Wspomnienie o kapitanie Henryku Franciszku Kustrze, Polaku z Australii, lwowiaku, który ukochał Śląsk i Ślązaków

W Canberze zginął w wypadku samochodowym kapitan Henryk Franciszek Kustra, lwowianin, który po wojnie osiadł w Australii, ale utrzymywał bliskie związki ze Śląskiem i Ślązakami.

Tadeusz Puchałka

Henryk Franciszek Kustra Urodził się we Lwowie, w rodzinie polskiego oficera policji. Jako dorastający chłopak wraz z bratem Tadeuszem przeszedł piekło zesłania przez sowieckich agresorów do Kazachstanu. Amnestia pozwoliła dwóm tułaczom wydostać się z nieludzkiej ziemi.

Przygarnięci przez gen. Andersa przeszli cały szlak bojowy od Iranu po Egipt i włoską ziemię. Na samym początku ich żołnierskiej drogi przyszło mu zaznać kolejnej życiowej tragedii. W ówczesnej Persji, na krótko przed transportem do Afryki, umarł jego brat Tadeusz.

Henryk walczył w Afryce, przeszedł cały szlak bojowy, brał udział w kampanii włoskiej. Koniec wojny zastał go na Wyspach Brytyjskich. Tam czekała go trudna decyzja: powrót do Polski, co odradzało mu wielu przyjaciół, czy kolejna tułaczka w poszukiwaniu drugiej ojczyzny. Kustra wybrał to drugie.

Po długim namyśle zdecydował, że nowe życie rozpocznie w Australii, gdzie poznał przyszłą żonę, z pochodzenia Szkotkę. Australia stała się dla tych dwojga obcokrajowców drugą, szczęśliwą ojczyzną.

Trudna sytuacja rodzinna spowodowała, że stracił kontakt ze swoją siostrą Marią. Po latach okazało się, że utracona na zawsze, jak myślał na początku, ukochana, najmłodsza z rodzeństwa Marysia żyje, mieszka w Gliwicach i ma się dobrze. (…)

Kiedy panie w śląskich strojach tradycyjnie powitały go chlebem i solą, pocałował bochen chleba, spojrzał na wypełnioną po brzegi salę gierałtowickiego Urzędu Gminy, pokłonił się wiszącemu krzyżowi i godłu państwa polskiego – i zapłakał.

Kiedy ostatnim razem opuszczał kraj, był jeszcze bardziej smutny, aniżeli kiedykolwiek wcześniej. Stanął na schodkach trapu samolotu, spojrzał w naszą stronę, a po jakimś czasie napisał, o czym myślał wtedy:

„Lipiec, czas żniw za pasem, złocą się kłosy polskiego zboża, a mnie czas się żegnać. Czy to już ostatni raz? Nie wiem, ale serce nie biło mi nigdy tak mocno jak wtedy”.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Kapitan Henryk Franciszek Kustra nie żyje” można przeczytać na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Kapitan Henryk Franciszek Kustra nie żyje” na s. 2 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze