Święte obrazy grają rolę nie tylko liturgiczną, ale i dydaktyczną. Zwykle ich wartość duchowa jest wyższa niż materialna

Trafiały przede wszystkim do mieszkań robotników i chłopów. Szczególne w nich upodobanie wykazywali Ślązacy, którzy wyróżniali się pobożnością, ale i zamożnością niższych stanów społeczeństwa.

Barbara Maria Czernecka

Niegdyś były one mozolnie odwzorowywane w warsztatach malarskich czy introligatorskich, potem rozprowadzane po miastach i wioskach przez tak zwanych obraźników. I nie dla każdego były dostępne. Na ich zakup mogły sobie pozwolić tylko osoby majętne. Niezamożni pozostawali więc prawdziwie ubodzy duchem. (…)

Trafiały przede wszystkim do mieszkań robotników i chłopów. Szczególne w nich upodobanie wykazywali Ślązacy. Zaś w tamtej epoce ten region świata bardziej od innych wyróżniał się pobożnością, ale także i większą zamożnością niższych stanów społeczeństwa.

Niegdyś o dobrobycie domu świadczyła właśnie wielkość i ilość świętych obrazów. Jednak ich wartość metafizyczna także współcześnie jest wręcz niemożliwa do ocenienia. Były one swego rodzaju nośnikami komunikacji ludzi wierzących z samym Niebem. Traktowano je z pieczołowitością, umieszczano na najbardziej honorowych miejscach reprezentacyjnych izb i pokoi, otaczano pietyzmem oraz wykorzystywano do przekazywania, za ich pośrednictwem, najważniejszych spraw samemu Panu Bogu. (…)

Ludzie, podziwiając owe świątki, a przede wszystkim przy nich się modląc, jaśniej rozumieli katechizmowe przesłanie, miewali większe poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, mniej grzeszyli i stawali się lepsi.

Nawet współcześni, wykształceni teologowie zadziwieni są mądrością zwykłych wierzących, którą ci przejawiają z samej natury, a nie zdobyli o niej żadnej wiedzy na wyższych uczelniach. Pobożni podstawowe prawdy wiary mają po prostu zanotowane w swoich sercach i nikt im nie musi udowadniać ich wiarygodności. To właśnie wykształciły w nich także te pospolite dewocjonalia.

Nabywali je głównie na odpustach i pielgrzymkach. Najczęściej były one pamiątką ważnego wydarzenia, np. chrztu świętego, pierwszego przystąpienia do Eucharystii czy zawarcia małżeństwa; świadectwem spełnienia wotywnego przyrzeczenia – ale także i dowodem jedynej w życiu dalszej wyprawy do słynnego sanktuarium. (…)

Wiele tych świętych obrazów zachowało się do naszych czasów, gdyż pomimo nietrwałości rzeczy materialnych i zmiennych tendencji wystroju wnętrz, nikt pobożny nie odważał się przeznaczyć ich do zniszczenia. Z upływem czasu i nastającymi nowymi pokoleniami bywały tylko odstawiane w coraz bardziej ustronne miejsca. Dzięki temu bezpiecznie przetrwały na starych strychach jako sentymentalny spadek po przodkach.

Stare kopie, litografie, chromolitografie, heliograwiury, oleodruki poniekąd przeżywają teraz swój renesans. Jeszcze kilka lat temu uznawane za kicz, bez głębszego zastanowienia były zastępowane innymi, chociaż modniejszymi tandetami. Przez niektórych zdejmowane ze ścian odziedziczonych domów lub mieszkań, zalegały antykwariaty. Tam można je było kupić za symboliczną złotówkę. Obecnie są coraz rzadziej spotykane w handlu starociami, a ich wartość nominalna wzrosła kilkasetkrotnie.

Cały artykuł Barbary Marii Czerneckiej pt. „Święte obrazy” można przeczytać na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Barbary Marii Czerneckiej pt. „Święte obrazy” na s. 3 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze