Kłamcy dokonują zbrodni na pamięci ofiar i kręcą bicz na siebie / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 44/2017

Hannah Arendt pisała: „akt oskarżenia [Eichmanna] oparty był na tym, co przecierpieli Żydzi, nie zaś na tym, co popełnił Eichmann”. Czyżby przestrzegała przed instrumentalnym traktowaniem Holokaustu?

Jadwiga Chmielowska

Rodzi się kolejny totalitaryzm. Wykorzystanie haseł poprawności politycznej i zamykanie dyskusji jest kolejną próbą wprowadzenia władzy absolutnej. Świadczy o tym także etykietowanie. Przykleić łatkę i traktować schematycznie. Znamienita filozofka XX w. Hannah Arendt twierdziła, że do totalitaryzmu prowadzi „Przymierze motłochu (wykorzenionych mas) z kapitałem oraz plemiennym nacjonalizmem i rasizmem”. Totalitaryzmy z kolei, próbując narzucić bezwzględne posłuszeństwo, przyczyniały się do złamania podstawowej zasady polityki – rozumnego działania dla dobra wspólnego.

Arendt głosiła, że „nie ma czegoś takiego, jak posłuszeństwo w sprawach moralnych i politycznych”. Twierdziła również, że „z punktu widzenia polityki prawda ma charakter despotyczny. Jest zatem znienawidzona przez despotów, słusznie obawiających się konkurencji ze strony siły przymusu, której nie mogą sobie podporządkować”. Dlatego tak ważna jest wiedza i sprawdzanie informacji.

Każdy człowiek pragnie prawdy i sprawiedliwości. Dla Hanny Arendt prawda, jej poszukiwanie, dochodzenie do niej jest podstawowym prawem człowieka. Pisała nawet, że dążenie do prawdy jest podstawową cechą stanowiącą o człowieczeństwie. Uważała, że „prawda była największym wrogiem totalitaryzmów, a człowiek samodzielnie myślący był największym zagrożeniem”.

Twierdziła, że reżim komunistyczny jest tak samo zbrodniczy jak nazizm, a wraz z totalitaryzmem nastąpiło zerwanie ciągłości tradycji.

Człowiek staje się wyalienowany, znikają więzi rodzinne i przyjacielskie. A zatarcie więzi międzyludzkich powoduje, że ludzie mogą być łatwo manipulowani przez rządzących, a w szczególności media, które są w końcu środkami masowego przekazu. Zdaniem Arendt „manipulacja ta odbywa się na dwa sposoby: pochlebianie i uwodzenie”.

Najłatwiej wprowadzić totalitaryzm w społeczeństwach, w których zanikły wspólne normy zbiorowe. Hannah Arendt twierdzi, że główną cechą „człowieka masowego” jest całkowite, dobrowolne wyalienowanie, które, jej zdaniem, charakteryzuje społeczeństwo nowoczesne.

Hannah Arendt była Niemką żydowskiego pochodzenia. Dla niej rok 1933 (wybór Hitlera), „to nie tylko błąd Niemiec, to samobójstwo Niemiec. Samobójstwo intelektualne i moralne, odpowiedzialne za zbrodnie”. Dlatego nigdy nie chciała wrócić do Niemiec. Twierdziła, że „naród niemiecki skończył się”.

Hannah Arendt była obserwatorką procesu Adolfa Eichmanna. W 1963 r. wydała książkę Eichmann w Jerozolimie. Napisała, że „akt oskarżenia oparty był (…) na tym, co przecierpieli Żydzi, nie zaś na tym, co popełnił Eichmann”. Czyżby przestrzegała przed instrumentalnym traktowaniem Holokaustu? Wspomniała również o roli, jaką w zagładzie Żydów odegrała część elit żydowskich zasiadająca w Judenratach. Do czasu procesu Eichmanna w Izraelu ostrożnie podchodzono do „ocalałych z Holokaustu”. Sprawdzano okoliczności, w jakich przetrwali. Czy to ocalenie nie wiązało się z wydawaniem innych na śmierć…

H. Arendt pisała: „Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii”; „O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano”. Do obozów.

Arendt, podobnie jak John Sack, amerykański Żyd piszący o komunistycznych zbrodniach dokonywanych przez Żydów, była krytykowana przez środowiska żydowskie. Twierdziła zawsze, że „prawdy nie można instrumentalizować i upolityczniać”. Pozostała wierna swoim ideałom.

Wszyscy, którzy kłamią, dokonują zbrodni wobec pamięci milionów ofiar i sami kręcą bicz na siebie.

Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET” Jadwigi Chmielowskiej znajduje się na s. 1 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł wstępny redaktor naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET” Jadwigi Chmielowskiej na s. 1 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze