Serialu o śląskim języku regionalnym ciąg dalszy. Problem znów pojawił się w Sejmie RP. Ciągnie się od roku 2007

Czas zweryfikuje pomysły „uzdrowicieli” śląszczyzny, którzy często własnych dzieci nie zdążyli nauczyć mowy przodków. Wydaje się jednak, że kilkadziesiąt gwar śląskich do tego czasu przetrwa.

Bożena Cząstka-Szymon

Projekt wniosła „Nowoczesna”. Wywody oparto na poszukiwaniu tożsamości NARODOWEJ przez Ślązaków (dlaczego nie grupowej, etnograficznej?). (…) Wprowadza się „nowe” spojrzenie na godkę śląską. Czyli – nieważna przeszłość. Nieistotna (wtórna) staje się systemowa bliskość śląszczyzny i języka polskiego!

Ważna jest „narracja”.

A wygląda ona następująco. Otóż podobno współczesne językoznawstwo nie jest w stanie pokazać różnic między dialektami/gwarami a językiem ogólnym. To wiedzą wnioskodawcy. Nie daje więc ono (językoznawstwo) odpowiednich narzędzi do odróżnienia tego, co jest jeszcze gwarą, a co językiem ogólnonarodowym. A przecież to lingwistyka „wytyczyła” pokrewieństwa języków, wyznaczyła też tzw. ligi językowe, odtworzyła niektóre prajęzyki, np. naszego przodka – język prasłowiański – oraz jeszcze wcześniejszego, dawcę połowy współczesnych języków na świecie – język praindoeuropejski.

Trudno nie pytać językoznawców o opinię, skoro powoływane nowe byty polityczne – jak język regionalny – umożliwiają pozyskanie sporych funduszy, ale równocześnie w preambule ustaw europejskich (dotyczących tychże języków regionalnych) czytamy, że „nie jest językiem regionalnym DIALEKT danego języka”.

Właśnie dlatego chcą wprowadzić nową definicję ustawowo chronionych, czyli dofinansowanych języków. Pomysłodawcy nadal lekceważą Ustawę o języku polskim i zapis w tejże o ochronie gwar jako dziedzictwa narodowego. Ich nie interesują polskie ustawy. Ważne są zapisy europejskie. W takim razie zlikwidujmy naukę o dialektach. Na siłę powołajmy do życia wiele języków regionalnych. Będzie zajęcie dla różnych – rwących się pilnie do działań, wykształconych na polskich uczelniach – humanistów. Ich europejscy koledzy wprowadzili już przecież pojęcie płci kulturowej… Zafundowali na uczelniach nowe kierunki badań, studiów, możliwości publikacji.

Jak jest ze zrozumieniem polszczyzny?

Każdy Ślązak rozumie ogólną polszczyznę. Większość cech gwar śląskich to dawne właściwości języka ogólnonarodowego, który zdążył się szybciej rozwinąć i nie ma w nim już niektórych słów, dawnych głosek, starych końcówek. Niewiele jest cech specyficznie śląskich. Niewiele innowacji. Można wskazać inne gwary, należące do dialektu małopolskiego, wielkopolskiego czy dawnych kresowych, które mają te same cechy gwarowe, co śląszczyzna.

Ale żeby to udowodnić, należałoby gruntownie znać i gramatykę historyczną, i historię języka, a przede wszystkim dialektologię. Cóż, kiedy takich zajęć od dawna nie ma na studiach wyższych. Na paru uczelniach w Polsce „przykleiła się” nauka o dialektach do gramatyki historycznej (tak jest np. w Warszawie), ale na prowincji trudno już znaleźć specjalistów dialektologów, bo to żmudna praca w terenie: trzeba znaleźć odpowiednich informatorów, przeprowadzać wielogodzinne wywiady, spisywać je, analizować, porównywać mowę sąsiednich miejscowości. W dodatku trzeba mieć szeroką wiedzę historyczną, kulturową. Łatwiej przecież poczytać w prasie (polskojęzycznej) parę artykułów, uwierzyć zebranym podpisom, znaleźć odpowiednie przepisy (najlepiej unijne) i na to nałożyć siatkę pojęciową zgodną z postnowoczesnym paradygmatem. Stworzy się więc nowy problem. Aktualna jest sprawa, a właściwie nowy produkt, który trzeba umiejętnie „sprzedać”. Pojawią się nowe dotacje, nowe opracowania. Stworzymy nowe języki regionalne!

To nic, że nie słychać o języku kurpiowskim. Że nikt się o taki nie upomina. Podobnie jak o podhalański. Ale w tomie pokonferencyjnym w Mińsku już od kilku lat można przeczytać o emancypacji dialektów i nowych językach słowiańskich, łącznie z wymienionymi. Nie jest ważne, czy to ludziom służy. Czy jest potrzebne. Czy jest zgodne z tradycją.

Propagatorzy języka śląskiego zdają się mówić: dążmy do podziałów, do wydzielania małych terenów, niezdolnych do samodzielnego rządzenia. Nasi pobratymcy z południa już tego doświadczyli. I powstały maleńkie państewka wielkości naszego województwa, z minijęzykami. W tej sytuacji konieczne jest tworzenie nowych słowników, leksykonów etymologicznych, nowych instytutów naukowych. Będzie praca na kilka pokoleń.

A jaka jest taktyka? Dość prosta.

Podkreślmy raz jeszcze – skoro w Europejskiej karcie języków regionalnych lub mniejszościowych wyraźnie pisze się o tym, że nie obejmuje ona dialektów, no to trzeba zrezygnować z terminu ‘gwary śląskie’ czy ‘dialekt śląski’. Zmienić definicję. Nadać nowe znaczenie. Wykreować termin ‘etnolekt śląski’ i dalej już z górki. Wystarczy przeczytać hasło w Wikipedii, gdzie czytelnik o słabej wiedzy historycznojęzykowej, dialektologicznej, nadmiernie ufający zapisom w Internecie, prasie, niemającej żadnego powodu, by przedstawiać prawdę w czasach postprawdy – niewiele dowie się np. o badaniach śląszczyzny (nie znajdziemy tam nazwisk Kazimierza Nitscha oraz innych badaczy gwar śląskich, szczególnie cieszyńskich).

Cały artykuł Bożeny Cząstki-Szymon pt. „Serialu o śląskim języku regionalnym ciąg dalszy” znajduje się na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Bożeny Cząstki-Szymon pt. „Serialu o śląskim języku regionalnym ciąg dalszy” na s. 16 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze