwidowali struktury Kościoła grekokatolickiego. Po 1989 roku rozgorzał spór o prawa do świątyni i klasztoru, rozstrzygnięty dopiero salomonową decyzją św. Jana Pawła II, który przyznał wyznawcom obrządku wschodniego położony „wzgórze niżej” kościół pojezuicki.

Katedra grekokatolicka w Przemyślu

 

Tu wszystko jest historią

Trudna jest historia tej ziemi, również ta kościelna… O tym , ale i o wielu innych sprawach, rozmawiałem z arcybiskupem seniorem Józefem Michalikiem. Po drodze mała historyczna niespodzianka. Rozmowa z wieloletnim metropolitą przemyskim toczy się w domu, w którym w XVI wieku mieszkał kanonik przemyski ksiądz Stanisław Orzechowski. Nie ma się czemu dziwić, przecież to Kresy, tu wszystko jest historią. Stanisław Orzechowski – jedna z najbarwniejszych postaci dawnej Polski. Ksiądz, awanturnik, erudyta, student niemieckich i włoskich uniwersytetów, znajomy Lutra i Frycza Modrzewskiego. W niepojęty sposób łączył gorliwość w zwalczaniu protestantów z łamaniem norm kościelnych, zwłaszcza celibatu. Demagog, który w swoich pismach równocześnie sławił szlachecką wolność i wysługiwał się interesom magnackich mecenasów. A niezależnie od oceny moralnej, niezrównany stylista, jeden z największych mistrzów polskiej publicystyki politycznej, jak w XX-leciu Adolf Nowaczyński czy Stanisław Cat Mackiewicz. A dziś? Chyba ostatni z tego cechu to Stanisław Michalkiewicz. Czemu właściwie wspominam akurat Orzechowskiego? Bo ten kolorowy człowiek w metryce jednego z zagranicznych uniwersytetów wpisał się jako gente ruthenus natione polonus – z pochodzenia Rusin, z narodowości Polak. Znowu Kresy i znowu tęsknota za dawną, wielką Polską…

Napięcie między Polakami i Ukraińcami

Rzeczywistość nie zawsze jest wielka i często niepokoi. Napięcie między Polakami i Ukraińcami istnieje. Za krótko tu jesteśmy, żeby o tym opowiedzieć. Słuchamy miejscowych, choć nie każdy chce rozmawiać. Nie udaje nam się zaprosić do Poranka przedstawicieli Związku Ukraińców w Polsce. Szkoda. Za to dostajemy od nich w prezencie wybór literackiej krytyki Iwana Franki pisanej po polsku. Otwieram jeden z tekstów: „(..) Wpływ Mickiewicza na naszą inteligencyę, od chwili jego wystąpienia aż do dni naszych, był daleko większy, bezpośredni i trwały, już chociażby dlatego, że mowa utworów Mickiewicza jest zrozumiałą dla inteligentnych Rusinów nie tylko w Galicyi, ale i na Ukrainie, przynajmniej na prawym brzegu Dniepru”. Tak pisał jeden z twórców współczesnej kultury ukraińskiej, który zresztą w innym miejscu zarzucał naszemu wieszczowi „kult zdrady”. W każdym razie Mickiewicz stanowił dla niego problem i wyzwanie. To oczywiście bardzo ciekawe, tylko co z tego? Nic nam po XIX-wiecznych sporach literatów, skoro XX wiek pozostawił po sobie brzemię zbrodni i krzywd. A „inni szatani” są nieustająco aktywni – także w Przemyślu. Całego kompleksu spraw polsko-ukraińskich nie da się chyba pojąć bez uwzględnienia „tego trzeciego”.

W poszukiwaniu kapitalizmu

Pozostawimy więc sprawy, na które nie mamy wpływu, i szukamy kapitalizmu. Nie tego korporacyjnego molocha, który zjada wszystko wokół siebie, tylko kapitalizmu niewielkich, ale dynamicznych rodzinnych firm. I znajdujemy. Najpierw odwiedzamy Pracownię Fajek „Mr Bróg”.

Przecież Przemyskie to zagłębie wytwórczości fajek w Polsce. Właściciel firmy pan Zbigniew Bednarczyk z entuzjazmem opowiada nam o tajnikach swojej pracy. Dynamiczny i pełen pasji przedsiębiorca przypomina trochę amerykańskich self-made-manów. Oczywiście nie potrafię sobie odmówić kupienia wrzoścowej fajki. Aha – na podwórku firmy stoi… żółta łódź podwodna. Podobno nie ma na świecie przypadków, więc musieliśmy tu trafić.

We all live in a yellow submarine. Yellow submarine, yellow submarine…

Okolice Przemyśla to także ośrodek polskiego ludwisarstwa. W Ostrowie odwiedzamy odlewnię dzwonów Janusza Felczyńskiego. Właściciel przyjmuje nas z lekkim dystansem. Musimy poczekać, właśnie kończy korespondencję. Nic dziwnego, tradycja tej rodzinnej firmy sięga roku 1808. Z perspektywy 200 lat nie ma powodu, aby przerywać ustalony porządek pracy tylko dlatego, że przyjechali jacyś faceci z Warszawy i chcą zadać kilka pytań. Nasza cierpliwość zostaje jednak nagrodzona opowieścią o produkcji dzwonów. Nie ma w niej cienia egzaltacji, tylko spokojna pewność człowieka, który wie, że jest mistrzem w swoim fachu: „(…) wykonywanie dzwonów to nie są żadne cuda, tylko zwykła matematyka. Bo nie jest sztuką w ogóle zrobić dzwon. Sztuką jest zrobić dzwon o odpowiednim głosie”. A głosy dzwonów z pracowni Janusza i Macieja Felczyńskich słychać w różnych stronach świata. Naturalnie w Polsce, w miejscach świętych dla Polaków poza krajem i oczywiście w „papieskich” Włoszech, a ostatnio nawet w Brazylii.

 

Wracamy do Przemyśla, po drodze odwiedzamy jeszcze otaczające miasto forty austriackiej twierdzy. Widomy znak, że nie ma wiecznych imperiów. A przeszłość CK Monarchii w Przemyślu najlepiej symbolizuje dziś… pomnik Szwejka.

Jeszcze jeden spacer. Odnowiona Starówka wokół rynku, starannie odrestaurowane kościoły i zaniedbane obrzeża. To zmora polskich miast, widzieliśmy to wielokrotnie. Na pełnej secesyjnych kamieniczek ulicy Słowackiego część budynków wygląda, jakby ostatni remont odbył się za premiera Sławoja-Składkowskiego.

Za chwilę Poranek, za oknami klasztoru słychać ptaki. Miasto się budzi ze snu. Radio też. Jest tyle pytań…

AX

fotografie: Konrad Tomaszewski