Pan Mikołaj z Nagłowic był, podobnie jak dzisiejsza młodzież, nieskory do nauki, lubiący się zabawić i pełen krytycyzmu

Nie znosił klasycznej łaciny, którą posługiwać się zresztą nie potrafił. I chyba właśnie dzięki temu stał się też pierwszym literatem piszącym tylko w języku polskim. Tego też dotyczy słynne zdanie.

Barbara Maria Czernecka

„A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” – napisał przed wiekami Pan Mikołaj Rej z Nagłowic herbu Oksza.

Był szlachcicem pochodzącym z Rusi Czerwonej, osiadłym w okolicach Jędrzejowa, ożenionym z Zofią Kościeniówną, siostrzenicą arcybiskupa lwowskiego. Z katolicyzmu przeszedł na luteranizm, a potem na kalwinizm. Zainteresowany żywo sprawami religijnymi, stał się teologiem ewangelickim.

Mikołaj Rej, szkic Jadwigi Czerneckiej, 14 lat

Nigdy jego noga nie postała poza granicami Rzeczypospolitej, czym wręcz się chlubił. W młodości ponad edukację przedkładał „dobre towarzystwo”.

Nie ukończył żadnej znaczącej szkoły, a to, czego się nauczył, zawdzięczał tylko swoim osobistym talentom. Udało mu się wspiąć po szczeblach kariery urzędniczej. Parę razy był nawet posłem na sejm. Do końca życia stał się też właścicielem kilkunastu wiosek. Ogłady nabył dzięki kontaktom z królewskim i magnackimi dworami.

Mimo braku formalnego wykształcenia chętnie czytał, a zwłaszcza rozczytywał się w popularnych wtedy dziełach Erazma z Rotterdamu. Nie znosił klasycznej łaciny, którą posługiwać się zresztą nie potrafił. I chyba właśnie dzięki temu stał się też pierwszym literatem piszącym tylko w języku polskim. Tego też dotyczy zdanie, z którego najbardziej zasłynął, przeciwstawiające się ówczesnej modzie na cudzoziemszczyznę.

Przez prawie pięć następnych wieków owa fraza była podstawowym tematem w nauce języka polskiego. Osobiście z lat szkolnych pamiętam ją wypisaną wielkimi literami na specjalnej tablicy obok wizerunku autora i wywieszoną na głównej ścianie sali lekcyjnej.

To na zawsze zapadło nam w pamięć. I chociaż na co dzień od zawsze posługiwaliśmy się gwarą śląską, gdzieś w sercu utkwiło nam przekonanie, że właśnie nasza „godka” najbardziej ze wszystkich innych dialektów zbliżona jest do mowy staropolskiej.

Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu niedawno odkryłam, że współcześni gimnazjaliści w ogóle nie pamiętają, kim był niejaki Mikołaj Rej z Nagłowic, a o jego twórczości zupełnie nie mają pojęcia. Zabolało mnie to tym bardziej, że owym brakiem wykazały się moje własne dzieci.

A przecież mógłby on być wręcz ich idolem. Był przecież, podobnie jak dzisiejsza młodzież, nieskory do nauki, nieco leniwy, troszkę rubaszny, lubiący się dobrze zabawić, zaradny i pełen krytycyzmu. I chociaż niechlubnie zmieniał wyznania, to jednak pozostał człowiekiem wielce pobożnym. Za to jego przekonania były prawdziwie rewelacyjne. W moralizowaniu nie miał równego. Sytuacje też oceniał chłodno i wyrażał się o nich nader trafnie. I co najważniejsze, promował zasadę życia w harmonii z naturą, w sielskiej aurze szlacheckich rozkoszy. Czyż i dzisiaj można by chcieć czegoś więcej?

Cały artykuł Barbary Marii Czerneckiej pt. „Pan Mikołaj z Nagłowic” znajduje się na s. 10 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Barbary Marii Czerneckiej pt. „Pan Mikołaj z Nagłowic” na s. 10 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze