Międzynarodowa historia miłosna, która doczekała się happy endu, choć wojna dopisała do niej swój gorzki scenariusz

Ojczyma do późnej starości uważał za ojca. Skończył szkoły, stał się ogólnie szanowanym człowiekiem… Brakowało tylko prawdy, którą matka i przybrany ojciec uważali za wstydliwą rodzinną tajemnicę.

Tadeusz Puchałka

Był rok 1939, początek wojny. Od jakiegoś czasu młoda Antonina Widuch (zdrobniale Toni), mieszkanka Przyszowic, spotykała się z chłopakiem, Niemcem, mieszkającym na przedmieściach Berlina. (…) Młodzi zakochali się w sobie i pobrali się. Krótko po ślubie opuścili Przyszowice i wyjechali do rodziny męża. Tam przyszedł na świat ich syn Gert. Ojciec dziecka wkrótce został wysłany na front wschodni.

Toni otrzymała wiadomość, że jej mąż zaginął. Nasilały się naloty i bombardowania miast (…). Widząc narastające zagrożenie, młoda kobieta postanowiła wrócić z dzieckiem do domu swoich rodziców – do Przyszowic. Podróż nie była ani prosta, ani łatwa, Toni jednak szczęśliwie dotarła do rodziny.

Wojna zbliżała się ku końcowi. Był rok 1945. Rosjanie wkroczyli do Przyszowic i w niedługim czasie otworzyli tam polowe lotnisko, na którym stacjonowały samoloty myśliwskie. (…) Antonina otrzymała nakaz pracy i została wcielona do personelu obsługi lotniska. Tam poznała przystojnego radzieckiego lotnika i zakochała się w nim. Uczucie rosło i w końcu, jak to bywa, wzięło górę nad rozsądkiem. (…) Niebawem Rosjanie zamknęli lotnisko i przenieśli się pod sam Berlin. Kobieta, nie bacząc na śmiertelne zagrożenie, podążyła za swoją nową miłością. (…)

Wojna dobiegła końca i zewsząd dochodziły informacje o powrotach z niewoli. Powrócił też mąż Antoniny i ponoć doszło do spotkania obojga małżonków. Jedna z wersji (oparta na poszlakach) mówi, że oboje małżonkowie mieli dojść do porozumienia i na prośbę ojca chłopczyk miał pozostać przy nim (co wydaje się mało prawdopodobne), kobieta zaś miała wyruszyć wraz z Rosjaninem do jego ojczyzny. Druga wersja mówi, że kobieta wraz z dzieckiem znikła w niewyjaśnionych okolicznościach. (…)

Po latach okazało się prawdą, że kobieta i dziecko żyją. Mieszkali w Związku Radzieckim i mieli się dobrze. Wrośli w rodzinę nowego wybranka Antoniny, którym, jak pamiętamy, był pilot z polowego lotniska. Należy przypuszczać, że to on stał za uprowadzeniem dziecka i matki z terenu Niemiec. Faktem jest, że otoczył dziecko opieką, wykształcił i wszyscy żyli szczęśliwie. Dziecko otrzymało imię Genadij, po ojczymie nazwisko Astachow. Przypomnijmy zatem, iż chłopczyk żył i dorastał w niewiedzy, kim jest, skąd przybył i kim jest jego biologiczny ojciec. (…)

O swoim pochodzeniu i korzeniach dowiedział się dzięki zabiegom swojego syna Andreja, który w internecie trafił na nikły ślad pochodzenia rodziny, a ten zawiódł go do Polski. Genadij po konsultacji z rodziną i synem Andrejem, który stał się inicjatorem odtworzenia historii rodziny, postanowił pójść za tym śladem i odnaleźć swoje korzenie. Tropy wiodły do Przyszowic.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Miłość i wojenna tułaczka” znajduje się na s. 12 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Miłość i wojenna tułaczka” na s. 12 marcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 45/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze