Wiele hałasu o nic. Spotkanie niemieckiej czerwonej lewicy z brunatną. Więcej policjantów niż uczestników manifestacji

Kiedy tłumaczyłem pewnemu aktywiście kościelnemu z Rychbachu, że neonaziści to lewica, ten otwarł szeroko usta ze zdziwienia. Oficjalnie bowiem w Niemczech uważa się nazizm za ideologię prawicową.

Jan Bogatko

Miasteczko na Łużycach, maleńki Wostrow, u zbiegu granic polskiej, czeskiej i niemieckiej, gdzie zazwyczaj diabeł mówi dobranoc, przeżywało w weekend z 21 na 22 kwietnia tę chwilę, tę jedyną, na jaką się czeka się czasem nadaremnie całe życie: medialną sławę. (…)

Lewicowo-liberalne (czytaj: neokomunistyczne) media z Polski na wiele dni przed zaplanowanym w tym miasteczku występem kilku grup propagujących nazistowski hałas rozpisywały się (jak GW) o tym, jak to „polscy naziści” wybierają się do swych nazistowskich przyjaciół za Nysę.

Niemieckie media podchwyciły tę informację, zamieściła ją cała tutejsza prasa. I rzeczywiście Polacy przyjechali: polska policja była tutaj obecna, pomagając swym niemieckim kolegom utrzymać porządek (i oczywiście czeskim, zgodnie z nadgranicznymi umowami).

Dzięki enuncjacjom prasowym w niemieckich gazetach oczekiwano wielkiej bitwy na lewym brzegu Nysy. W zasadzie, czuło się podskórnie, liczono na awantury. Określone media w Niemczech, a także i w Polsce, wietrzyły krew. Wiele na to zresztą mogło wskazywać – miejscowa Antifa (terroryści ze skrajnej czerwonej lewicy stalinowskiej) cieszyła się na spotkanie towarzyskie z brunatną lewicą. Pamiętam szarżę Antify na grupę rekonstrukcyjną wojska Księstwa Warszawskiego w Warszawie na marszu Niepodległości w 2011 roku. Kiedy w rozmowie tłumaczyłem pewnemu aktywiście kościelnemu z Rychbachu (miasteczko nieopodal Żytawy, po niemiecku Reichenbach), że neonaziści to lewica, ten otwarł szeroko usta ze zdziwienia. Oficjalnie bowiem w Niemczech uważa się nazizm za prawicową ideologię; tak o tym uczy się dzieci w szkołach, jak gdyby socjalizm w jakiejkolwiek formie mógłby być ideologią prawicy. (…)

Jak zwykle dane o tym, ilu było w Wostrowie brunatnych, a ilu czerwonych, różnią się ewidentnie. Zwyczajowo ci pierwsi, jak i ci drudzy, zawyżają liczbę swych towarzyszy. Ale mimo wszystko to wiele hałasu o nic – wydaje się, że więcej było policjantów niż uczestników imprez po obu stronach

Jak donoszą lokalne media, jeden brunatny zalał się krwią po tym, jak otrzymał w głowę butelką od uczestnika pokojowej imprezy. Ale to za mało krwi przelanej – do tego po „niewłaściwej” stronie, by kamery telewizyjne poszły w ruch. (…)

Burmistrz miasteczka, Marion Prange (bezpartyjna), w niedzielę przed ekumenicznym nabożeństwem (brak informacji o tym, czy aktywiści Antify brali z nim udział) wyraziła wobec dziennikarzy radość z powodu imprezy komunistów (Die Linke) oraz zadowolenie z faktu, że nie doszło do zamieszek (Antifa zbiera zapewne siły na „rewolucyjny 1 Maja” – stałą chuligańską imprezę w Berlinie).

Oczywiście przeciwko komunistom nie protestuje żadna prawica czy umiarkowane centrum, bo nie wypada. A nazistów jest za mało, by byli w stanie zaistnieć.

Tolerowana przez państwo niemieckie ekstrema odreaguje na wystawach i samochodach. Lewacki stołeczny „Der Tagesspiegel”, informując o wydarzeniu, zaprasza do udziału w nim. Pokojowi podpalacze liczą na udział 15 tysięcy uczestników. Można powiedzieć, że jak na stołeczne, wielomilionowe miasto, to garstka. A ponieważ lewacy mają gdzieś państwo, które im dłoń ściska, to nawet nie zamierzają oficjalnie zgłosić swej „pokojowej” demonstracji. Zresztą to już tradycja. Szef resortu spraw wewnętrznych w berlińskim ratuszu, Andreas Geisel (SPD), obiecał „tolerowanie” nielegalnej demonstracji. Pokojowego festynu, jak w Wostrowie, przeciwko stalinowcom w Berlinie nie będzie.

Cały felieton Jana Bogatki, pt. „Na lewo marsz !” – jak co miesiąc, na stronie „Wolna Europa” „Kuriera WNET”, nr majowy 47/2018, s. 3, wnet.webbook.pl.

Aktualne komentarze Jana Bogatki do bieżących wydarzeń – co czwartek w Poranku WNET na WNET.fm.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Bogatki pt. „Na lewo marsz!” na s. 3 majowego „Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze