Były major KGB Oleg Zakirow, za ujawnienie przed światem prawdy o Katyniu wygnany z Rosji, zmarł w Łodzi w kwietniu br.

Oleg Zakirow został wyrzucony z partii z wilczym biletem, pod pretekstem zaburzeń psychicznych zwolniony z KGB, wreszcie nękany pogróżkami i nie tylko, bo dwukrotnie próbowano go przejechać.

Jan Strękowski

Oleg Zakirow – funkcjonariusz KGB w Smoleńsku pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, a więc w okresie pierestrojki, ale i wciąż żyjącego ZSRR, zajął się badaniem akt ofiar tzw. operacji polskiej. To mu uzmysłowiło, że pod ścianę trafiało się za sam fakt bycia Polakiem (znalazł nawet dokumenty wskazujące, że nazywano Polakami też tych, którzy byli innej narodowości, byle tylko wykonać normę… ofiar!).

Odsunięty od dostępu do archiwum za zbytnie dopytywanie się o to, dlaczego na kościach ofiar w Katyniu znajduje się ośrodek wypoczynkowy KGB oraz jak to było z tymi Polakami, którzy tam leżą, postanowił zasięgnąć wiedzy u źródła, czyli odnaleźć żyjących jeszcze świadków i uczestników tej potwornej zbrodni, którzy opowiedzieli o tym, kto, gdzie i w jaki sposób wykonywał „wyrok” sowieckiego Biura Politycznego z 5 marca 1940 r.

Śledztwo było całkowicie prywatne i nielegalne. Jednak dzięki temu, że Zakirow o jego wynikach informował media, a także polskie władze, zwolennikom podtrzymywania kłamstwa katyńskiego zajęło trochę czasu, zanim to zablokowały. Zakirow został wyrzucony z partii z wilczym biletem, pod pretekstem zaburzeń psychicznych zwolniony z KGB, wreszcie nękany pogróżkami i nie tylko, bo dwukrotnie próbowano go przejechać. (…) W końcu został zmuszony do opuszczenia swojej ojczyzny.

Wtedy to zaczęła się polska historia rodziny Zakirowów, która chluby państwu polskiemu, a i wielu Polakom, nie przynosi. (…) Pozostawiony bez pomocy, zmuszany do wyjazdu, poddany uciążliwej procedurze uzyskania zgody na pobyt, bez możliwości dostania legalnej pracy, bez wsparcia nie tylko państwa, ale nawet Federacji Rodzin Katyńskich, został w pewnym momencie zmuszony do żebrania na Piotrkowskiej.

Dzięki wsparciu przyjaciół po kilku latach udało mu się otrzymać zgodę na pobyt, polskie obywatelstwo, order Polonia Restituta, a nawet niewielką rentę specjalną. Nie znalazł jednak do końca życia zrozumienia i należytego docenienia u Polaków (bo jak pomagać byłemu oficerowi KGB?), przede wszystkim oficjalnych instytucji. Nadal, jak w ZSRR i Rosji, gdzie jako pół Rosjanin, pół Uzbek oraz człowiek odstający od mentalności człowieka sowieckiego, pozostał „obcym elementem”, z którym nie wiadomo co zrobić, więc lepiej nie dopuszczać go do prac, które odpowiadałyby jego wykształceniu (prawnik) i wiedzy.

Cały artykuł Jana Strękowskiego pt. „Przyzwoity człowiek z KGB” można przeczytać na s. 14 czerwcowego „Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Strękowskiego pt. „Przyzwoity człowiek z KGB” na s. 14 czerwcowego „Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Komentarze