Resortowe dynastie w wymiarze sprawiedliwości RP. Jacy ludzie stanowią „nadzwyczajną kastę” Rzeczpospolitej?

Czy chcemy, by o naszym losie decydowali prawnicy wychowani w relatywizmie i służalczości wobec władzy, którzy odziedziczyli przekonanie, że prawo zależy od aktualnie obowiązującego ustroju?

Maciej Marosz

Wymiar sprawiedliwości, utworzony po wojnie w kontrolowanej przez Sowietów Polsce jako jeden filarów komunistycznej władzy, do dziś nie uległ zmianie. Kasty prawnicze pełnią kluczową rolę w zapewnianiu trwałości układu powiązań i wpływów ustalonego przy Okrągłym Stole.

To rękami prawników udaremniano rozliczenia z komunizmem i nie dopuszczono do uznania skali krzywd wyrządzonych przez nieosądzonych do dziś zbrodniarzy. Nie odebrano ludziom minionego systemu wpływu na kształt restaurowanej państwowości po okresie zależności od Sowietów, a tuszowanie win z okresu komunizmu stało się fundamentem nowej rzeczywistości ustrojowej. Postkomunistyczne państwo nie było w stanie rozliczyć żadnej z głośnych afer korupcyjnych, w tych sprawach skazywano jedynie ścigających korupcję.

Powstało państwo prawników, a nie państwo prawa. W dzisiejszej Polsce każde działanie polityczne, każdy przejaw aktywności publicznej czy obywatelskiej może zostać prawnie podważony, a nawet skryminalizowany. Rola prawników jest w tym kluczowa.

„Resortowe togi” są próbą analizy drogi zawodowej kilku pokoleń przedstawicieli polskiego wymiaru sprawiedliwości. Prezentują członków TK, wskazują na historyczne uwikłanie i rolę, jaką odegrał on w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. W książce sportretowano także przedstawicieli Sądu Najwyższego, KRS czy RPO.

Autor nie mógł również pominąć najnowszej historii resortu sprawiedliwości. Okazuje się, że obsada ministerstwa układa się w ciąg agentów bezpieki komunistycznego państwa.

Ważny jest mechanizm kooptacji młodych kadr prawniczych systemu. Odpowiednią mentalność prawników kształtuje się już na uczelni. (…) ścieżki kariery stoją otworem jedynie przed tymi adeptami prawa, którzy zaakceptują kastowe warunki kooptacji i staną się konformistami doskonałymi.

***

Wydział prawa UW postanowił uczcić 70. rocznicę urodzin swojego profesora, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, Leszka Garlickiego. Przemówienia prelegentów zamieniły się w jednogłośną litanię pochwał i podziękowań, co w wypadku biografii jubilata wymagało zmieniania rzeczywistości, szczególnie tej z PRL-u.

Przyjaciele, uczniowie i prawnicy, admiratorzy dorobku profesora, wykonali wielki wysiłek, by skrzętnie omijać niewygodne fakty z biografii jubilata. Nie zająknęli się nawet na temat jego działalności w komunistycznych organizacjach młodzieżowych, czy aktywisty partyjnego. Oczywiście nikt nie wspomniał, że Garlicki był zarejestrowany jako kontakt operacyjny „Arkadiusz”.

Profesor Janusz Trzciński stwierdził, że Leszek Garlicki właściwie stworzył podwaliny dzisiejszego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. – Jego dorobek czyni go ambasadorem polskiego systemu prawnego poza granicami kraju – przemawiał górnolotnie. – Nasz kraj zawdzięcza mu bardzo wiele – podwyższała rangę pochwał prof. Małgorzata Gersdorf. – Leszek zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania. To człowiek uczciwy, stały w swoich poglądach, niezależnie od ustroju. Miał takie poglądy wtedy i ma je teraz – przekonywała pierwsza prezes Sądu Najwyższego. Nie sprecyzowała, czy chodziło jej o te poglądy, które Garlicki wygłaszał na zebraniach egzekutywy PZPR na Uniwersytecie Warszawskim.

***

W 1988 roku Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego opublikował Księgę Jubileuszową poświęconą Igorowi Andrejewowi. Jej autor Lech Gardocki nie szczędzi pochwał Andrejewowi, m.in. za to, że „jego opracowanie «Ustawowe znamiona przestępstwa» należy do najważniejszych książek z dziedziny prawa karnego w okresie powojennym”, ponieważ profesor prowadził w nim rozważania o „realizacji idei praworządności”. (…)

Igor Andrejew wywarł z pewnością wymierny wpływ na prof. Gardockiego jako jego mentor. Ten komunistyczny tuz prawa łączył teorię z praktyką. (…) Andrejew to jeden z trzech sędziów, którzy utrzymali w mocy wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa „Nila”, a następnie negatywnie zaopiniował prośbę o jego ułaskawienie.

Lech Gardocki, pytany, jak ocenia dziś Andrejewa i swoją współpracę z nim, nie zdecydował się na jednoznaczne potępienie swojego mistrza. – W sensie wiedzy prawniczej to był człowiek wybitny – stwierdził. – Inna sprawa, że wziął udział w mordzie sądowym na gen. Fieldorfie „Nilu”. To jest trudne do wytłumaczenia, że mógł pisać z jednej strony tyle o praworządności, a z drugiej wziąć udział w czymś strasznym, jak ten mord. Nie wiem, czy profesor Andrejew nie widział tej sprzeczności.

Cały tekst Macieja Marosza o jego książce pt. „Resortowe togi” znajduje się na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Maciej Marosz o swojej książce pt. „Resortowe togi” na s. 5 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze