Prusacy przegrali „walkę o kulturę” z Polakami. Galicyjska machina polonizacyjna też działała niewiarygodnie sprawnie

Dziś mamy hołubionych i nagradzanych luminarzy kultury. Tokarczuk, Stasiuk, Klata, Lupa, Strzępka, Holland. Czy dokonania artystyczne tych twórców mogłyby pomóc Polakom w przetrwaniu ciężkich czasów?

Jan Martini

Czy warto było narażać życie, ratując książki? Trzeba było być bardzo zmotywowanym, przenosząc stosy książek przez linię frontu pod Ropczycami. Bo książki zostały już wyzwolone i noszą ślady aktywności wyzwolicieli – powyrywane okładki, podarte strony. Ale zostały troskliwie poskładane, luźne kartki pozbierane. Choć w Nieboskiej Komedii brakuje końca, a Król Duch pozbawiony jest początku, uznano, że trzeba je trzymać. Relikwie? Na wszystkich ex libris: „Inż. Michał Swoboda”. To syn Czecha – „banmistrza”, kolejarza raczej niskiej rangi. „Pan naczelnik na kuleji, co do lampy nafty leji”, był odpowiedzialny za utrzymanie odcinka torów – jeździł drezyną, sprawdzał rozjazdy i sygnalizację. Ale jego syn ukończył już politechnikę. Z czasem będzie tam wykładowcą. Będzie urzędował we wspaniałym gmachu Dyrekcji Kolei we Lwowie, stanie się twórcą polskiego systemu sygnalizacji kolejowych i będzie budowniczym linii kolejowej Lwów–Łuck. Dzisiejsi pasażerowie z pewnością nie wiedzą, kto im zbudował tę linię. (…)

Dlaczego w bibliotece Michała Swobody nie ma książek czeskich czy niemieckich? Młodsza siostra inżyniera – córka Czecha kolejarza – poślubiła wnuka Włocha, oficera austriackiej armii. Ich syn ma już polskie imię – zgrzytające i szeleszczące w połączeniu z włoskim nazwiskiem.

Galicyjska machina polonizacyjna działała niewiarygodnie sprawnie. Na rusyfikację czy germanizację wydawano krocie, ale polonizacja poddanych cesarza Austrii, którzy zasiedzieli się w Galicji, przebiegała kompletnie bezkosztowo. Bywało, że dzieci austriackich urzędników czy oficerów szły przez „kordon” walczyć w polskich powstaniach. Trudno zrozumieć powody, dla których ci przybysze „zapisywali” się do polskości. Przecież ustalenia Kongresu Wiedeńskiego miały obowiązywać „do krańca historii”.(…)

Polskość żyła w kulturze. Siłę oddziaływania polskiej kultury docenił Stalin i wyciągnął wnioski z zaniedbań poprzednich zaborców. Jego urzędnicy – bracia Goldbergowie – działali kompleksowo, zajmując się „ciałem i duszą” Polaków. Młodszy przyjął nazwisko Różański i zajmował się ciałami w kazamatach Rakowieckiej, ale ważniejsze zadanie przypadło starszemu, „rzuconemu na odcinek” kultury. Stylizowany na polskiego szlachciurę z sumiastym wąsem i tubalnym głosem, Beniamin Goldberg jako Jerzy Borejsza zorganizował prężne wydawnictwo Czytelnik (Cz. Miłosz: „wszyscy byliśmy w stajni Borejszy”). (…)

Prusacy przegrali swoją „walkę o kulturę” z Polakami. Jednak „Kulturkampf” Stalina zakończył się sukcesem – testament Borejszy trwa, mimo upadku komuny. Przemysł można zlikwidować szybko, także linie lotnicze, pocztę czy koleje, ale urabianie ludzkich mózgów za pomocą kultury wymaga „długiego marszu”. Ten marsz, niestety, ludzie kultury ukształtowani w okresie „słusznie minionym” – kontynuują (K. Janda: „nie oddamy wam kultury”). Czy tylko wskutek bezwładności? (,,,)

Równocześnie zarzut cenzurowania sztuki i ograniczania swobody twórczej artystów jest tak ciężki, że nie ma przed nim obrony. Samo środowisko twórcze jednak stosuje bezwzględną cenzurę (mimo deklarowanej tolerancji) wobec artystów, którzy ośmielili się nie „płynąć w głównym nurcie”. Grozi im ostracyzm towarzyski i zawodowy. Taką dintojrę środowiskową poznali już aktorzy występujący w szopce Marcina Wolskiego czy w filmie Smoleńsk.

Mamy hołubionych i nagradzanych luminarzy kultury. Tokarczuk, Stasiuk, Klata, Lupa, Strzępka, Holland. Czy dokonania artystyczne tych twórców mogłyby pomóc Polakom w przetrwaniu ciężkich czasów?

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Książki” znajduje się na s. 5 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Książki” na s. 5 styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze