Dekret Bieruta obowiązuje do chwili obecnej. Stawia znak równości pomiędzy władzą dzisiejszą a dawną władzą totalitarną

Pozbawienie własności nieruchomości wszystkich mieszkańców milionowego miasta – jedynego w kraju! – nie miało żadnego związku ze względami wyższej użyteczności publicznej i było całkowicie bezprawne.

Maria Czyżowicz-Malinowska

Niewyobrażalna jest sytuacja, ażeby obecnie w Niemczech obowiązywały ustawy norymberskie wydane przez III Rzeszę, np. O ochronie czci i krwi niemieckiej itp. zbrodnicze wytwory, które stanowiły fundament prawnej działalności totalitarnego państwa faszystowskiego. A w Polsce nadal obowiązuje „akt prawny”, stanowiący jeden z filarów totalitarnego państwa komunistycznego, którym jest dekret z 26 października 1945 r., pozbawiający własności gruntów (i budynków) wszystkich mieszkańców Warszawy, podpisany przez Bieruta.

Poseł Krzysztof Łapiński powiedział w programie „Kawa na ławę”, że reprywatyzacja to były bolszewickie praktyki, bo tysiące ludzi straciło swoje mieszkania, w których mieszkało po kilkadziesiąt lat, i trafili na bruk.

To nie do końca tak, szanowny Panie Pośle. Najpierw bezprawnie pozbawiono prawa własności tych, którzy byli prawowitymi właścicielami kamienic. Odpowiedzialność polityczną za obecną sytuację związaną z reprywatyzacją nieruchomości położonych w granicach miasta Warszawy z dnia 1 września 1939 r., która jest skutkiem wcześniejszego przejmowania przez władze publiczne nieruchomości warszawskich z naruszeniem prawa, ponoszą wszystkie ekipy polityczne, w tym obecna, która już raz była przy władzy, nie wyłączając władzy sądowniczej.

Od 1944 r. do chwili obecnej, to jest do 2017 r., bez względu na rodzaj opcji politycznej administracja publiczna, w tym także po części wymiar sprawiedliwości (sądy administracyjne), w odniesieniu do zagadnienia reprywatyzacji zachowują się jak paser, wyznający zasadę „raz ukradzionego nie oddamy”. A obecne twierdzenie elit politycznych, że powołanie komisji do spraw reprywatyzacji ma na celu naprawienie krzywd, jest czczą gadaniną. Naprawdę działanie to ma na celu doprowadzenie do wtórnego podziału łupów z tego, co już raz zostało ukradzione. (…)

Pozbawienie własności gruntów (i budynków) wszystkich mieszkańców milionowego miasta (jako jedynego na terenie kraju!) nie miało żadnego związku ze względami wyższej użyteczności publicznej i było całkowicie bezprawne. Przepisy dekretu naruszyły także zasadę równości obywateli wobec prawa, jako że restrykcyjność dekretu obejmowała wyłącznie właścicieli nieruchomości w Warszawie.

Obecne obowiązywanie omawianego dekretu w systemie prawnym naszego państwa stawia znak równości pomiędzy obecną władzą ustawodawczą i wykonawczą a dawną władzą totalitarną, która w sposób udokumentowany obciążona jest zbrodniami przeciwko własnemu narodowi. Od chwili transformacji ustrojowej w Polsce zarówno władza wykonawcza, jak i ustawodawcza werbalnie deklarują „rządy prawa” i budowę „państwa prawa”. Jednocześnie trwa dostosowywanie systemu prawa polskiego do systemu prawnego Unii Europejskiej, które najwyraźniej nie dotyczy dekretu z dnia 26 października 1945 r., skoro jego przepisy do chwili obecnej są przywoływane w decyzjach administracyjnych jako podstawa prawna tych aktów. (…)

Powołana przez Sejm Komisja do spraw reprywatyzacji powinna zająć się w pierwszej kolejności tym, co zostało zagarnięte przez władze publiczne wskutek bezprawnej, rozszerzającej interpretacji przepisów tzw. dekretu Bieruta, czyli tym, co do tej pory nie zostało zwrócone prawowitym właścicielom lub ich spadkobiercom. Dopiero później powinna przyjrzeć się nieruchomościom „zreprywatyzowanym”, co w szczególności dotyczy budynków, które nie zostały zniszczone w czasie działań wojennych lat 1939–1945.

Należałoby równolegle badać sprawy, w których wydano decyzje odmawiające zwrotu nieruchomości faktycznym spadkobiercom byłych właścicieli, a tam, gdzie zwrot w naturze nie jest możliwy, wypłacić odszkodowania za przejęty grunt i budynki według ich aktualnej wartości.

Krzywdy biednym lokatorom kamienic należy zaś naprawiać bez szczególnych sentymentów, ale z wyczuciem, ponieważ w zagarniętych prawowitym właścicielom nieruchomościach przydziały lokali mieszkalnych z reguły dostawali funkcjonariusze byłego Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej, resortów MSW, członkowie etatowi PPR, PZPR, ZSL – i część obecnie „pokrzywdzonych reprywatyzacją” (czyli wyrzuconych z lokali) to ich potomkowie.

Nie znam przypadku, by po 1945 r. w kamienicy, która nie została zniszczona, tzw. szary obywatel dostawał przydział lokalu. Z reguły dostawał przydział w ruinach (piwnica, suterena), gdy wykazał, że był w nich zameldowany przed 1 września 1945 r.

Odnośnie do umów dotyczących odkupienia przez osoby trzecie roszczeń od faktycznych spadkobierców po prawowitych byłych właścicielach nieruchomości warszawskich – ewentualne odszkodowanie nie powinno być wyższe niż kwota, za jaką wykupiono roszczenie. A członków mafii reprywatyzacyjnej, przejmujących nieruchomości bez podstawy prawnej, należy pozbawić korzyści z zagarniętego mienia, orzekając jego zwrot lub zwrot równowartości, za jaką nieruchomość została sprzedana po jej przejęciu. Dodatkowo nałożyć karę grzywny oraz zapewnić dłuższy pobyt w zakładzie karnym. Kradzione nie tuczy.

Cały artykuł Marii Czyżowicz-Malinowskiej pt. „Kradzione nie tuczy” znajduje się na s. 12 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marii Czyżowicz-Malinowskiej pt. „Kradzione nie tuczy” na s. 12 lipcowego „Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Komentarze