Katalonia rodzi się w bólach, jak dziecko oddzielające się od matki, by żyć samodzielnie, i oznajmia światu: Oto jestem!

Katalończycy dobrze przemyśleli swoje działania i właśnie chodzi im o to, aby były, jak w dniu plebiscytu, represje. Im ich więcej, „tym więcej Katalończyków nie będzie chciało dalej być Hiszpanami”.

Krzysztof Jabłonka

Jak silne są nawyki, pokazuje fakt z życia Ignacego Paderewskiego, opisany w jego pamiętnikach, gdy po brawurowym koncercie, z których słynął mistrz, podbiegł do niego prezydent Francji i wyciągając ręce, zakrzyknął tak, by słyszała publiczność: „Niech mi będzie wolno uściskać rękę geniusza wielkiego narodu rosyjskiego!”. Mistrz Ignacy napisał: Jakby mnie piorun strzelił i odpowiedziałem „niech i ja uściskam rękę prezydenta wielkiego narodu angielskiego”. „Nie jestem Anglikiem” żachnął się prezydent; „a ja Rosjaninem” – odpowiedział mu Paderewski. I w tak wyjątkowy sposób w umyśle pierwszego obywatela Francji zrodziła się Polska.

Myślę, że podobny proces powinien zajść w głowach mądrzejszych ode mnie, którzy nie rozumieją, dlaczego Katalonia nie chce być Hiszpanią, skoro na mapie tak ładnie to wygląda. Nawet wielki miłośnik Katalonii w nocnym wywiadzie radiowym z jakże lekkim sercem i niekłamanym zachwytem powiedział, że jego zdaniem Barcelona to najpiękniejsze miasto Hiszpanii i nie widział w tym nic niewłaściwego. (…)

Obłudę krytyków praw Katalonii widać w samym nazewnictwie, obraźliwym z istoty: to separatyści, rozbijacze zjednoczonej Europy etc. Szczyt obłudy osiąga argument, że wprawdzie plebiscyt wykazał 94% zwolenników niepodległości, „ale, dodają wrogowie niepodległości, głosowało tylko 45% mieszkańców Katalonii”. Jeżeli tych niepodległościowców i „irredentystów” była mniejszość, co nie jest powiedziane wprost, ale ma wynikać z kontekstu, to czemu nie pozwolono, jak w Szkocji, na normalne, a nawet legalne głosowanie? Wtedy by się wszyscy dowiedzieli, że jest ich mniejszość i jak w Szkocji, zniknąłby problem – do następnego głosowania.

Bano się prawdy i dlatego spałowano urny wyborcze i wyborców przy okazji. A był to najgorszy sposób dialogu. Z tą chwilą sprawa Katalonii wstąpiła na najtrudniejszą, ale najpewniejszą drogę do niepodległości, i to już pewnej. Niemal identycznie wyglądała samolikwidacja imperium carów przez strzały do tłumów w „krwawą niedzielę” w Petersburgu. Miało to miejsce 9 stycznia 1905 r. W Królestwie Polskim był wtedy 22 stycznia i przypomniano w nim, że jest to 42 rocznica Powstania Styczniowego czworga narodów Rzeczypospolitej, którą w czasie zaborów nazwano Powstańczą.

Prawie tak samo, choć bardziej pokojowo, rozpadły się Austro-Węgry, czego setną rocznicę będziemy mieli za rok. Imperium Osmańskie zakończyło swój byt, znienawidzone nawet przez Turków, wielką rzezią Ormian, Greków i Asyryjczyków.

Czy nie jest to ostatni dzwonek dla imperialnego myślenia Hiszpanów? Gdyby ich królestwo mogło być wspólnotą narodów iberyjskich, jak Zjednoczone Królestwo jest wspólnotą narodów brytyjskich, w którym nikt – poza „Przeglądem Sportowym”, oczywiście – nie widzi w Szkotach czy Walijczykach Anglików, wspólnota iberyjska mogłaby się utrzymać politycznie, a tak aktualne stają się słowa G.G. Byrona, wypowiedziane do „irredentystów” i separatystów greckich, którzy nie chcieli być Turkami: „Bo gdy walka o wolność już się raz zaczyna, to odtąd wraz z krwią ojców przechodzi na syna”. I właśnie na naszych oczach taka walka się zaczyna.

Myślę, że Katalończycy dobrze przemyśleli swoje działania i właśnie chodzi im o to, aby były, jak w dniu plebiscytu, represje. Bo im ich więcej, „tym więcej Katalończyków nie będzie chciało dalej być Hiszpanami”. A wtedy nadejdzie kiedyś taki plebiscyt, w którym Hiszpanie nie będą mieli nic do powiedzenia. Ale wtedy będą głosować nie tylko Katalończycy, ale Aragończycy, Walencja i Baleary. Za nimi może stanąć Kraj Basków z Nawarrą jako jedna Euskadia, Galisja i Andalusija.

Cały artykuł Krzysztofa Jabłonki pt. „Witaj, Katalonio!” znajduje się na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Krzysztofa Jabłonki pt. „Witaj, Katalonio!” na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze