Krzysztof Skowroński, „Kurier Wnet” 38/2017: Rozgrywka przetaczająca się przez polskie ulice ma wymiar międzynarodowy

Prezydent zapowiedział, że szybko przygotuje reformę sądownictwa. Wkrótce się okaże, czy jego decyzja weta była słuszna. Opozycja i tak ma zrealizować plan, a jego częścią jest destabilizacja Polski.

Krzysztof Skowroński

Prezydent Andrzej Duda swoim podwójnym wetem w sprawie Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądowniczej pokrzyżował plany nie tylko partii rządzącej, z determinacją dążącej do zmiany wymiaru sprawiedliwości, nie tylko opozycji, której jedynym celem jest odebranie Jarosławowi Kaczyńskiemu władzy, ale – i to jest najważniejsze – skomplikował plan elitom europejskim, które postanowiły rozwiązać część swoich problemów za pomocą „przypadku polskiego”.

Problemy są znane: migracja i terroryzm, Brexit i finansowa niewydolność wszystkich państw Unii Europejskiej z wyłączeniem Niemiec.

Jeśli się zastanawiamy, dlaczego w środkach masowego przekazu za naszą zachodnią granicą pojawiają się wyłącznie negatywne artykuły o Polsce, to właśnie dlatego, że rządzący Unią zdają sobie sprawę, że znaleźli się w pułapce i przypadek Polski, odpowiednio opowiedziany, da im czas potrzebny do realizacji marzeń o Europie zarządzanej przez kastę urzędników wykonujących polecenia oligarchów.

Od razu po zwycięstwie wyborczym Emmanuel Macron spotkał się z kanclerz Angelą Merkel, a w prasie pojawiły się informacje o powołaniu jakichś francusko-niemieckich funduszy gospodarczych, których zadaniem byłoby przepompowanie części olbrzymiej nadwyżki finansowej z Niemiec do Francji. To jest część planu Europy dwóch prędkości, w którym następuje dalsza unifikacja państw strefy euro w jeden organizm polityczny, zarządzany przez brukselską centralę.

Ale brakuje na realizację tego projektu forsy. Wprawdzie EBC drukuje kilkadziesiąt miliardów euro miesięcznie, by w ten sposób utrzymać przy życiu Unię Europejską, ale ta polityka też ma swoją ścianę. Tą ścianą są interesy gospodarcze Niemiec.

Sprawę jeszcze bardziej komplikuje decyzja Anglików o Brexicie. Wielka Brytania była płatnikiem netto do europejskiego budżetu i bez brytyjskich pieniędzy ten budżet się nie zamyka. Trzeba więc natychmiast poszukać oszczędności.

I tu pojawia się sprawa Polska. Sankcje nałożone na Polskę są doskonałym sposobem na załatanie części dziury w budżecie. Ale to jest tylko część planu realizowanego przez elity europejskie za pomocą polskiej opozycji.

Kilka miesięcy temu na którejś z manifestacji Ryszard Petru powiedział, że nadszedł czas, by Polska przystąpiła do strefy euro. I to jest drugi punkt planu, który ma zostać zrealizowany. Sankcje, gdyby zostały na Polskę nałożone, szybko wywołają kryzys. Odpowiedzialnością za niego oczywiście zostaną obarczeni rządzący Polską.

Im większy kryzys, tym lepiej, bo tym łatwiej Polacy dadzą się przekonać, jakim dobrodziejstwem dla nich będzie przystąpienie do strefy euro i tym taniej w przyszłości będzie kosztować pokazanie nam (w pierwszej fazie), jakim dobrodziejstwem jest ta przynależność do „ekskluzywnego klubu”. A Polska strefie euro jest potrzebna.

Radio Wnet w czasie swojego objazdu Polski jeden z Poranków nadawało ze Świnoujścia, z 14 piętra Hotelu Radisson. Architektonicznie jest to bardzo ładny hotel, który wraz z kompleksem apartamentowców tworzy przestrzeń konferencyjno-wypoczynkową unikalną w skali całego Bałtyku. Marka Radisson jest tylko franczyzą. Za całą inwestycją stoi rodzinny kapitał polski. Po Poranku rozmawiałem z poważnym deweloperem, Polakiem, który majątku dorobił się w Niemczech. Deweloper pokazał mi plan możliwych inwestycji budowlanych w samym Świnoujściu i powiedział: tego zazdroszczą nam Niemcy. Po drugiej stronie granicy już nic nie może zostać wybudowane, bo tam wszystko jest.

I rzeczywiście, wzdłuż zachodniej granicy Polski „widać to, czego nie widać”, czyli olbrzymi potencjał rozwoju. Tym większy, że na ścianie zachodniej dokonał się olbrzymi infrastrukturalny skok. Na przykład w stosunkowo małej gminie Nowogrodziec w sam system wodno-kanalizacyjny samorząd zainwestował ponad sto milionów złotych, a system autostrad doskonale jest skomunikowany z zachodem Europy.

Dlaczego to jest ważne dla budowania strefy euro? Powód jest prosty. Tu też można się posłużyć jednym z tysiąca przykładów z dziejów wyprzedaży polskiego majątku: Telekomunikację Polską sprzedano państwowej francuskiej firmie za 20 mld złotych. Teoretycznie złoty interes. Tylko tyle, że dla Francuzów. W tamtym czasie France Telecom był zadłużony na 80 mld euro i zakupił największego polskiego operatora, który sam był zastawem hipotecznym dla tej transakcji. I sam się spłacił.

I tak Francuzi przejęli, nie wkładając ani złotówki, jedną z najbardziej dojnych krów w Polsce. Na mniejszą skalę takich transakcji w Polsce było ponad 8 tysięcy. Teraz potencjał wyprzedaży majątku polskiego jest zdecydowanie mniejszy, ale mimo to opozycja zapowiada, że gdy dojdzie do władzy, zamierza sprzedać to, co pozostało. Sytuacja, w której polska wejdzie do strefy euro, zmieni to. Koniunktura gospodarcza i możliwość kreacji pieniądza przez europejski bank centralny zwiększy „to, czego nie ma”.

Ta rozgrywka, która przetacza się przez ulice polskich miast, ma wymiar międzynarodowy. Jeśli wejdziemy do strefy euro, podmiotowość polityczna Polski zniknie, a wraz z nią zniknie zupełnie granica polsko-niemiecka. Konsekwencje w perspektywie jednego pokolenia są łatwe do przewidzenia. Zresztą ta ewolucja przynależności zachodnich ziem toczy się już od 27 lat.

W lipcu w „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Niemcem inwestującym w wydobycie węgla kamiennego w Polsce. Niemiec stwierdził, że węgla, który jest na terenie Polski, wystarczy na sto lat, a zapotrzebowanie na polski węgiel jest coraz większe zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach europejskich. Pochwalił się, że chce zainwestować w modernizację jednej z kopalń 120 milionów euro – dokładnie tyle, ile polski budżet przeznaczył na jej likwidację.

I w końcu wejście Polski do strefy euro rozwiąże na chwilę problem przychodźców, bo będzie można im zapewnić podobne warunki socjalne, jak w innych krajach europejskich. To spowoduje, że może będziemy mieli, znów w perspektywie jednego pokolenia, kilka milionów nowych obywateli.

Jest jeszcze jeden aspekt „przypadku polskiego”. Polska i Węgry to dwa ostatnie kraje w Europie, w których nie zwyciężyła jeszcze lewicowa ideologia i które podjęły próbę odbudowy swojej tożsamości opartej na wartościach chrześcijańskich. Powodzenie projektów Polski i Węgier jest niebezpieczne dla koncepcji ideologów unijnych, w których podmiotowość człowieka opisuje się przez jego zdolność konsumpcyjną. Celem tych koncepcji jest podział świata na rządzące elity, posiadające podobną władzę nad ludem, co kasta władców w starożytnym Babilonie lub faraon w Egipcie – i na zarządzanych niewolników, którzy mają złudzenie, że są wolni.

„Zróbcie z nas niewolników” – takie powinni nosić hasła manifestujący na polskich ulicach, bo ci, którzy ich do tego zachęcają, mają nadzieję na korzystanie z przywilejów władzy.

Na zakończenie jeszcze jedno spostrzeżenie. Najszczęśliwsi ludzie, jakich spotkaliśmy podczas naszej radiowej wyprawy, to pewni siebie, swojej wartości i spełnieni ojcowie, którzy mogą przekazać dobrze prosperujące firmy swoim dzieciom. I taka powinna być Polska.

Tylko właściciele, przedsiębiorcy pracujący na własnym mogą obronić wolność. Dlatego cały wysiłek rządu i parlamentu powinien pójść w kierunku uproszczenia systemu podatkowego, zmniejszenia garba biurokracji i likwidacji wszelkich zbędnych struktur, takich na przykład, jak powiaty.

Za jakiś czas się okaże, czy decyzja prezydenta Dudy o podwójnym wecie była słuszna. Opozycja i tak ma zrealizować plan, a elementem tego planu jest destabilizacja Polski.

W swoim orędziu telewizyjnym prezydent zapowiedział, że szybko przygotuje plan reformy sądownictwa. Jeśli mu się uda przeprowadzić głęboką zmianę bez protestów ulicznych, to punkt dla niego. Jeśli kosztem spokoju układ w sądach zostanie zakonserwowany, to może być początkiem końca Dobrej Zmiany.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego pt. „Rozgrywki uliczne” znajduje się na s. 1 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny Krzysztofa Skowrońskiego pt. „Rozgrywki uliczne” na s. 1 sierpniowego „Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

 

Komentarze