W polskiej gospodarce, wzorem minionych okresów w historii, mamy obecnie do czynienia z jedynie słuszną prawdą

Sfera gospodarcza w obszarze pryncypiów jest przestrzenią zgody między prawicą i lewicą. Panuje tu niepisana zgoda niestrzelania do pianisty, za jakiego bezdyskusyjnie uważany jest Mateusz Morawiecki.

Jan Parczewski

Polityka gospodarcza rządu, oparta na Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju utożsamianej z osobą Mateusza Morawieckiego, generalnie cieszy się poparciem aktorów głównej sceny politycznej – od jej prawej strony począwszy, a skończywszy na lewej.

Zjawisko to jest fenomenem o tyle, że występuje równolegle do spektakularnych, coraz bardziej widowiskowych i niejednokrotnie wręcz dramatycznych sporów przedstawicieli stron, połączonych z pogłębiającą się polaryzacją publiczności, prowadzącą niejednokrotne do rękoczynów.

Na lewej stronie sceny akceptacja budowana jest poprzez pogląd, iż de facto obecna polska polityka gospodarcza transmituje na nasz grunt i materializuje oczekiwania gospodarcze globalne/UE/Niemiec. Ludzie małej wiary połączonej z dużym doświadczeniem odczytują to wręcz jako swoistą kontynuację relacji gospodarczych poprzedniej ekipy.

Na prawej stronie sceny akceptacja, wspierana oficjalną retoryką rządową, budowana jest według syndromu oblężonej twierdzy. Zgodnie z tym syndromem często nieuniknione spory załogi twierdzy powinny być wyciszane i eliminowane, gdyż stają się jawnym prezentem dla oblegających. Warto podkreślić, że w syndromie tym, zdaniem socjologów, eliminowanie wewnętrznej krytyki miewa z zasady cechy psychomanipulacji i może służyć do realizacji pomysłów nie zawsze najkorzystniejszych dla egzystencji obleganych.

Obietnice przedwyborcze zarówno prezydenta, jak i PiS wskazywały wyraźnie na kierunek pronarodowy i gospodarczo podmiotowy zapowiadanych zmian. Niestety, rzeczywistość zmiany okazała się być w wielu elementach istotnie inna.

Dlatego też wspomniana, oficjalnie demonstrowana homogeniczność poglądów gospodarczych ma swoją gorzką cenę na prawicy. Jest nią głęboka, ukryta trauma znacznej części prawicowego elektoratu. Szczególnie dotkliwy okazał się rozziew pomiędzy przedwyborczymi deklaracjami a rzeczywistością w obszarze stosunku do roli kapitału zagranicznego oraz patriotyzmu gospodarczego.

Sfera gospodarcza w obszarze jej pryncypiów jest obecnie przestrzenią zgody pomiędzy prawicą oraz lewicą. Obie strony wspierają bardzo podobny model patriotyzmu gospodarczego. Panuje tu niepisana zgoda niestrzelania do pianisty, za jakiego bezdyskusyjnie uważany jest Mateusz Morawiecki.

W odróżnieniu od sfery gospodarczej, stosunek do imponderabiliów narodowych, społecznych, historycznych oraz kulturowych rytualizuje i tworzy pole konfliktu stron. Atrybutami tych widowiskowych sporów są szable i sztandary, a nie wielkie pieniądze, kapitał oraz własność, właściwe dla chłodnych i realizowanych w ciszy gier gospodarczych z wątkiem globalnym.

Obecna sytuacja, w której szczególnie po prawej stronie, na zasadzie nieformalnej cenzury bądź autocenzury eliminowane są znaczące głosy polemiczne, nie sprzyja racjonalnej, bieżącej ocenie stanu naszej gospodarki.

Przykładem może być bezkrytyczny, żeby nie powiedzieć dziecinny entuzjazm, z jakim mainstreamowe media prawicowe przyjęły wiadomość o wprowadzeniu banku JP Morgan do Polski. Patrząc racjonalnie, skądinąd niczego nie ujmując temu potężnemu i zasłużonemu bankowi, wypadałoby podjąć także próbę analizy, jaki cel gospodarczy przyświeca tejże operacji i na ile byłyby on zgodny (bądź nie) z polskim interesem gospodarczym.

Wzorem minionych okresów w historii mamy obecnie do czynienia z jedynie słuszną prawdą – im dłużej tak będzie, tym jej upadek może być bardziej przykry.

Dlatego też na miejscu obozu rządzącego za pochopne należałoby uznać przyjmowanie daru, jakim jest zgoda na obecny model ekonomiczny zarówno opozycji, jak i globalnych graczy gospodarczych. Należy pamiętać, że interesariusze ci lubią udawać Greka, a jak wiadomo, bezkrytyczne przyjmowanie podarków od Greków bywa w efekcie dość kłopotliwe.

(…) Stosowane obecnie w oficjalnym dyskursie pojęcia owocują znaczącym przesunięciem znaczeń i zafałszowaniem przekazu gospodarczego. Gwoli ścisłości, rząd w tej sferze jest zdecydowanie bardziej użytkownikiem określonej wykładni niż jej twórcą.

Jakie znaczenia kryją się pod określeniem „polski” we współczesnej retoryce gospodarczej?

Polska firma– co to jest? Od strony formalnoprawnej to firma zarejestrowana na terytorium kraju. Może mieć 100% kapitału zagranicznego oraz zarząd osób zagranicznych.

Postulat: należy rozdzielić pojęciowo określenie ‘polskie firmy’. Używanie tego terminu bez doprecyzowań w obszarze własności prowadzić może do dramatycznych nieporozumień po stronie odbiorcy oraz do ew. maskowania działań de facto godzących w status firm polskich z kapitałem polskim.

Gospodarka polska – co to jest? Gospodarka polska, nazywana także gospodarką narodową, mierzona jest obecnie przez produkt krajowy brutto (PKB), tj. wskaźnik scalający wartość dodaną, wytwarzaną przez podmioty zarejestrowane na terytorium kraju, niezależnie od ich pochodzenia i kapitału.

Postulat: należy rozdzielić pojęciowo określenie ‘polska gospodarka’ na części, pod kątem praw własności czynników produkcji te części tworzących. Używanie terminu ‘polska gospodarka’ bez doprecyzowań może prowadzić do dramatycznych nieporozumień po stronie odbiorcy.

 

Cały artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty” znajduje się na s. 15 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Parczewskiego pt. „Nie strzelać do pianisty” na s. 15 lutowego „Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze