Polityką nie interesowałem się, choć czasem chodziłem na wiece i protesty. To wszystko zmieniło się nagle w 1968 roku

Pół wieku od tamtych wydarzeń wspominam je jako okres, który wywarł ogromny wpływ na kształtowanie mojej dojrzałej postawy społecznej i politycznej. Były wspaniałą lekcją patriotyzmu!

Władysław Grodecki

Nie miałem już zajęć na uczelni (semestr dyplomowy), więc chodziłem z wiecu na wiec. Na mojej uczelni władze, bardzo przychylne studentom, chętnie zwalniały ich z zajęć, by wzięli udział w manifestacjach patriotycznych. Od 9 marca wiece na politechnice odbywały się codziennie o godz. 12.00.

13 marca rektor Politechniki Warszawskiej prof. Dionizy Smoleński zgodził się na zorganizowanie oficjalnego wiecu z udziałem Senatu i Pracowników uczelni. Na wiecu uchwalono rezolucję, którą następnego dnia owacyjnie przyjęto na Uniwersytecie Warszawskim. Odpowiedzią na nią było wystąpienie I Sekretarza PZPR Władysława Gomułki 19 marca. W swym wystąpieniu Gomułka w uwłaczający sposób zaatakował inteligencję i studentów. Wysłuchało go kilka tysięcy studentów zebranych w Dużej Auli politechniki. Jaka była ich reakcja? Jaka była reakcja władz uczelni? Postanowiono: 21 marca 1968 r. rozpocznie się w Gmachu Głównym Politechniki Warszawskiej – jedyny wówczas – legalny strajk okupacyjny w Polsce.

„Wybijanie z głowy socjalizmu”. 2 ostatnie godziny strajku okupacyjnego na PW. Jedynego legalnego w kraju!
21 i 22 marca 1968 r., Gmach Główny Politechniki Warszawskiej

Strajk rozpoczął się ok. godz. 16.00 21 marca. Objąłem służbę porządkową jako kierownik 8-osobowego zespołu na parterze Gmachu Głównego. Już po kilku minutach doszły wiadomości o ogromnej pomocy ludności cywilnej. Studenci nie nadążają z odbieraniem darów. Gdy po kilku godzinach wszedłem do jednej z sal wykładowych, cała była wypełniona do sufitu kiełbasą. Rozdawano kosze papierosów, Carmeny i lepsze, oraz owoce cytrusowe. Wieczorem występował duet fortepianowy Marek Tomaszewski i Wacek Kisielewski. Ok. 22.00 z zewnątrz doszedł głos: „Studenci, zacznijcie hymn, a my dokończymy!”. Całą noc tłum warszawiaków czekał na zewnątrz! (…)

Z zewnątrz dochodzą coraz bardziej niepokojące wiadomości; deszcz rozpędził tłumy warszawiaków, a resztę milicja zepchnęła w boczne ulice. Po komunikacie radia i telewizji lokalnej o rozwiązaniu uczelni i niebezpieczeństwie „wzięcia szturmem Gmachu Głównego” niektórzy słabną, inni idą do toalety. Wiele osób jest bliskich szoku nerwowego, wychodzą! Dziewczęta płaczą ze strachu, mdleją. Z balkonu Auli ciągle ktoś przemawia, ale tego nie można już słuchać, to przekracza granice wytrzymałości psychicznej. Nagle wrzask: idą! Głowy skierowały się w stronę bramy głównej. Pękła szyba; wszystkimi targnął złowieszczy zgrzyt. Wdzierają się do środka gestapowcy z Golędzinowa – ale nie…

Niektórzy kapitulują i uciekają tylnym wyjściem lub chowają się po salach. Sam przeżywam okropny strach, ale jeszcze piszę na skrawkach gazet; staram się oddać nastrój tych dramatycznych chwil! (…)

Każda minuta dłuży się niesłychanie! Po półgodzinie kolejny trzask i wszyscy zerwali się do barykadowania drzwi i schodów. Przewracano szafy, przesuwano gabloty. Przygotowano gaśnice, syreny alarmowe. Na parapetach krużganków znalazły się minerały wyrwane z gablot, kosze na śmieci, butelki, w pobliżu krzesła, drzwi wyjęte z zawiasów… Wszystko to miało spadać na głowy „uzbrojonych po zęby” słynnych oprawców z Golędzinowa! (…)

Może kwadrans po 3.00 pojawił się Generalny Prokurator PRL-u i „prawa ręka” Gomułki, Zenon Kliszko. Znowu wystąpienia, perswazje, zastraszanie szturmem GG, aresztem, relegowaniem z politechniki i „wilczym biletem” uniemożliwiającym wstęp na jakąkolwiek uczelnię w kraju! Żadnych konkretnych argumentów, tylko siła, tylko przemoc…

Jeszcze niektórzy organizatorzy błagali: zostańmy, bronimy honoru politechniki, honoru polskiego studenta… Zmęczenie, głód i zwyczajny ludzki strach wzięły górę, zgodzono się na wyjście, ale pod warunkiem, że wraz ze studentami do Riwiery pójdzie Prokurator Generalny PRL i cały senat.

Kilka minut przed 4.00 otworzono główne wejście i niemy tłum powoli ruszył w „marszu milczenia”, w „pochodzie cieni”. Metr po metrze przemierzaliśmy plac Politechniki w kierunku Riwiery. Głowy spuszczone, smutne, w oczach łzy. W oknach mieszkańców ul. Polnej zasuwano ze strachu firanki, jak w Kielcach, gdy w sierpniu 1914 r. wkraczała Kadrówka. Tylko pijani oprawcy z Golędzinowa (Korpus Ochrony KC) patrzyli na nas ze złością, a może i z niedowierzaniem, może z podziwem?

Cały artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Wspomnienie Marca 1968” znajduje się na s. 8 i 9 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Wspomnienie Marca 1968” na s. 8 marcowego „Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze