To niesamowite. Wykupujemy Polskę i nie mamy z tym żadnych problemów / Jan Martini, „Wielkopolski Kurier WNET” 48/2018

„Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy (…) Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich roszczeń, będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym”.

Jan Martini

Niekoszerny interes

Po formalnym odzyskaniu niepodległości w 1989 roku Polacy kilkakrotnie padli ofiarą rabunku na wielką skalę. Upojeni „upadkiem komunizmu” przyjęliśmy, że drastyczne obniżenie poziomu życia po „transformacji”, to niezbędne „koszty uzysku”, a nie skutki umowy Jaruzelski – Geremek (tak nazywana jest w Ameryce „umowa okrągłego stołu”). W myśl tej umowy polska masa upadłościowa została sprawiedliwie podzielona między postsowieckich postkomunistów a środowiska zbliżone etnicznie i biznesowo do G. Sorosa. Następna okazja do żerowania na Polakach trafiła się po wejściu do Unii Europejskiej i wiążącego się z tym wprowadzeniem podatku VAT. Każdy z nas został okradziony na sumę 8 tys. złotych.

Polska jest wdzięcznym terenem do rabunku.

„Jest koszerny interes do zrobienia” – te kultowe już słowa, które padły podczas pamiętnej wizyty Rywina u Michnika, mogłyby posłużyć za motto kolejnego zamachu na mienie Polaków. Wtedy chodziło o jakieś śmieszne sumy (17 mln $), a kontrahenci byli drobnymi detalistami. Teraz szykuje się rabunek Polski w wykonaniu potężnych mafijnych korporacji, a w proceder zostały wplątane poważne państwa (nasi strategiczni sojusznicy!).

Uchwalona błyskawicznie, z jaskrawym naruszeniem prawa ustawa 447, czyli tzw. „JUST” („Sprawiedliwość dla ocalałych, którzy po dziś dzień nie otrzymali rekompensat”) stała się częścią oficjalnej agendy rządu Stanów Zjednoczonych. Odtąd administracja USA będzie sprawdzać, czy „zwrot mienia” lub wypłata „godziwej rekompensaty prawowitemu właścicielowi” przebiega prawidłowo. Najgroźniejszy dla nas jest pkt. 3 dotyczący „mienia bezspadkowego”, z którego „należy zapewnić majątek lub rekompensaty na rzecz potrzebujących pomocy ofiar Holokaustu, na cele związane ze wspieraniem wiadomości o Holokauście lub na inne cele”.

Władze Polski podejmują wobec społeczeństwa działania „znieczulająco-usypiające”, a sprawa jest poważna. Nieprawdą jest, że ustawa nas nie zobowiązuje, bo „Polska nie jest wymieniona”. W jednym z punktów ustawy jest określone: „państwa objęte”, co oznacza kraje uczestniczące w 2009 roku w Konferencji „Mienie Ery Holokaustu”.

Dzięki premierowi Tuskowi jesteśmy „krajem objętym”. Co więcej – jesteśmy głównym adresatem tzw. „Deklaracji Terezińskiej”, gdyż dotyczy ona nas w 90 procentach (można założyć, że pozostałe 45 krajów to „maskirowka”). Sama deklaracja, pełna górnolotnych słów o „cierpieniu niewinnych ofiar” i potrzebie zadośćuczynienia „starym ludziom”, jest zręczną manipulacją. Ale prawdziwym mistrzostwem geszefciarzy „przemysłu Holokaustu” jest fakt, że konferencja została zorganizowana przez wrażliwy na los ofiar rząd Czech…

Ameryka żyruje

Tradycyjna sympatia do Ameryki (z której nie wyleczył nas nawet Franklin Delano Roosevelt) została narażona na ciężką próbę. Niejeden będzie z nostalgią wspominał protektorat sowiecki („bolszewik ludzkie panisko – ukraść było można i popić, choć czasem strzelił w potylicę”).

Niestety w ramach przyjaźni z Ameryką w pakiecie otrzymaliśmy bardzo poważną przyjaźń z Izraelem. Trudno mieć pretensje do sterników naszej nawy państwowej, że wybrali jedyną sensowną opcję, czyli ścisłą współpracę z USA, jako remedium na groźbę sojuszu rosyjsko-niemieckiego. Być może nasi przywódcy nie zdawali sobie sprawy z roli żydowskiego lobby w Ameryce i nie docenili wpływu „sojuszników naszego sojusznika” na politykę USA. Niektórzy (antysemici?) uważają, że Ameryka jest wręcz pod okupacją żydowską. Faktycznie potężne korporacje „przemysłu Holokaustu” kształtują w ogromnym stopniu działania administracji USA. Trudno się też dziwić, że w sprawach „wrażliwych” kongresmeni głosują jednogłośnie – ten, który by zagłosował inaczej, pozbawiłby się szans na reelekcję.

Komitet Amerykańsko-Izraelskich Spraw Publicznych AIPAC (potężna organizacja pozarządowa lobbującą na rzecz Izraela) potrafił błyskawicznie doprowadzić do uchwalenia prawa surowo penalizującego apele o bojkot towarów z Izraela (w związku z eskalacją konfliktu w Gazie). AIPAC liczy ponad 100 tys. członków i ma bardzo bogatych sponsorów.

Ale to tylko nic nie znaczące detale. Prawdziwym osiągnięciem będzie największa operacja gangsterów z Holokaustem na sztandarach – czyli wypłaty „rekompensat” dla „ubogich ofiar Holokaustu” przez społeczeństwo polskie.

Warto wiedzieć, z którymi „organizacjami pożytku społecznego” (NGO) w ramach „przemysłu Holokaustu” będziemy mieć do czynienia. Organizacje te rzeczywiście pomagają uzyskać odszkodowanie np. żydowskim więźniom obozów, ale pobierają bardzo wysoką prowizję. Zdarza się, że z uzyskanych 100 tysięcy ofiara otrzymuje 2 tysiące. Bo organizacje inwestują w środki produkcji – kupują luksusowe biura i odrzutowce, udzielają „grantów” doktorantom, promują „badaczy” Holokaustu. To dzięki takim działaniom pojawia się 250 książek o Holokauście miesięcznie.

Największą organizacją jest Światowy Kongres Żydów, a jego prezes to najpotężniejszy Żyd na planecie. Taki gość – rabin Izrael Singer – wyraźnie powiedział w 1996 roku: „(…) Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy (…) Będziemy im to powtarzać do ponownego zamrożenia Polski. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich roszczeń, będzie publicznie atakowana i upokarzana na forum międzynarodowym”.

Widać, że środowiska żydowskie ciągle uważają Polskę za „państwo sezonowe” i liczą się z możliwością ponownego jej rozbioru. Równocześnie zdają sobie sprawę, że haracz można wyrwać tylko od niepodległej Polski (wobec PRL nie wysuwano roszczeń). Słaba to dla nas pociecha, że rabin Singer został wywalony w atmosferze gigantycznego skandalu (pieniądze „ofiar Holokaustu” przesyłał na swoje konto w Szwajcarii), bo jego agenda pozostaje aktualna.

Czy znajdzie się w Polsce przywódca, który miałby odwagę powiedzieć: „Obywatele amerykańscy nie będą dziedziczyć mienia obywateli polskich. Nigdy się na to nie zgodzimy”?

Światowy Kongres Żydów powołał w 1993 roku Światową Organizację Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO) w celu odzyskiwania mienia z Europy Wschodniej. Konkretnie chodzi o Polskę (inne kraje można pominąć), bo nikt nie będzie próbował „odzyskiwać” czegokolwiek od Rosji czy Białorusi.

WJRO błyskawicznie zareagowała na ogłoszony projekt ustawy reprywatyzacyjnej P. Jakiego i spowodowała wezwanie polskiego ambasadora w Izraelu na surową reprymendę.

Kolejną organizacją zaangażowaną w „operację polską” jest Liga Przeciw Zniesławieniom (ADL), która zajmuje się „obroną praw człowieka” w formie ewidencjonowania antysemitów. Termin „antysemityzm” jest rozumiany bardzo szeroko i obejmuje np. krytykę państwa Izrael czy osoby pochodzenia żydowskiego. Potężne kłopoty mieli profesorowie Mearsheimer i Walt Jakub za pogląd, że Izraelskie lobby w USA szkodzi interesom USA i Izraelowi. Zostali nazwani nie tylko „antysemitami” (co banalne), ale „białymi nacjonalistami negującymi holokaust”. Czyli dokładnie tak, jak marszałek Karczewski.

ADL ma centralne biuro zatrudniające 200 osób w Nowym Yorku i ok 30 oddziałów „terenowych”. Prezes tej firmy Abraham Foxman jeździ po świecie, spotyka się z przywódcami państw i instruuje ich o konieczności bardziej energicznego zwalczania antysemityzmu. Ciekawostką może być fakt, że liga została oficjalnie uznana za część sił zbrojnych Izraela. Tak więc siły zbrojne obcego państwa stacjonują w Nowym Jorku…

Rys historyczny

W 1961 roku, podczas spotkania kanclerza Adenauera i premiera Ben Guriona w Nowym Jorku wynaleziono „nazistów”, którzy mordowali Żydów podczas II wojny światowej. Był to początek wspólnej niemiecko-żydowskiej polityki na „odcinku polskim”.

W 1965 roku Jerzy Kosiński opublikował „Malowanego ptaka”. Pierwsza antypolska książka epatująca sadyzmem i pornografią odniosła światowy sukces. Po latach Kosiński (Jerzy Lewinkopf), zdemaskowany jako kłamca i plagiator, wyrzucony z Pen Clubu, popełnił samobójstwo. „Malowanego ptaka” prawdopodobnie napisał ktoś inny (Kosiński wtedy słabo mówił po angielsku), ale autor jako „dziecko Holokaustu” zapewniał sukces rynkowy.

W 1986 roku Pokojową Nagrodę Nobla otrzymał twórca pojęcia Holokaustu, Elie Wiesel – autor książki „Noc”. Okazało się, że Wiesel nie był więźniem Oświęcimia, a książka jest plagiatem. Skandal zatuszowano.

W 1994 roku „Gazeta Wyborcza” po raz pierwszy poinformowała, że podczas powstania warszawskiego akowcy zajmowali się mordowaniem Żydów.

W tym samym roku kraje Europy Wschodniej starały się o akces do NATO.

Grupa 8 kongresmenów USA zażądała, aby uczestnictwo w NATO powiązać z uregulowaniem żydowskich roszczeń. Z tego względu Polska zaczęła zwracać budynki i parcele będące przed wojną własnością gmin żydowskich. Problemem jednak jest, że w Polsce właściwie nie ma wierzących Żydów (narodowość żydowską deklarowało 6 tys. osób).

Cwaniacy pokupowali jarmułki i założyli gminy. Proceder ten tak opisuje „Jewish Week”: „Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy, nazywając siebie gminami żydowskimi, po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia”.

Organizatorem całego przedsięwzięcia była Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego. Zwrócono ok. 6 tys. obiektów, które szybko sprzedano dalej.

„Potem odbyła się dzika reprywatyzacja. Zgodnie z umową, polskie gminy żydowskie dzielą się odzyskanym majątkiem ze swoimi partnerami z zagranicy po połowie. Najbardziej zaskakujący jest jednak fakt, że w tej zamkniętej enklawie szefów żydowskich organizacji prawdziwych Żydów jest jak na lekarstwo. Większość to konwertyci, czyli osoby, które przeszły na judaizm”. („Forbes”, 2013)

W 1995 roku Edgar Bronfman, prezes Światowego Kongresu Żydów, wymyślił „mienie bezspadkowe”, które jego zdaniem powinno należeć do organizacji żydowskich, jeśli pochodziło od zmarłych bezpotomnie Żydów. Działacze żydowscy na początek wybrali Szwajcarię, gdzie spodziewali się „bezspadkowego” złota zdeponowanego przed wojną przez Żydów. Sprawą zajął się wraz z Bronfmanem żydowski spekulant Mark Rich (obaj byli największymi sponsorami kampanii prezydenckiej Billa Clintona).

Naprzód zorganizowano „przygotowanie medialne” przedsięwzięcia przez liczne artykuły na całym świecie oskarżające banki o żerowanie na ofiarach Holokaustu. W potępienie bankierów włączyły się gwiazdy Hollywood, wezwano do bojkotu szwajcarskich towarów i zakazu wjazdu do USA szwajcarskich polityków. W międzyczasie Rich, ze względu na kłopoty z prawem, uciekł… do Szwajcarii. Ambasador Szwajcarii w poufnym raporcie określił te działania jako regularną wojnę. Okazało się, że wśród „martwych kont” nieczynnych od 60 lat tylko mały procent należał do Żydów (32 mln $). Bronfman domagał się prawie 10 mld dolarów.

Osamotniona Szwajcaria musiała tę wojnę przegrać (na biednego nie trafiło) i aby uniknąć dalszych kosztów, zgodziła się wypłacić kilkanaście procent żądanej sumy. Uznając prawo do dziedziczenia oparte na „własności plemiennej”, stworzono bardzo groźny precedens, sprzeczny z prawem całego cywilizowanego świata. Można przyjąć, że sprawa Szwajcarii była „programem pilotażowym” operacji „polskiej”, gdzie w grę wejdą już prawdziwe pieniądze. Operacjom przeciw Szwajcarom kierowała z sukcesem Anya Verkhovskaya – szefowa Grupy Zadaniowej Restytucji Mienia Okresu Holokaustu. Obecnie grupa zajmuje się tworzeniem bazy danych zawierającej roszczenia żydowskie i wykazu całości mienia żydowskiego pozostawionego w Europie Wschodniej. Prowadzona jest także całodobowa informacja w 17 językach.

W 1998 roku na prośbę (polecenie?) Izraela wpisano do ustawy o IPN „kłamstwo oświęcimskie”.

W 2000 roku kanclerz Schroeder ogłosił „koniec pokuty”. Niemcy po zapłaceniu 100 mld marek uznały, że nie mają już zobowiązań wobec Żydów. Autor „Przemysłu Holokaustu” prof. Finkelstein uważa, że następnym „płatnikiem” będzie Polska. Tyle że roszczenia wobec Polski są trzykrotnie wyższe…

W 2001 r. Jan Gross wydał „Sąsiadów”, stając się najbardziej znanym „polskim” uczonym i światowym „klasykiem” badaczy Holokaustu. Według Grossa, grupa 40 „sąsiadów” zamordowała 1600 Żydów.

Przekonany odkryciami Grossa, prezydent Kwaśniewski przeprosił za „współsprawstwo” w Jedwabnem (w 2011 r. prezydent Komorowski przeprosił już za „sprawstwo”). Sprawa Jedwabnego stała się głównym „cepem” do okładania Polski na forum międzynarodowym. Zarządzona ekshumacja została szybko przerwana wskutek interwencji rabina Szudricha. Obecnie zebrano 60 tys. podpisów w sprawie kontynuacji badań, lecz dyżurny przyjaciel Polski J. Daniels oświadczył, że ekshumacji nie będzie, „nawet gdyby zebrano 40 mln podpisów”.

W 2003 r. powstało Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN. Szeroko cytowane wyniki badań tej placówki stają się przyczyną wzrostu antypolonizmu na świecie. Naukowcy oszacowali, że nazistom uciekło okrągłe10% Żydów (250 tys.), w większości później zamordowanych przez Polaków. Uratowało się tylko 40 lub 60 tys. (nie ma zgodności wśród badaczy). Jeszcze większy „rozrzut” występuje w szacunkach zabitych przez Polaków ofiar (od kilkudziesięciu do 200 tysięcy). Opinie niektórych polskich naukowców pochodzenia żydowskiego są szokujące („Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców”, „mordowali z chciwości”, „szukali złota w łonach Żydówek”, „na każdych 3 Żydów 2 zabili Polacy”, „byli gorsi od nazistów”). I pomyśleć, że pierwsze 50 lat po wojnie, jeszcze w latach 90., zarzucano Polakom jedynie obojętność wobec losu Żydów…

W 2007 roku prezydent Izraela Peres powiedział: „Jak na kraj tak mały jak nasz, wydaje się to niesamowite. Widzę, że wykupujemy Manhattan, Węgry, Rumunię, Polskę i z mojego punktu widzenia, nie mamy z tym żadnych problemów”.

W tym samym roku w ambasadzie USA w Warszawie powstaje żydowska loża masońska B’nai B’rit. Już na pierwszym spotkaniu określono walką z Radiem Maryja jako jedno z głównych zadań organizacji.

W 2011 roku minister kultury mianuje Pawła Śpiewaka dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego i prace nad polskim udziałem w Holokauście ulegają zdynamizowaniu. Wtedy po raz pierwszy publicznie padła liczba 120 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków jako „najnowsze ustalenie nauki”. Dyrektor Śpiewak wzywa Polaków do „prawdziwej refleksji”. Wiadomość jest szokująca, bo po wojnie, gdy aparat wymiaru sprawiedliwości był w ogromnym procencie w rękach Żydów i żyli jeszcze świadkowie, nic takiego nie stwierdzono.

W 2013 roku powołano muzeum Polin. Placówka jest opłacana z budżetu, ale strona polska praktycznie nie ma wpływu na zawartość merytoryczną ekspozycji i obsadę personalną placówki. Identyczna sytuacja występuje w muzeum Auschwitz.

W 2016 roku Serbia, nie czekając na prawodawstwo amerykańskie, podjęła negocjacje z organizacjami żydowskimi (przyjęte z zadowoleniem przez rząd USA) i jako pierwsze państwo zaczęła płacić „rekompensatę”. Aby uspokoić („znieczulić”) społeczeństwo serbskie postanowiono, że pieniądze pozostaną w Serbii do dyspozycji miejscowych Żydów. Oczywiście trudno sobie wyobrazić sytuację, by serbscy beneficjenci nie odpalili „działki” geszefciarzom – organizatorom. Serbia zobowiązała się zwrócić obiekty będące własnością nielicznych gmin żydowskich (nie starając się o akces do NATO Serbia nie była zmuszona do zwrotów w 1994 roku), oraz wypłatę „rekompensaty” w wysokości 950 tys. euro rocznie przez 25 lat. Konsekwencją będzie wytworzenie etnicznej oligarchii mającej ogromną przewagę materialną nad resztą społeczeństwa. Taki scenariusz chyba będzie realizowany u wszystkich 46 sygnatariuszy „Deklaracji Terezińskiej” i tę perspektywę powinniśmy mieć na uwadze w ewentualnych rokowaniach. Ale kto będzie rokować w naszym imieniu?

Miejmy nadzieję, że nie będzie to przewodnicząca Lubnauer czy prezydent Jaśkowiak, którzy to mężowie stanu udali się z pielgrzymką do Izraela (bynajmniej nie do Ziemi Świętej), by poinformować miejscowe gazety o swoich przemyśleniach („Żydzi stanowili 90% polskich ofiar wojny”, „Polacy czczą wszystkie ofiary nazistowskich Niemiec oraz ofiary zbrodni popełnionych przez Polaków”).

Czy możemy się obronić?

Wydaje się, ż natychmiastowe uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej bez oglądania się na „strategicznych sojuszników” i „konsultacji” dałoby szanse obrony. Taka ustawa z pewnością wywoła gwałtowne reakcje, ale jest to cena akceptowalna wobec perspektywy sprowadzenia większości społeczeństwa do roli pariasów we własnym kraju.

Czy mamy w ogóle prawo do obrony? Czy mamy szansę, czy powinniśmy próbować się bronić? Odpowiedź twierdząca na którekolwiek z tych pytań z pewnością wyczerpuje znamiona antysemityzmu.

Próbując się bronić zostaniemy okrzyknięci antysemitami (a może też „białymi nacjonalistami negującymi Holokaust”). Ale nawet nie broniąc się i tak pozostaniemy antysemitami, ponieważ „Polska jest najbardziej antysemickim krajem na świecie. Wrzący antysemityzm w kraju, gdzie prawie nie ma Żydów. To choroba umysłowa”. Tak określa kraj, w którym przyszło jej służyć ambasador Azari.

Obok zwyczajowego antysemityzmu, który „wyssaliśmy z mlekiem matki”, pojawił się nowy – „wtórny antysemityzm”. Oczywiście stale obecny jest w dużych ilościach „antysemityzm bezobjawowy”. Ale też próg antysemityzmu w Polsce jest wyjątkowo niski. Wystarczy, że poseł Kukiz użył zwrotu „żydowski bankier”, a już pani Azari interweniuje u marszałka Kuchcińskiego z żądaniem ukrócenia antysemityzmu wśród posłów. Czy u nas możliwe byłoby powiedzenie o osobie pełniącej obowiązki prezydenta miasta, że „pochodzi z rodziny żydowskich prawników”? Taki zwrot jest najzupełniej normalny w każdym oprócz Polski kraju świata.

Żydów w Polsce rzeczywiście jest niewiele (wg. fundacji Laudera – 100 tysięcy), ale są to osoby wpływowe, „decyzyjne” i „dobrze rozstawione”. Większość się nie afiszuje ze swoją etnicznością, co im łatwo przychodzi, bo jako „ludzie postępu” są bezwyznaniowi. Chcemy wierzyć, że zachowują lojalność wobec państwa polskiego i nie wchodzą w skład „sił zbrojnych Izraela”.

Jednak nie ulega wątpliwości istnienie lobby żydowskiego. W ekipie „dobrej zmiany” działają „krety”, bo jak inaczej wytłumaczyć kompletną bierność władz wobec ustawy 447?

Kto doradził naszym przywódcom schowanie głowy w piasek? Dlaczego tylko Polonia usiłowała interweniować (zniechęcana zresztą przez władze)? Czy komuś zależy by doszło jednak do wypłaty „rekompensat”?

Artykuł Jana Martiniego pt. „Niekoszerny interes” znajduje się na s. 4 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Niekoszerny interes” na s. 4 czerwcowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze