Starodawna ikona i zapiski na marginesach XVIII-wiecznego ewangeliarza z Lwowskiego Muzeum Akademii Teologicznej

Jako świadectwo dawnych czasów ostały się zapiski na marginesach ewangeliarza. Odkryte w 2013 roku przez jednego z autorów niniejszego artykułu, prapra…wnuka księdza Jerzego, ujrzały światło dzienne.

Martyna Jarosińska
Marcin Niewalda

Lwowskie Muzeum Akademii Teologicznej w 1939 roku nie wiedziało, że w swoich zbiorach ma prawdziwy skarb. Ukryta w skrzyni między innymi zabytkami ikona figurowała jako dzieło z XVIII wieku.  Niewiele brakowało, aby na tym skończyła się jej historia, bowiem odłamek niemieckiej bomby trafił Matkę Bożą „Hodegetrię” w oko tak samo, jak trafiły odłamki zabijając tysiące osób w czasie wojny. Na napisanej na niezwykłym zielonym tle ikonie została jednak tylko szrama, a reszta przetrwała.

Zapiski na marginesie XVIII-wiecznego ewangeliarza | Fot. Genealogia Polaków

Zdziwiłby się niepomiernie paroch isajski Jerzy Topolnicki lub jego teść Bazyli Jaworski w XVIII w., gdyby usłyszeli, że to już wówczas stareńkie przedstawienie Najświętszej Panienki zostało namalowane w ich czasach. Zdziwiliby się zresztą jeszcze bardziej, czytając powielane na setkach stron internetowych fantastyczne opowieści o ich wiosce, która rzekomo miała 7 kościołów na 7 przysiółkach rozłożonych na górach niczym Rzym, a w każdym z nich inny paroch. Możliwe, że ksiądz Jerzy przeczuwał, co się święci, być może znał skłonność parafian do konfabulacji, a może w końcu polityka cesarskiej niechęci wobec unitów zmotywowała go to tego, aby na marginesach ewangeliarza, na przeszło 150 stronach przepisać stare akty wydawane przez królów polskich jeszcze w XVI wieku. Jak zbawienny był ten pomysł, miało się okazać dopiero 230 lat później. (…)

Przyjazne, lecz wolne i uparte plemię Wołochów przybyło tu bowiem już w XV wieku. Isaje lokowano w 1444 roku, a dalej kolejne wsie wołoskiego okręgu. Dobrze im było w Rzeczypospolitej. Od razu wznoszono cerkwie – ośrodki spoiwa duchowego – oraz karczmy – miejsca, gdzie kniaziowie mogli słuchać ludzi i ogłaszać, niczym w małym ratuszu, swoje prawa. Wtedy to właśnie nieznany, zapewne wędrowny artysta, a może kaznodzieja, jeżdżąc po wioskach, proponował pisanie ikon.

Dopiero ponad pół tysiąca lat później, gdy dzieło jego dostało się w ręce naukowców z Muzeum Narodowego im. Szeptyckiego we Lwowie, zaczęto odkrywać jego niezwykłość artystyczną i unikalność.

Cały artykuł Martyny Jarosińskiej i Marcina Niewaldy pt. „Tajemniczy autor bojkowskich ikon” znajduje się na s. 8 majowego „Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Martyny Jarosińskiej i Marcina Niewaldy pt. „Tajemniczy autor bojkowskich ikon” na s. 8 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze