Dlaczego Ślązacy są trochę inni? Cz. 2: Rodowód inteligencji śląskiej, kształtowanie się patriotyzmu polskiego na Śląsku

Zamek w Bolkowie | Fot. J. Strzelecki (CC A-S 3.0, Wikipedia)

Śląsk dostał poważny zastrzyk krwi kresowej, z której początkowo dużo korzystał, ale potem zaczął nią pogardzać. Woli topić się w bezideowości i bezsensie, jaki płynie z Niemiec.

Ryszard Surmacz

Wraz z wejściem Fryderyka II na Śląsk wlewa się cała jego toksyczna militarno-kulturowa potęga. Polskojęzyczny dotąd Śląsk dostał trzy lata na nauczenie się języka niemieckiego. Oczywiście było to niemożliwe do wykonania, ale dawało pretekst do karania i dyskryminacji. Po zajęciu Śląska Prusy stały się europejską potęgą militarną i mogły wziąć udział w rozbiorze Polski. (…)

Skąd się wzięły takie sukcesy Hohenzollernów? Tajemnicę wyjaśnia Józef Feldman. Powołując się na słowa niemieckiego historyka, cytuje: „Dietrichowi Schäferowi udało się uchwycić jeden z najbardziej znamiennych rysów polsko-pruskiego stosunku, […] jego jednostronność.

Gdy z Berlina spoglądano w stronę Warszawy z zaciśniętą pięścią, […] z mocno zdeterminowaną wolą wyzyskania najmniejszych słabości przeciwnika, w Polsce, przez cały niemal okres jej niepodległego bytu, nie zdawano sobie po prostu sprawy, że ma się do czynienia z wrogiem, i to wrogiem bardzo niebezpiecznym” („Problem polsko-niemiecki w dziejach”, Katowice 1946, s. 63). I tak niestety jest po dzień dzisiejszy. Powód – myślenie wyłącznie kategoriami demokratycznymi.

Janusz Pajewski dodaje: Poszczególne niemieckie państwa oparcia i siły dla zdobycia sobie znaczenia i wpływów w Europie […] czerpały […] głównie ze świata słowiańskiego (Niemcy w czasach nowożytnych 1517–1939, Poznań 1947, s. 60). Dowody: Habsburgowie austriaccy potęgę uzyskali po zdobyciu Czech i Węgier – pisze Pajewski – Wettynowie po unii z Polską; państwo brandenbursko-pruskie po opanowaniu Śląska i części Polski… Jak widać, był to problem nie tylko polski, lecz ogólnosłowiański. Przełomowego spostrzeżenia dokonuje von Krockow, pisząc: Gdyby syn lub spadkobierca tronu nie kontynuował tego, co rozpoczął ojciec, gdyby powrócił do europejskiej normy, wszystko obróciłoby się wniwecz […] być może Prusy stałyby się przedmiotem kpin (Myśląc o Prusach, Warszawa 1993, s.11). Pruska droga musiała więc skończyć się Hitlerem i ogólną katastrofą.

Herby polskiego Śląska | Fot. CC A-S 3.0, Wikimedia.com

Ale oprócz niesamowitego drylu, coś jeszcze musiało podtrzymywać przy życiu tę hybrydę (Niemcy sami mówili, że Prusy rozwijają się wbrew prawom natury). Były nimi trzy doniosłe wydarzenia: powołanie na tron carycy Katarzyny II (uratowała Prusy przed rozpadem), zwycięstwo Prus nad Francją w 1871 r. (XIX w.) i narodziny geopolityki (pocz. XX w.). W XVII w. w protestanckich kościołach na Śląsku modlono się za polskiego króla i Polskę. Dwa wieki później zakazano polskiej mowy, nawet w kościołach. (…)

Fryderyk Wilhelm I „nadał temu państwu jedyne w swoim rodzaju kontury […] wznosił tę graniastą konstrukcję cnót, które dotąd nauczyliśmy się określać jako typowo „pruskie” lub nawiązując do niemieckiego dzieła Prus – jako typowo niemieckie: pilność i oszczędność, pracowitość, wydajność i wypełnianie obowiązku w połączeniu z przekazem, aby nigdy się nie uskarżać”.

W swojej mowie przywołuje cytat z Sebastiana Haffnera: Wypełnianie obowiązku w Prusach było pierwszym i najważniejszym nakazem. Nieco niżej dodaje: kto wykonywał swój obowiązek, nie popełniał grzechu, cokolwiek by zrobił. Drugie przykazanie brzmiało: nie biadaj, jeśli łaska, nad samym sobą; trzecie zaś już mniej było kategoryczne: w postępowaniu wobec bliskich kieruj się jeśli nie dobrocią – to byłoby jednak przesadą – to przynajmniej przyzwoitością.

Powyższe wartości miały oparcie w cnotach mieszczańskich. O cnotach mieszczańskich (i rycerskich) pisała u nas Maria Ossowska. Wymieniała je jako: dorabianie się bez użycia przemocy, ideał szczęścia wynikający z pracy, pieniądza i bogacenia się, stosunek do ludzi mierzony w kategoriach zysku i strat oraz gotowości do pomocy. I trzeba powiedzieć: nie były to wartości katolickie. Fryderyk II był protestantem i osobą religijną. Ten fakt miał wpływ na jego stosunek do świata. Wychowanie domowe wykształciło w nim osobowość kostyczną i zamkniętą w sobie (niektórzy mówią o psychopatii). (…)

Cnoty mieszczańskie oparte na protestantyzmie Fryderyk II przerobił w poddaństwo, w kult władzy i w siłę wszechmocnego państwa. (…) Patriotyzm polski polegał na wolnej woli, w Prusach na nakazie i obowiązku. (…)

Bardzo ważną rolę w budzeniu się świadomości na Śląsku odegrał Kulturkampf – uświadomił ludziom, kim są i do kogo należą. Wówczas katolicyzm nabrał formy ideologicznej. Jeszcze dziś można usłyszeć, że Ślązacy to katolicy (naród katolicki), lub: jestem Polakiem, bo jestem katolikiem. Taka postawa rodzi bezideowość.

Zamek w Łucku | Fot. Modulo (CC A-S 3.0, Wikipedia)

Patrząc na ostatnie wydarzenia w Niemczech, coraz bardziej zaczynamy doceniać Feliksa Konecznego i jego prace, zwłaszcza na temat bizantynizmu. Współczesnemu państwu niemieckiemu prawdopodobnie łatwiej będzie się dogadać z muzułmanami niż ze Słowianami, bo z niemieckimi katolikami jakoś to pójdzie. Najpierw, prawdopodobnie, zgodnie z zasadami państwa prawa, zostanie zdefiniowane pojęcie „bliska osoba”, a potem porządni ludzie z nakazu, zgodnie z trzecią zasadą, będą kierować się jeśli nie dobrocią – to byłoby jednak przesadą – to przynajmniej przyzwoitością. Niemcy zapewne już mają swój plan, w którym przysłowiowe poczucie misji, porządku i obowiązku ściągnie ich w stare koleiny. (…)

To na Śląsku, nie na Kresach, dokonał się w pierwszej kolejności fakt zneutralizowania kultury polskiej. Najpierw, w sposób kulturowy, dokonali tego protestanci, potem, w sposób totalitarny, Franciszek II i państwo pruskie. Rosjanie na Kresach mieli do pokonania znacznie większą materię: neutralizację szlachty i części magnaterii, potem Kościoła i na końcu przezwyciężenie niechęci Polaków, ich obyczaju i tej wyższej kultury polskiej. Opór przejawiał się na co dzień, w domu, i w powstaniach narodowych, w których brali udział Wielkopolanie i Ślązacy.

Rodowód inteligencji śląskiej zaczął się od Wiosny Ludów (1848), nieco inaczej niż w centralnej Polsce. Inteligencja śląska rodziła się na gruncie chłopskim, ale ze śląskiej specyfiki ducha, która pozostała tam w postaci mieszanki: atawizmu piastowskiego, wpływów ruchu reformacyjnego i antyreformacyjnego, sprzeciwu przeciw Kulturkampfowi i woli obrony ludzkiej godności – oparta była więc na poczuciu współistnienia ludzkiego.

Natomiast inteligencja kresowa ma dość jednorodny, wielowiekowy rodowód szlachecki – również piastowski; powstała na gruncie obrony polskich wartości, które sama tam stworzyła, a które N. Davies określił, jako „prawie cywilizacja”, oraz woli odzyskania zabranego mienia. Inteligencja śląska swój majątek kryła głównie w sercu i gwarze, która należy do języka polskiego.

Obydwie grupy łączyło poczucie krzywdy i obrona swoich wartości. Miały jeden cel – dążenie do wolności i mieszkanie w lepszym państwie. Spotkały się w 1922 i 1945 r., w bardzo różnych warunkach. Nieporozumienia, oprócz podstaw kulturowych, wynikają z dwóch odmiennych sytuacji; w 1922 r. ze zderzenia się dwóch wizji Polski, a w 1945 – z układu, w którym jedna strona znaleźć się nie chciała, a druga zbyt wiele sobie obiecywała. PRL dla pierwszych był ostateczną klęską, a dla drugich miejscem ogólnego społecznego awansu i szansy bezpłatnego wykształcenia. Obydwie grupy zostały zmanipulowane i kontakt między nimi się urwał. Do dziś zmieniło się niewiele. Trzeba przyznać, że w dzisiejszych warunkach odbudowa ta byłaby dość trudna. Na przeszkodzie, jak zawsze na Śląsku, staje odniesienie do Zachodu.

Dziś kultura zachodnia upada; ta ścieżka staje się więc pustym, nic nieznaczącym balonem. Ale Śląsk dostał poważny zastrzyk krwi kresowej, z której początkowo dużo korzystał, ale potem zaczął nim pogardzać. Woli topić się w bezideowości i bezsensie, jaki płynie z Niemiec, niż odkręcić tlen dla tej kultury, która zbudowała polską „prawie cywilizację” i do dziś jest zamknięta, choć wciąż niesie wartości chrześcijańskie i cywilizacyjne.

Cały artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Dlaczego Ślązacy są trochę inni. Cz. 2” znajduje się na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ryszarda Surmacza pt. „Dlaczego Ślązacy są trochę inni. Cz. 2” na s. 8 lutowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Komentarze