Miesięcznice, a teraz reforma sądownicza – co będzie następnym pretekstem do buntu lewicowych elit tracących przywileje?

Ministerialna sprawiedliwość walczy z niesprawiedliwą sędziowską sprawiedliwością, a jednocześnie narusza godność tych, którzy w tej samej sprawie miesiącami marzli jeszcze niedawno w namiocikach.

Stefan Truszczyński

W podstawówce przy ulicy Książąt Pomorskich w Sopocie był taki jeden wyższy od nas, który nie uznawał sprzeciwu. Nazywaliśmy go „Jumbo-bokser jajko”. Kto mu podpadł, dostawał w dziób. W klasie szóstej w połowie roku przyszedł nowy. Ani duży, ani mały. Ani gruby, ani chudy. Usiadł w ostatniej ławce i głosu nie dawał.

„Jumbo” postanowił go sprawdzić. Na przerwie w dość ciemnym korytarzu, niby przypadkiem, potrącił mocno Jasińskiego, bo tak się nasz nowy, żylasty koleś nazywał. Ów nawet nie podniósł opuszczonej nieco głowy i obszedł agresora. Brak reakcji rozzłościł szukającego zwady. Z obrotu kopnął go, przygarbionego, w kostkę.

– Ależ to prowokacja! – zakrzyknęliby dziś zgodnie posłowie PIS-u.

Co innego zrobił Jasiński. Też z obrotu. Strzelił prawym prostym. Celnie i silnie. W punkt – jak mówią. To jest w samą dziurkę podbródka, którą „Jumbo” posiadał. „Bokser jajko” padł, jakby rażony piorunem. Szkolna pielęgniarka długo nie mogła go docucić.

„Nie wolno dać się sprowokować” – słyszę wokół. „Opozycja bardzo się przygotowała do protestów”. Miesięcznice, a teraz reforma sądownicza – co będzie następnym pretekstem do buntu lewicowych elit tracących przywileje? W naszej sopockiej klasie „bokser jajko” po nokaucie już nie terroryzował kolegów. Ucichł, a po kilku dniach ojciec przeniósł go do innej szkoły.

(…) Do kościoła już nie strach chodzić i choć tam teraz dobrowolnie jest tłoczno – nikt nikogo w plecy nie wali i nie straszy. Można zresztą chodzić lub nie – w zakładzie kadrowy tego nie sprawdza.

„Przepraszam, czy tu biją?”. Nawet na manifestacjach nie biją. Policja trzyma się szpalerowo za rączki i z poświęceniem, własnym ciałem, oddziela agresywnych od potulnych. Najwyżej weźmie kogoś na te rączki i wyniesie. Racjonalizatorzy mogliby pomyśleć o skonstruowaniu specjalnych noszy do tego celu – z delikatnej materii i z paseczkami, by wynoszony krzywdy sobie nie zrobił. Wprawdzie nie wszyscy opozycjoniści to chudeusze.

Wielka nadzieja w tym, że prezydent Trump to nie Roosevelt, a Pani May nie zaciągnie kurtyny żelaznej, jak ongiś mister Winston. Pogromca Burów chwalił polskich lotników, gdy ginęli za Anglię. Ale o zdemobilizowanych generałów zupełnie już się nie troszczył.

To nauka. Liczmy tylko na siebie. Jeśli Niemiec będzie się z nami liczył, nie będzie nam dzieci kradł, a Rusek w potylicę jeńcom strzelał.

Może wśród delikatnych przywódców, którzy teraz żadną miarą nie chcą dać się sprowokować, znajdzie się znowu jakiś tam Naczelnik, który kłótliwą czeladź pogoni. Przecież połowa z nich nawet nie wie, czego chce, i choć bez własnego programu, blokuje innym niezbędne zmiany. Śpiewa się o takiej jednej przepióreczce, która latała, skakała aż się… (…)

Czerwoni władcy Polski denerwują się, że za nędzne dwa tysiące miesięcznie nie przeżyją. Oczywiście zupełnie ich nie obchodziło, że gromady wyrobników za połowę tej sumy przeżyć jednak musiały. Pyta teraz ważny były generał milicji, jak tu żyć za dwa tysiące. Może ten akurat nie kradł. Nie wiadomo, czy „paprykarz” ocalał, czy wyjechał na szparagi do Niemiec. Na szczęście z Anglii wielu już wraca. Na szczęście mają do czego.

Walka. Nie tyle o rząd dusz, co o portfele. Pamiętam Leszka Moczulskiego, gdy wyszedł z więzienia. Chudy był i papierową miał cerę. Siedział z kryminalistami. Teraz, niedawno trzymano w celi ze złodziejami i narkomanami Zygmunta Miernika, bo naruszył godność sędziego. Co rusz zamyka się Adama Słomkę, choć ten usunąć chce radzieckie symbole. Ministerialna sprawiedliwość walczy oczywiście zdecydowanie z niesprawiedliwą sędziowską sprawiedliwością, a jednocześnie narusza osobistą godność tych, którzy w tej samej sprawie miesiącami marzli jeszcze niedawno w namiocikach posypywanych śniegiem i polewanym deszczem. (…)

Cały artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Bokser Jajko” znajduje się na s. 20 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stefana Truszczyńskiego pt. „Bokser Jajko” na s. 20 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze