Park dla ludzi – czy parking dla Platformy? Czy słynny Park Śląski w Chorzowie obecnie na nowo stanie się ugorem?

Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, który 67 lat temu przypominał krajobraz księżycowy, to miejsce największej na świecie udanej rewitalizacji i ekokonwersji terenów poprzemysłowych i rolniczych.

Stanisław Orzeł

Jeszcze 67 lat temu 500 hektarów zdegradowanego przez rabunkową gospodarkę przemysłową i biedaszyby ugoru między Chorzowem, Katowicami a Siemianowicami Śląskimi przypominało krajobraz księżycowy, rozciągający się wśród kopalń i hut, pośrodku Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Drzew prawie nie było, widok był ponury… Dziś na 535 hektarach Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku im. gen. Jerzego Ziętka, dla celów biznesowych nazywanego Parkiem Śląskim, rośnie około miliona drzew. To miejsce największej lub jednej z największych na świecie udanych rewitalizacji i ekokonwersji terenów poprzemysłowych i rolniczych. (…)

Ostatni SLD-owski marszałek województwa, Michał Czarski, starał się wpłynąć na rząd, żeby chorzowski park przekazano samorządom. Mogło w tym pomóc porozumienie gmin Katowic i Chorzowa z Urzędem Marszałkowskim. Niestety, rządzony przez ludzi „Wspólnego Chorzowa” i wiecznego prezydenta Marka Kopla Chorzów wycofał się z tego układu.

Jednym z powodów była chęć przechwycenia przez oligarchów miejskich z prezydentem na czele zlokalizowanego przy ul. Siemianowickiej w Chorzowie terenu parkowego ogrodnictwa. Tam od 1962 r. działała Zasadnicza Szkoła Zawodowa, która kształciła ogrodników, zatrudnianych następnie jako wykwalifikowana kadra do pracy w Parku. Obok szkoły powstały parkowe szklarnie, dzięki którym Park stał się częściowo samowystarczalny.

W latach 80. XX w. w 30 szklarniach pracowało około 50 osób, które oprócz tego uprawiały 4 hektary pobliskiego pola, aby zapewnić paszę dla zwierząt w śląskim ZOO. Wraz z gospodarką rynkową zaczął się upadek: szklarnie zaczęły pustoszeć, pojawiły się problemy z ogrzewaniem. W 2005 r. rozpoczęła się stopniowa likwidacja parkowego ogrodnictwa.

„Te tereny są nieprzydatne dla strategicznych celów parku, tam nigdy nie było miejsc spacerowych” – stwierdził wówczas prezes Włoszek. Jak podała PAP, najprościej więc te tereny sprzedać, a pieniądze… przejeść. Niestety, jedyną metodą ratowania trudnej sytuacji finansowej parku, jaką dotąd zaproponował obecny zarząd WPKiW, jest właśnie pozbywanie się problemu i wyprzedawanie majątku.

Oczywiście w tym szaleństwie była metoda: w ten sposób został sprawdzony mechanizm parcelacji Parku pod pretekstem regulowania zaległości podatku od nieruchomości na rzecz Chorzowa. Część paku od strony ul. Siemianowickiej decyzją władz miasta wkrótce rozparcelowano, a działki – oczywiście drogą „przetargu” – sprzedano.

Na tak sprywatyzowanym – a właściwie: zawłaszczonym – terenie Parku powstała ekskluzywna dzielnica willowa, której najbardziej znanym mieszkańcem jest były prezydent Chorzowa Kopel. Obecnie trwa twórcza kontynuacja tego procederu: na pobliskim terenie powstała ul. Wschodnia i kto tam mieszka? Czy nie przypadkiem były prezes WPKiW z nadania Platformy Obywatelskiej, a obecny prezydent Chorzowa, Kotala?

(…) Jedna z najdłuższych nizinnych kolejek linowych Europy była symbolem WPKiW. (…) W pierwszym roku ELKą przejechało około 135 tysięcy ludzi. Podczas tzw. Święta „Trybuny Robotniczej” czy lipcowego „święta im. E. Wedla”, jak mawiali dowcipnisie, czyli 22 lipca, trasę oświetlały tysiące lampek, ELKa była czynna do 3:00 w nocy, a pasażerowie, często zachwyceni niepowtarzalną atmosferą, nie zamierzali zsiadać z krzesełek i obsługa musiała prosić o pomoc milicję…

Jednak i zwykłe przejażdżki dostarczały niezwykłych wrażeń: przejazd nad wybiegami niedźwiedzi i antylop w ZOO, widok Rosarium czy ukwieconego terenu Ogólnopolskiej Wystawy Ogrodniczej na zawsze pozostawał w pamięci. W wydanej na 60-lecie WPKiW książce Krajobraz tworzą ludzie, zacytowano pasażera, który zapamiętał, że tylko z kolejki można było zauważyć, że ogrodnicy układali z roślin twarze misiów, geometryczne figury i słoneczka…

W 2006 r. kolejka pierwszy raz od 1967 r. nie ruszyła w kwietniu ze względu na zły stan techniczny kilku podpór. Rok później remonty i problemy eksploatacyjne spowodowały, że została wyłączona z użytkowania. Negatywne opinie Urzędu Dozoru Technicznego stały się pretekstem do jej rozebrania: z lin najpierw zdjęto krzesełka, a następnie z podpór – same liny. Dopiero po sześciu latach rozpoczęto budowę nowej „ELKi”, której wykonawcą została austriacka firma Doppelmayr… (…)

W ciągu pierwszego lata eksploatacji „Falę” odwiedziło 239 tysięcy ludzi. Rok później podzielone na trzy poziomy kąpielisko, z basenem „Sztuczna Fala” o powierzchni lustra wody 1300 m2 i głębokości do 3 m, usytuowanym na najwyższym z poziomów, zaprezentowano delegacji Międzynarodowej Unii Architektów, dzięki czemu do dziś jest uznawane „za wybitne osiągnięcie architektury sportowej”.

Na poziomie poniżej „Fali” znajduje się basen „Szkoleniowy”, od którego można było przejść do niewielkiego basenu „Elipsa” i brodzika ze zjeżdżalniami oraz wielkiego placu zabaw i piaskownic dla dzieci. Na tym poziomie zaprojektowano 800-metrową widownię do plażowania przy basenie sportowym oraz kawiarnię, bar i restaurację „Sambar” na 111 miejsc, z tarasem i muszlą koncertową, co pozwalało na organizację potańcówek i występów artystycznych. Na poziomie najniższym znajduje się wyposażony w słupki startowe basen „Olimpijski” (50 na 21 m, od 180 do 200 cm głębokości), z możliwością podgrzewania wody do temperatury otoczenia, wykorzystywany do zawodów sportowych. Obok niego – basen „Skoki” (21 na 16,5 m, głęboki na 4,5 m), nad którym góruje charakterystyczna trampolina w kształcie tęczy, ze skoczniami na poziomach 3, 5, 7 i 10 m, wykonanymi z desek sprowadzonych z Finlandii. Na najniższym poziomie znajdował się jeszcze brodzik dla najmłodszych i usytuowany na tyłach kąpieliska plac zabaw wodnych, złożony z systemu „metalowych przeplatańców, którymi tryskała woda”.

Do 2000 r. „Fala” działała nie tylko latem, ale i zimą, gdy tworzono na niej cieszące się wielkim powodzeniem lodowisko. Nawet w latach 90. XX w. kompleks cieszył się niezmiennym zainteresowaniem: w 1996 r. Śląski Urząd Wojewódzki, Sanepid i Radio Katowice uznały go za najlepszą przestrzeń rekreacyjną województwa śląskiego.

Jak podano w opracowaniu Park wielu pokoleń, dzięki wykwalifikowanej kadrze ratowników i ratowniczek w ciągu kilkudziesięciu lat korzystania z „Fali” na jej „terenie nie doszło do żadnego tragicznego w skutkach wypadku”.

W 2000 r. brak środków w budżecie województwa spowodował, że zimą nie uruchomiono lodowiska. Kolejne remonty basenów i urządzeń kąpieliska przedłużały jego agonię, ale remontu generalnego żadne władze samorządu województwa nie przeprowadziły… (…)

Za prezesury Dominiaka w ramach rewitalizacji „Wesołego Miasteczka” za 3 mln zł została ze środków Parku kupiona wyprodukowana przez ukraińską firmę Analog z Winnicy Wieża Swobodnego Spadania, czyli „Silesia Tower”. Inauguracyjna jazda – a raczej spadanie, co powinno być uznane za niesławny symbol panowania w Parku prezesów z klucza PO – odbyła się 30 sierpnia 2008 r. (…)

Wieża wysokości 50 m ważyła 80 ton i potrzebowała do pracy zasilania 150 kW. Maksymalna przepustowość zakładała 300 klientów na godzinę (cena przejażdżki 7 zł, choć planowano 9 zł). 12 krzesełek kolejki łańcuchowej wyposażono w podwójne zabezpieczenia. Odbioru technicznego dokonał krakowski UDT. Jednak „Silesia Tower” zepsuła się już w 2009 r. Przez 2 lata ukraiński dostawca nie chciał jej naprawić. W końcu UDT wydał zakaz „swobodnego spadania”. W 2011 r. Jan Blaut ze Stowarzyszenia Nasz Park napisał: Ta wieża to bubel i inwestycja, której poprzednie zarządy nie dopilnowały. To dowód na brak gospodarności. Niemal w tym samym czasie zamknięto ELKę. Jestem przekonany, że gdyby pieniądze z wieży wydać na kolejkę, dziś mieszkańcy mogliby z niej spokojnie korzystać. (…)

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Park dla ludzi czy parking dla Platformy?” cz. 1 można przeczytać na ss. 8–9 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

______

„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Park dla ludzi czy parking dla Platformy?” na ss. 8–9 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

  • Avatar
    Michal Kaczmarczyk :

    Małe sprostowanie. Teren nie był zdegradowany przez rabunkową gospodarkę, tylko przez wspaniałą XIX wieczną i przedwojenną gospodarkę rynkową z nieodłącznymi ozdrowieńczymi i mobilizującymi elementami, jak wszechobecna bieda i bezrobocie. Tylko „Stary Jorg” (nie mylić z Nowym Yorkiem) uparł się, żeby zrobić na tym terenie ośrodek rekreacyjny dla mieszkańców. Jeżeli dodać do tego, że ten „stary piernik” zrobił to bez pomocy UE, kredytów bankowych i przy zatrudnieniu rodzimych projektantów i firm, likwidując przy okazji biedę i bezrobocie, to wiemy już dlaczego został znienawidzony przez społeczeństwo Śląska i Zagłębia. Tylko jakieś głupie komuchy przeforsowały nazwanie parku jego imieniem.

Komentarze